WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 7W XXI wieku zombie ewoluowały. Stały się szybsze i bardziej agresywne. Często zostały poddane różnym mutacjom. Ich eliminacji towarzyszą odgłosy karabinowych serii i wybuchów granatów. Miejsce gotyckiego horroru zastąpiła akcja. Oto dziesięć filmów akcji o żywych trupach.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiWakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 7W XXI wieku zombie ewoluowały. Stały się szybsze i bardziej agresywne. Często zostały poddane różnym mutacjom. Ich eliminacji towarzyszą odgłosy karabinowych serii i wybuchów granatów. Miejsce gotyckiego horroru zastąpiła akcja. Oto dziesięć filmów akcji o żywych trupach. Zaryzykuję stwierdzenie, że modę na naszpikowane akcją filmy o zombie zapoczątkował właśnie „Resident Evil”. Choć same żywe trupy zostały w nim przedstawione po bożemu, to jednak poza nimi mieliśmy do czynienia z mutantami i sprawnymi marines, którzy nie obawiali się używać broni by eliminować zagrożenie. Do tego dochodziła wredna sztuczna inteligencja o głosie dziewczynki, która utrudniała żołnierzom wykonanie misji. A chodziło o eliminację zagrożenia, którym jest wirus zombie, jaki wydostał się spod kontroli w tajnym, podziemnym laboratorium korporacji Umbrella. Jednak wszystko powyższe byłoby bez znaczenia, gdyby nie wideoklipowa reżyseria Paula W.S. Andersona, który odpowiada za cztery z sześciu części serii. W każdej za to pojawia się Mila Jovovich, której rola z odcinka na odcinek coraz bardziej się zmienia. Teoretycznie całość stanowi ekranizację gry komputerowej pod tym samym tytułem, ale poza wybranymi elementami, nie są ze sobą specjalnie powiązane. Przyznam, że jako tako ogarniałem akcję do czwartej części, potem jej absurdalność i wielopoziomowość zaczęła mnie przerastać. Zwłaszcza, że stała się ona wyłącznie pretekstem do ukazania coraz bardziej wymyślnych (i nużących) scen akcji. Niemniej pierwszy „Resident Evil” wciąż wart jest polecenia i cokolwiek by o nim nie mówić, dziś jest już klasykiem. Jeden z tych filmów, który wraz z „28 dni później” i remake’iem „Świtu żywych trupów” przyczynił się do wielkiego powrotu zombie na kinowe ekrany. Nakręcony w formie found footage hiszpański horror o ludziach zamkniętych w starej kamienicy, na którą nałożono kwarantannę ze względu na pojawienie się obcego wirusa, okazał się hitem na całym świecie. Amerykanie nakręcili nawet jego własną wersję („Kwarantanna”). W związku z tym „[Rec]” spokojnie można byłoby wymienić w odcinku Wakacyjnego Leksykonu, poświęconym klasykom. Ewentualnie niskobudżetowym produkcjom o zombie. Doczekał się jednak trzech kontynuacji, z których każda następna była coraz bardziej nastawiona na akcję (a mniej na found footage). Ortodoksyjni fani za udaną uznają jeszcze tylko część drugą. Ja polecam też utrzymaną w nieco innym klimacie, o wiele bardziej krwawą część trzecią. Czwarta natomiast jest niepotrzebna i wyjątkowo nieudana. Wrzucenie niniejszego filmu do zestawienia może się niektórym wydać dość kontrowersyjne. Ale tylko w przypadku części pierwszej. Oto bowiem grupa najemników dostaje zadanie zbadać bunkry na terenie dawnej Jugosławii. Szybko okazuje się, że Niemcy przeprowadzali w nich tajne eksperymenty z ożywianiem ludzi, a pozostawieni na miejscu Naziści wciąż strzegą do niego dostępu. Może więc się wydawać, że nie mamy do czynienia z zombie, a z duchami. Kontynuacja „Eksperymentu SS” rozwiewa wszelkie wątpliwości. Natomiast odsłona trzecia serii przynosi nam radykalny pojedynek hitlerowców (akcja wraca do czasów II Wojny Światowej), nieumarłych, oraz zatwardziałego oddziału czerwonoarmistów, którzy ewidentnie chcą zaliczyć się w poczet zdobywców Berlina. Jeśli odrzuci się konteksty historyczne, seans może przynieść sporo frajdy. A przy okazji wydaje mi się, że serial „Czterej pancerni i zombie” mógłby być hitem telewizji publicznej. W tym miejscu przyznam się do małego oszustwa, albowiem miałem pisać o filmach, a „W domu zombie” jest serialem. