Z filmu wyjęte: Władek, dorzuć jakiś futurystyczny gadżet!Twórcy filmów pornograficznych też od czasu do czasu próbują nakręcić coś z gatunku science fiction, ale mają o tyle trudniej, że w ich przypadku słowo „budżet” jest Złotym Graalem zza siedmiu mórz. Innymi słowy – nikt w branży już nie pamięta, co to za zwierzę.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Władek, dorzuć jakiś futurystyczny gadżet!Twórcy filmów pornograficznych też od czasu do czasu próbują nakręcić coś z gatunku science fiction, ale mają o tyle trudniej, że w ich przypadku słowo „budżet” jest Złotym Graalem zza siedmiu mórz. Innymi słowy – nikt w branży już nie pamięta, co to za zwierzę. Filmy pornograficzne rządzą się własnymi prawami. Mają praktycznie zerową fabułę, niemal nieistniejące dialogi i… no, dużo ciał, które łączą się z innymi ciałami w najdziwniejszych konfiguracjach. Nikt sobie w nich nie zaprząta głowy dziwactwami w rodzaju intrygi, kostiumów czy gry aktorskiej, aczkolwiek od czasu do czasu przytrafia się szaleniec z ambicjami – zupełnie zbędnymi w tej branży (przynajmniej według większości twórców zaangażowanych w kino sapane) – i robi pornosa tak, jak się robi każdy inny film. No, prawie. Nadal trudno mówić o skomplikowanej fabule i oscarowych kreacjach, ale historia niekiedy przypomina z grubsza romans czy dramat, w rozbuchanej wersji – osadzony w którejś z mniej lub bardziej słusznie minionych epok. Zdarzają się jednak i absolutne rodzynki, czyli pornosy fantasy oraz science fiction, te ostatnie naturalnie z praktycznie zerowym wkładem „science”. Że choćby wspomnę o zasłużonej już dla „gatunku” serii „Sex Trek”. Jednym z reżyserów, którym odbiło na tyle, że zabrali się za kręcenie pornosa SF, jest niejaki Nick Orleans. To reżyser o tyle ciekawy, że nakręcił w swojej karierze symboliczne 69 filmów, a zadebiutował powstałym w 1993 roku filmem „Virtual Sex”, czyli po naszemu „Wirtualny seks”. Fabuła tej produkcji jest prościutka. Żeby zostawiona w domu żona się nie nudziła, wyjeżdżający w kilkutygodniową delegację mąż zostawia jej maszynkę do seksu w wirtualnej rzeczywistości. Wystarczy założyć podłączone do urządzenia okulary i już można odczuwać doznania płynące z fantazji. Naturalnie kobieta wykorzystuje kolejne propozycje programu komputerowego (seks z facetem, ślubna orgietka z udziałem kumpeli, doznania seksualne w ciele mężczyzny), ale i sam program – dość samodzielny, wszak to technologiczna przyszłość i sztuczna inteligencja jest niemal wszędzie – przybiera ludzką postać i współżyje z równie ludzką SI zawiadującą domem. Co jest o tyle fascynujące, że jedna z SI uznała za zasadne pokazać się jako umięśniony facet… dokręcający oporną śrubę na metalowym słupku. Powoli, w pocie czoła, i w skórzanym, ażurowym wdzianku. Najciekawsza w tym wszystkim jest scenografia. Otóż to, co widać na załączonym zdjęciu, to… panel sterowania domową sztuczną inteligencją. Ma ona nawet swoje imię: Athena 2001. I niby nic w tym szokującego, w końcu panel, jak panel, i nazwa, jak nazwa. Myślę jednak, że melomani od razu zauważyli, co przedstawia obrazek. Otóż jest to plastikowa wkładka pudełka do płyt CD i DVD. Na tej części kładzie się płytę, tyle że ząbki, które normalnie trzymałyby środek płyty, wycięto i zastąpiono czerwonym światełkiem. Oczywiście w normalnym filmie sytuacja taka oznaczałaby, że mam do czynienia z dziadowską scenografią, ale że to zwyczajny pornos, to nie ma co rozdzierać szat. Nadal jednak scena niezamierzenie bawi. Za tydzień jeszcze jeden kadr z tego pociesznego filmu… 8 sierpnia 2022 |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz