Z filmu wyjęte: Jeśli tylko masz kubełek czerwonej farby…Kręcenie filmu wcale nie musi pochłaniać dziedzictwa przodków (znaczy się kawalerki po babci, Kossaka i kompletu sreber po nieznanej krewnej). Oczywiście, jakościowo produkcja będzie odstawać od blockbusterów, ale czasami nie ma co aż tak dramatyzować.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Jeśli tylko masz kubełek czerwonej farby…Kręcenie filmu wcale nie musi pochłaniać dziedzictwa przodków (znaczy się kawalerki po babci, Kossaka i kompletu sreber po nieznanej krewnej). Oczywiście, jakościowo produkcja będzie odstawać od blockbusterów, ale czasami nie ma co aż tak dramatyzować. Dzisiaj proponuję kadr w pewnym sensie korespondujący z poprzednim odcinkiem. Jest krew (sztuczna), jest zombie, no i jest brak budżetu. Co jednak najważniejsze: film, z którego pochodzi ten kadr, podobnie jak „Savage Creatures” nie powoduje trwałego uszkodzenia mózgu. Mówiąc inaczej – daje się oglądać, przynosząc nawet chwilami trochę frajdy. Mowa o brytyjskiej produkcji z 2012 roku, noszącej szumny tytuł „Gangsters, Guns & Zombies”, czyli – na nasze – „Gangsterzy, giwery i zombiaki”. Film powstał za 17 tysięcy funtów, czyli za cenę nowego Forda Fiesty, co raczej należy uznać za kwotę – mówiąc delikatnie – niezbyt wygórowaną. Co więcej, jak na dość nową wyspiarską produkcję o mikrym budżecie nie epatuje słabo zrozumiałym brytolskim slangiem, oferuje zborne dialogi i posiada nie tylko sensowną akcję, ale i kapkę czarnego humoru. Kilku gangsterów (kierowca, mózg operacji, tępy mięśniak, goguś, wyjadacz i ranny kumpel) ewakuuje się furgonetką po udanym napadzie na bank. Pech chciał, że właśnie w tym czasie wybucha plaga zombie i błyskawicznie rosnąca liczba agresywnych amatorów ludzkiego mózgu uniemożliwia ekipie dotarcie do położonej na terenie miasta kryjówki. Ruszają więc do zapasowego lokum gdzieś na wybrzeżu. Po drodze próbują podrzucić do szpitala kumpla, ale oczywiście muszą zwiewać szybciej niż przyszli, więc kumpel umiera po drodze i zostaje bez honorów zakopany w lesie. Kłopot w tym, że praktycznie zaraz po odłożeniu szpadli wygrzebuje się spod ziemi i rzuca na kolegów. Bo wyszło na to, że do stania się zombie wcale nie potrzeba ugryzienia. Wystarczy umrzeć. Co oznacza, że być może nie jest to żadna plaga, a po prostu nastąpił biblijny koniec świata. Do natychmiastowej ewakuacji z lasu zmusza rabusiów jednak dopiero szarża… zombie-rycerza, sportretowanego na dzisiejszej fotografii. Scena jest przeurocza, bowiem przez zagajnik prze za opancerzonym truposzem cała drużyna rekonstrukcji średniowiecznej, zaś sam rycerz ma ślicznie – i zarazem faktycznie upiornie – chlapnięte pędzlem z czerwoną farbą usta. Przyznam, że przez chwilę się rozmarzyłem, wizualizując sobie plagę zombie w realiach średniowiecznych, lub choćby atak zombie-larpowców, z tymi wszystkimi czarodziejami, elfami i królami. Dalszego biegu fabuły nie będę zdradzał, nadmienię jednak, że znalazło się w niej jeszcze miejsce dla zombie-sportowców. Trudno więc nudzić się podczas seansu, a że twórcom udało się zgromadzić na planie aktorów (w sensie „graczy”, a nie zajęcia profesjonalnego) z zauważalną charyzmą i przy tym sympatycznych i wyrazistych, film przyswaja się zdumiewająco gładko. Oczywiście nie muszę nadmieniać, że ktoś, kto nie lubi zombie i za film uważa jedynie produkcję, która zahaczyła w którymś momencie żywota o duży ekran, nie ma co sięgać po „Gangsters, Guns & Zombies”, prawda? 25 lipca 2022 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz