Z filmu wyjęte: Trzymaj waść, ino krzepkoZbliża się Boże Narodzenie, a z nim – czas prezentów. Nie zawsze jednak prezent jest rzeczą pożądaną…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Trzymaj waść, ino krzepkoZbliża się Boże Narodzenie, a z nim – czas prezentów. Nie zawsze jednak prezent jest rzeczą pożądaną… Zostańmy jeszcze w kręgu filmu japońskiego. W zeszłym tygodniu przedstawiłem trochę bezsensowny prędkościomierz z „Fugitive Alien”, dziś natomiast proponuję niszczycielskiego… robota-walec. Nie zrobotyzowany walec, a właśnie robota-walec, czyli gigantycznego blaszanego robota trzymającego w łapach-wysięgnikach gigantyczny, upiornie ciężki betonowy bęben. Żeby było bardziej bez sensu, ów bęben nie tyle jest toczony po ziemi, ile noszony na wysokości żelaznych ud i co jakiś czas spuszczany na zawadzające w marszu domy czy estakady. Wyłącznie najbliższe robota oczywiście, bo walec tkwi na ośce przymocowanej do końcówki jego pozbawionych jakiejkolwiek regulacji łap. Machina jest toporna, wolna i – z której strony by nie patrzeć – idiotyczna, cały zaś koncept przypomina słusznie minione kino SF przełomu lat 50. i 60. Kłopot w tym, że załączone kadry pochodzą z filmu puszczonego do dystrybucji w roku… 1982! Przynajmniej o DWADZIEŚCIA lat za późno. No dobrze – tak naprawdę piętnaście, bo obraz został sklejony ze scen wyjętych z serialu nakręconego w 1977 roku. Nadaj jednak jest to kompletnie archaiczna rozrywka, z której cieszyć się mogą co najwyżej miłośnicy niemądrego kiczu bądź sympatycy tańszej japońskiej kinematografii. Film, o którym mowa, zwie się – podobnie jak serial – „Brain 17”, czyli „Mózg 17”. Jest to familijna przygodówka skrojona pod młodsze dzieci. Pewnego dnia skradziony zostaje – ot, tak – gigantyczny komputer Brain, wielkości i kształtu belgijskiego Atomium. Odnajduje się rok później w górach, w miejscu, skąd rusza w niszczycielską trasę nadmieniony robot. Ponieważ jednak robot – kroczący przez miasto i walący walcem na prawo i lewo – stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia chłopca, który jako jedyny ocalał, gdy wyrywający się z wykutych w skale komór robot wywołał lawinę, na ratunek rusza… inny robot, który… eee… tak jakby adoptował chłopca, gdy ten znalazł w górach jego jaskinię. Ten drugi robot – kolorowy, w formie transformera (potrafi zmieniać się w samolot) – jest praworządny, więc najpierw siłuje się z robotem-walcem (co przedstawia pierwszy kadr), by w końcu rozwalić go grawitronowymi rakietami. Po czym czmycha. Wkurzony właściciel Braina, pragnący władzy nad światem, tworzy więc nowego robota… O nim jednak za tydzień. Bo też sobie zasłużył na obecność w cyklu, choć – trzeba przyznać – nie robi już tak piorunującego wrażenia, jak robot-walec. W razie braku cierpliwości zawsze można poszukać filmu w sieci. Ale lojalnie uprzedzam – produkcja jest nieprawdopodobnie głupiutka i naiwna, nawet jeśli w jakiś sposób zabawna. 14 listopada 2022 |
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz