Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Rob Zombie
‹Bękarty diabła›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBękarty diabła
Tytuł oryginalnyThe Devil’s Rejects
Dystrybutor Monolith
Data premiery26 sierpnia 2005
ReżyseriaRob Zombie
ZdjęciaPhil Parmet
Scenariusz
ObsadaSid Haig, Bill Moseley, Sheri Moon, William Forsythe, Tyler Mane, Leslie Easterbrook, Danny Trejo, Tom Towles, Daniel Roebuck, Ken Foree
MuzykaRob Zombie, Tyler Bates
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiNiemcy, USA
Czas trwania109 min
WWW
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Bękarty diabła

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Bartosz Sztybor
Pobudzeni świąteczną atmosferą i chęcią udowodnienia, że nie każdy Zombie jest skończonym idiotą, chłopaki postanowili porozmawiać o sequelu „Domu 1000 trupów”. W dzisiejszym odcinku: „Bękarty diabła”. Piotr Dobry ocenił film na 80%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 60%.

Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Bękarty diabła

Pobudzeni świąteczną atmosferą i chęcią udowodnienia, że nie każdy Zombie jest skończonym idiotą, chłopaki postanowili porozmawiać o sequelu „Domu 1000 trupów”. W dzisiejszym odcinku: „Bękarty diabła”. Piotr Dobry ocenił film na 80%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 60%.

Rob Zombie
‹Bękarty diabła›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBękarty diabła
Tytuł oryginalnyThe Devil’s Rejects
Dystrybutor Monolith
Data premiery26 sierpnia 2005
ReżyseriaRob Zombie
ZdjęciaPhil Parmet
Scenariusz
ObsadaSid Haig, Bill Moseley, Sheri Moon, William Forsythe, Tyler Mane, Leslie Easterbrook, Danny Trejo, Tom Towles, Daniel Roebuck, Ken Foree
MuzykaRob Zombie, Tyler Bates
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiNiemcy, USA
Czas trwania109 min
WWW
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Co dwa tygodnie Dobry i Sztybor prowadzą dialog. Zazwyczaj rozmowa tyczy filmów. Różnych filmów. Z Europy i Azji. Z ogromnych wytwórni hollywoodzkich i malutkich siedlisk niezależności. Z początków kinematografii i aktualnych repertuarów. Z rąk uznanych reżyserów i raczkujących artystów. Z białymi uczniakami gwałcącymi szarlotki i czarnymi buntownikami grającymi w kosza. Z Rutgerem Hauerem i bez niego.

Piotr Dobry: Prawie dwa lata temu pisałem na Esensję recenzję „Domu 1000 trupów”, którym się zresztą obydwaj, podczas wspólnego seansu, zachwyciliśmy. Film ukazał się u nas tylko na DVD. Tym bardziej zdziwiłem się, że jego sequel, „Bękarty diabła”, trafił w sierpniu zeszłego roku do polskich kin. Dopiero teraz miałem sposobność go zobaczyć. Czy może raczej: dopiero teraz zechciało mi się go obejrzeć, bo sposobność była nie raz, ale tutaj zawinił nie kto inny, jak Ty, odradzając mi pójście do kina. Zawinił, gdyż film okazał się świetny i gdybym obejrzał go w odpowiednim czasie, to podczas esensyjnej dyskusji podsumowującej rok nie broniłbym już tak zażarcie stanowiska, że w 2005 nie było w kinach żadnego dobrego horroru. Ech, Ty…
Bartosz Sztybor: Przesadzasz. Nie jestem przecież wrogiem tego filmu, a jedynie jego minimalnym entuzjastą. Nie uważam, żeby mógł się równać z częścią pierwszą, ale też nie twierdzę, że w ogóle nie powinien powstać. Jeśli chodzi o polecenia seansu kinowego, to nawet teraz – wiedząc, że Ci się spodobał – nie zrobiłbym tego. „Bękarty diabła” nie są filmem pasującym do polskich kin – to po pierwsze, a po drugie – obejrzenie go na DVD wcale nie umniejsza jego jakości.
PD: A czy ja twierdzę, że umniejsza? Mówiłem tylko o – minimalnej, bo minimalnej, ale zawsze – zmianie w podejściu do oceny roku w horrorze. Dlaczego „Bękarty” nie pasują do polskich kin?
BS: Ja po prostu twierdzę, że nie umniejsza i tyle. Mówię tylko, dlaczego Ci odradziłem seans, a nie dlaczego Ty go nie obejrzałeś. Natomiast „Bękarty” nie pasują do polskich kin przez klimat tychże.
PD: Wiem o co Ci chodzi, ale jeśli byłbyś sam jeden na sali, to być może wczułbyś się bardziej. Ja go oglądałem tradycyjnie w nocy, pochrupując chipsy i żłopiąc colę, delektując się ciszą i spokojem wokół oraz samym obrazem. To zupełnie inny film niż „Dom 1000 trupów”, co nie znaczy, że gorszy. Tamten był przytłaczający, psychodeliczny do tego stopnia, że jestem dwa lata po seansie i jeszcze pewnie minie kilka miesięcy, zanim zdecyduję się go odświeżyć. A „Bękarty” mógłbym obejrzeć choćby jutro. Tu mamy z kolei głównie kino drogi. Film lżejszy od poprzednika, mniej wykręcony, ale również wciągający.
BS: Nawet nie o to chodzi, bo właśnie byłem sam na sali. Dopiero na ostatnie 15 minut przyszło dwóch kolesiów – jeden w bluzce Iron Maiden, drugi z twarzyczką Alice Coopera (nikt nawet nie miał malutkiego emblematu z Robem Zombie). Dlatego nie ma klimatu, chociaż tutaj też wchodzi w grę sama promocja filmu i inne problemy. Zamieszałem trochę. Chodzi mi o to, że nie ma w Polsce kina, gdzie na horrory przychodziliby prawdziwy fani mający pojęcie o filmie, na który idą. Takie horrorowe kina studyjne, tak jakby polska wersja grindhouse cinema – tego bym chciał. Jeśli chodzi o „Bękarty”, to jest to niezły film, ale nic poza tym. Jak jedynka była bardzo charakterystyczna, to część drugą przegapiłbym spokojnie w tłumie.
PD: W tłumie czego? Bo chyba nie horrorów powstałych w ostatnich latach?
BS: Wręcz przeciwnie.
PD: Uważasz więc, że ten film niczym się nie wyróżnia?
BS: Niestety tak.
PD: A zakończenie? Ja też nie twierdzę, że „Bękarty” są jakąś nowością w horrorze. To po prostu dobra rozrywkowa produkcja, którą o poziom wyżej winduje genialny finał. W tle cudowny „Free Bird” Lynyrd Skynyrd i bohaterowie pędzący na spotkanie śmierci, która dla nich akurat jest również wolnością. Dawno już nie widziałem czegoś tak klimatycznego. Wysiada nawet Ruckus grający ten sam kawałek w przed-finale „Elizabethtown”. Piękny, poetycki wręcz kawałek kina.
Nie ma bata, trzeba wezwać na pomoc Chucka…
Nie ma bata, trzeba wezwać na pomoc Chucka…
BS: No widzisz, dla Ciebie było to poetyckie, a dla mnie na pewno trochę naciągane i zbyt wysilone. Jakby Rob Zombie chciał wręcz archetypicznym dla kina zakończeniem szybko i bezboleśnie skończyć, bo innego pomysłu na finał nie miał. Na sam film zresztą też.
PD: Co z tego, że archetypicznym, skoro magia zadziałała? Nie wyobrażam sobie lepszego finału. Film jako całość zawsze może być lepszy, ale na gdybaniu lepiej się nie skupiajmy. Śmiem twierdzić, że i tak miał bardziej innowacyjny pomysł na „Bękarty” niż na „Dom”. Przecież tam mieliśmy klimatyczną, mistrzowską – nie przeczę – ale sklejkę z wielu klasyków kina B. Tu zaś było mniej odniesień, więcej poezji. Nie wiem, co by Cię zadowoliło – dokładna powtórka? To chyba dobrze, że te części mocno się różnią.
BS: Jedynka może i nawiązywała w paru momentach (sklejką nie była), ale w rezultacie powstał film nowatorski, jakiego wcześniej nie było. Dwójka jest nie tylko cieniem jedynki, ale i całego mnóstwa podobnych filmów grozy. To właśnie w kontynuacji nie ma pomysłu, bo zerżnięty motyw z jednego filmu goni zerżnięty pomysł z kolejnego. Na mnie magia nie zadziałała, bo był to jedyny możliwy finał. Jakby Zombie się przestraszył, że jego kolejny film nie wejdzie do polskich kin i znacznie ugładził wymowę.
PD: Dlaczego ugładził? Spodziewałeś się skondensowanej przemocy, flaków fruwających w powietrzu? Mi wystarczy, że wcześniej było kilka dobrych scen gore. Jedynka była filmem nowatorskim, a dwójka jednym wielkim zerżniętym motywem? Co Ty w ogóle wygadujesz? Weźmy same trzony fabuł – w „Domu” rodzina zwyrodnialców torturuje młodzieżowców, w „Bękartach” mamy tychże maniaków spieprzających przez policją i mordujących po drodze. Jakoś tak mi się wydaje, że horrorów pomyślanych podobnie jak „Dom” było ciut więcej…
BS: Horrorów może i tak, ale „Bękarty diabła” czerpią głównie z innego typu kina i dlatego są tak odległe od materii horroru, którą ja osobiście lubię.
PD: No więc jak to w końcu jest – „Bękarty” czerpią z „mnóstwa podobnych filmów grozy” czy z „innego typu kina”? Zdecyduj się. Ja tej odległości nie zauważyłem. Horrorów gore o fabule zbliżonej do „Domu” było już na pęczki, natomiast „Bękarty” są jednym z bardzo niewielu przypadków, nazwijmy to, horroru drogi. Stoi więc jak wół, który jest bardziej innowacyjny.
BS: „Bękarty” czerpią z mnóstwa podobnych filmów grozy, bo oczywiście nie czerpią z wszystkich o podobnej fabule. A fakt, że było ich niewiele, świadczy też o tym, że czerpały też z wielu filmów innych, niekoniecznie horrorów. Oglądając „Dom 1000 trupów” miałem świadomość, że czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Patrząc na „Bękarty diabła” byłem znudzony, bo większość motywów była przewidywalna, znana i mało oryginalna.
PD: W „Domu” natomiast niczego nie dało się przewidzieć i wszystko było oryginalne, tak? Też jestem fanem tego filmu, ale według mnie najwięcej zawdzięcza on świetnej atmosferze, postaciom, niektórym dialogom, bynajmniej nie scenariuszowi. Czyli, krótko mówiąc, wolałbyś by w „Bękartach” Zombie nie odchodził od konwencji i trzymał się tortur w jednym pomieszczeniu, bo kino drogi, rozgrywające się w dodatku w różnych miejscach i z kilku perspektyw, jest nudniejsze, tak?
BS: Ja nie mam pretensji do tego, że jest to film drogi i jest inny niż jedynka. Całkowicie popieram taką drogę, bo zrobienie drugiego „Domu 1000 trupów” też nie byłoby dobrym wyjściem. Powiem Ci tak – kino drogi, rozgrywające się w różnych miejscach i z kilku perspektyw, nie jest nudne, ale w wykonaniu Zombiego to flaki z olejem. Tutaj nie ma niczego nadzwyczajnego i umiejętnie przykuwającego moją uwagę (no, może oprócz paru scen). „Dom 1000 trupów” był tak nieprzewidywalny, że nie wiedziałem, co za chwilę spotka bohaterów i mnie samego.
Sheri Moon – seksowniejsza nie tylko od niejednego króliczka Playboya, ale i od króliczka wielkanocnego.
Sheri Moon – seksowniejsza nie tylko od niejednego króliczka Playboya, ale i od króliczka wielkanocnego.
PD: Nie dojdziemy widać do porozumienia, skoro na Tobie nawet zakończenie, najjaśniejszy punkt filmu, nie zrobiło najmniejszego wrażenia. To może chociaż humor? Scena, gdy szeryf sprowadza krytyka filmowego, by rozszyfrował, dlaczego nasza popieprzona rodzinka używa ksywek zaczerpniętych z filmów braci Marx, była świetna. Podobnie mokro-krwawy sen kapitana Spauldinga.
BS: Sen Spauldinga był oczywiście pierwsza klasa, a rozmowa o ksywkach była z jednej strony niezła, ale z drugiej kompletnie niepotrzebna. Zombie wyjaśnia po prostu jeden z ciekawszych elementów swojego poprzedniego filmu. Po co? Według mnie nie miał lepszego pomysłu albo chciał pokazać, jaki to on jest zdolniacha w wymyślaniu podtekstów.
PD: E tam, to była po prostu zabawna scena i tyle. A co powiesz na scenę w motelu, kiedy Otis każe rozebrać się kobiecie na oczach męża i wkłada jej rewolwer w intymne miejsce? Tego typu zagrywki zawsze na mnie działają.
BS: To była jedna z tych scen, za które pokochałem Roba Zombie. Ale, niestety, zabrakło mi więcej takich scen.
PD: Dla mnie było ich w sam raz, choć oczywiście za większą ilość bym się nie obraził. Przyznam, że frapuje mnie trochę fakt, że „Bękarty diabła” Tobie akurat się nie spodobały, kiedy generalnie miały lepszą prasę niż „Dom 1000 trupów”, a nawet trafiły do widzów, którym „Dom” zupełnie nie przypadł do gustu. Myślisz, że chodzi tu tylko o „przeciwwagę dla zła” czy o coś jeszcze?
BS: Ale pytasz mnie o to, dlaczego „Bękarty” bardziej trafiły do publiczności?
PD: Tak.
BS: Bo są bardziej przystępne i ugładzone. Mniej szalone i na pewno możliwe do racjonalnego potraktowania.
PD: Mniej szalone, ale nadal nie jest to horror dla mas typu „Koszmar minionego lata”. Myślę, że aby się spodobał, trzeba mieć zamiłowanie do tego gatunku i znać trochę pozycji ponad te wyświetlane w multipleksach.
BS: W ogóle, żeby polubić jakikolwiek horror, to trzeba coś czuć do tego gatunku. Dlatego kino grozy jest wyjątkowe.
PD: No niekoniecznie jakikolwiek. Wspomnianym „Koszmarem” czy „Krzykiem” podniecały się małolaty, dla których był to pierwszy obejrzany horror w życiu. Ja na przykład w dalszym ciągu nie rozumiem, dlaczego Monolith zdecydował się wprowadzić „Bękarty” do kin. Wiele na tym raczej nie zarobili. Chyba że licencja była wyjątkowo tania. Albo „Dom” świetnie się sprzedał na DVD.
BS: A może po prostu spodobał się komuś, kto decyduje o sprowadzaniu filmów.
PD: W ten sposób to chyba tak do końca nie działa. Muszą się liczyć z zyskami.
BS: To jest przecież jasne.
PD: Jak patrzę na niektóre rzeczy sprowadzane przez naszych dystrybutorów do kin czy na DVD, to przestaje być takie jasne.
BS: No to właśnie powinno chyba być jeszcze bardziej jasne, bo liczą się z zyskami. I to widać po filmach, jakie sprowadzają.
PD: Sęk w tym, że właśnie często nie widać. Mam informacje z pierwszej ręki, że seriale typu „Brygada ratunkowa” czy kolekcje Bette Davis nie sprzedają się w ogóle. A tymczasem na półkach w Wielkiej Brytanii czy Australii leżą sobie wydania (z polskimi napisami!) bardzo popularnych u nas swego czasu filmów, których nikt jakoś nie kwapi się sprowadzić.
BS: Bo „Brygada ratunkowa” nie musi się dobrze sprzedawać. Wystarczy, żeby się sprzedał naprawdę niewielki procent, a wszystkie koszty się zwrócą. Powtórzę za Tobą raz jeszcze – chodzi o zyski i tego się rzeczywiście pilnuje. To, że Ty byś kupił jakiś film, nie znaczy, że cała Polska go kupi. A po drugie, wspominana już licencja może być droga.
PD: Cała Polska może nie, ale są niekwestionowane hity, które – logicznie rzecz biorąc – musiałyby się sprzedać bardzo dobrze.
BS: No i wtedy w grę wchodzi licencja.
PD: Nie przesadzajmy, nie jest znowuż aż tak, że licencja filmu mało popularnego kosztuje, dajmy na to, tysiąc dolców, a licencja filmu popularnego milion dolców. Gdzieś muszą być granice, to jest prawdopodobnie jedno zero więcej. Więc jeśli tego mało popularnego sprzeda się 500 sztuk, a tego popularnego 10.000, inwestycja i tak się opłaci.
BS: To nie jest tak łatwo. Jest wiele przeszkód, którym nie można sprostać albo sprostać ciężko. Niektóre filmy są wydawnictwami podwyższonego ryzyka i chociaż mnie też wkurza brak wielu genialnych produkcji, to częściowo rozumiem taką politykę.
PD: Wniosek z naszej dyskusji o „Bękartach diabła” jest więc taki, że na razie musimy się zadowolić sprowadzaniem filmów z Australii…
koniec
15 kwietnia 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Odraza i komizm, czyli 10 razy Sid Haig
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z tego cyklu

Wszystko zostaje w rodzinie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kobieta w błękitnej wodzie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

16 przecznic
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Skok przez płot
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kult
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kumple na zabój
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Omen
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tsotsi
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Sky High
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Wszystko gra
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tegoż twórcy

Nie śmiej się z małego brzydala!
— Piotr Dobry

DVD: Dom 1000 trupów
— Piotr Dobry

Tegoż autora

Dobry i Niebrzydki: Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Polska nie musi wstawać z kolan, za to może wstać z kanapy
— Piotr Dobry

Dobry i Niebrzydki: Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.