Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Richard Donner
‹16 przecznic›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł16 przecznic
Tytuł oryginalny16 Blocks
Dystrybutor Monolith
Data premiery11 sierpnia 2006
ReżyseriaRichard Donner
ZdjęciaGlen MacPherson
Scenariusz
ObsadaBruce Willis, Mos Def, David Morse, Jenna Stern, David Sparrow, Richard Wenk, Richard Donner
MuzykaKlaus Badelt
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiNiemcy, USA
Czas trwania105 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Halo, chciałbym nawiązać dialog: 16 przecznic

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Bartosz Sztybor
Kolejny raz powraca temat smętnego Bruce’a Willisa. Poza tym ziarno (ale nie ten program katolicki), czapka uszatka (ale nie tego misia) i inne takie. W dzisiejszym odcinku: „16 przecznic”. Piotr Dobry ocenił film na 40%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 70%.

Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Halo, chciałbym nawiązać dialog: 16 przecznic

Kolejny raz powraca temat smętnego Bruce’a Willisa. Poza tym ziarno (ale nie ten program katolicki), czapka uszatka (ale nie tego misia) i inne takie. W dzisiejszym odcinku: „16 przecznic”. Piotr Dobry ocenił film na 40%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 70%.

Richard Donner
‹16 przecznic›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł16 przecznic
Tytuł oryginalny16 Blocks
Dystrybutor Monolith
Data premiery11 sierpnia 2006
ReżyseriaRichard Donner
ZdjęciaGlen MacPherson
Scenariusz
ObsadaBruce Willis, Mos Def, David Morse, Jenna Stern, David Sparrow, Richard Wenk, Richard Donner
MuzykaKlaus Badelt
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiNiemcy, USA
Czas trwania105 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Co dwa tygodnie Dobry i Sztybor prowadzą dialog. Zazwyczaj rozmowa tyczy filmów. Różnych filmów. Z Europy i Azji. Z ogromnych wytwórni hollywoodzkich i malutkich siedlisk niezależności. Z początków kinematografii i aktualnych repertuarów. Z rąk uznanych reżyserów i raczkujących artystów. Z białymi uczniakami gwałcącymi szarlotki i czarnymi buntownikami grającymi w kosza. Z Rutgerem Hauerem i bez niego.
Piotr Dobry: W kinach sezon ogórkowy. Ubóstwiasz Willisa. Lubisz Mos Defa. Twierdzisz, że filmy, w których się nie strzelają, są do dupy. Taaa, jest wiele powodów, byśmy po krótkiej wakacyjnej przerwie w działalności „Halo” porozmawiali akurat o „16 przecznicach”. Jak Ci się podobał?
Bartosz Sztybor: Prawie bardzo mi się podobał, a wszystkie cechy dobrego kina, które wymieniłeś, miały na to ogromny wpływ.
PD: Dlaczego prawie?
BS: Bo jednak mnie nie urzekł jakoś wyjątkowo. Bo był trochę przewidywalny i raczej nie było w nim zbyt wielu – jeśli w ogóle – nowatorskich rozwiązań.
PD: No właśnie. Jak dla mnie broni się tylko rolą Mos Defa, która nawiasem mówiąc dla większości widzów jest jednak irytująca. Nie lubię zdziadziałego, smętnego Willisa. Poza tym są tu dłużyzny i ogólnie brak powera, co jak na Donnera, który potrafił 4 części „Zabójczej broni” zrealizować na podobnym gazie, jest dość przykre. Generalnie nie żebym jakoś bardzo żałował, że się na to wybrałem, ale nikomu nie polecam. Strata czasu – chyba że ktoś już naprawdę wyjątkowo się nudzi, a jest to jedyny film grany w mieście.
BS: Bardzo przesadzasz. Rola Mos Defa oczywiście bardzo dobra i nawet najlepsza z całego filmu – z tym się zgadzam. Smętny Willis jest bardzo w porządku, głównie dlatego, że w każdej smętnej roli nie jest taki sam. A power jest, ale nie w takim stylu jak w „Zabójczej broni”. To przecież zupełnie inne filmy. Tamten to czyste kino akcji, a tutaj mamy do czynienia z czymś w rodzaju thrillera, a na pewno sensacji. W ogóle realizacyjnie „16 przecznic” stoi na bardzo wysokim poziomie i Donner po raz kolejny pokazuje, że wie, co się dzieje w kinie, i potrafi iść z modą czy nurtem, a także ma jeszcze wiele pomysłów na siebie jako reżysera. Ja nie nudziłem się ani trochę, a w końcówce się nawet wzruszyłem i bardzo polecam, bo czasu nie można nazwać straconym.
