Z filmu wyjęte: Pośladkowampiry, czyli jak nie być oryginalnymNiektórzy z twórców mają takie parcie na oryginalność, że kończy się to absolutną katastrofą. Zwłaszcza w przypadku mikroskopijnego budżetu.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Pośladkowampiry, czyli jak nie być oryginalnymNiektórzy z twórców mają takie parcie na oryginalność, że kończy się to absolutną katastrofą. Zwłaszcza w przypadku mikroskopijnego budżetu. Jak zapowiedziałem w poprzedniej części cyklu, dziś przypadek jeszcze gorszy od drewnowampira, czyli – uwaga – pośladkowampir. Tak jest, ktoś wpadł na tę błyskotliwą ideę i wcielił ją w filmowy czyn. Co widać na załączonym kadrze. Co prawda ciężko stwierdzić, jak niby umieszczone w tym miejscu kły miałyby kąsać kogokolwiek poza właścicielem (tu: właścicielką), i w jaki niby sposób miałaby być konsumowana krew ofiary (dość oczywistą sugestię zdecydowanie odrzucam, bo oznaczałoby to wydalanie materii tym drugim otworem, co raczej nie byłoby sprawą przyjemną 1)), no ale przecież liczy się oryginalność, prawda? Prawda? Szczęście w nieszczęściu, że film był ultratani i praktycznie nie sposób go nigdzie znaleźć, co oznacza, że ewentualne szkody na mózgu poniósł wyłącznie piszący te słowa, i zasadniczo nie trzeba się bać, że któregoś pięknego dnia to zło w czystej postaci wypłynie na szersze wody. A mowa jest o filmie o tytule równie oryginalnym, co pośladkowampiry, czyli… „Space Boobs in Space”. Tak jest! „Kosmiczne piersi w kosmosie"! Że brzmi to wręcz fascynująco i może jednak zacząć szukać tego kuriozum po sieci? Oj nie, zaręczam, że to zły pomysł. To nie ten rodzaj filmu, kiedy można usiąść z piwem i zarechotać się na śmierć. Przede wszystkim film jest zrealizowany czysto po amatorsku. Ma fatalne zdjęcia, fatalne efekty, fatalną grę aktorską, a i nie za bardzo jest na czym zawiesić oko, bowiem żeńska część obsady nie szczędziła sobie w przeszłości wiaderek smacznych lodów i pożywnych hamburgerów. Ale to nie wszystko. Ten film zasadniczo nie ma fabuły. Początek co prawda jeszcze nie wygląda tragicznie, bowiem całość startuje jako dziadowskie SF. Otóż dwie kobiety z ziemskiego statku kosmicznego zawierają przymierze ze świeżo poznaną obcą rasą, podpisując traktat handlowy – mleko ziemskich kobiet (obcy muszą je pić, bo inaczej zmieniają się w kałamarnice) za mleko tamtejszych kobiet (jest zielone i daje długowieczność oraz trwale jędrną skórę). Po dwudziestu minutach dość żenujących rozmów i zachowań narracja… bierze w łeb. Bo oto zostajemy przerzuceni do „studia telewizyjnego” obcych, gdzie okazuje się, że początkowa historyjka była rekonstrukcją zdarzeń z przeszłości, dokonaną z okazji trzystulecia podpisania z Ziemią mlecznego kontraktu. Reszta filmu to wywiady z aktorami i ploteczki z planu – naturalnie mówimy o aktorach i planie świata obcych, a nie naszych niezdar zza oceanu – przeplatane szczątkowymi, bezsensownymi nowelkami filmowymi nadesłanymi z Ziemi. Ot, coś w rodzaju festiwalu krótkiego metrażu. Och, czegóż tam nie ma! Są więc filmiki o: masturbacji dziecięcą grą edukacyjną („Operate”), rozmowie z noszącym maskę Jasona Voorheesa kandydatem na posadę dozorcy w obozie młodzieżowym („A Killer Deal”), problemach z palcami wywołującymi dźwięk rodem z horrorów („Horror Hands”), łapczywym żarciu ciastka („Cheesecake”), rozmowie z „błotnym potworem”, czyli przekarmiona dziewoją pławiącą się w leśnej sadzawce („The Horror of Sandy Creek”), problemach z narzeczoną wybraną jako kolejne ofiara mordercy („Ghosted”) i w końcu o wampirach, których ugryzienie potrafi zmienić w pośladkowampira („Lapdance at the Gates of Hell”). Wszystko to jest na ogół żenująco nieśmieszne, a ewentualne drobinki czegoś, co mogłoby uchodzić za humor, są dobijane notorycznym gadaniem o piersiach, mleku, a także roztrząsaniem obecnej u Ziemian fascynacji odbytem. Zaręczam, nie chcecie się tym katować, nawet dla pośladkowampirów… 5 października 2020 1) A tak przy okazji – czy wampiry (te literackie, jak i filmowe) cokolwiek wydalają? Bo jakoś nie pamiętam, żeby wampir żywiący się wyłącznie krwią leciał z rana, zaraz z trumny, na szybkie siusiu do ubikacji… |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz