WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 6Świat zombie to przede wszystkim miłość do umowności i złego smaku. Dlatego też poza kinowymi superprodukcjami, fani cenią sobie także niezależne filmy, robione za psie pieniądze, z kiepskim aktorstwem i przesadną ilością makabrycznych scen. Dziś zajmiemy się właśnie nimi, oto 10 najlepszych niskobudżetowych filmów o żywych trupach.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiWakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 6Świat zombie to przede wszystkim miłość do umowności i złego smaku. Dlatego też poza kinowymi superprodukcjami, fani cenią sobie także niezależne filmy, robione za psie pieniądze, z kiepskim aktorstwem i przesadną ilością makabrycznych scen. Dziś zajmiemy się właśnie nimi, oto 10 najlepszych niskobudżetowych filmów o żywych trupach. Peter Jackson, zanim nakręcił kultową „Martwicę mózgu” (a potem „Władcę pierścieni”), dał się poznać, jako wizjoner złego smaku, produkując po godzinach (i po kosztach) film pod tytułem, nomen omen, „Zły smak”. Aby przyspieszyć produkcję, a jednocześnie przyoszczędzić, obsadził sam siebie w jednej z głównych ról. A jednak, pomimo ewidentnie chałupniczej realizacji (patrz – gumowe stroje kosmitów), zaprezentował rzecz niesłychanie pomysłową i kipiącą akcją. Do tego zabawną i przede wszystkim interesującą. Oczywiście, jeśli lubicie wszelkiej maści obrzydliwości, których tu nie brakuje. Tytuł bowiem idealnie oddaje to, co się dzieje na ekranie. Jesteśmy bowiem świadkami inwazji obcych na małe miasteczko w Nowej Zelandii. Rząd wysyła swoich agentów by zbadali sprawę. Na miejscu okazuje się, że kosmici sprawili, iż zmarli powstali z grobów, a wiąże się to z planem kolonizacji całej planety. Nieporadni agenci, podróżujący samochodem z naklejonymi podobiznami Beatlesów będą musieli więc stoczyć najważniejszą bitwę w swoim życiu, której ceną są losy świata. Nie zrażajcie się, umowność, tendencyjność i przerysowanie są tu jak najbardziej celowe. Może nie ogląda się tej produkcji równie lekko, co wspomnianej „Martwicy mózgu”, ale i tak mamy do czynienia z istną perełką niezależnego kina exploitation. S. William Hinzman przeszedł do historii kina, jako odtwórca pierwszego nowożytnego zombie w „Nocy żywych trupów” George’a A. Romera (to ten na cmentarzu, który goni za Barbrą, a wcześniej zabija jej brata). Nie można jednak powiedzieć, by rola ta była przepustką do kariery w Hollywood. Czasem pojawiał się na ekranie, jako statysta. Niemniej ambicja nie pozwalała mu spocząć na laurach i wreszcie zabrał się za realizację własnych filmów. Pierwszym był mocno średni slasher „The Majorettes”, a drugim (i ostatnim) „Zemsta zombie”. Jego bohaterami jest grupa młodych ludzi, którzy w lesie organizują piknik. Tymczasem chwilę wcześniej niczego nieświadomy rolnik, wyrywa z ziemi korzeń drzewa. Pod nim kryje się krypta z satanistycznymi znakami. Wkrótce wyłazi z niej zombie (sam S. William Hinzman), siejąc terror i zarażając innych, którzy przemieniają się w kolejne żywe trupy. Co tu dużo mówić, „Zemsta zombie” nie należy do dzieł szczególnie oryginalnych, ani odkrywczych. Niemniej posiada intrygujący, niepokojący klimat (uzyskany dzięki kręceniu filmu jesienią), całkiem sporo scen gore i przede wszystkim przyświeca mu humanitarne przesłanie, wzorowane na produkcjach Romera. Trudno o bardziej niskobudżetowy film, niż „Sekcja zwłok” (lepiej znany jest po oryginalnym tytułem „The Necro Files”). Wszystko w nim, od początku do końca jest umowne. Nawet reżyseria i aktorstwo (to przede wszystkim). Oto grupka satanistów przywraca do życia zastrzelonego przez policję seryjnego mordercę i gwałciciela. Ten powraca, jako zombie z metrowym fallusem i potrzebą zaspokojenia swoich chorych potrzeb. W efekcie powstał obraz tak wulgarny i niesmaczny, że aż fascynujący (oczywiście dla tych, którzy lubią kino klasy „ź” – niżej upaść już się nie da). Tym, którzy odważą się na seans, „Sekcja zwłok” ma do zaoferowania mnóstwo atrakcji spod znaku kina exploitation, sporo czarnego, ale też absurdalnego, humoru, nieco nagości (wśród aktorek znalazła się