Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ciemna Strona Mitu

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 »
Słowem wyjaśnienia – ten tekst nie ma mieć charakteru wyłącznie (czy głównie) humorystycznego. Chciałem nim raczej uzasadnić, dlaczego uważam starą trylogię „Gwiezdnych Wojen” za gorszą pod wieloma aspektami od nowej, punktując przy okazji także wady tej ostatniej. Nie aspiruje on również do miana jakiejś całkowicie wyczerpującej analizy niedociągnięć serii „Star Wars”. Widzę go raczej jako sumę wielu impresji narzucających się wręcz samych każdej osobie, która na czas seansu zapomniała wyłączyć procesy myślowe inne niż te odpowiadające za krzyczenie „ołsom!” w odpowiednich momentach.

Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Ciemna Strona Mitu

Słowem wyjaśnienia – ten tekst nie ma mieć charakteru wyłącznie (czy głównie) humorystycznego. Chciałem nim raczej uzasadnić, dlaczego uważam starą trylogię „Gwiezdnych Wojen” za gorszą pod wieloma aspektami od nowej, punktując przy okazji także wady tej ostatniej. Nie aspiruje on również do miana jakiejś całkowicie wyczerpującej analizy niedociągnięć serii „Star Wars”. Widzę go raczej jako sumę wielu impresji narzucających się wręcz samych każdej osobie, która na czas seansu zapomniała wyłączyć procesy myślowe inne niż te odpowiadające za krzyczenie „ołsom!” w odpowiednich momentach.
Ilustracja: <a href='mailto:ortheza@wp.pl'>Łukasz Matuszek</a>
Ilustracja: Łukasz Matuszek
Przykładowy schemat opowieści ze starej trylogii wygląda mniej więcej tak:
– 1 –
Dygresyjna półgodzinna sekwencja osadzona na jakimś zadupiu, mająca głównie pokazać zamiłowanie reżysera do podróżowania w egzotyczne, lodowo-pustynne miejsca oraz luźną impresję z ostatnich wakacji w Tunisie (której koronnym wydarzeniem było przeżycie spotkania z ludźmi nieznającymi angielskiego, tutaj sportretowanymi wyraziście jako humanoidy błyskające ślepiami, charczące ustami, owinięte szmatami, latające z dzidami i mordujące stadami dysponujących dolarami).
– 2 –
Pojawiają się pierwsze dylematy moralne w postaci żywiołowych kłótni rodzinnych:
Luke: Wujku, zdecydowałem, że…
(w myślach) …nie chcę do końca życia niczym wyposzczony królik podlewać pustyni czerpakiem! Chcę choć raz pójść w świat i poznać smak kobiet oraz innych uroków życia!! CHCĘ PO PROSTU ŻYĆ!!!
(na głos) …chcę zostać baletnicą.
Wujek: Luke…
(w myślach) …armię czy Związek Ratowania Uciekających Wydm jeszcze tolerowałem, ale teraz już przegiąłeś… ja cię jeszcze oduczę przebierania się za kobiety!
(na głos) …zetrzyj makijaż, ściągnij odświętne legginsy i idź naoliwić oliwiarkę dwadzieścia razy pod rząd!
Luke: Dobrze…
(klnąc w myślach soczyście w iście kordianowskim stylu) …motyla noga, a prawie się udało tym razem… och, jakim okrutnym jest weltschmerz…
– 3 –
Wygłoszony zostaje wybór ulubionych postmodernistycznych aforyzmów tybetańskich scenarzysty, w rodzaju: „The Force Is Great, Greater Than Great, You Must Be Great To Be Great”, „Freedom isn’t Free, it Cost U and Me”, „Chcesz nabrać Krzepy? Jedz dużo Rzepy!” etc.
Aby wzmocnić ich przesłania, zastosowano świadomie i z rozwagą ekspresyjną symbolikę jedności z naturą i ostatecznej symbiozy wszystkich żywych organizmów (soczyście chlorofilowaty, zielony gnom wyżerający bez zbędnego skrępowania zawartość cudzych lodówek) czy żywej alegorii wyzwolonego freudowską psychoanalizą prawdziwego id współczesnego człowieka przeżywającego kryzys wieku średniego (gość w czarnym lateksie otwarcie manifestujący swoją nieheteroseksualną grzeszność tekstami w rodzaju: „I’m sooo nasty, naughty and bad… It is a true nature of the force I cannot control… Join me, you dirty, handsome boy!”).
Należy przy tym nadmienić, że okoliczności ich prezentacji miały znikomy wpływ na ich popularność, a kultowy status osiągnęły one wyłącznie dzięki swej głębokiej i uniwersalnej mądrości.
– 4 –
Przykładowy dialog z udziałem robotów powinien wyglądać mniej więcej tak:
R2-D2: …bzzz–piku–fiku–miku…
Normalny człowiek: Co?
R2-D2: …bzzz–piku–fiku–miku…
Normalny człowiek: Co? Gadaj po ludzku albo wcale, lepsze roboty niż ty kosztują 20 centów.
R2-D2: …bzzz–piku–fiku–miku…
Normalny człowiek: Co ##### jego ###### mać?
R2-D2: …bzzz–piku–fiku–miku…
Normalny człowiek: Jak jeszcze raz mi pikniesz, to ci nóżki powyrywam…
R2-D2: …bzzz–piku–fiku–miku…
Normalny człowiek: No to się doigrałeś…. (spełnia groźbę)
R2-D2: …bzzz–piku………#######…##########.########………
Tymczasem wygląda tak:
R2-D2: …bzz….
C3PO: Sratata… A czy wiesz, mój drogi i równie nieśmieszny co ja kamracie, że dialogi są najtańszą w realizacji częścią filmu?
R2-D2: …piku-piku….
C-3PO: Ba, nie tylko najtańszą, ale na dodatek najszybciej zajmującą miejsce w scenariuszu! W ten sposób można szybko wyrobić przewidzianą normę objętości scenariusza…
R2-D2: …piku-piku….
C-3PO: Co jeszcze lepsze: słowami najszybciej się tłumaczy wszelkie dziury w fabule – wystarczy, że jakaś nudna postać skomentuje zupełnie irracjonalne zachowania bohaterów jakimś tekstem w rodzaju: „No to sobie lecimy właśnie na jakąś planetę odbić jakąś tam postać, której los jest niepewny tylko dla chińskich widzów tego filmu, którzy mają właśnie pierwszą w życiu styczność z kinematografią”…
R2-D2: …piku-piku….
C-3PO: Niestety, nawet prymitywny dialog z reguły wymaga osadzenia w jakimś kontekście, jakiegoś przepływu informacji, jakiejś dramaturgii… Dlatego jeśli chce się przekazać zupełnie dowolną treść (nawet tak łopatologiczną jak „teraz źli biją dobrych, pora się bać drogi, niewyrobiony widzu lat siedemdziesiątych, bo bohaterowie mogą nawet stracić zdrowie czy rękę!”) w zupełnie dowolnym momencie, bez posądzenia o nieudolność warsztatową, wystarczy wymyślić jakiś durny – nawet równie durny jak ty, drogi R2-D2, ale nie aż tak irytujący jak ja – pretekst, aby zamiast dialogu wprowadzić jedyną mniej filmową formę niż dialog – monolog…
R2-D2: …piku-piku–na–patyku….
C-3PO: A tak, racja, są jeszcze napisy opisujące akcję, najlepiej w takim obleśnym miejscu, jak na samym początku filmu. Niemniej zapominasz o dwóch sprawach: po pierwsze, trzeba geniuszu (marketingowego…), aby stały się one wizytówką i były postrzegane jako pozytywne. Po drugie, napisy na początku implikują jakąś strukturę, podczas gdy takie monologi w losowych momentach mogą połatać dziury w dowolnym miejscu historii…
R2-D2: …fiku–miku….
C-3PO: Jak to: „Autor tego tekstu również stosuje ten niski i oklepany motyw, aby tworzyć kiepski pastisz udający jakąś celową stylizację”? A nóżek ci chyba dawno nikt nie wyrywał?
R2-D2: …fiku-fiku….
C-3PO: Że niby co? Jest w tych dialogach równie mało śmieszny, jak oryginalny scenarzysta „SW”? No to przegiąłeś… (spełnia groźbę)
– 5 –
W celu nie tyle urozmaicenia akcji, co raczej chęci wzbogacenia wiedzy i poszerzenia horyzontów autorzy raczą nas serią ciekawostek naukowych, zamierzenie łamiąc realia świata przedstawionego i wprowadzając w nie nieco reguł naszej rzeczywistości. I tak dowiedzieć się możemy więc, że:
  • przeszukiwanie statku „kawałek po kawałku” polega na zbiegnięciu się po półminutowych poszukiwaniach dwóch – delikatnie mówiąc – niezbyt wybitnie spostrzegawczych sołdatów tuż koło klatki wentylacyjnej mieszczącej czterech chłopa na raz i krzyknięcie w stronę kamery: „Sprawdziliśmy dokładnie, nie mogli się nigdzie schować!”, po czym zameldowaniu tego Najbardziej Przerażającemu Gościowi W Galaktyce;
