Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tommy Lee Jones
‹Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTrzy pogrzeby Melquiadesa Estrady
Tytuł oryginalnyThe Three Burials of Melquiades Estrada
Dystrybutor Monolith
Data premiery6 stycznia 2006
ReżyseriaTommy Lee Jones
ZdjęciaChris Menges
Scenariusz
ObsadaTommy Lee Jones, Barry Pepper, Julio Cedillo, Dwight Yoakam, January Jones, Guillermo Arriaga, Terry Parks
MuzykaMarco Beltrami
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiFrancja, USA
Czas trwania121 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Bartosz Sztybor
1 2 3 »
Było ich dwóch, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel. Ustawić się bez względu na ochotę, bo „Halo” musi stanąć w sobotę. W dzisiejszym odcinku: „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady”. Piotr Dobry ocenił film na 80%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 60%.

Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady

Było ich dwóch, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel. Ustawić się bez względu na ochotę, bo „Halo” musi stanąć w sobotę. W dzisiejszym odcinku: „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady”. Piotr Dobry ocenił film na 80%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 60%.

Tommy Lee Jones
‹Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTrzy pogrzeby Melquiadesa Estrady
Tytuł oryginalnyThe Three Burials of Melquiades Estrada
Dystrybutor Monolith
Data premiery6 stycznia 2006
ReżyseriaTommy Lee Jones
ZdjęciaChris Menges
Scenariusz
ObsadaTommy Lee Jones, Barry Pepper, Julio Cedillo, Dwight Yoakam, January Jones, Guillermo Arriaga, Terry Parks
MuzykaMarco Beltrami
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiFrancja, USA
Czas trwania121 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Co dwa tygodnie Dobry i Sztybor prowadzą dialog. Zazwyczaj rozmowa tyczy filmów. Różnych filmów. Z Europy i Azji. Z ogromnych wytwórni hollywoodzkich i malutkich siedlisk niezależności. Z początków kinematografii i aktualnych repertuarów. Z rąk uznanych reżyserów i raczkujących artystów. Z białymi uczniakami gwałcącymi szarlotki i czarnymi buntownikami grającymi w kosza. Z Rutgerem Hauerem i bez niego.
Bartosz Sztybor: Wybrałem „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady”, bo nic innego nie przyszło mi na myśl. Dużo tytułów przechodziło przez moją głowę, ale chyba nie mógłbym się odnaleźć w rozmowie o nich. A tutaj jest szansa na małą kłótnię, bo ostatnio zgadzaliśmy się raczej ocenowo. Będzie kłótnia?
Piotr Dobry: Wysoce prawdopodobne, że będzie, bo kulturalnie to ja mogę z Tobą rozmawiać, gdy owszem, nie zgadzamy się, ale przedstawiasz mi jakieś sensowne argumenty, dlaczego tak a nie inaczej. Tutaj natomiast póki co nie widzę powodu, dla którego miałby nie spodobać Ci się ten film. Więcej – po seansie byłem przekonany, że zaraz mi zaczniesz tupać nóżkami z radości. A Ty się wypiąłeś na poczciwego kowboja, jak ostatni burżuj.
BS: No widzisz, a jednak mi się nie spodobał. Takie życie, ziomek.
PD: No właśnie widzę i nie kumam, dlaczego Ci się nie spodobał.
BS: Bo to zły film był.
PD: Widzę, że obrałeś już taktykę na dzisiejszy dialog. Tę najbardziej wkurwiającą. Dlaczego to zły film był? Proszę o rozbudowaną wypowiedź.
BS: Widzę, że Piotruś wstał dzisiaj lewą nogą i nabuzowany jest troszeczkę. Dobrze, Pietrucha, będą argumenty, ale nie rzucę od razu wszystkich. Po pierwsze, sama narracja. Nie podobała mi się. Jones sztucznie przedłuża seans. A pokazywanie zdarzenia z różnych perspektyw, charakterystyczne dla Arriagi, jest pozbawione analogii i w ogóle niepotrzebne.
PD: Mi się podobało. Jones nic sztucznie nie przedłuża, tylko pozwala widzowi dłużej delektować się klimatem. Nie przekonuje mnie Twój zarzut o zbędności, bo prawie każdy film można by skrócić bez szkody dla fabuły. I pod wieloma podaniami o powycinanie taśmy tu i ówdzie z chęcią bym się podpisał, ale w przypadku filmu tak dobrego jak „Trzy pogrzeby...” zupełnie mi to nie przeszkadza, bo jak mogę patrzeć na dobrą historię i dobrych aktorów przez minut dziesięć albo dwadzieścia, to ja wolę dwadzieścia. A nogą wstałem prawą, ale to nie ja od początku łaknąłem kłótni...