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że składa się on tylko z pięciu półgodzinnych odcinków, więc spokojnie można je łyknąć na raz w formie dłuższego filmu. Zwłaszcza, że fabuła jest bardzo wciągająca i na swój sposób przewrotna. Opowiada o ludziach zamkniętych w Domu Wielkiego Brata, którzy są odcięci od informacji z zewnątrz i nie mają pojęcia, że na świecie rozpętała się epidemia zombie. Horror, akcja, czarny humor i inteligentny prztyczek dla produkcji typu reality show. Kolejny francuski film w naszym zestawieniu i znów świetnie zrealizowany. Tym razem mamy do czynienia z przesyconym akcją horrorem o grupie policjantów, którzy mają w jednym z bloków na przedmieściach Paryża, zatrzymać nigeryjskiego imigranta. W międzyczasie świat opanowała epidemia zombie, zaś policjanci, aby przeżyć, muszą zbratać się z bandziorami. W pakiecie otrzymujemy bardzo fajny klimat i sporo scen akcji. Dużą rolę odgrywa w tym wypadku samo umiejscowienie fabuły, ponieważ nie wykracza ona poza obszar bloku, który z jednej strony stanowi świetną twierdzą, w której można się bronić, a z drugiej strony jest także pułapką bez wyjścia. Pozycja obowiązkowa dla zachwyconych późniejszym o dwa lata akcyjniakiem „Raid”. W tym filmie element akcji został podkręcony do granic absurdu. Zombiaki już nawet nie biegają, a gnają, jak sprinterzy na olimpiadzie, a nawet skaczą dachu na dach. Przy tym nie chodzi im o najedzenie się, a po prostu o udziabanie ofiary, bo nad żadną się specjalnie nie roztkliwiają, tylko atakują dalej. Trochę to dziwne. Przy okazji możemy zobaczyć pandemię o iście globalnym zasięgu, albowiem, wraz z Bradem Pittem, wciąż zmieniamy lokalizacje, skacząc po całej kuli ziemskiej. Co ciekawe, najbardziej emocjonującymi momentami wcale nie są te najbardziej epickie, a o wiele bardziej kameralne zakończenie. Krytycy zarzucają „World War Z” brak logiki i zbytną infantylność. I mają rację, ale przecież to nie poważna produkcja George’a Romera, a wakacyjne kino rozrywkowe. I w swojej kategorii sprawdza się znakomicie. Tajwańskie kino zombie już samo w sobie może być magnesem do sięgnięcia po tę pozycję. Do tego zrealizowane na naprawdę wysokim poziomie. Pierwsza część filmu to wariacja na temat znany z „Hordy”, a więc atak zombie na blok na przedmieściach, zamieszkiwany przez margines społeczny. I tu nie ma zmiłuj. Jest dużo przemocy, nieco nagości oraz multum akcji. Ta jednak siada w drugiej połowie, kiedy przenosimy się na podziemną arenę walk, w których jeńcy miejscowego bonzo, zmuszani są do pojedynków z żywymi trupami. Proszę nie sugerować się ocenami na popularnym serwisie filmowym, a dać się uwieść przykuwającemu oko (męskie) plakatowi. Niezależny horror z elementami groteski. Jeśli miałbym go do czegoś porównywać, to do serii o Mad Maksie, tyle, że z żywymi trupami. Mamy bowiem wymyślne, chałupniczo zrobione wozy opancerzone, zbroje, stanowiące zlepek fragmentów przeróżnej odzieży ochronnej, a także podróż przez opustoszałe, australijskie drogi. Już to samo w sobie sprawiałoby niemałą radość. A jednak twórcy poszli jeszcze dalej i zaserwowali całą gamę smaczków, które pokazują, że z przeciętnych zombiaków można