Z filmu wyjęte: Dekoracje waść niszczysz!Drogi potencjalny twórco, pamiętaj, żeby na filmowy plan nie zapraszać zbyt krzepkich aktorów. W końcu scenografia przyda się jeszcze w kontynuacjach, a budżet rzadko kiedy jest z gumy.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Dekoracje waść niszczysz!Drogi potencjalny twórco, pamiętaj, żeby na filmowy plan nie zapraszać zbyt krzepkich aktorów. W końcu scenografia przyda się jeszcze w kontynuacjach, a budżet rzadko kiedy jest z gumy. Dzisiaj trzeci i ostatni obrazek z filmu „Our Man Flint”. Poprzednio pisałem o udawanej goliźnie i reanimacji prądem z żyrandola, dziś natomiast proponuję walkę o drzwi, czyli pacyfikację dwóch intruzów (tu widoczny ten bardziej waleczny) przez Flinta (James Coburn, tu akurat uchylającego się przed ciosem). W trakcie walki pięść przeciwnika trafia w połówkę drzwi wiodących do gabinetu i… filmowa dekoracja niemal natychmiast się poddaje, obnażając lichość i umowność całej konstrukcji. Nie dość bowiem, że „drzwi” to w rzeczywistości dwa prostokątny malowanej na szaro-błękitno okleiny meblowej, naklejonej na litą „ścianę”, to w dodatku sama ściana została wykonana z bardzo cienkiej sklejki, chętnie pękającej przy lada nacisku. I już wiadomo, czemu w starszych filmach okładający się czym popadnie aktorzy bardzo się pilnują, żeby nie wpaść na ścianę. Bo to, co robi za ścianę, poleciałoby wraz z nimi, z przyczepionym na górze oświetleniem, a może nawet i jednym czy dwoma technikami, zaplątanymi nieszczęśliwie w kable od oświetlenia i mikrofonów. A takich rzeczy widzowi pokazywać nie można. No, chyba że się kręci komedię o kręceniu filmów… „Our Man Flint” – jak już pisałem – nie jest może złym filmem, ale ostatecznie rozczarowuje niewykorzystanym potencjałem. Trafiają się w nim jednak rozmaite przewrotne scenki i pomysły. O kilku ciekawszych pisałem już w poprzednich odcinkach cyklu. Dziś dorzucę jeszcze dwie perełki. Pierwsza, kiczowata, to urządzenie, które powoduje kataklizmy – jest to wielki, klasyczny świder, ciągle borujący coś w głębinach ziemskich. Wygląda dość kuriozalnie i przywodzi na myśl pracującego stacjonarnie wkrętacza z jednej z przygód Tytusa, Romka i A′Tomka. Druga to nazwiska naukowców. Pierwszy, Rosjanin Krupov, niczym się nie wyróżnia. Ale oprócz niego w zespole jest jeszcze Azjata, grany przez Bensona Fonga, dyżurnego Japończyka amerykańskiego kina lat 40., 50. i 60., oraz zasuszony, starszy Niemiec o stereotypowej aparycji nazistowskiego naukowca. Azjata zwie się Schneider, a Niemiec… Wu. Zdaje się, że film cieszył się jako taką popularnością, bo rok później – w 1967 – puszczono do kin kontynuację przygód agenta: „In Like Flint”, czyli „Nie ma jak Flint”. Więcej już jednak Coburn nie wrócił do roli Flinta. I chyba dobrze… 20 marca 2023 |
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz