Z filmu wyjęte: Fampirem jeftemNie zawsze kinematograficzne wampiry miały dystyngowane kły. Bywały i takie z kłami à la mors.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Fampirem jeftemNie zawsze kinematograficzne wampiry miały dystyngowane kły. Bywały i takie z kłami à la mors. Dzisiejszy kadr przedstawia eleganta, któremu reżyser kazał wziąć w usta duży, wygięty w odwrócone U patyk i udawać, że są to wampirze kły. Trudno stwierdzić, skąd wziął się pomysł na tak wielgachne zębiska, bo jedynym wytłumaczeniem wydaje mi się niedowidząca publiczność, która drobniejsze kły mogłaby po prostu przeoczyć. Jednak nawet jeśli zostawimy na boku kwestię estetyczną, to pojawiają się dwa odrębne pytania – jak wampir może wgryzać się w cudze szyje takimi tępymi kołkami, i gdzie – oczywiście przy założeniu, że to jego własne zęby, a nie doraźnie wkładane drewniane protezy – kły takie się chowają, bo przecież nasz bohater od czasu do czasu pojawia się jako zwyczajny dżentelmen, a konkretnie rewolwerowiec, bynajmniej nie mający problemów z wymawianiem niektórych spółgłosek. Owego pociesznego wampira można zobaczyć w meksykańskim filmie „El pueblo fantasma”, czyli „Miasto widmo”. Wyszedł w 1965 roku spod ręki Alfredo B. Crevenny, chałturnika tłukącego tuzinami mierne westerny, przygodówki i fantastykę, w tym m.in. „Inwazję krwiożerczych kosmitek” czy szereg tytułów o luchadores. Co ciekawe, „El pueblo fantasma” wyszedł Crevennie nawet przyzwoicie, choć oczywiście również był tani, statyczny, z akcją opartą głównie na dialogach. Do niemal wyludnionego miasteczka na Dzikim Zachodzie przyjeżdża facet nie mogący się pozbyć ciągnącej się za nim łatki syna mordercy, tym trudniejszej do zerwania, że ojciec nazywał się dokładnie tak samo, jak on. Jego celem jest rozmowa z pewnym rewolwerowcem, który znał ojca i który od wielu lat – wciąż młody – pokonuje kolejnych rewolwerowców. W miasteczku zjawiają się skazaniec po odsiedzeniu 10-letniego wyroku za występek poszukiwanego przez bohatera rewolwerowca, niewidomy grajek z córką oraz dwóch rewolwerowców chcących zmierzyć się z człowiekiem-legendą. Podczas gdy rewolwerowcy zaczynają się dostawiać do córki grajka, główny bohater prowadzi prywatne śledztwo, zgodnie z którym niemal do szczętu wyludnione miasteczko cierpi z powodu… wampira. Czyli poszukiwanego rewolwerowca, który po każdym wyssaniu innego rewolwerowca ulepsza swoje zawodowe zdolności. Żeby nie było nudno, do kompletu dochodzi romans wampira, samoponiżenie bohatera i kłopoty wynikające z braku stałego dopływu krwi rewolwerowców. Film jest więc może dość śnięty, ale ma w ofercie kilka nietuzinkowych pomysłów i sensownie rozpisane role (poza 30-letnimi „dziewczętami”), a do tego nie aż tak mocno się zestarzał. Owszem, dzisiaj nie jest to już emocjonujący horror, a co najwyżej sędziwy, urokliwy kiczyk, ale nadal ogląda się go przyjemnie. 3 stycznia 2022 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz