Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

M. Night Shyamalan
‹Kobieta w błękitnej wodzie›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKobieta w błękitnej wodzie
Tytuł oryginalnyLady in the Water
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery8 września 2006
ReżyseriaM. Night Shyamalan
ZdjęciaChristopher Doyle
Scenariusz
ObsadaPaul Giamatti, Bryce Dallas Howard, Sarita Choudhury, Jeffrey Wright, Bob Balaban, Cindy Cheung, M. Night Shyamalan, Freddy Rodríguez, Bill Irwin, Jared Harris, Natasha Perez, Doug Jones
MuzykaJames Newton Howard
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania110 min
WWW
Gatunekfantasy, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Kobieta w błękitnej wodzie

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Bartosz Sztybor
Dziś będzie o nieszajmalanowym Shyamalanie, demitologizacji mitów, krytykowaniu krytyków i filmie dla dzieci nie dla dzieci. W dzisiejszym odcinku: „Kobieta w błękitnej wodzie”. Piotr Dobry ocenił film na 50%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 30%.

Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Halo, chciałbym nawiązać dialog: Kobieta w błękitnej wodzie

Dziś będzie o nieszajmalanowym Shyamalanie, demitologizacji mitów, krytykowaniu krytyków i filmie dla dzieci nie dla dzieci. W dzisiejszym odcinku: „Kobieta w błękitnej wodzie”. Piotr Dobry ocenił film na 50%, a Bartosz Sztybor zupełnie odwrotnie: na 30%.

M. Night Shyamalan
‹Kobieta w błękitnej wodzie›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKobieta w błękitnej wodzie
Tytuł oryginalnyLady in the Water
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery8 września 2006
ReżyseriaM. Night Shyamalan
ZdjęciaChristopher Doyle
Scenariusz
ObsadaPaul Giamatti, Bryce Dallas Howard, Sarita Choudhury, Jeffrey Wright, Bob Balaban, Cindy Cheung, M. Night Shyamalan, Freddy Rodríguez, Bill Irwin, Jared Harris, Natasha Perez, Doug Jones
MuzykaJames Newton Howard
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania110 min
WWW
Gatunekfantasy, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Co dwa tygodnie Dobry i Sztybor prowadzą dialog. Zazwyczaj rozmowa tyczy filmów. Różnych filmów. Z Europy i Azji. Z ogromnych wytwórni hollywoodzkich i malutkich siedlisk niezależności. Z początków kinematografii i aktualnych repertuarów. Z rąk uznanych reżyserów i raczkujących artystów. Z białymi uczniakami gwałcącymi szarlotki i czarnymi buntownikami grającymi w kosza. Z Rutgerem Hauerem i bez niego.
Bartosz Sztybor: Wreszcie doczekaliśmy się dnia, kiedy do „Halo” zawitał M. Night Shyamalan, którego zawsze lubiliśmy i broniliśmy przed napastliwymi krytykami. Teraz jednak ja sam będę musiał się stać tym napastliwym krytykiem, bo dzisiaj postanowiłem porozmawiać o „Kobiecie w błękitnej wodzie”. Ja jestem na „nie do kwadratu”, ale może mnie do czegoś przekonasz. Masz ochotę?
Piotr Dobry: Na rozmowę o „Kobiecie w błękitnej wodzie” (Dlaczego błękitnej? Czy mieli inną opcję do wyboru? „Kobieta w różowej wodzie”, „Kobieta w brązowej wodzie”? Masło maślane...) mam ochotę jak najbardziej, natomiast nie jestem pewien, co do tego przekonywania Ciebie. Znaczy się, może nie jestem na „nie do kwadratu”, bo są tu jednak momenty typowo szajmalanowych przebłysków, co nie zmienia faktu, że film mnie mocno rozczarował i uważam go za najgorszy, jaki wyszedł spod supersprawnej – do tej pory – ręki Manoja Nighta.
BS: No widzisz, to zdanie mamy podobne, bo ja też uważam, że Manoj odwalił historyczną chałę. Ja jednak tej supersprawnej ręki tutaj nie rozpoznałem, bo przez większość czasu miałem wrażenie, że to nie jest film Shyamalana. Zmiana stylu u reżyserów często wpływa pozytywnie na efekt końcowy, ale tutaj była niestety przyczynkiem do porażki.
PD: To znaczy, że według Ciebie aż tak drastycznie zmienił styl? Ja odnajduję tu elementy dla niego typowe. Na przykład dwa-trzy nagłe szarpnięcia, które spowodowały u mnie podskoczenie w fotelu. Albo sposób filmowania zagrożenia z zewnątrz zupełnie jak w „Znakach”. To, co mnie osobiście zraziło, to krańcowa niedorzeczność – nawet jak na bedtime story – całej opowieści. Oraz wyłuszczanie w dętych dialogach czegoś, o czym widz od dawna wiedział! Tak, właśnie tym traktowaniem odbiorcy jak idioty najbardziej mnie Shyamalan rozczarował. Do tej pory zawsze grał z widzem inteligentnie. I wyjaśnijmy sobie od razu: to nie jest film dla dzieci! W ogóle dziwi mnie to zamierzenie i szczerze współczuję dzieciom Shyamalana, bo muszą już być nieźle znerwicowane podejściem taty.
BS: To może powiem tak. Styl kręcenia nadal ten sam, ale styl opowiadania historii zupełnie inny. To już nie jest ten sam Shyamalan, który powolnie przedstawiał świat stworzony, opisywał postaci i prezentował ich głębokie charaktery. To też nie jest ten Shyamalan – o czym już wspomniałeś – który szanuje widza, ale i stracił szacunek do swoich bohaterów. Banda idiotów... kukiełki prowadzone za rączkę, pozbawione refleksyjności. „Kobieta w błękitnej wodzie” może być jednak czymś zupełnie innym i mam taką cichą nadzieję, że kiedy po jakimś czasie znowu ją obejrzę, to dostrzegę tę „zupełną inność” i właśnie ona mnie zauroczy.
PD: To prawda, wszystkie znaczące postacie, poza Clevelandem Heepem granym przez Paula Giamattiego, są ledwie naszkicowane, a o tytułowej kobiecie i jej legendzie mówią wszyscy przez cały film, tylko nie ona. Bryce Dallas Howard wypowiada tu może trzy-cztery kwestie i nie rozumiem, dlaczego Shyamalan wystawił do tej roli akurat ją, skoro do grania nie ma kompletnie nic, a zauroczyć jako istota z innego wymiaru nie potrafi, gdyż ma wdzięk, nie oszukujmy się, amerykańskiej Agaty Buzek. O Giamattim dowiadujemy się zaś niby najwięcej, ale to znów jest tylko kopia Mela Gibsona ze „Znaków” – facet, który utracił sens życia i potrzebuje paranormalnego wstrząsu, by go odzyskać. Mówiąc, że film może się po jakimś czasie okazać „czymś zupełnie innym”, masz na myśli jakieś niedostrzegalne na pierwszy rzut oka płaszczyzny, podteksty nieuchwytne za pierwszym podejściem?