także gwiazda kina porno Dru Berrymore) i solidną porcję gore w najbardziej przerysowanej postaci. A dla największych twardzieli w 2003 roku powstał „The Necro Files 2”, ale powinni go opatrzyć naklejką: „co za dużo to niezdrowo”. Ten niskobudżetowy horror komediowy okazał się katapultą dla kariery duetu reżyserskiego, a prywatnie braci, Petera i Michaela Spierig. Niestety, biorąc pod uwagę, że potem maczali palce w takich produkcjach, jak „Piła: Dziedzictwo”, „Winchester. Dom duchów”, czy „Daybreakers. Świt”, można zaryzykować stwierdzenie, że „Zombie z Berkeley” pozostanie ich największym osiągnięciem. I nie dlatego, że mamy tu do czynienia z szaloną jazdą bez trzymanki i wykorzystywaniem niedostatków, jako atutów, jak to zrobił Peter Jackson. Chodzi o całkiem interesujący pomysł na fabułę, która rozpoczyna się deszczem meteorytów, po którym społeczność małego miasteczka zamienia się w żywe trupy. Potem jednak jest już mniej standardowo. Jak na film, który można było dostać u nas za grosze na DVD, całkiem nieźle. „Martwe mięso” wyszło u nas na DVD jako dodatek do gazet. Dzięki chwytliwemu tytułowi, ja również zabrałem się za seans. I okazał się on dość specyficzny. Z jednej strony mamy bowiem totalną amatorszczyznę: słabe zdjęcia, kiepskie aktorstwo, marną charakteryzację zombie i kulawy scenariusz, ale jednocześnie to wszystko razem wzięte tworzy specyficzny klimat, który nie pozwala skreślić tej produkcji, niczym setek podobnych. Ponieważ film był kręcony na początku wieku, poruszał aktualny wówczas temat choroby szalonych krów. Otóż zombie powstały w wyniku jedzenia przez ludzi zakażonego mięsa. Ci, którzy nie podzielili losu większości starają się przeżyć, szukając bezpiecznej kryjówki. A nie jest to łatwe na irlandzkiej prowincji. Zwłaszcza, że poza przemienionymi ludźmi, na żywych czyhają także zombie-krowy. Co tu dużo mówić, film jest toporny, ale dla kilku momentów warto po niego sięgnąć. Jak już wspominaliśmy w „Wakacyjnym Leksykonie”, w pierwszej dekadzie XXI wieku George Romero uległ pokusie i nakręcił film z gatunku found footage, czyli stylizowany na autentyczny dokument kręcony kamerą z ręki. Nie wyszło mu to na zdrowie. Pod tym względem lepiej sięgnąć po niskobudżetową (uwaga, nie dać się nabrać na plakaty, które zapowiadają coś z goła odmiennego) produkcję „The Zombie Diaries”. W ten oto sposób śledzimy losy ocalałych po globalnej inwazji wirusa, który przemienił ludzi w nieumarłych. Z początku film może wydawać się nudnawy, ale na szczęście im bliżej końca, tym bardziej się rozkręca. Nie radzę jednak tykać jego kontynuacji „World of the Dead. The Zombie Diaries” z 2011 roku. Tu sprawa wygląda odwrotnie. Początek zapowiada niezłą zabawę, ale im dalej, tym do produkcji wkrada się coraz większy chaos, a widz zaczyna odmierzać czas do zakończenia seansu. Jedna z najbardziej absurdalnych i kuriozalnych produkcji w ramach „Wakacyjnego leksykonu”. Być może dziś nikt by o niej nie pamiętał, gdyby nie to, że w rolach głównych znaleźli się Robert Englund (czyli przede wszystkim Freddy Krueger z serii „Koszmar z ulicy Wiązów”), oraz Jenna Jameson, kończąca wówczas karierę królowa porno lat 90. Nie spodziewajcie się jednak przemyślanego scenariusza, sprawnej reżyserii i choćby średniej wielkości budżetu. W zasadzie pod względem jakości jest on tylko odrobinę lepszy, od erotyków z Jenną w roli głównej (choć mam wrażenie, że niektóre miały większy rozmach – patrz „Piraci”). Fabuła przenosi nas w przyszłość, w której wciąż rządzi George W. Bush, który zabronił wszelkiej nagości. Dlatego kluby ze striptizem zeszły do podziemia. W jednym z nich pojawia się zainfekowany chorobą zombie mężczyzna. Oczywiście zaraża on występujące w klubie striptizerki, które, choć zaczynają gnić, okazują się prawdziwymi maszynami seksu. Po drobnych przeróbkach produkcja spokojnie mogłaby stać się filmem dla dorosłych. Oryginał jednak nie przekracza tej cienkiej granicy i choć oferuje trochę nagości, to po prostu bardzo krwawy, niskobudżetowy horror z przymrużeniem oka. Przenosimy się na Czarny Ląd. „The Dead” to inwazja zombie na Afrykę. I nie na żadne miasto, a jej dzikie rejony, zamieszkane przez pojedyncze plemiona. Co tu dużo mówić, oryginalne umiejscowienie akcji po prostu „robi” ten film. Dzięki temu otrzymujemy niepowtarzalny klimat wymieszania egzotyki, wiecznych konfliktów zbrojnych i oczywiście żywych trupów. Sawanna jest bowiem śmiertelną pułapką dla szukających schronienia, gdzie, poza zombiakami można trafić także na niebezpieczne zwierzęta. „The Dead” nie jest produkcją widowiskową, ale zdecydowanie wyjątkową w swoim rodzaju. Po latach powstał także „The Dead 2: India”, który, zgodnie z tytułem, rozgrywa się w Indiach, ale nie udało mu się już uchwycić specyficznej atmosfery części pierwszej. Tym razem egzotyka nie wpłynęła korzystnie na odbiór, chociażby z tego względu, że żywe trupy w turbanach wyglądają po prostu głupio. Okazuje się, że Niemcy również potrafią kręcić nastrojowe filmy o żywych trupach. „Rammbock” w porównaniu z pozostałymi filmami wymienionymi w dzisiejszym odcinku jest produkcją w pełni profesjonalną, zaś mały budżet ukryto, ograniczając się do jednego miejsca akcji, którym jest stara kamienica i jej podwórko. Bohaterami tej opowieści są Michael, który przyjechał do Berlina w poszukiwaniu byłej dziewczyny i młody hydraulik Harper. Razem próbują zabarykadować się w kolejnych lokalach, by przetrwać zarazę, zmieniającą ludzi w zombie. Co prawda nie odnajdziemy tu zaskakujących pomysłów, które zmieniałyby nasze spojrzenie na żywe trupy, czy też przełamujących konwencję zagrań, ale za to otrzymujemy bardzo klimatyczne, dobrze zrealizowane kino i bohaterów, którym się autentycznie kibicuje. „Rammbock” to jedno z najmilszych zaskoczeń ostatnich lat. Na koniec proponuję najbardziej obrazoburczy, obrzydliwy i niesmaczny film ze wszystkich wymienionych wyżej (o kilka długości wyprzedza nawet „Zły smak” i „Sekcję zwłok"!). To gore w czystej formie, choć podane z przymrużeniem oka. Oto pewien pracownik kostnicy, kiedy nikt nie widzi, wykorzystuje seksualnie ciało przywiezionej właśnie kobiety. Okazuje się, że była ona nosicielką dziwnej choroby, która przemienia ludzi w zombie. Nekrofil ucieka z miejsca zdarzenia, wszędzie gdzie się da roznosząc śmiercionośny wirus. „Night of Something Strange” oferuje całą masę scen, od których może zrobić się niedobrze, ze szczególnym wskazaniem na liczne odwołania do oddawania moczu. Ale nie tylko, mamy także żarty z perwersyjnym seksem w tle, a nawet coś, co można określić, jako klasyczny przykład vagina dentata. A gdzieś między tym wszystkim szaleją zombie. Nie będę polecał tego filmu. Niech każdy we własnym sumienia sobie odpowie, czy chce zaryzykować seans. 5 sierpnia 2020 |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
50 najlepszych filmów o żywych trupach według czytelników Esensji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Krowa na głodzie
— Jarosław Loretz
100 najlepszych filmów grozy wszech czasów
— Esensja
Zombie-ryby w natarciu
— Jarosław Loretz
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 9
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 8
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 7
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 5
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 4
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 3
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 2
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 1
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski
Karuzela wrażeń
— Gabriel Krawczyk
Jak dobrze wyglądać na łosiu, czyli bitwa w Śródziemiu
— Anna Kańtoch
Esensja ogląda: Styczeń 2014 (3)
— Krystian Fred, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady
Esensja ogląda: Grudzień 2013 (6)
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Śródziemski rollercoaster
— Gabriel Krawczyk
Przygoda trwa
— Anna Kańtoch
Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Udana podróż
— Tomasz Markiewka
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Siłą rozpędu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kobieta ich bije
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski