Z filmu wyjęte: Więzienie marzeńKtóż by pomyślał, że część ludzi uważa za szczyt luksusu zamieszkanie w prywatnej placówce penitencjarnej…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Więzienie marzeńKtóż by pomyślał, że część ludzi uważa za szczyt luksusu zamieszkanie w prywatnej placówce penitencjarnej… Dzisiejszy kadr przedstawia… luksusową willę w stolicy Nigerii – Lagos. Z jednej strony rezydencja przypomina polskie wymarzone gniazda rodzinne, w których najwyższą estymą darzone są wille z gipsowymi kolumnami, plastikowym dachem (no dobrze, blaszanym, ale wyglądającym jak plastik) i schodami w średnio dopasowanej kolorystycznie terakocie. Całość uzupełnia podwórko szczelnie wyłożone „elegancką” kostką bauma, i to tak, żeby widoku nie psuło żadne drzewo czy krzak, a w skrajnych wypadkach i kępka trawy. W końcu zielone na jesieni robi się żółte, a potem trzeba dużo sprzątać. Znacznie rozsądniej jest się smażyć w pełnym słońcu, z betonową brytfanną kumulującą błogie ciepełko. Nigeryjczycy dodali jednak sporo własnych pomysłów – jak choćby gruby, wysoki mur (u nas jak na razie mało kto wykracza poza sztachety), stalową bramę rodem z więzień o zaostrzonym rygorze oraz gęste zwoje drutu kolczastego, który nie tylko wieńczy mur, ale też okala… symboliczny trawniczek ze smętnym krzakiem paproci. Wciąż się zastanawiam, po cóż chronić zasiekami symboliczny trawniczek na własnym podwórku. Jaką to ma funkcję? Obronną? Ale przed kim? Dekoracyjną? Całość założenia architektonicznego uzupełnia domek służby – raczej nie ogrodnika, sądząc po liczbie nasadzeń. Może strażnika. Aż dziw, że nie ma tu żadnej wieżyczki strzelniczej. Chyba że da się zamontować jakiś zgrabny, chromowany ckm w oknie sypialni… Jeśli więc ktoś chce poczuć się w Nigerii panem życia, funduje sobie własne, gustowne więzienie. Oczywiście nie wynika to ze zwichrowanych gustów tamtejszych obywateli. To raczej swego rodzaju konieczność, bo w Nigerii luksus ma swoją cenę – ktoś, kto obnosi się z pieniędzmi (a duża, droga willa jest swego rodzaju latarnią morską w tej kwestii), musi się liczyć z tym, że prędzej czy później zjawi się rodak pragnący zniwelować nierówność społeczną. Być może jest to zjawisko o znacznie mniejszej skali niż w RPA, ale ewidentnie Lagos nie jest od niego wolne. Powyższy kadr pochodzi z nakręconego w 2018 roku „Mothers of Sacrifice” (na nasze z grubsza „Matki poświęcenia”), jednego z tysięcy nigeryjskich filmów, które przelatują przez rynek jak meteory, częstokroć nie zostawiające po sobie najmniejszego śladu tak w sieci, jak i w życiu codziennym. Tak zresztą było i w przypadku tego filmu, próżno bowiem szukać o nim konkretniejszej informacji. Jego fabuła jest dość prosta. Trzy kobiety doświadczone w różnym stopniu przez los i pragnące przy okazji polepszenia warunków bytowych, decydują się wziąć udział w pewnym rytuale, który da im bogactwo – choć za cenę życia bliskich osób. Każda bowiem musi wybrać, kto straci życie, żeby mogły pojawić się pieniądze. Oczywiście potem się okazuje, że umowa ma pewne strony uboczne, których istnienia nikt kobietom nie uświadomił. Film trwa dwie godziny i jest klasyczną produkcją nigeryjską – z romansem w tle, z lekkim akcentem grozy (bo pojawiają się tu duchy), i z dużą dawką nauk moralnych, przede wszystkim dotyczących nie igrania z siłami zła. Naturalnie całość jest nakręcona jak dla obcego, czyli niechlujnie, z pisanymi na kolanie dialogami, dychawiczną akcją, umownym aktorstwem i tragicznym udźwiękowieniem, objawiającym się tym, że z jednego głośnika idzie idiotyczna, plumkana muzyka, z drugiego zaś znacznie ciszej nagrane dialogi, od czasu do czasu niemal zupełnie zanikające. A ponieważ w słownictwo angielskie wplatane są niekiedy słowa z lokalnych języków, pełne zrozumienie fabuły jest praktycznie niemożliwe. I zbyteczne, tak po prawdzie, bo film jest rozwleczonym, nudnym kluchem. A – i drobna uwaga. Widoczna na zdjęciu postać w niebieskich gaciach nie jest ofiarą ani słonecznego udaru, ani drutu na trawniku. 27 września 2021 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Krzakiem PAPROCI???