Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Widz? Jaki widz?

Esensja.pl
Esensja.pl
Próby straszenia epoką lodowcową niektórym wychodzą lepiej, a niektórym… no cóż, wcale.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Widz? Jaki widz?

Próby straszenia epoką lodowcową niektórym wychodzą lepiej, a niektórym… no cóż, wcale.
Na dzisiejszym kadrze widać młodego dżentelmena odgarniającego śnieg z trawy na jakimś wzgórku. Dlaczego uważam, że obrazek jest wart uwagi? No cóż, najpierw muszę co nieco napisać o filmie, z którego został wyekstrahowany.
Chyba już każdy z widzów kojarzy niesławną wytwórnię The Asylum. Klepią knota za knotem, na ogół próbując wstrzelić się przed sieciową premierę większego blockbustera i zgarnąć trochę kasy od nieostrożnych widzów, myślących, że oto nadarzyła się okazja i obejrzą kinowy hit za bezdurno. Kilka produkcji The Asylum trafiło u nas nawet na płyty DVD, ale najczęściej ich filmy są puszczane przez niszowe stacje telewizyjne, których nie stać na kupowanie droższych filmów. Jak na przykład TV Puls. Jak by nie było, ich filmy są robione po partacku, z pisanym na kolanie scenariuszem, fatalnie tandetnymi efektami specjalnymi i obsadą z łapanki w mięsnym. Owszem, trafiają się produkcje znośne, kręcone z przymrużeniem oka (np. seria „Rekinado”), ale większość to najprawdziwszy chłam niewart uwagi. I wtedy nagle trafia się „Arktyczna apokalipsa”, która pokazuje, że The Asylum potrafi wyprodukować film… gorszy niż cokolwiek dotąd wyszło z ich studia.
„Arktyczna apokalipsa” powstała w 2019 roku i jest nie dość, że tradycyjnie bezsensowna, to jeszcze nakręcona tragicznie niechlujnie. Główny zrąb fabuły niby jeszcze ma ręce i nogi. Na Ziemi nasila się ochłodzenie klimatu, szaleją śnieżne i lodowe burze, nadmorskie miasta zostają skute lodem, a niedobitki ludzkości próbują chronić się we wkopanych głęboko w ziemię bunkrach. Bohaterami jest małżeństwo, które jedzie do bunkra, po drodze próbując rozgryźć kwestię pewnej anomalii pogodowej (jeden płaskowyż zdaje się być omijany przez burze), oraz ich córka z narzeczonym, którzy jadą inną trasą, też zajmując się problemem anomalii. Kłopot w tym, że młodzi tracą wóz i muszą schronić się w opustoszałej szkole, wkrótce przysypanej śniegiem, w związku z czym rodzice muszą zboczyć z trasy i podjąć się ich ratowania.
No to teraz po kolei. Klimat ochładza się, gdyż albowiem ponieważ. Zwały gór lodowych prą jak taran, niszcząc Nowy Jork, aczkolwiek – jak widać na załączonym obrazku – panuje tak straszny mróz, że czapki i rękawiczki nie są niezbędnym elementem ubioru. W powietrzu co pewien czas wirują płatki śniegu wyglądające jak pudełka zapałek, a gdy nadchodzi burza, z nieba lecą… bloki lodu mające kształt kolumny o długości 30-50 metrów i podstawie 10 na 10 metrów. I te bloki tak sobie w powietrzu fruwają, m.in. powodując rozbijanie się wojskowych myśliwców. Szkoła, w której chronią się młodzi, stoi sobie gdzieś w górach, na absolutnym pustkowiu, gdy zaś zostaje zasypana śniegiem, dwójka bohaterów – plus jeszcze parka uczniów – nie jest w stanie się z niej wydostać, bo przeszklone, rachityczne drzwi są zasypane do… połowy. Zamiast więc szukać okna, które dałoby się otworzyć, nasi gieroje… wysadzają drzwi butlami z gazem. Jest też śliczna scena, gdy przez szczelinę w lodowcu przeciska się matka, idąc powoli i bardzo ostrożnie, bo znajdujące się po obu jej stronach bloki lodowe… gibią się i falują od najlżejszego dotyku. Boć w końcu wykonano je z gąbki. Oprócz tego samochód, którym jadą bohaterowie, potrafi zmienić kolor i markę ze sceny na scenę, i to po kilka razy, ściganie się z lawiną polega na tym, że kierowca zaciska zęby i wręcz dyszy, podczas gdy samochód jedzie stałą, niespieszną prędkością, po wymianie koła zostaje się z dodatkową oponą w ręku, a wszystko w takt wycia wilków, te bowiem niespodziewanie poczuły się śmiertelnie głodne i hordami wyległy w „cywilizowane rejony”. No i jest jeszcze awionetka, która mimo 15-centymetrowej warstwy lodu na skrzydłach leci sobie jak gdyby nigdy nic.
A clou całości jest widoczne na tym nieszczęsnym kadrze. Otóż młodzieniec odgarnia śnieg, żeby… zajrzeć w TOŃ JEZIORA. Tak jest, bohaterowie znajdują się w tej chwili na skrzypiącym lodzie (w tej epoce lodowcowej, co to ciska górami lodowymi, ale z porządnym zamrożeniem jeziora ma ewidentny problem) i chwilę później dostrzegają gdzieś w głębi liczne samochody, niektóre nawet z wciąż palącymi się reflektorami. Nic to, że nigdzie w okolicy nie ma żadnej drogi, bo to środek jakiegoś leśnego rezerwatu, i to położonego gdzieś w górach. Sam ten jeden kadr doskonale oddaje stosunek twórców do widza.
Dla łowców kinowej tandety będzie to więc wyśmienita zabawa (byle w towarzystwie, i z rozweselaczem), a całej reszcie, która przypadkiem trafi na to cudo, polecam jak najszybszą zmianę kanału.
koniec
30 listopada 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.