Z filmu wyjęte: Poznaj wiek wampira po słojach jegoOd czasu do czasu trafiają się filmy, w których scenarzysta postanowił błysnąć oryginalnym konceptem. Tak oryginalnym, że aż nie mającym nic wspólnego z konwencją, w jakiej realizowano film.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Poznaj wiek wampira po słojach jegoOd czasu do czasu trafiają się filmy, w których scenarzysta postanowił błysnąć oryginalnym konceptem. Tak oryginalnym, że aż nie mającym nic wspólnego z konwencją, w jakiej realizowano film. Dzisiejszy kadr przedstawia… No, powiedzmy, że kobiecą głowę. Ale to nie byle jaka głowa! To głowa wampirzycy! Tak jest. Właśnie wampirzycy, która chwilę wcześniej została potraktowana w swojej trumnie kołkiem (w obojczyk!) przez chwata nie bojącego się żadnej mokrej roboty. I, jak to dziabnięta kołkiem wampirzyca… natychmiast zdrewniała. Wyskoczyły jej na skórze liczne, nakładane komputerowo słoje, po czym zastygła w wiekuistym bezruchu. Żadnego tam chwytania się za kołek, rozsypywania w proch czy widowiskowego samozapłonu. Ot, śmierć przez zdrewnienie. Niewykluczone, że miała to być złośliwa sugestia ze strony scenarzysty (albo speca od efektów), chcącego dać do zrozumienia, że cała obsada to drewno pierwszej jakości, ale raczej nie posądzałbym nikogo z ekipy o aż tak otchłanne głębiny wyrafinowania. Ot, miało być nietuzinkowo, oryginalnie – to i jest. Nic to, że przy okazji bez sensu, bo ani w gatunkowym horrorze nie ma co szukać zdrewnienia zabitego wampira, ani w filmie nie służy to niczemu konkretnemu. Zwyczajny wybryk bez ładu i składu, choć poniekąd budzący wesołość. Naturalnie niezdrową. Zresztą jak cały film. Marnota, o której mowa, to nakręcona w 2009 roku telewizyjna produkcja o oryginalnym tytule „Guardians”, naszym zaś – nie wiedzieć, czemu – „Potwór”. Wspomniany chwat, po uporaniu się z wampirzycą, otrzymuje od swojego szefa nowe zadanie. Tym razem ma powstrzymać inwazję demonów. Bierze więc ze sobą kumpli – Azjatkę z minigunem z niekończącą się amunicją, schaba rzucającego maczetami i wywijającego toporem, bladolicego gówniarza, który oznajmia zbliżanie się demonicznych sił trzęsiączką, oraz nieistotną kobietę, z którą bardzo szybko się żegnamy – i pędzi do wyżeranego przez demony miasteczka. Tam okazuje się, że były kompan grupy otworzył międzywymiarowy portal, ściągnął garść czterołapych, kolczastych demonów, żrących ludzi żywcem bądź zmieniających ich w swego rodzaju zombie, i właśnie szykuje się do objęcia władzy nad światem. Walka jest trudna, bo demony są niewrażliwe na broń palną (co nie znaczy, że ktokolwiek się tym przejmuje), zaś wykradziona niegodziwcowi księga, dzięki której bohaterowie mają nadzieję zamknąć portal, broni się przed czytaniem (scena jest absolutnie idiotyczna – nasz chwat przerzuca kartki i marszczy brwi, robiąc jednocześnie minę, jakby miał zaparcie, i w kółko mamrocze „stawię ci opór”, bo księga rzekomo próbuje przejąć nad nim kontrolę). Co było dalej, może nie będę zdradzał, bo a nuż ktoś będzie ochotny rzucić okiem na to cudo. Dla zachęty dodam, że w fabule trafi się jeszcze robienie z ludzkiej krwi morderczego zielonego kiślu, a także szturm wymachującego maczetami schaba na stwory, które ot tak odbijają łapami pociski z bazooki. To naprawdę zły film. Odnoszę jednak wrażenie, że za tydzień przedstawię – choć nawet mnie samemu trudno w to uwierzyć – jeszcze gorszy… 28 września 2020 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
>Właśnie wampirzycy, która chwilę wcześniej została potraktowana w swojej trumnie kołkiem (w obojczyk!)
Bo to był magiczny kołek, który przemienia każdego, kogo draśnie, w drewno.
>telewizyjna produkcja o oryginalnym tytule „Guardians”, naszym zaś – nie wiedzieć, czemu – „Potwór”
Może dystrybutor chciał zasugerować „Ludzie!!! Nie oglądajcie tego filmu!!!”?