Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Józef Słotwiński
‹Kryptonim Maks›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKryptonim Maks
Data premiery1969
ReżyseriaJózef Słotwiński
ZdjęciaAleksander Lipowski, Zbigniew Grygalon, Teofil Bitner, Zbigniew Nowak
Scenariusz
ObsadaBogdan Niewinowski, Zygmunt Listkiewicz, Jan Englert, August Kowalczyk, Emil Karewicz, Barbara Horawianka, Jerzy Tkaczyk, Jerzy Dukay, Tadeusz Kosudarski, Klemens Mielczarek, Agnieszka Byrska, Mirosław Gruszczyński, Roman Kosierkiewicz
MuzykaAndrzej Fronczak
Rok produkcji1969
Kraj produkcjiPolska
CyklTeatr Sensacji
Czas trwania59 min
Gatunekkryminał, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

„Kobra” i inne zbrodnie: Jacy głupi ci zdrajcy!

Esensja.pl
Esensja.pl
W maju 1969 roku w czwartkowym Teatrze Sensacji (tym razem bez dopisku „Kobra”) pojawiła się klasyczna historia szpiegowska. „Kryptonim Maks” – napisany przez Jerzego Bindera i Edwarda Szustera, a wyreżyserowany przez Józefa Słotwińskiego – to historia polowania, jakie Służba Bezpieczeństwa organizuje na działającą na prowincji siatkę tajnych agentów Bundesnachrichtendienst (BND).

Sebastian Chosiński

„Kobra” i inne zbrodnie: Jacy głupi ci zdrajcy!

W maju 1969 roku w czwartkowym Teatrze Sensacji (tym razem bez dopisku „Kobra”) pojawiła się klasyczna historia szpiegowska. „Kryptonim Maks” – napisany przez Jerzego Bindera i Edwarda Szustera, a wyreżyserowany przez Józefa Słotwińskiego – to historia polowania, jakie Służba Bezpieczeństwa organizuje na działającą na prowincji siatkę tajnych agentów Bundesnachrichtendienst (BND).

