Z filmu wyjęte: Gwiazdy mam na oczachMyśleliście, że The Asylum już niczym nie zdoła zaskoczyć widza? No więc najwyraźniej ktoś w wytwórni rzucił „potrzymajcie mi piwo”. I wuala.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Gwiazdy mam na oczachMyśleliście, że The Asylum już niczym nie zdoła zaskoczyć widza? No więc najwyraźniej ktoś w wytwórni rzucił „potrzymajcie mi piwo”. I wuala. Z okazji dwieście pięćdziesiątego odcinka proponuję dziś jubileuszowy kadr, należący do niekończącego się cyklu „co jeszcze może być żywym trupem”. Otóż wytwórnia The Asylum naprawdę się postarała i tym razem zaserwowała widzom… zombie-rozgwiazdy. Tak jest. Zeszli na dno i sięgnęli po stworzenie, które… no, chyba w zasadzie jest jednym z ostatnich, które można by uznać za jakiekolwiek zagrożenie w czasie zombie apokalipsy. Zwłaszcza na suchym lądzie. Dziwne, że przeskoczono etap zombie-ślimaków, choć sądzę, że ktoś prędzej czy później schyli się również i po nie. Film, w którym można poczuć dreszcz grozy na widok ataku morderczych rozgwiazd (no wiecie, siódme poty, przyspieszone bicie serca i takie tam), to nakręcone w 2021 roku „Aquarium of the Dead”, czyli „Akwarium żywych trupów”. Ponieważ nie jest to opowieść nakręcona śmiertelnie serio – a przynajmniej mam taką cichą nadzieję – fabuła tego kuriozum jest dość absurdalna. W wyniku intrygi bardziej udanej niż pierwotnie zostało to zaplanowane, w poczet której wchodziło podrzucenie trefnego leku lekarce, ożywiona po zawale serca ośmiornica wpada w morderczy szał i – jako zombie – zaczyna zarażać inne zwierzęta. Wśród nich są rekiny, które ochoczo rozbijają ścianę akwarium i klapią potem płetwami po podłodze, przesuwając się po korytarzach i szukając ofiar. Po omacku, bo z powodu wirusa – i bycia trupem – oczy mają pokryte bielmem. Obok nich człapią zaś foki, morsy, krokodyle i… no… rozgwiazdy. Które nie człapią, a… powiedzmy, że… eee… złowieszczo leżą. No i są jeszcze kraby. Też mordercze. A ponieważ zaraz po pęknięciu szyby akwarium system zatrzasnął wszystkie wejścia, przeżyć próbuje kilka osób z personelu oraz cwany polityk, który zaaranżował całą chryję z lekiem, żeby zdyskredytować dyrekcję, zamknąć przybytek i sprzedać teren zapewne jakiemuś deweloperowi, który dodatkowo wyrazi wdzięczność tłustą kopertą – tyle że przeliczył się z efektem. Nie ma co ukrywać – film jest po prostu głupi. Choć – jak już nadmieniłem – było to działanie świadome. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by ktoś serio założył, że taka nieszybka, nieskoczna rozgwiazda może komukolwiek zdołać wyrządzić krzywdę. Trudno też uwierzyć, żeby tylko przez niedopatrzenie zaserwowano boczne wejście do stojącego na lądzie budynku przez… nadbudówkę zacumowanego w porcie statku. Ogólnie więc seans – naturalnie przy odpowiednim nastawieniu, być może wzmocnionym produktami fermentacji – można uznać za interesujące doświadczenie, zwłaszcza że aktorzy rzeczywiście starają się dawać z siebie wszystko i kreują rozpoznawalne role. No ale mimo wszystko – zombie-rozgwiazdy? Serio? 22 sierpnia 2022 |
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz