Z filmu wyjęte: Ach, cóż za ścisk!W morzu jest mnóstwo ciasno upakowanych kropelek wody, żeby więc od nich się odizolować podczas schodzenia w niższe partie mórz czy oceanów, należy odpowiednio się zabezpieczyć. Przynajmniej tak mówi teoria.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Ach, cóż za ścisk!W morzu jest mnóstwo ciasno upakowanych kropelek wody, żeby więc od nich się odizolować podczas schodzenia w niższe partie mórz czy oceanów, należy odpowiednio się zabezpieczyć. Przynajmniej tak mówi teoria. Oczywiście teoria swoje, a praktyka (filmowa) swoje. Najlepszym tego przykładem jest dzisiejszy kadr, na którym można podziwiać zamykający się właśnie właz do… batyskafu. Tal właśnie, do łodzi zdolnej zanurzyć się na kilka tysięcy metrów. Ma przecież koło dociskowe, nie? Cóż z tego, że tkwi na metalowym patyku trwale przyspawanym do pokrywy, która to pokrywa jest wytłoczona w blasze grubości może dwóch milimetrów. A żeby za bardzo się nie gięła na planie, wykonane w niej śladowe, koliste przetłoczenia. Oczywiście budżetu nie starczyło już na najnędzniejszą nawet uszczelkę. Co oznacza, że rzekomy batyskaf zatonąłby praktycznie natychmiast nawet w przydomowym basenie, a choćby i w wannie, jeśli tylko by się do niej zmieścił. Co jest całkiem prawdopodobne, bo istnieje spora szansa, że to, co widzimy na kadrze – czyli rodzaj beczki z blaszaną pokrywą z kółkiem – to jest wszystko, na co można się było szarpnąć w materii batyskafu przy posiadanym przez filmowców budżecie. Mógłby ktoś zapytać – a po co szarpać się na jakieś podwodne rejzy, skoro budżet wystarcza na paczkę skarpetek, dwa piwa i benzynę do generatora prądu? No cóż, odpowiedź jest prosta. Bo tak działa osławione The Asylum, kręcące podróbki kinowych hitów za drobniaki wyskrobane z kieszeni całej ekipy filmowej. Nie inaczej jest w przypadku nakręconego w 2019 roku obrazu „Monster Island”, czyli „Wyspa Potwora”, próbującego podkraść widzów drugiej części „Godzilli”, posiadającej w oryginale tytuł „Godzilla: King of the Monsters”. Doskonale widać to zresztą po datach wejścia filmów do dystrybucji – seanse „Godzilli” ruszały w kolejnych krajach od 29 do 31 maja 2019, „Monster Island” zaś wyskoczył jak pryszcz na licu światowej kinematografii w dniu 1 czerwca. Na koniec dwa słowa o fabule tego pryszcza, też zresztą pisanej na kolanie. Podczas badania dna oceanicznego pod kątem zasobów mineralnych utracona zostaje zdalna sonda, więc będący właścicielem firmy milioner zanurza się batyskafem z dwójką podwładnych i kobietą nadzorującą sprawę z ramienia rządowej agencji, żeby zbadać sprawę. Wybudza to leżącą na dnie oceanu gigantyczną rozgwiazdę, która wynurza się (z nimi na grzbiecie) i tworzy falę tsunami, po czym rusza w kierunku jednej z wulkanicznych wysp szukać tam pożywienia. A że żywi się magmą, którą zresztą ma za krew, istnieje wysoka szansa, że odczopuje któryś z największych wulkanów i doprowadzi do zakończenia ery człowieka. Do rozgrywki wkrótce włączeni zostają kuriozalnie arogancki admirał (Eric Roberts próbujący sprawdzić, czy pod dnem kariery aktorskiej jest może jeszcze jakieś drugie dno), szurnięta wykładowczyni od gigantycznych potworów oraz potomstwo rozgwiazdy czyli… uwaga… PLUJĄCE LAWĄ PTERODAKTYLE. Ma być barwnie i dynamicznie, widz przecież tylko tego oczekuje, prawda? Ostrzegam więc przed oglądaniem tego kuriozum, bo pewnych scen odzobaczyć się nie da, jak choćby rozgwiazdy – tego gigantycznego bytu, ważącego dziesiątki tysięcy ton – podfruwającej sobie na malutkich, nietoperzych skrzydełkach, czy „włóczni odpornej na lawę”, której obsydianowy grot jest mocowany do… znalezionego w chaszczach patyka… sznurkiem. A to jedynie przedsmak tego, co czeka widza w finale… 18 kwietnia 2022 |
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
"PLUJĄCE LAWĄ PTERODAKTYLE" jako potomstwo gigantycznej rozgwiazdy mnie zniszczyły :))) Mają ludzie wyobraźnię...