Józef Słotwiński
‹Kryptonim Maks›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKryptonim Maks
Data premiery1969
ReżyseriaJózef Słotwiński
ZdjęciaAleksander Lipowski, Zbigniew Grygalon, Teofil Bitner, Zbigniew Nowak
Scenariusz
ObsadaBogdan Niewinowski, Zygmunt Listkiewicz, Jan Englert, August Kowalczyk, Emil Karewicz, Barbara Horawianka, Jerzy Tkaczyk, Jerzy Dukay, Tadeusz Kosudarski, Klemens Mielczarek, Agnieszka Byrska, Mirosław Gruszczyński, Roman Kosierkiewicz
MuzykaAndrzej Fronczak
Rok produkcji1969
Kraj produkcjiPolska
CyklTeatr Sensacji
Czas trwania59 min
Gatunekkryminał, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W czasach Polski Ludowej przeznaczone na historie kryminalne bądź sensacyjne czwartkowe przedstawienia teatralne prezentowane były w trzech seriach (względnie na trzech nieco różniących się stylistycznie scenach): jako Teatr „Kobra” (z charakterystyczną animacją przedstawiającą rozwijającego się węża), jako Teatr Sensacji (z czołówką, w której pojawia się uzbrojony w dwa pistolety pająk rozsnuwający swoją sieć) oraz – to najrzadziej – Teatr Sensacji i Fantastyki „Sfinks”. Na pierwszą składały się klasyczne opowieści kryminalne, na drugą – przede wszystkim szpiegowskie, na trzecią – z pogranicza fantastyki i science fiction. Omawiany dzisiaj, mający premierę 8 maja 1969 roku, „Kryptonim Maks” autorstwa Jerzego Bindera i Edwarda Szustera uświetnił tę środkową.
Binder jest dla mnie postacią bardzo enigmatyczną. Trudno znaleźć jakiekolwiek pewne informacje na jego temat. W przeciwieństwie do Szustera (1918-2011), który choć urodził się w Genewie, swoje dorosłe, powojenne życie związał z Łodzią. Przez jakiś czas – w najokropniejszych latach stalinizmu – pracował w tamtejszej wytwórni filmowej oraz wykładał szkole filmowej; później przeszedł do Teatru Powszechnego, gdzie objął obowiązki kierownika literackiego. W latach 1963-1973 szefował Łódzkiemu Ośrodkowi Telewizyjnemu, by karierę artystyczno-urzędniczą zakończyć w łódzkiej rozgłośni Polskiego Radia (na stanowisku zastępcy redaktora naczelnego). Był więc postacią znaną i zasłużoną. Choć akurat nie tyle dla rodzimej kinematografii (w tej dziedzinie można mu wypomnieć jedynie współudział w powstaniu absolutnie niestrawnych i propagandowo obrzydliwych socrealistycznych „Dwóch brygad”), co teatru – głównie telewizyjnego.
W tej drugiej dziedzinie skupiał się zarówno na scenariuszowych adaptacjach dzieł innych autorów (vide „Tranzyt” Anny Seghers, 1963; oparty na „Barwach walki” Mieczysława Moczara „Zrzut”, 1964; „Korsarz” Josepha Conrada, 1967; „Szwejkowe przypowieści” według Jaroslava Haška, 1972), jak i „produkcji” własnych pomysłów („Dragon”, 1965; „Obręcz korony”, 1966; „Wiosenny deszcz”, 1968; „Kryptonim Maks”, 1969; „Zasadzka”, 1969; „Dwie tłuste gęsi”, 1970; „Tropienia dni dziesięć”, 1970; „Dwie twarze ojca”, 1973). W tym ostatnim przypadku rozrzut tematyczny był olbrzymi: od opowieści o spotkaniu Bolesława Chrobrego z Ottonem III w czasie tak zwanego zjazdu gnieźnieńskiego („Obręcz korony”), poprzez dramaty psychologiczne („Wiosenny deszcz”, „Dwie twarze ojca”), aż po sztuki sensacyjno-szpiegowskie („Kryptonim Maks” i „Zasadzka”). Swoją drogą zastanawiające, dlaczego nie zdecydowano się z „Kryptonimu Maks” uczynić średniometrażowy obraz telewizyjny – chociażby na wzór „Cześć kapitanie” (1967) Ewy i Czesława Petelskich, „Zapalniczki” (1970) Krzysztofa Szmagiera czy „Skarbu trzech łotrów” (1972) Jana Rutkiewicza – skoro i tak spora część zdjęć zrealizowana została w plenerze kamerą filmową (odpowiadał za nie Aleksander Lipowski).
Za reżyserię spektaklo-filmu (wiem, jak dziwnie to brzmi, ale… co nieco wyjaśniłem już akapit wyżej) odpowiadał twórca legendarny: Józef Słotwiński (1908-2005), który przeszedł do historii polskiej telewizji zarówno jako autor pierwszego w ogóle przedstawienia prezentowanego na „małym ekranie” (radzieckie „Okno w lesie” Leonida Rachmanowa i Jewgienija Ryssa z listopada 1953), jak i pierwszej „Kobry” („Zatrute litery” według Agathy Christie w lutym 1956 roku). Pod koniec lat 60. był więc już reżyserem nadzwyczaj doświadczonym, który z najbardziej błahego tekstu potrafił wycisnąć, ile się tylko da. Nie oznacza to oczywiście, że sztuka Bindera i Szustera była błaha, ale nie ma co ukrywać – na pewno nie zaliczała się do arcydzieł literatury szpiegowskiej. Nawet tej w wydaniu peerelowskim.