  • najlepsza metoda skradania się to metoda „na lumpa” – wystarczy wyglądać jak stary menel zbierający na wino i przechodzić przez pomieszczenie zawsze w pobliżu strażników, zerkając na nich z wytężoną uwagą; ci ostatni, rozpoznawszy znajomy wzorzec zachowania, niechybnie odwrócą wzrok w przeciwnym kierunku, podejmując naprędce konwersację o niczym, w rodzaju „przeczekajmy spokojnie, aż sobie pójdzie”;
  • zamrażanie i odmrażanie żywych ludzi jest już na tyle dobrze opanowaną metodą, iż można jej dokonać nawet w maszynie do mrożenia przemysłowego (pojemności jakichś 200 litrów, ale kto by na całą planetę surowców potrzebował więcej); więźniów jednak dalej trzyma się w wygodnych i przestronnych celach, głównie w celach estetycznych (aby dobrze wyglądali na Widowiskowej Egzekucji Bez Świadków);
  • na małych asteroidach można w pierwszej z brzegu jaskini znaleźć powietrze; oczywiście przekonać się o tym można, będąc na tyle głupim, aby bez powodu wychodzić ze statku po lądowaniu w owej pieczarze; jakby tego jeszcze było mało, aby rozstrzygnąć powody niestabilności geologicznej takiego miejsca, główny bohater wysoce roztropnie strzela sobie laserem pod stopy.
– 6 –
Projektowanie Gwiazdy Śmierci wyglądało mniej więcej tak:
Imperator: Jak przebiega koniec budowy stacji?
Architekt: Jest mały problem… Okazało się, że te wasze reaktory jądrowe potrzebują chłodzenia, a nikt po pijaku nie doczytał i dopiero po odpaleniu wyszło na jaw.
Darth Vader: Moc jest wielka!
Imperator: Wyrąbcie dziurę na przestrzał do powierzchni gwiazdy, to się trochę ochłodzi.
Architekt: Ale w próżni nie ma powietrza, więc wymiana cieplna będzie badziewna…
Darth Vader: (ściska dłoń, co powoduje skurcz genitaliów architekta) Nie lekceważ potęgi Mocy!
Architekt: (z załzawionymi oczyma) Zrobi się!
Imperator: Darcik, wystarczy! (głaszcze Dartha Vadera za uszkiem)
Darth Vader: Mrrr… (puszcza ścisk)
Architekt: Pozostaje więc jeszcze kwestia estetyki i obrony. Pustą dziurę łatwo zlokalizować i trafić rakietą, która walnie prosto w reaktor.
Imperator: No to wyrąbcie spiralny szyb wentylacyjny, w którym co dziesięć metrów będą wymienniki ciepła oblane litym żelbetonem, a na wierzchu koło wlotu wlutujcie pokład górny jakiegoś niszczyciela i ze dwadzieścia karabinków różnych kalibrów.
Architekt: Nie ma sprawy, przy możliwościach produkcyjnych Imperium zajmie nam to góra dzień-dwa.
Darth Vader: Moc jest potężna! Nie potrzebujemy tego! Tylko ludzie małej mocy się przejmują takimi detalami jak zabezpieczenia! Macie natychmiast wyrąbać prostą dziurę i przykryć ją kratką wentylacyjną w czerwonym kolorze oraz zaprzestać informowania o antykoncepcji w szkołach! Odmaszerować!
Architekt: Tak jest. Hajlhitla!
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

10 najlepszych scen nowych „Gwiezdnych wojen”
— Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Prezenty świąteczne 2015: Film
— Esensja

Dziś Star Wars Day!
— Esensja

Najlepsze filmy SF – wybór czytelników
— Esensja

100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja

Weekendowa Bezsensja: 10 twardzielskich wcieleń Liama Neesona
— Jakub Gałka

Status quo
— Kamil Witek

Lucas zwyczajnie przedobrzył
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Marcin Osuch, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Do kina marsz: Luty 2012
— Esensja

10 najbardziej obciachowych scen starych „Gwiezdnych wojen”
— Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Status quo
— Kamil Witek

Kroniki odległej galaktyki
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Lipsk z muzyki słynący
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

W cieniu kolosów
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Gdzie diabeł zapłakał na dobranoc…
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.