Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Nakarm żabę

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziś stacjonarne flippery to w zasadzie już pieśń minionej epoki. A co było pieśnią minionej epoki, gdy błyskające światełkami flippery dopiero stawały się modne…?

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Nakarm żabę

Dziś stacjonarne flippery to w zasadzie już pieśń minionej epoki. A co było pieśnią minionej epoki, gdy błyskające światełkami flippery dopiero stawały się modne…?
Dzisiaj proponuję kadr z francuskiego filmu „Merry-Go-Round”, czyli „Karuzela”. Obraz powstał w roku 1979, aczkolwiek z różnych przyczyn – między innymi finansowych oraz obsadowych (główna aktorka stwierdziła w pewnym momencie, że ma już dość grania, i trzeba było szukać dublerki) – do dystrybucji wszedł dopiero w 1981 roku. Ponieważ jego twórcą był Jacques Rivette, jeden z tytanów tzw. nowej fali, nie ma co liczyć na prostą, gładko przyswajalną historię. Intryga kręci się wokół kobiety, która ściąga do sprzedawanego właśnie domu na prowincji swojego byłego chłopaka z Ameryki (Joe Dallesandro) oraz młodszą siostrę (Maria Schneider). Zaraz po spotkaniu kobieta zostaje porwana, zaś dwójka bohaterów musi ją odszukać. Ponieważ film jest czymś w rodzaju kryminału, wkrótce okazuje się, że w rozgrywce chodzi nie o to, by odszukać kobietę, ale by wydusić z jej siostry kombinację cyfr do sejfu w jednym z zagranicznych banków, co z kolei pozwoli na przejęcie czterech milionów dolarów, zdeponowanych tam przez zabitego w wypadku lotniczym ojcu. Pulę dramatis personae uzupełnia rzekoma siostra chłopaka, prawniczka ojca oraz… sam ojciec, który być może sfingował własną śmierć. Każda z postaci spodziewa się coś ugrać, i każda ma inne motywacje. I wszystko byłoby pięknie, ale: 1) film trwa 2,5 godziny, 2) seans wydłużają zbędne, nawracające sceny biegu przez las czy przez wydmy, 3) co kwadrans na minutę-dwie pojawia się dwóch panów w pasiastych bluzach i rzępoli smutne jazzowe kawałki, 4) finał jest mętny i tak naprawdę niczego nie wyjaśnia. Jeśli więc ktoś chce zaczynać znajomość z filmami Rivette’a, to niech sięgnie po coś innego – na przykład „Piękną złośnicę” albo „Celine i Julie odpływają"…
Co zaś do samego kadru – widać na nim drewniany stolik z wyborowanymi w blacie otworami, a także doczepionymi metalowymi pierścieniami, tulejami oraz żabą. Stolik ten jest w istocie grą, zwaną we Francji przez blisko trzy stulecia jako „Le tonneau” (czyli beczka, bo pierwotnie na grę przerabiano stare beczki), a później – gdzieś od przełomu XIX i XX wieku – „Le jeu de la Grenouille”, czyli „grą w żabę”. Ideą gry jest rzucanie metalowymi sztonami tak, by zdobyć jak największą liczbę punktów. Najmniej punktowane są gołe otwory w drewnie, najwyżej zaś – trafienie w rozwarty pyszczek żaby. Zliczanie zdobytych punktów jest łatwe, bowiem pod blatem – czego na tym kadrze, i generalnie w filmie, nie widać – są opatrzone punktacją szufladki, do których zsuwa się wpadająca w otwór moneta (jak cały mebelek wygląda, można obejrzeć tutaj). Dwójka głównych bohaterów przez chwilkę bawi się rzucając monety, ale robią to bez specjalnego zaangażowania, więc nie ma co liczyć na efektowne trafienia.
Co ciekawe, powyższa gra została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego Francji. Jej pochodzenie jest jednak niejasne. Anglicy twierdzą, że wzięła się z przeróbki ich prymitywnej „Toad in the hole” („Ropucha w dziurze”), z odwróconym taboretem, w którym wyborowano pojedynczą dziurę (każdy z graczy ma do dyspozycji cztery sztony, owe „ropuchy”, którymi zbiera dwa punkty za wpadnięcie monety w otwór bądź jeden punkt za zatrzymanie jej na blacie – ale bez dotknięcia tylnej listwy). Jednak Hiszpanie, którzy po dziś dzień grę – zwaną u nich „Rana”, czyli „Żaba” – uwielbiają, są zdania, że jej korzenie tkwią w jednej z inkaskich legend. Zgodnie z nią w święta udawano się nad jezioro i rzucano doń okruchy złota. Gdy któryś z nich został połknięty przez ropuchę, ta stawała się złota i spełniała jedno życzenie właściciela okrucha. W hołdzie mnogości spełnionych życzeń król Inków nakazał skonstruować wielką złotą Pukllay Sapu (nazwa gry w języku keczua), przy grze w którą inkaska rodzina królewska zażywała później zabawy.
Szkoda, że nasze złote rybki, też przecież spełniające życzenia, nigdy się nie dochrapały wdzięczności u (hazardowego) ludu…
koniec
24 sierpnia 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.