„Kryptonim Maks” narodził się u schyłku epoki Gomułkowskiej. Już po tym, kiedy nieco wyciszoną histerię antyniemiecką (choć zawsze będącą na czasie) zastąpiła – rozpętana na fali wojny sześciodniowej – histeria antysemicka. W spektaklu daje jednak o sobie znać ta pierwsza. Wszak trudno byłoby wiarygodnie przedstawić działalność na terenie Polski Ludowej wywiadu izraelskiego… Zaczyna się to przedstawienie od mocnego akcentu: wracający nocą służbową ciężarówką kierowca (Tadeusz Kosudarski) przejeżdża człowieka, który nagle wypada na drogę zza drzewa. Choć jego wina jest praktycznie żadna, nie nastraja go to oczywiście optymistycznie. Dla sumienia to zawsze obciążające – przyczynić się, nawet nieświadomie, do czyjegoś wypadku, utraty zdrowia, a co dopiero śmierci. Mimo że zdarzenie jest nietypowe – milicji trudno ustalić personalia ofiary oraz odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięła się w tym miejscu o tej porze – nikt nie wiąże go, przynajmniej w pierwszej chwili, z dużo poważniejszą sprawą, jaka rozgrywa się na tym samym terenie.
Chodzi najprawdopodobniej o działalność szpiegowską. Miejscowa Służba Bezpieczeństwa co jakiś czas przechwytuje bowiem wysyłane z okolicy zaszyfrowane sygnały. Nieznani z imienia i nazwiska major (Zygmunt Listkiewicz, który rok wcześniej zagrał epizod w „Irydzie”) oraz kapitan (Bogdan Niewinowski, filmowy ojciec granego przez Bogusława Lindę Witka Długosza w „Przypadku” Krzysztofa Kieślowskiego) głowią się nad tą zagadką, ale dopóki specjaliści nie złamią szyfru, oni nie ruszą z miejsca ze swoim śledztwem. Zwłaszcza że leśne ostępy sprawiają, iż radiostacji można szukać z taką samą precyzją jak igłę w stogu siana. Dlatego też pojawia się odsiecz z samego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych; przybiera ona bardzo konkretną postać – kapitana Janika (dwudziestosześcioletni Jan Englert). Jego pojawienie się zbiega się w czasie z rozkodowaniem szyfru. Teraz nie ma już wątpliwości, że w okolicy działa wrogi agent o pseudonimie „Maks”, który na dodatek oczekuje pojawienia się łącznika z centrali – „Kurta”.
Dopiero teraz kapitan zaczyna kojarzyć fakty: może przejechany kilkanaście kilometrów od Miłosławic nieznajomy to był ów tajemniczy „Kurt”, który zmierzał właśnie do punktu kontaktowego? Tylko gdzie szukać tego miejsca? Esbecy typują kilka lokalizacji i przystępują do ich obserwacji. Nade wszystko biorą pod lupę, z racji oddalenia od siedzib ludzkich, leśniczówkę i jej głównego mieszkańca (Emil Karewicz). Wkrótce puka tam do drzwi tajemniczy przybysz, który podaje się za długo oczekiwanego łącznika (August Kowalczyk – były więzień i uciekinier z Auschwitz, specjalizujący się w rolach… gestapowców i esesmanów). Jego podstawowym zadaniem jest skontaktowanie się z „Maksem” i wywiezienie do Niemiec mikrofilmu z wynikami badań prowadzonych w miłosławickim laboratorium. Czego one dotyczą – niestety, nie dowiadujemy się, ale możemy domyślać się, że to niezwykle cenna rzecz najwyższej wagi państwowej. Biorąc pod uwagę, na jakim poziomie stała ówczesna polska myśl techniczna i naukowa.
Teatr Sensacji - logo
Teatr Sensacji - logo
To ostatnie stwierdzenie jest oczywiście przejawem sarkazmu, a ten sarkazm odpowiada propagandowemu przesłaniu, według którego wróg – czytaj: agenci z zachodnioniemieckiej Federalnej Służby Wywiadu – nie spał po nocach, nie mogąc dociec, co MSW i SB ukryły na głębokiej prowincji. Jakkolwiek by ci Niemcy – polityczni potomkowie Hitlera i Himmlera – nie byli sprytni, można być na sto procent pewnym, że rodzimi esbecy okażą się sprytniejsi i inteligentniejsi. Że w końcu wyłapią do swojego koszyczka wszystkie zgniłe jabłka. Przekaz „Kryptonimu Maks” był wyrazisty i można go streścić trawestacją znanego wówczas hasła: „Śpij spokojnie, SB czuwa” (w oryginale tego powiedzenia pojawiało się ORMO, czyli Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, której aktywnym działaczem przez wiele lat pozostawał Zbigniew Nienacki). Tym samym nie straszny nam Konrad Adenauer ani żaden zdrajca idący na nazistowskim pasku. I choć wydźwięku sztuki Jerzego Bindera i Edwarda Szustera dzisiaj nie da się nijak obronić, to jednak da się ją z przyjemnością, choć jedynie jako historyczną ramotkę, oglądnąć. W czym nade wszystko pomaga świetne aktorstwo.
koniec
7 lutego 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.