wycisnąć jeszcze fajne pomysły, jak choćby ten, że wydzielają one łatwopalną substancję, której można użyć zamiast benzyny. Warto też dodać, że w pakiecie otrzymaliśmy ciekawe postacie pierwszoplanowe, którym autentycznie się dopinguje. Jestem pod wrażeniem. Reżyser Steve Barker dał nam już wspomniany wcześniej „Eksperyment SS”, ale także bardziej jednoznaczny pod względem żywych trupów „The Rezort” (funkcjonuje też pod nazwą „Generation Z”). To jeden z niewielu filmów, które rozgrywają się po tym, jak plaga zombie zostaje opanowana. W tej chwili istnieją one tylko na jednej wyspie, zaś jej obrzydliwie bogaty właściciel, zamierza na nich zarobić, organizując dla chętnych safari, polegające, na polowaniu na chodzące truposze. Krótko mówiąc, taki „Jurassic Park” dla maniaków horroru. Podobnie, jak u Spielberga, system zabezpieczeń zostaje wyłączony, zaś uczestnicy wycieczki, przebywający w parku, wpadają w śmiertelną pułapkę. Przyznaję, że „The Rezort” nie jest filmem wybitnym, niemniej jak na swoje skromne warunki finansowe, został całkiem sensownie zrealizowany. Powiedziałbym, że jego największym problemem jest wyjątkowo irytująca główna bohaterka, którą chciałoby się odstrzelić po pierwszych pięciu minutach, ale widocznie nie można mieć wszystkiego. Wielki hit południowokoreańskiej kinematografii. Opowiada o inwazji żywych trupów na pociąg jadący z Seulu do Pusan, którego pasażerowie próbują przeżyć. Zombie, tak, jak pociąg, są ekspresowe – biegają i wyjątkowo zajadle kąsają. Pomijając sprawną realizację i akcję, która nawet na moment nie zatrzymuje się na żadnej stacji, to największą atrakcją produkcji jest właśnie nietypowe umiejscowienie fabuły. Poszukiwacze innowacji będą zawiedzeni, reszta powinna być usatysfakcjonowana. 12 sierpnia 2020 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
50 najlepszych filmów o żywych trupach według czytelników Esensji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Turbozombie w koreańskim pendolino
— Jarosław Loretz
Do kina marsz: Styczeń 2017
— Esensja
Najlepsze filmowe prezenty na Święta 2013
— Esensja
Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak
WuWuZela, czyli turystyka nekrofobiczna
— Michał Kubalski
Do kina marsz: Lipiec 2013
— Esensja
Niemcy biją dresa!
— Jarosław Loretz
Prezenty świąteczne: 50 wydań DVD, których nie możesz przegapić
— Esensja
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 9
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 8
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 6
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 5
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 4
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 3
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 2
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 1
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
American Film Festival 2018 (3)
— Jarosław Robak, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Czerwiec 2017
— Jarosław Loretz, Marcin Osuch, Jarosław Robak
Esensja ogląda: Marzec 2013 (1)
— Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Wrzesień 2012 (kino)
— Ewa Drab, Mateusz Kowalski, Alicja Kuciel, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Opowieść o prawdziwym szaleństwie
— Sebastian Chosiński
Zburzyć katedrę Notre-Dame!
— Ewa Drab
SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (16)
— Jakub Gałka
Ally McBeal na chorobowym
— Jarosław Loretz
007: Strawberry Fields Forever
— Michał R. Wiśniewski
007: Im więcej Bonda, tym mniej
— Jakub Gałka
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski