Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Trainspotting

Esensja.pl
Esensja.pl
Drzewiej były westerny, w których ten czy inny kowboj przykładał ucho do szyny, żeby stwierdzić, za ile przyjdzie pociąg. Zdawałoby się, że takie nasłuchiwanie wyszło już z mody, i to parę dekad temu. No więc – nie, najwyraźniej nie wyszło.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Trainspotting

Drzewiej były westerny, w których ten czy inny kowboj przykładał ucho do szyny, żeby stwierdzić, za ile przyjdzie pociąg. Zdawałoby się, że takie nasłuchiwanie wyszło już z mody, i to parę dekad temu. No więc – nie, najwyraźniej nie wyszło.
Dzisiejszy kadr przedstawia młodzieńca w klasycznej bluzie z kapturem, wsłuchującego się w śpiew leżącej w środku lasu szyny. Obok – do nas plecami – stoi wojowniczka jak się patrzy, odziana w skórzaną kurtkę i obwieszona żelastwem maści wszelakiej. Co w tej scenie jest takiego dziwnego, że sięgnąłem po jej wizerunek? Już wyjaśniam.
Scena pochodzi ze szwajcarsko-amerykańskiego filmu „Singularity”, u nas obecnego jako „Osobliwość”. Jego fabuła na pierwszy rzut oka jest nawet ciekawa i niezbyt tuzinkowa. Otóż w roku 2017 – co akurat było kiepskim pomysłem, bo od razu wtrąciło historię w poczet bajek – wprowadzono do powszechnej sprzedaży androidy, uparcie zwane tu robotami. W 2019 już 75% ludzi na wiecie miało swojego robota. W 2020 uruchomiono sztuczną inteligencję o nazwie Kronos. A ponieważ zadano jej usunięcie największych ziemskich bolączek, SI… zaczęła hurtem, w trybie wojennym, usuwać ludzi, uznając ich za największe zagrożenie dla planety.
Akcja filmu dzieje się w roku 2117. Z ludzkości został jakieś niedobitki kryjące się w ruinach miast i po lasach. Jedną z ocalałych jest młoda dziewczyna, która natyka się w małym miasteczku na plączącego się tam chłopaka, atakowanego przez absurdalnie dużego robota. Unieszkodliwia robota i wkrótce we dwójkę – z chłopakiem twierdzącym, że właśnie wyszedł z bunkra i pamięta starą cywilizację – ruszają do mitycznej Aurory, ostatniego ludzkiego bastionu leżącego gdzieś na północy kontynentu. Cała podróż obserwowana jest zaś przez dwóch twórców Kronosa, siedzących gdzieś w centrum elektronicznego mózgu – jako wiązki bitów – i próbujących za wszelką cenę poznać położenie Aurory. Film posiada kilka umiarkowanie interesujących zwrotów fabuły i nawet przyjemny finał, zaś w roli jednego z twórców mamy… Johna Cusacka, ewidentnie się tu męczącego, ale przyjemność z seansu psuje szereg elementów.
Przede wszystkim – w przedstawionej historii z łatwością można odszukać sporo elementów chapniętych z szeregu starszych filmów postapo, z czego na czoło wysuwa się wojowniczka, będąca biedną, niedorobioną wersją Katniss z „Igrzysk śmierci”. Na to nakładają się wątpliwości natury logicznej. Tropiące i niszczące ludzi roboty są absurdalnie wielkie, kanciaste, niezgrabne i powolne, co nie przeszkadza twórcom wmawiać widzowi, że mogą wszędzie wejść i niczego przy okazji nie uszkodzić. Miasta są wyludnione, ale jednocześnie nie ma na budynkach – ponoć od przynajmniej półwiecza pustych – żadnych śladów upływu czasu, nie mówiąc już o śladach wojny. Ot, na czas kręcenia filmu mieszkańcy zamknęli się w domach i twórcy uznali, że tyle dobrego wystarczy.
Tu dochodzimy do kwestii lokacji – cała rzeczy rozgrywa się ponoć w Ameryce Północnej, ale taniej było zrobić zdjęcia w Czechach, więc np. pojawia się w kadrze czeski autobus, karosa, na której przylepiono fatalnie podrabiane tablice rejestracyjne „z Kalifornii” oraz nalepkę z ograniczeniem prędkości do… 100 mil na godzinę. Czyli z grubsza 160 kilometrów na godzinę, przy której to prędkości czeski cud techniki po prostu by się rozpadł od samego świstu wiatru.
No i są tory w lesie. Ślicznie błyszczące (widać, jak odbija się szynie ręka młodzieńca), z drobniutkimi śladami rdzy na krawędziach. Innymi słowy – szyny, po których w miarę często jeździ pociąg. Gdy jednak młodzieniec przykłada ucho do szyny, „Katniss” informuje go, że nie ma co się przysłuchiwać, gdyż… pociągi nie jeżdżą od SZEŚĆDZIESIĘCIU LAT. Otóż spieszę donieść, że mam trochę torowisk, po których od kilku dekad już nie jeżdżą pociągi, i szyny na nich są ciemnorude i chropowate, zaś między podkładami rosną całkiem grube drzewa.
Mógłby jeszcze się rozwodzić nad absolutnie drewnianym aktorstwem młodzieńca, a także marnym tempem akcji, ale generalnie muszę przyznać, że film ogląda się nawet przyjemnie. Wiadomo, że nie ma co oczekiwać po nim wodotrysków, a i od czasu do czasu trzeba też mocno przymknąć oczy na różne niedoróbki, ale tutejsza Katniss – czyli Calia, grana przez Jeannine Michèle Wacker – radzi sobie całkiem przyzwoicie, a finał przynosi miłą niespodziankę. Inna sprawa, że za dwa-trzy lata nikt o tym filmie już nie będzie pamiętał…
koniec
18 stycznia 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.