Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mel Gibson
‹Apocalypto›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułApocalypto
Dystrybutor Monolith
Data premiery29 grudnia 2006
ReżyseriaMel Gibson
ZdjęciaDean Semler
Scenariusz
ObsadaRudy Youngblood, Dalia Hernandez, Jonathan Brewer, Morris Birdyellowhead, Carlos Emilio Baez, Raoul Trujillo
MuzykaJames Horner
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
WWW
Gatunekdramat, historyczny, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Dobry i Niebrzydki: Wyrywanie serc i inne przykrości

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
« 1 2 3

Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Wyrywanie serc i inne przykrości

Jeden z wielu błędów Gibsona – wojownik Majów bez kolczyka w nosie.<br>(fot. Monika Twardowska-Wągrowska)
Jeden z wielu błędów Gibsona – wojownik Majów bez kolczyka w nosie.
(fot. Monika Twardowska-Wągrowska)
PD: Absolutnie nie. I nie tylko w odniesieniu do Ameryki. Pierwsza kwestia – buntująca się coraz bardziej przyroda. Na początku wieku świat nawiedziły kataklizmy – powodzie, susze, tornada, trzęsienia ziemi etc. – o natężeniu niespotykanych od stuleci. Pojawiły się anomalia pogodowe – -30 stopni Celsjusza w marcu, teraz rozmawiamy świeżo po słonecznym, bezśniegowym Bożym Narodzeniu. Topnienie lodowców jest faktem – może nie za 100 lat, a za 1000, ale kiedyś w końcu to nastąpi.
Druga kwestia – władza kpi z nas w żywe oczy, mami obietnicami, robi cyrk niewiele lepszy od krwawych igrzysk z „Apocalypto”. I nierzadko niewiele mniej krwawy. Hej, mówimy o świecie, w którym bombowce zrównują z ziemią iracką wioskę, a prezydent atakującego mocarstwa kwituje to później jedynie krótkim: „sorry, pomyłka” i wszyscy zapominają o sprawie.
Zanika klasa średnia, pogłębia się podział na bogatych i biednych. Kościół katolicki traci zaufanie przez liczne afery, instytucjonalizację, konserwatyzm, mieszanie się w nie swoje sprawy.
KW: Ejże, nie zapędziłeś się? Wyciągasz z „Apocalypto” krytykę Kościoła Katolickiego? Filmu nakręconego przez zagorzałego katolika? „Apocalypto” jest oczywiście krytyką religii, ale rozumianej jako oddawanie czci fałszywym bogom. Bo nie ulega chyba wątpliwości Kto dla Gibsona jest Bogiem prawdziwym.
PD: Jasne, że nie ulega. „Apocalypto” oczywiście w najmniejszym stopniu nie krytykuje Kościoła katolickiego, tylko degenerację religii ogólnie – a tę można znaleźć i w Kościele katolickim, stąd mój przykład. Choć rzeczywiście niezbyt trafny, bo Gibson bez wątpienia ma na myśli raczej sekty pokroju choćby Kościoła scjentologicznego. Tom Cruise chyba nie polubi „Apocalypto”. Podobnie jak Gibson nigdy zapewne nie zaakceptuje religii innej niż chrześcijaństwo, co akurat najlepiej o poziomie jego tolerancji nie świadczy. Ale wolnoć Tomku…
KW: Widzimy zresztą to w jednej z najciekawszych do analizowania scen filmu, gdy grupa Hiszpanów z mocno eksponowanym krzyżem w ręku ląduje na plaży. Jak to zrozumieć? Czy ten krzyż przyniesie zbawienie mordującym się Majom? Wiemy oczywiście, że tak nie było, Gibson też o tym z pewnością wie. Czy może ten krzyż to po prostu oznaka siły chrześcijańskiej cywilizacji, opartej na prawdziwej wierze, dzięki czemu musi ona zatriumfować? Czy może po prostu okoliczny ornament – wiadomo przecież, że podbój nowych lądów był – werbalnie przynajmniej – dokonywany w imię Chrystusa, więc co dziwnego w krzyżu trzymanym przez księdza na łodzi?
PD: Każda z tych interpretacji ma rację bytu. Jest to też niewątpliwie łakomy kąsek dla przeciwników Gibsona, którzy już ochoczo upatrują w tej scenie apoteozę chrześcijaństwa.
KW: Tak jakby wprowadzenie apoteozy chrześcijaństwa miało być argumentem przeciwko filmowi…
PD: Ja jednak skłaniam się ku temu, że Gibson po prostu chciał na koniec podkreślić symbolicznie, że konkwistadorzy, zastając goniących się, skonfliktowanych dzikusów, mieli jakoby ułatwione zadanie w ich podboju. Czyli dobitne przypieczętowanie tezy z otwierającego film cytatu.
Wracając jednak do kwestii, czy nie naciągane jest porównywanie dzisiejszej Ameryki do prekolumbijskiej cywilizacji, nadal twierdzę, że wcale. Rośnie nienawiść chrześcijan do islamu, bo kilku ekstremistycznych idiotów umyśliło sobie, że Koran nawołuje do rzezi niewiernych. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność… Wreszcie przemoc, pogarda dla ludzkiego życia – kurczę, „Fakty” atakują nas tym codziennie. Czym różni się znudzone wyrywaniem serca dziecko Majów od dzisiejszych znudzonych 14-latków gwałcących czy mordujących koleżanki z klasy, podwórka? Czym różnią się prymitywni Majowie od amerykańskich prymitywów wykpionych w „Boracie” czy dokumentach Michaela Moore’a?
KW: Ale czy kiedykolwiek było lepiej? Bo jeśli mówimy, że rak drąży od środka naszą cywilizację, to musimy założyć, że kiedyś była zdrowa. U Gibsona widać jasną opozycję – wioska Majów, myśliwych i rolników, tam spokój i sielanka, bo ludzie wiedzą co jest ważne – przyjaźń, rodzina. Przeciwko nim cywilizacja, która już dawno zapomniała co jest ważne, niszczy się w szalonych rytuałach. Cywilizacja musi upaść w zwarciu z cywilizacja silniejszą i bardziej zwartą w swych przekonaniach (czyżby religijna siła Hiszpanów miała być współczesnym odpowiednikiem religijnej siły świata Islamu?). Co miałoby być odpowiednikiem owej idylli majańskiej wioski w naszym świecie?
Koniec dyskusji. Dobry i Wągrowski zadumani nad stanem naszej cywilizacji.
Koniec dyskusji. Dobry i Wągrowski zadumani nad stanem naszej cywilizacji.
PD: Ludzie. Zwyczajni ludzie pragnący pokoju i spokoju. Czy to w Polsce, w USA, w Iraku czy Rosji. Przecież większość konfliktów w historii wywoływały elity. Czasem nawet wystarczał jeden czubek w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. Ludzie z natury nie mają wygórowanych ambicji. Chcą sobie żyć idyllicznie jak ci Majowie z wioski – chcą chodzić do pracy, godnie żyć i chcą, by ich największym problemem były kłótnie z teściową (myślę, że te humorystyczne sceny Gibson umieścił nieprzypadkowo – chciał zaakcentować to, że mimo różnic w obyczajach, kulturze, to ludzie podobni nam). Nie oszukujmy się – statystycznego Orlińskiego polityka interesuje o tyle, że chciałby w końcu po latach doczekać się tych autostrad.
KW: Poszukajmy jeszcze jednego tropu, o którym do tej pory nie mówiliśmy – pojawiający się w filmie motyw strachu. Strachu, który, jak pisał w „Diunie” Frank Herbert, „zabija duszę”. Czy to nie apel do Ameryki, aby przestała się bać zagrożeń ze strony terroru, co prowadzi ją do niekontrolowanych, bezsensownych ruchów (np. Irak)? Odnalazła wewnętrzną siłę? Ale wynikającą skąd?
PD: Z podejmowania właściwych decyzji, z rozsądnego dobierania liderów. We wszystkich filmach Gibsona obserwujemy wielkie tragedie przez pryzmat losów jednostki, która nie boi się ani przeciwstawić prześladowcom, ani nawet oddać życia w słusznej sprawie (Wallace, Chrystus; Łapa Jagura też nie poddaje się głównie dlatego, że przyświeca mu cel uratowania rodziny). W Ameryce rzeczywiście społeczeństwo jest zastraszone nie tyle przez terrorystów, co przez rodzime władze i media, i Gibson niewątpliwie apeluje do swoich rodaków, by się otrząsnęli i spojrzeli bardziej trzeźwo na zaistniałą sytuację. Być może też poszukali nowych, lepszych przywódców, choć nie chcę też zabrnąć tu w nadinterpretację.
KW: Wiemy skądinąd, że Gibson za Bushem nie przepada…
PD: Niemniej ogromnie mnie cieszy nasza dyskusja, ilość wniosków wyciągniętych z filmu określanego przecież głównie jako „thriller akcji”. Szkoda, że typ, który skwitował „Apocalypto” efektownie brzmiącym, ale strasznie, jak widać, upraszczającym porównaniem („Wzgórza mają oczy” w dżungli), najprawdopodobniej nie zna polskiego, bo chyba nawet podlinkowałbym mu nasz tekst pod rozwagę. Zresztą nie będę już pokazywał palcem, ale któryś z tu obecnych pytał na samym początku, o czym tu dyskutować…
KW: Ale przyznasz, że lepiej by nam się gadało, gdybyśmy skrajnie różnili się w ocenie filmu? I choć zgodzę się, że „Apocalypto” może skłonić do rozważań nad stanem naszego świata (co przecież uczyniliśmy), to dla mnie przede wszystkim odkrywa dla światowej kinematografii nowy, nieznany świat i ukazuje go w formie nad wyraz frapującej. A szalony, kontrowersyjny Gibson jest swoistym geniuszem, bo robiąc kolejny film w dużej mierze wbrew utartym hollywoodzkim schematom (w USA mało kto ma pojęcie o Majach, ludzie nie lubią czytać napisów, lubią za to widzieć w filmach znajome aktorskie twarze, a kategoryzacja „R” to przecież zabójstwo dla frekwencji) znowu osiągnie sukces kasowy. Nie taki jak w „Pasji”, ale jednak.
PD: Wiesz, swoją drogą imponuje mi ewolucja tego człowieka. Stallone nakręcił właśnie „Rocky’ego VI” i przymierza się do „Rambo IV”. Gibson zamiast kręcić „Mad Maksa IV” i „Zabójczą broń 5”, konsekwentnie, za prywatne pieniądze, realizuje własne wizje. Nie stoi nad nim żaden producent z nożycami – właściwie można powiedzieć, że robi kino niezależne, tyle że nie za kilka tysięcy dolarów, a za kilkadziesiąt milionów. W Hollywood chyba jeszcze tylko Spielberg może sobie na to pozwolić.
Cóż, z niecierpliwością czekam na kolejny projekt Szalonego Mela. Na pewno będzie to coś nietuzinkowego. Na pewno też nie będzie to film o Janie III Sobieskim – ale ten fakt zasmucić może chyba tylko jedną osobę – polskiego biznesmena, który ubzdurał sobie, że Gibson chętnie wyreżyseruje i obejmie główną rolę w produkcji o Sobieskim. Chociaż z drugiej strony, jeśli ktokolwiek miałby kiedykolwiek się za to zabierać, dobrze byłoby mieć doświadczenie Gibsona, jak coś takiego sprzedać – w USA ludzie nie lubią czytać napisów, a mało kto ma pojęcie o Polakach…
KW: Yes, yes, yes! Szarża huzarów z motywem wyrywania tureckich serc! Albo lepiej – import Podbipiety od Sienkiewicza, naturalistyczna sekwencja ucinania jednym ciosem trzech tureckich głów, następnie modlitwa do Najświętszej Panienki wśród krwi tryskającej z trzech szyi! Rozmarzyłem się… Ciekawe kogo by wkurzył takim filmem? Turków, Polaków, Austriaków, czy wszystkich? Jak wiadomo „Pasją” zirytował Żydów (nie wszystkich), „Apocalypto” zaś oczywiście rozsierdziło Majów, którzy z bliżej niewiadomych powodów zidentyfikowali się z miejskimi kapłanami, a nie poczciwymi wieśniakami – choć ich życie zadziwiająco przypomina bardziej to, co widzieliśmy jednak w pierwszym kwadransie filmu (z lekką zmianą ubiorów i sposobów zakładania biżuterii). Dzieje ludzkości pełne są bardzo krwawych epizodów – i nie mam nic przeciwko temu, aby Gibson wziął jakiś następny na tapetę. W końcu wizerunek schizofrenika-psychopaty zobowiązuje.
I tym optymistycznym akcentem zakończmy naszą krwawą debatę.
koniec
« 1 2 3
1 stycznia 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Moleskine: Film o biegnących ludziach
— Dominik Herman

Na brzegu morza
— Marcin Łuczyński

Z tego cyklu

Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Każdy kadr to Ameryka
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Rzeźnia dla dwojga
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Partia na party w czasach Brexitu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Jak smakują Porgi?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Chwała na wysokości?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Podręczne z Kairu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Atak paniki
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Grudzień 2016 (6)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Robak

Pasja Gibsona
— Anna Draniewicz

"Pasja" znaczy cierpienie
— Marcin Łuczyński

Mad Max z hrabią Monte Christo męczą Chrystusa!
— Jacek Łaszcz

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.