BS: Najbardziej rozśmieszyła mnie scena, czy może lepiej ciąg przyczynowo skutkowy, którego bohaterem był Giamatti. W jednej z pierwszych scen mówi z pewnością siebie coś w stylu: „Potworów nie ma, one nie istnieją”, by po kilku chwilach znaleźć w basenie nimfę o urodzie łasicy i od razu uwierzyć w jej istnienie, a także ogłosić wszem i wobec, że „trzeba pomóc jej w powrocie do domu”. A odnośnie „okazywania się czymś zupełnie innym”, to nie są to chyba żadne niedostrzegalne płaszczyzny, a płaszczyzny nierozwinięte do końca albo zyskujące w oczach konkretnego odbiorcy.
PD: Odnośnie tego nie rozwinięcia tematu, to wyznam Ci szczerze, że chętniej obejrzałbym baśń o tym, o czym narrator opowiada we wstępie, a my widzimy tylko na hieroglifach, czyli że lądowe i wodne istoty żyły kiedyś w symbiozie i potem się na siebie pogniewali, niż o wyzutych z magii perypetiach ciecia Giamattiego, który znajduje w basenie narfę i z miejsca – jak mówisz – zaczyna bezgraniczne wierzyć w jej wyjętą jakby z baśni braci Grimm historię. Mało tego – po chwili opowiada tę historię kilkunastu mieszkańcom apartamentowca, którym zarządza, i nikt nie wykazuje choćby szczypty sceptycyzmu – wszyscy biorą za pewnik istnienie narf, skrantów, jakichś wilków z sierścią z trawy... Bzdura totalna!
Filmowy czarny charakter, czyli amerykański Paweł T. Felis
Filmowy czarny charakter, czyli amerykański Paweł T. Felis
BS: No właśnie, to było beznadziejne i dlatego coraz bardziej chciałbym poznać prawdziwe zamiary Shyamalana. Zauważ postać krytyka graną przez Balabana. Przecież on przez cały film wyśmiewa wszystkie te szajmalanowe wpadki. Punktuje idiotyczne dialogi, mówienie wszystkiego wprost i jeszcze kilka innych rzeczy. Zdaje się więc, że reżyser chciał się do siebie w jakiś sposób zdystansować, ale powód nie jest do końca czytelny.
PD: Ja w ogóle uważam rolę Balabana za najjaśniejszy punkt tego filmu. Tylko rzeczywiście nie wiadomo, czy ta rola to policzek wymierzony krytykom filmowym, czy reżyserom. Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku i wydaje mi się, że Shyamalan był tak zaaferowany rzekomym urokiem swojej bajki, że nawet nie zauważył, że te uszczypliwości mogą się tyczyć również jego. Przynajmniej tak to z boku wygląda. No bo niby skąd u niego nagle tak skrajny autokrytycyzm?
BS: Nawet nie chodzi o autokrytycyzm, ale o podkreślenie, że to jest demitologizacja typowego fantasy, jak „Niezniszczalny” demitologizował komiks. Nie jestem entuzjastą tej teorii, ale kiedy znajomy mi ją przytoczył, to muszę przyznać, że prawie uwierzyłem. Wyśmianie przez użycie wszystkich cech znanych właśnie z bajek czy baśni. Naiwne postaci, pokazanie tego, co zostało przed chwilą wyjaśnione i oczywiste rozwiązania fabularne. Przyznam, że ta teoria ma ręce i nogi, ale jednak Shymalan – nawet jeśli właśnie to miał na myśli – nie dopiął wszystkiego na ostatni guzik i jego rzeczywista wizja (przesłanie?) gdzieś się ulatnia.
PD: Istotnie, jest to jakieś wytłumaczenie, ale chyba trzeba by posiadać nieskończone pokłady życzliwości wobec Shyamalana, by w pełni to zaakceptować w formie, w jakiej zostało wyłożone. A poza tym wszystkim nie jest to przecież typowe fantasy. Jeśli już demitologizować, to pełną gębą! Gdyby Shyamalan zdecydował się zupełnie na jakiś Inny Świat, alternatywną rzeczywistość, wtedy być może mogłoby coś z tego wyjść. No i umówmy się – DOBRE fantasy, baśnie, bajki i tym podobne może nie obfitują w błyskotliwe one-linery, upraszczają problemy i postaci, jednak mogą się pochwalić czy to przewrotną pointą, czy ważkim – nawet jeśli skierowanym tylko do dzieci – przesłaniem. Dlatego nie jestem przekonany, czy komukolwiek potrzebna byłaby demitologizacja czegoś, co w założeniu oparte jest na mitach, wierzeniach, legendach.