PD: Świetnie nakręcona była scena, gdy jakiś patałach chce zastrzelić Mos Defa, a ostatecznie sam zostaje ukatrupiony przez Willisa. Ale to chyba wszystko, co zrobiło na mnie wrażenie. Jakieś pół minuty. „Zabójcza broń” to nie bardzo kino akcji, tylko film sensacyjny, policyjny, podobny temu. Nawet pod względem „czarno-białego” buddy-movie! Willisa widziałem smętnego w „Osaczonym” i moim zdaniem tu też zagrał na jednej cierpiętniczej minie. Tam był łysy, tutaj zmyliła Cię pewnie treska i wąs, i tyle.
BS: Jaka treska, jaki wąs. Nic mnie nie zmyliło. Willis zagrał dobrze, inaczej niż w „Osaczonym”, a argument o graniu na jednej cierpiętniczej minie to stałe zagranie, kiedy nie ma się nic więcej do powiedzenia. A świetnie nakręcony to był cały film. Warstwa formalna idealnie pasowała do treści – te wszystkie szwenki, zimne barwy i niewielkie ziarno na początku i pojawianie się cieplejszych barw z biegiem czasu. Upływ czasu został oddany naprawdę perfekcyjnie. A jeśli widzisz podobieństwo między „Zabójczą bronią” a „16 przecznicami”, to się nie dziwię, dlaczego to drugie Ci się nie spodobało.
PD: Ostatnio piszesz o szwenkach, transwokacjach, ziarnach i tym podobnych popierdółkach w co drugiej notce tetrycznej, więc proszę, nie atakuj mnie tym teraz. Jeśli chodzisz na filmy Donnera ze względu na ich plastykę, to już jest wyłącznie Twój problem. Ja tu widzę przyzwoicie nakręcony, momentami trzymający tempo, momentami ślamazarny film sensacyjny. I nie chcę prowadzić gadki w jakimś wydumanym stylu adeptów szkoły filmowej. Argument o graniu na jednej cierpiętniczej zastosowałem do tej pory tylko w dyskusji o „Osaczonym”, więc raczej nie jest to czcze gadanie, tylko coś musi być na rzeczy, że dwukrotnie trafiło akurat na Willisa. Ja naprawdę wolę odświeżyć sobie po raz n-ty „Szklaną pułapkę”, niż patrzeć, jak stękający, sapiący i wycierający co chwilę pot z czoła Bruce odgrywa dziadka-kozaka. Nie ma do tego stylu Connery’ego, a Willis bez charyzmy to nie Willis. Zresztą Connery też się wyłożył na „Lidze niezwykłych dżentelmenów”, gdy zachciało mu się strugać dziadka-kozaka.
Film wiernie odtwarza realia biegu na 1000 metrów w czasach niewolnictwa. Murzyn ze spętanymi rękami biegł co sił w nogach, ciągnąc w dodatku za sobą swojego właściciela uzbrojonego w rewolwer...
Film wiernie odtwarza realia biegu na 1000 metrów w czasach niewolnictwa. Murzyn ze spętanymi rękami biegł co sił w nogach, ciągnąc w dodatku za sobą swojego właściciela uzbrojonego w rewolwer...
BS: Nie chodzę na filmy Donnera dla formy, bo nigdy tam takowej nie było. Tutaj jest inaczej i to warto odnotować. Jak nie masz o tym pojęcia, to się nie obruszaj, tylko powiedz normalnie, że nie masz o tym pojęcia albo nie chce Ci się o tym rozmawiać. A nie wyskakujesz o jakichś adeptach szkoły filmowej. Uważam, że wspominanie o takich rzeczach jest bardzo potrzebne, bo inaczej recenzja filmu nie odróżniałaby się niczym od recenzji książki, w której też nie wspomniałoby się o stylu czy języku. Jeśli chodzi o teksty o cierpiętniczej minie, to strasznie mnie to śmieszy, bo mam wrażenie, że jest to argument z dupy wzięty i to z dupy przedseansowej a nie poseansowej. Jakbyś założył wcześniej, że on będzie miał cierpiętniczą minę, bo taką mieć musi i tylko później z dumą potwierdzałeś swoją teorią. W tym problem, że niesłusznie, bo Willis nie tylko cierpiał w tym filmie, a prezentował też inne emocje. Może nie całą gamę, ale jednak jego twarz często prezentowała inny wyraz. I charyzmy ma jeszcze całe tony, a na pewno mógłby nią obdarować kilku innych dziadków.
PD: Mam o tym pojęcie, co prawda tylko teoretyczne, nie praktycznie jak Ty, bo filmów nie kręcę. Ale trochę mnie śmieszy, gdy w filmie z Willisem za największy atut uznajesz jakość ziarna czy ruchy kamery. Brzmi to po prostu, jakbyś chciał się pochwalić takim zajefajnym słówkiem jak szwenk. Denerwuję się, bo próbuję Ci spokojnie wytłumaczyć, że nie podchodzi mi taki Willis i już, a Ty od razu wyskakujesz, że nie mam nic do powiedzenia, skoro tak twierdzę, albo z góry sobie założyłem, że on będzie obnosił taką a nie inną minę. A przecież po plakacie, gdzie nawet wymazali mu wąsa!, tego nie widać, trailera nie oglądałem i wierz mi, że do filmu z Willisem i Mos Defem, których bardzo lubię, podszedłem z jak najlepszym nastawieniem. No i się rozczarowałem, a bo to pierwszy raz? Mam wrażenie, że jeśli chodzi o Twoich idoli, to jesteś niereformowalny i nawet o „Śmiertelnej chorobie...” Zanussiego wypowiadałbyś się z entuzjazmem, gdyby zamiast Zapasiewicza zagrał tam Willis.
BS: A tu Cię zmartwię, bo oglądałem „Lucky Number Slevin” i bardzo mi się nie spodobał, a Willis tam grał i to wcale nie taką małą rólkę. Dlatego nie ja jestem niereformowalny w stosunku do Willisa, tylko Ty nie zmienisz swojego zdania odnośnie Willisa seniora. A jeśli chodzi o fragmenty naszej rozmowy tyczące warstwy formalnej, to w żaden sposób się nie chwalę, tylko sam rzadko mogę o czymś takim przeczytać, a wiem, że niektórym ludziom podobają się takie wtrącenia, a raczej nie przeszkadzają. Jeśli to brzmi jak chwalenie się niedowartościowanego filmowca, to przepraszam za nadmiar żenady, ale lubię o tym pisać i raczej z tego nie zrezygnuję.
PD: Ja nie twierdzę, że musisz zrezygnować, tylko mógłbyś to zachować na lepszą okazję, bo zanim takowa się trafi, wyeksploatujesz się na przeciętnych sensacyjniakach i co będzie?
BS: Już się wyeksploatowałem, ale to nie znaczy, że nie mogę docenić ogromnego progresu Donnera. Nie wiem czy pamiętasz, ale wspomniałem, że to pierwszy film – nie liczę „Omena”, bo nie – w którym warstwa formalna jest tak istotna i tak świetnie współgra czy wręcz uzupełnia resztę. To warto wspomnieć, a nawet trzeba. To tyle w tym temacie.
PD: A jak Ci się podobał David Morse?
BS: Kurczę, on właśnie mi się nie podobał. Jeszcze do niedawna uważałem go za pierwszą ligę drugiego planu. Niby nadal uważam, ale chyba facet wszedł do szufladki i już na początku wiedziałem, że będzie skurwielem, bo od jakiegoś czasu tylko skurwieli grywa.
PD: Ja go lubię i w niego wierzę. W nowym thrillerze naszego ulubieńca D.J. Carusa zagra pewnie bad guya, ale w dramacie „Hounddog” zagra ojca Dakoty Fanning, więc może nie będzie z nim tak źle.
BS: Ja zacznę go znowu wielbić, kiedy dobrze zagra czapkę uszatkę ze świńskiego włosia w nowym filmie nadziei kina chilijskiego Misterchy Siuraha.
koniec
19 sierpnia 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Bruce wszechmogący
— Przemysław Ćwik

Z tego cyklu

Wszystko zostaje w rodzinie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kobieta w błękitnej wodzie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Skok przez płot
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kult
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kumple na zabój
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Omen
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tsotsi
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Sky High
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Wszystko gra
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Bękarty diabła
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tegoż twórcy

Jankes na Wojnie Stuletniej
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Dobry i Niebrzydki: Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Polska nie musi wstawać z kolan, za to może wstać z kanapy
— Piotr Dobry

Dobry i Niebrzydki: Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.