Z filmu wyjęte: Oszczędność nade wszystkoW dawnych wiekach było tak – najpierw w balii kąpał się pan domu. Potem jego żona. Następnie dzieci. A w końcu myło się w tym szlamie naczynia. W tym filmie twórcy poszli jednak kroczek dalej.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Oszczędność nade wszystkoW dawnych wiekach było tak – najpierw w balii kąpał się pan domu. Potem jego żona. Następnie dzieci. A w końcu myło się w tym szlamie naczynia. W tym filmie twórcy poszli jednak kroczek dalej. Dzisiejszy kadr przedstawia młodą kobietę w zimowej kurtce, czerpiącą do plastikowego pojemnika wypełniającą wannę burą ciecz. Żeby zrozumieć, co tu właściwie się dzieje, muszę pokrótce opisać film, z którego scena ta pochodzi. Otóż w 2020 roku grupa znajomych z amerykańskiej prowincji uznała, że nakręci sobie film. Tak ot, bez pieniędzy. I powstał „Savage Creatures”, czyli na nasze „Dzikie stworzenia”. Scenariusz? No niby jest, ale chyba pisany na kolanie. Znajomość gatunku? Taka sobie, ale nie przesadzajmy, przecież wystarczy obejrzeć z 10-15 filmów z któregoś z serwisów streamingowych. Gra aktorska? Tak. Chyba o niej kiedyś słyszeli, ale musi rosnąć gdzieś na Grenadzie lub może w Nepalu. Efekty? No nie przesadzajmy, nie za takie pieniądze. Co więc z tego wszystkiego wyszło? Ano film tak absolutnie kuriozalny i zakręcony, że aż przypadający do serca. Ekipie bowiem udało się rozwalić system, i to nie raz. Otóż historia startuje jako pocieszny slasher, w którym mamusia z synkiem, wartościowi członkowie lokalnej społeczności katolickiej, łapią na drodze przypadkowe autostopowiczki, ćwiartują je i – naturalnie po modlitwie – ze smakiem zjadają. Bo w końcu są bardzo pobożnymi kanibalami. Niestety, kolejne dwie ściągnięte do domu autostopowiczki okazują się… wampirzycami. I to pięćsetletnimi. Zagryzają więc łakomych gospodarzy i na wszelki wypadek wbijają im kołki, żeby niepotrzebnie nie wstawali do życia, z bonusowym parciem na krew. Następnie napełniają wannę krwią i się w niej kąpią – razem, żeby było bardziej seksi. Tak, ta bura woda na zdjęciu to krew. Nie krzepnie, nie brudzi osoby kąpiącej się w niej i jest przezroczysta. Jak to krew. Ale ale, to nie wszystko. Nad ranem wampirzyce przekonują się, że właśnie nastąpiła kosmiczna inwazja. Na Ziemię spadają meteoryty w postaci jaj, z których wykluwają się lewitujące mniej więcej trylobity, gryzące ludzi i przemieniające ich w agresywne zombie. Dziewczęta pakują więc prowiant (czyli – tak jest! – nabierają do butelek ten szlam z wanny, boć przecie to pachnąca, świeżutka, smakowita krew; co z tego, że mająca już kilkanaście godzin „dojrzewania” i dodatkowo wzbogacona tygodniowym brudem), i już, już ruszają w drogę, kiedy do domu wpadają ksiądz i niema zakonnica, wyśmienicie posługująca się bronią palną. Resztę niespodzianek – w tym przyczynę powstawania zombie – zostawię jako dodatkowy smaczek dla tych, którzy odważą się sięgnąć po „Savage Creatures”. Owszem, seans będzie chwilami trudny, zwłaszcza gdy akcja jest topiona w absolutnie jałowych dialogach, ale historia jest tak radośnie porąbana, że w sumie ogląda się z uśmiechem. 18 lipca 2022 |
Szczerze powiedziawszy - gdyby to coś miało wyższy budżet, silniejsze przymrużenie oka i nieco żwawszą fabułę, to istotnie wyszłaby z tego smakowita uczta. Nadal jednak - osobiście nawet nieźle się na tym bawiłem (inna sprawa, czy w sposób przewidziany przez twórców). I cieszę się, że nie ja jeden. :>
Stawiam orzechy przeciwko złotówkom, że przewidziany. A i przymrużenie oka w sam raz: najlepsze komedie to takie, w których ich zamierzona komediowość jest nieoczywista :> (dlatego uwielbiam np. „Kowbojów i obcych”).
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Jak zwykle przedstawiane przez Ciebie dzieła — obejrzałem z wielkimi przyjemnością i korzyścią.
Na marginesie: jestem przekonany, że gdyby dokładnie taki sam film nakręcił Tarantino, to byłby powszechnie uznany za klejnot kinematografii...