BS: Ja, o dziwo, takie pokłady chyba do połowy filmu jeszcze posiadałem, ale później wszystko szybciutko zeszło. Nie brakowało mi jakiegoś innego świata, ale nie mogło do mnie dojść, jak w filmie Shyamalana mogło zabraknąć kulminacji. Wszystko idzie tak strasznie liniowo, że nic nie jest zaskoczeniem i te wszystkie dłużyzny – tradycyjne dla Manoja – tutaj akurat nudzą. Nawet polubiłbym „Kobietę w błękitnej wodzie”, gdyby bohaterzy byli ludźmi z krwi i kości, dzięki czemu mógłbym śledzić ich losy z przejęciem. Teatrzyki kukiełkowe przestały mnie bawić już dawno temu, a przynajmniej te wykonane przez kogoś innego niż Tim Burton. Ano... i jeszcze jedno. Potrzeba demitologizacji zawsze się znajdzie, bo ludzie przecież lubią obalać nie tylko fakty, ale i mity (i to był pierwszy product placement w historii „Halo”).
PD: Ale widzisz, ja też rzeczone pokłady sympatii wobec Shyamalana jako reżysera posiadałem i nawet dalej posiadam, biorąc w swej życzliwości „Kobietę w błękitnej wodzie” za jednorazową wpadkę. Natomiast nie mogę się zdobyć na życzliwość wobec Shyamalana jako demitologizatora fantasy, podtrzymując zdanie, że nie jest to potrzebne. Demitologizacja mitów kojarzy mi się z dzisiejszą sytuacją polityczną w Polsce, gdzie wszystko kręci się wokół lustracji, opluwaniu zasłużonych ludzi nawet pośmiertnie (czuję ogromny niesmak, patrząc na tę całą szopkę z Kuroniem), niepotrzebnym wywlekaniu starych brudów na światło dzienne. Na temat „Halo” krąży wiele mitów i tylko należy się z tego cieszyć, lecz upieram się, że są mity tak już mocno zakorzenione w podświadomości społeczeństwa, w historii, że ich wywlekanie może tylko zaszkodzić. Co innego z faktami. Na przykład ogromnie bym się ucieszył, gdyby ktoś mi udowodnił, że kompletny brak poczucia humoru u Pawła T. Felisa jest tylko mitem.
BS: To tak samo, jak w tym dowcipie, że przychodzi Felis do lekarza, a tam „Nic śmiesznego”. Szopka z Kuroniem jest irytująca już nawet nie przez samą wartość, a raczej antywartość wydarzenia, ale też przez to, że mówią o tym dzień i noc, podniecając się przy tym wyjątkowo. Ogólnie jestem za tym, żeby wyciągać brudy z przeszłości, ale w sprawach, które nie ulegają przedawnieniu i gdzie dowody są stuprocentowe. No i jeszcze, kiedy te brudy wyciąga jakiś autorytet (bo moralnego to chyba u nas nie ma), a nie taka banda skretyniałych kutasów.
PD: To dobra pointa do dyskusji o filmie, w którym nasz dotychczasowy filmowy autorytet wyciąga na światło dzienne brudy gatunku, całkowicie zapominając (lub nie chcąc pamiętać) o jego blaskach i przy okazji prezentując zamiast pełnowartościowych postaci bandę skretyniałych kutasów.
BS: Pozostaje mi tylko powiedzieć: święta racja, Ciasteczkowy Potworze.
PD:Wiem, Wielki Ptaku, wiem.
koniec
2 września 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Wszystko zostaje w rodzinie
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

16 przecznic
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Skok przez płot
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kult
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Kumple na zabój
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Omen
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tsotsi
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Sky High
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Wszystko gra
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Bękarty diabła
— Piotr Dobry, Bartosz Sztybor

Tegoż twórcy

Dobry, zły i łamliwy
— Konrad Wągrowski

Rozszczepieni
— Jarosław Robak

Esensja ogląda: Listopad 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (5)
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Czerwiec 2013 (3)
— Jarosław Loretz, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Logika jest dla słabych
— Agnieszka Szady

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (3)
— Jakub Gałka

Zostaliście ostrzeżeni!
— Ewa Drab

Mroczny azyl
— Marcin Łuczyński

Trzy Zwroty Shyamalana
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Dobry i Niebrzydki: Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Polska nie musi wstawać z kolan, za to może wstać z kanapy
— Piotr Dobry

Dobry i Niebrzydki: Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.