BS: Ja łaknąłem kłótni, ale Ty ją wszczynasz. No ale dobra, pozostawmy emocje w szatni. Przyznam, że momentami czuć klimat, ale właśnie to nieumiejętne operowanie polifonicznością psuje cały nastrój. A do aktorów i historii, swoją drogą przeciętnych, jeszcze wrócimy.
PD: Z tym że ja tego nieumiejętnego operowania polifonicznością (cóż to za idiotyczna metafora?) nie czułem wcale, a klimat cały czas. Tak właśnie widzę przyszłość modernistycznego westernu. Jones bardzo dużo zyskał w moich oczach. Nawiasem mówiąc dostrzegam tutaj świetny smaczek – obsadzali biedaka non stop w kiepskich filmach jako ścigającego, to wreszcie sam stanął za kamerą, obsadził się przekornie w roli ściganego i piękny film mu wyszedł.
BS: On bardzo chciał zagrać Melquiadesa, ale Besson powiedział mu, że publiczność tego nie wytrzyma. Przyszłością modernistycznego (albo lepiej post-) jest raczej „Ostatni sprawiedliwy”, a nie do bólu przeciętne „Trzy pogrzeby...”.
PD: O kurwa, musisz demonstrować miłość do Willisa w każdej dyskusji? Jeśli stawiasz wyżej „Ostatniego sprawiedliwego” niż „Trzy pogrzeby...”, to już w pełni nabieram przekonania, że krytykując film Jonesa, robisz to jedynie z czystej przekory. Wszyscy chwalą, więc fajnie być oryginalnym, nie?
BS: Wybacz, ale przed, jak i po seansie nie widziałem żadnej recenzji i nie znałem żadnej opinii. Festiwalowe nagrody i wyróżnienia już jakiś czas temu przestały mnie przekonywać. A „Ostatni sprawiedliwy” jest kawałem dobrego kina i moje uwielbienie dla Willisa nie ma tu nic do rzeczy. Czemu zawsze, kiedy nie zgadzam się z Twoim zdaniem, mówisz, że robię to „jedynie z czystej przekory”. A odpowiadając na pytanie – tak, fajnie być oryginalnym, ale nigdy kosztem poglądów filmowych, które kocham mieć.
PD: „Ostatni sprawiedliwy” jest filmem dość przeciętnym z tego, co pamiętam, ale rozmawiamy teraz o czym innym. Nie mów, bo nie zawsze dopatruję się u Ciebie przekory, kiedy się nie zgadzamy. Robię to tylko wtedy, gdy na siłę – oczywiście moim zdaniem – krytykujesz elementy filmu, których dobra jakość raczej nie powinna podlegać dyskusji. Pewnie – są i tacy, którzy uważają, że Brando w „Ojcu chrzestnym” zagrał beznadziejnie, i mają do tego prawo. Ale różnica między owymi takimi a Tobą jest taka, że ich zdanie guzik mnie obchodzi, a Twoje tak. I że ich nie znam wcale, a Ciebie znam dobrze. Twój gust, wydaje mi się, też całkiem nieźle, dlatego oceną „Trzech pogrzebów...” zaskoczyłeś mnie jeszcze bardziej niż oceną „Gnijącej panny młodej”. W takich chwilach zwykłem myśleć coś na kształt: „I Ty Brutusie przeciwko mnie?”. No bo, kurde, czasem siebie za to nienawidzę, ale chcąc nie chcąc Cię lubię i coś tam znaczysz w moim życiu. Co nie znaczy – by uciąć ten sentymentalny ton – że nie uważam Cię za pieprzonego filozofa, którego powinno się napierdalać ze trzy razy dziennie za niektóre teorie.
BS: Pierwszy kawałek Twojej ody do przyjaźni bardzo mnie wzruszył, ale później wyszło na to, że powinienem Cię przepraszać za to, że mnie lubisz. Wybacz, nie będę się rewanżował podobną przemową, bo dzisiaj mam stoickie nastawienie (robi kwiat lotosu) i najwyżej jutro Cię uścisnę, tudzież ucałuję. Twoja nadpobudliwość związana z innością moich ocen, związana jest nie tyle z naszą przyjaźnią, co Twoim tyrańskim podejściem do filmowych not. Musisz sobie wyobrazić, że Twoja wysoka ocena dla „Melquiadesa Estradesa” zaskoczyła mnie w równym stopniu.
PD: Kiedy właśnie nie powinna, bo że nie jest to historia przeciętnie opowiedziana, napisana i zagrana – co usiłujesz mi wmówić – widać jak na dłoni.
BS: Ale nic nie jest też tutaj bardzo dobre. Poziom aktorski jest dobry tylko u Jonesa i Yoakama. Strasznie kuleje narracja tego filmu, a samej opowieści brakuje tempa. Jeśli pojawia się jakaś dobra scena, to jest raczej bezwartościowym wtrąceniem usiłującym dorzucić jakieś przesłanie. Zdjęcia są poniżej przeciętnej, a bronią się jedynie dzięki ładnym krajobrazom. No, nie jest to dobry film.
PD: Poziom aktorski jest dobry u January Jones, Julia Cedillo i Melissy Leo, u Jonesa i Yoakama jest bardzo dobry. Tylko u Peppera, przyznam, średni, co mnie zdziwiło, zważając na fakt, że ostatnio w „25. godzinie” nieomal przyćmił samego Edwarda Nortona. Poza tym jaki brak tempa, jakie słabe zdjęcia, jakie dorzucanie przesłanek na siłę? Film jest opowiedziany sprawnie, nie nużąco, na pewno lżej niż na przykład „21 gramów”. Mówi też więcej i to ładniejszych rzeczy od tamtego filmu. Nie twierdzę, że jakichś specjalnie nowatorskich, ale przynajmniej nie ma tutaj przerostu formy nad treścią. No, ale Tobie wystarczy pomachać przed nosem informacją, że dusza ludzka waży 21 gramów i już będziesz latał podniecony...
Fabuła filmu jest banalna: Tommy Lee Jones przenosi się w czasie i porywa młodego Christophera Walkena.
Fabuła filmu jest banalna: Tommy Lee Jones przenosi się w czasie i porywa młodego Christophera Walkena.
BS: January Jones tylko ładnie wyglądała. Mógłbym powiedzieć, że Julio Cedillo grał dobrze, gdybym miał pewność, że trupa Melquiadesa nie grała kukła. Melissa Leo jest nawet na poziomie dwóch dobrych facetów, o tym zapomniałem. Film nie jest opowiedziany sprawnie, a już na pewno nie jest nie-nużący. Zgadzam się, że jest opowiedziany lżej od „21 gramów”. I to jest jego błąd. Bo elementy poważniejsze zamiast o czymś powiedzieć, są śmieszne. Nie mówi też ładniejszych rzeczy, bo i tak mówi zaskakująco mało. Ale aż dziw, że mówi to człowiek, dla którego miłość jest najważniejsza, A właśnie o tym było „21 gramów”. Przerost formy nad treścią jest właśnie w „Trzech pogrzebach...”. W „21...” wszystko logicznie sprowadzało się do wypadku samochodowego, a w „Melquiadesie” różne zaburzenia chronologii wydłużają tylko sztucznie seans. No i wolę machanie ludzką duszą, niż lejcami.
PD: Co Ty ciągle z tą chronologią i co ma ona do przesłania? Już Ci powiedziałem, że dla mnie była OK i nawet jeśli dla Ciebie nie, przestań pieprzyć, że tych kilka zaburzeń z pierwszej połowy filmu zepsuło Ci cały seans. Ja wolę machanie i duszą, i lejcami, dlatego tak bardzo mi się ten film spodobał. Wbrew temu, co sądzisz, mówi jednak zaskakująco dużo. Pomijam rzeczy oczywiste jak odkupienie Mike’a Nortona, ale po pierwsze, jest tu finał a la „Jabłka Adama”, którymi się tak zachwycałeś. Po drugie, mistrzowsko ukazana jest frustrująca beznadzieja egzystencji w zapyziałych miasteczkach. Po trzecie, relacje w „nowoczesnych” związkach bez tak zwanej przyszłości. Po czwarte, które ładnie splata się i z trzecim, i z drugim, i z pierwszym – temat samotności. Po piąte i dla mnie osobiście najważniejsze – sama postać Jonesa – kowboja stawiającego wartości takie jak dane słowo, honor, przyjaźń ponad wszystko inne. W starych westernach tacy ludzie byli przecież bohaterami poważanymi nawet przez wrogów. Dziś są już tylko społecznymi wyrzutkami, co najwyżej ekscentrykami. Wspaniale Jones to sportretował z obu stron kamery.
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Rok 2006 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska

Mniej uczęszczane ścieżki do grobu
— Urszula Lipińska

Z tego cyklu

Wszystko zostaje w rodzinie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kobieta w błękitnej wodzie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

16 przecznic
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Skok przez płot
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kult
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kumple na zabój
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Omen
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tsotsi
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Sky High
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Wszystko gra
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tegoż twórcy

Cannes 2014: To nie jest kraj dla kobiet
— Marta Bałaga

Tegoż autora

Dobry i Niebrzydki: Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Polska nie musi wstawać z kolan, za to może wstać z kanapy
— Piotr Dobry

Dobry i Niebrzydki: Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.