Z filmu wyjęte: Z języczkiemSkoro już jesteśmy w tematach zahaczających o erotykę, warto poświęcić chwilę uwagi jednemu z bardzo użytecznych narzędzi, w jakie wyposażony jest każdy z nas – językowi.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Z języczkiemSkoro już jesteśmy w tematach zahaczających o erotykę, warto poświęcić chwilę uwagi jednemu z bardzo użytecznych narzędzi, w jakie wyposażony jest każdy z nas – językowi. Co prawda jakiś czas temu zajmowałem się już kwestią języka, ale wówczas chodziło raczej o jego ogólną giętkość i wygimnastykowanie. Dzisiaj natomiast proponuję leciutką perwersję, czyli lizanie za uchem. Językiem przynajmniej piętnastocentymetrowej długości. I to przez ducha, który – sądząc z wyrazu jego twarzy – być może narkotyzuje się aromatem pobieranym z głowy wybranej osoby. Pomijam w tym momencie kwestię, w której części ust może mieścić się tak długi i gruby zwój języka… Kadr pochodzi z indonezyjskiego horroru „Pocong 2”, nakręconego na serio, co jest niezbyt częstym zjawiskiem w tamtejszym kinie, opanowanym przez kręcone taśmowo głupawki grozy. Jego fabuła jest całkiem sensowna, choć jej odbiór utrudnia brak jakichkolwiek napisów, uniemożliwiający zrozumienie niektórych niuansów intrygi. Ze względu na śmierć rodziców asystentka z uczelni przeprowadza się ze swoją młodszą, krnąbrną siostrą do mieszkania w świeżo wykończonym, choć generalnie pustym i wzbudzającym dreszcze apartamentowcu. Ponieważ jednak siostra twierdzi, że jest prześladowana w domu przez poconga, bohaterka idzie do przygodnego szamana z prośbą o otwarcie jej wewnętrznego oka, co pozwoli jej widzieć duchy. Co też się dzieje, choć niekoniecznie po jej myśli, widzi bowiem m.in. małe dziecko przyczepione do nogi kulawej profesor oraz kumpla lizanego po twarzy przez upiorzycę (tak, to z tej sceny pochodzi dzisiejszy kadr). Gdy wreszcie spostrzega nękającego siostrę poconga, znajduje też zakrwawioną bluzkę szkolną, nie należącą jednak do siostry, i zaczyna iść tropem makabrycznych zdarzeń sprzed lat. Bo teraz nie tylko musi rozwiązać zagadkę poconga, ale i odzyskać siostrę, ewidentnie uwięzioną poza naszym wymiarem. „Pocong 2”, nakręcony w 2006 roku, nie jest może jakimś szczytowym osiągnięciem indonezyjskiej kinematografii, ogląda się jednak całkiem przyzwoicie – nie tylko ze względu na brak mrugnięć okiem do widza, ale również dlatego, że jego fabuła mocno odbiega od klasycznych schematów, jakimi karmią nas twórcy dominującego na rynku amerykańskiego i kanadyjskiego kina. Zaś tak na marginesie – cyfra „2” przy tytule wcale nie oznacza, że był jakiś „Pocong” z numerkiem „1”. Owszem, pierwszy „Pocong” faktycznie powstał, ale ze względu na brutalne sceny jawnie nawiązujące do świeżych zamieszek antychińskich z 1998 roku1) został zakazany i ekipa, próbująca minimalizować straty, w kilka dni nakręciła „Poconga 2”. 29 czerwca 2020 1) W pierwsze dwa tygodnie maja 1998 roku ludność wielu indonezyjskich miast plądrowała i paliła sklepy należące do chińskiej mniejszości, doszło też do szeregu gwałtów i morderstw, zaś przynajmniej 10 tysięcy Chińczyków – choć według niektórych szacunków liczba ta mogła osiągnąć nawet sto tysięcy – uciekło z kraju, między innymi do Australii (echa tych zdarzeń można znaleźć m.in. w „Teranezji” Grega Egana). |
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz