Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Spaleni słońcem

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeśli się nie jest Nikitą Michałkowem, to palenie słońcem może wyjść widzowi bokiem.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Spaleni słońcem

Jeśli się nie jest Nikitą Michałkowem, to palenie słońcem może wyjść widzowi bokiem.
Dzisiaj proponuję kadr ze świeżego rosyjskiego filmu, na nim zaś… eee… powiedzmy, że zadziwienie. I postaci, bo jej mina wyraża zaskoczenie, i widza, że w dzisiejszej dobie można zrobić aż tak partacki makijaż. Domalowane na wargach zęby i naklejone na policzki gumowe ni to kości, ni to gnijące ścięgna, robią wrażenie. Oczywiście negatywne. Całość wieńczy zaś – niczym wisienka na torcie – gumowa żyłka na czole. Rozdwojona, żeby można było dodać jedno zero do gaży charakteryzatora. Bo nad kuriozalnie długimi, łukowatymi brwiami czy trochę dziwnymi tęczówkami rozwodzić się nie ma potrzeby. Połci nie urywają, ale dramatu też nie ma. A teraz druga wisienka na torcie – ten makijaż ma nas przekonać, że oto obcujemy z… wampirem! Dlaczego niby wampir miałby być gnijącym trupem? I czemu gnije tylko na twarzy, skoro dekolt i ręce zdają się być nietknięte procesami (gumowego) rozkładu? Aż ciekawe jestem, skąd u twórców wzięło się przekonanie, że tak powinien wyglądać nocny krwiopijca…
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że film, z którego pochodzi ta scena – „Kljucz wriemieni” z 2019 roku, w Polsce dystrybuowany jako „Klucz czasu” – jest całkiem przyzwoitą familijną fantasy, z bardzo wysoką kulturą realizacji technicznej (poza charakteryzacją, co już ustaliliśmy) i dobrym aktorstwem. Podczas seansu trzeba jednak przymknąć oko na to, ze film czerpie przesadnie wielkimi szuflami z zachodniej kinematografii, sypiąc to do tygla, w którym wesoło buzuje lokalny patriotyzm. Że wymienię na przykład czarownicę poruszającą się skorodowaną, pozbawioną kół skorupą moskwicza czy istotny udział w intrydze… krążownika „Aurora”. Trochę też denerwuje klasyczna bolączka nowoczesnych rosyjskich filmów, czyli bohaterowie, którzy są obrzydliwie bogaci (ogromne mieszkanie, drogie samochody), mimo że ani nie mają lukratywnego zawodu (facet jest pisarzem, ale z wieloletnim blokiem twórczym, kobieta zaś w ogóle nie wiadomo, co robi), ani nie fatygują się chadzać gdzieś do pracy. Choćby na ćwierć etatu. Ot, pewnie na balkonie mają drzewko, z którego co rano zrywają tłuste kiście banknotów…
Na koniec dwa słowa o fabule. Żona podejrzewająca męża-pisarza o wznowienie romansu z poprzedniczką, obecnie kierowniczką sierocińca, z którego para adoptowała dziewczynkę, postanawia śledzić taksówkę, którą gdzieś pojechał. Niestety, ma wypadek, w wyniku którego ląduje w szpitalu – z przybraną córką, którą z nieznanej przyczyny zabrała ze sobą. Ona wychodzi z kraksy w zasadzie bez szwanku, jednak dziewczynka wpada w śpiączkę i… to właśnie jej rojenia są naszym filmem, będącym w istocie wewnętrzną projekcją jej walki o życie, splecioną z czytanymi przez ojca kawałkami powieści. A jest niewesoło, bo – ze względu na niemożność odszukania ukochanej oraz córki – strażnik najważniejszego zegara w Petersburgu (od niego zaczęto budowę miasta) zaniechał jego nakręcania, w wyniku czego zegar stanął, a wraz z nim opadły na miasto ciemność, marazm i zepsucie. Córka musi teraz nakręcić zegar i go uruchomić, przy czym ma niewiele czasu. Zwrócona do sierocińca (skoro matka w szpitalu, a ojciec wyjechał w sprawach zawodowych), ucieka z pomocą szemranego typa żłopiącego podejrzane płyny i szlaja się z nim po spelunach (w jednej trafia się wampirzyca z kadru) w celu znalezienia klucza do nakręcenia zegara, obojgu zaś nieustannie depczą po piętach wysłannicy szefowej sierocińca, w rzeczywistości czarownicy.
Film obejrzeć więc można, zwłaszcza że pod koniec trafia się w nim kilka sensownych mądrości życiowych, aczkolwiek jak ktoś ma wysypkę na produkcję sąsiada zza dalszej miedzy – to bez jego obejrzenia też da się żyć.
koniec
13 lutego 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.