Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą IV: Rybek

Esensja.pl
Esensja.pl
Jak mawiał klasyk: Pucu pucu, chlastu chlastu, nie mam rączek jedenastu. No chyba że jestem japońskim rybkiem.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą IV: Rybek

Jak mawiał klasyk: Pucu pucu, chlastu chlastu, nie mam rączek jedenastu. No chyba że jestem japońskim rybkiem.
Dzisiejszy kadr, rozszerzony o kadr zbliżeniowy, dokładniej pokazujący, o co we wszystkim chodzi, ukazuje nam falochron gdzieś na japońskiej prowincji, zza którego wyłania się… problem. Wizualnie jest to gigantyczne rybsko – albo formalnie ssak, jeśli przyjmiemy, że to waleń – z kobiecymi głowami w miejsce oczu i lasem dłoni w miejsce zębów. Formalnie jednak, a przynajmniej chyba tak chcieli twórcy, jest to Umibōzu – jeden z japońskich yōkai, czyli stworów z tamtejszego folkloru, zwany morskim mnichem lub – bardziej kolokwialnie – morskim łysolem. Wspomniany problem polega na tym, że Umibōzu – nawet jeśli był ogromny – z grubsza powinien mieć ludzką, gładko wygoloną głowę (skąd skojarzenie z mnichem), czarne ciało i nieznany wygląd dolnej połowy. Stwór bowiem przebywa zawsze w morzu, a jego ulubionym i chyba jedynym zajęciem jest topienie statków. A tutaj zgadza się tylko to, że nie widać dołu istoty.
Kadr pochodzi z nakręconej w 2017 roku japońskiej antologii „Rokuroku: The Promise of the Witch”, czyli na nasze „Rokuroku: Obietnica wiedźmy”. Film zawiera dziewięć nowelek trochę grozy, trochę fantasy, ściśle opartych na japońskim folklorze i w założeniu chyba mających być przeglądem bardziej oryginalnych yōkai. Jak ściśle opartych – widać po Umibōzu, który z oryginałem ma niewiele wspólnego, bo nie dość, że jego wygląd został w dziwaczny sposób zmodyfikowany, to jeszcze stwór nie topi żadnego statku, a po prostu poddreptuje pod nabrzeże i wchłania pewnego nieszczęśliwca, który zobaczył go przez dziurkę w drewienku. Bo tak w ogóle to stwór jest niewidzialny i nieszkodliwy – znaczy się dla tych, którzy go nie widzą. Co w tym wszystkim najzabawniejsze – właśnie nowelka z Umibōzu jest najjaśniejszą stroną filmu. Bo cała reszta…
Osią, na którą zostały nanizane nowelki, są perypetie dwóch przyjaciółek z dzieciństwa, które po latach, już dorosłe, spotykają się na mieście, żeby trochę poplotkować i odbudować znajomość. Pech chciał, że wchodzą do restauracji w pewnym hotelu, w którym trafiają na tytułowego kobiecego upiora z niemożebnie długą szyją (formalnie to nie do końca tytułowego, skoro w folklorze nosi on miano Rokurokubi, a nie Rokuroku). Ta opowieść jest zaś przeplatana niewiążącymi się z nią historyjkami, w których bohaterowie natykają się na różne stwory. Można więc tam zobaczyć takie yōkai, jak: nurikabe (rodzaj żywej, niewidzialnej ściany; kłopot w tym, że w filmie jest to… wielka głowa), karakasa (słynna jednonoga kobieta-parasolka), nekomata (tutaj zwana nekome, prawdopodobnie będąca jedynie wariacją na temat nekomaty, stwora mającego w sobie wiele z kota), hitotsume (coś w rodzaju japońskiego cyklopa), kamaitachi (istota z sierpami zamiast dłoni), Daidarabotchi (tu zwany Daidarą; to też jedynie wariacja na temat giganta górskiego) i wspomniany Umibōzu. Do kompletu została dorzucona Haku Onna, czyli kobieta w pudełku (tutaj w pudełku ma tylko głowę), znana nie tyle z folkloru, ile z popularnej gry towarzyskiej.
Z pozoru taka egzotyka powinna być bardzo ciekawym kąskiem, ale spieszę rozczarować. Nowelki są na ogół bezwstydnie krótkie i pozbawione treści, a co jest już w ogóle bez sensu – często nie mają też absolutnie żadnej puenty. Wszystko to idzie więc sobie a muzom i trudno po seansie znaleźć wytłumaczenie, po co w ogóle ekipa podjęła trud nakręcenia całości. Jeśli więc już koniecznie sięgać po film, to wyłącznie dla Umibōzu i nowelki z Daidarą. Reszta niespecjalnie warta jest uwagi…
koniec
30 maja 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.