Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ridley Scott
‹Łowca androidów: Edycja Kolekcjonerska (5DVD)›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŁowca androidów: Edycja Kolekcjonerska (5DVD)
Tytuł oryginalnyBlade Runner: Ultimate Collector’s Edition (5DVD)
Dystrybutor Galapagos
Data premiery3 grudnia 2007
ReżyseriaRidley Scott
ZdjęciaJordan Cronenweth
Scenariusz
ObsadaHarrison Ford, Rutger Hauer, Sean Young, Edward James Olmos, M. Emmet Walsh, Daryl Hannah, William Sanderson, Joe Turkel, Joanna Cassidy
MuzykaVangelis
Rok produkcji1982
Kraj produkcjiUSA
CyklBlade Runner
Czas trwania112 min
ParametryDolby Digital 5.1; format: 2,35:1
GatunekSF
EAN7321909184978
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka pod lupę: Biegnij, Blady, biegnij czyli legenda Blade Runnera

Esensja.pl
Esensja.pl
Michał Chaciński, Konrad Wągrowski
« 1 2 3 4 »

Michał Chaciński, Konrad Wągrowski

Klasyka pod lupę: Biegnij, Blady, biegnij czyli legenda Blade Runnera

Do roli przywódcy replikantów wybrano Rutgera Hauera, na początku lat 80. znanego głównie w rodzimej Holandii. W Stanach zdążył zagrać jedynie psychopatę pokonywanego przez Sylvestra Stallone’a w „Nocnym jastrzębiu”. Scott zatrudnił Hauera po obejrzeniu jego roli w filmie Paula Verhoevena „Żołnierz Orański”. Miało się okazać, że to jedna z najcelniejszych decyzji obsadowych w karierze reżysera. Zimne, stalowe spojrzenie Hauera, gdy jako Roy Batty zabija swego stwórcę w „Blade Runnerze”, to dzisiaj historia kina.
Dwie ważne role kobiece przypadły młodym, pięknym kobietom, również bez większych aktorskich dokonań: Sean Young i Daryl Hannah. Obie trafiły na plan typową drogą – z przesłuchań. Young wybrano spośród pięćdziesięciu innych aktorek (konkurowała między innymi z Barbarą Hershey). Z kolei replikant Leon miał być początkowo Murzynem. Scott był bliski zaklepania tej roli dla Franka McRae, ale przeszkodziło w tym przesłuchanie Briona Jamesa. Po przeczytaniu przez Jamesa jednej sceny, Scott zapytał swoją sekretarkę, czy aktor choć odrobinę ją przestraszył. Usłyszał tylko: „Śmiertelnie!” i uznał, że Leon nie musi być czarnoskóry. Ekipy dopełnili aktorzy charakterystyczni z drugiego i trzeciego planu kina amerykańskiego.
Wszystkie te chwile…
Zdjęcia rozpoczęły się 9 marca 1981 roku. Scott chciał kręcić na ulicach autentycznych miast, Nowego Jorku i Los Angeles, ale pod wpływem producentów zdał sobie sprawę, że grozi to brakiem kontroli nad planem. Postanowił, że większość materiału nakręci na terenie należącym do The Burbank Studios (dzisiaj Warner Bros.). Decyzja warta jest odnotowania z dwóch powodów. Po pierwsze, powstał dzięki niej jeden z największych i najbardziej szczegółowych „zewnętrznych” planów filmowych w historii – filmowe ulice Los Angeles z 2019 roku. Po drugie, ulice stworzono, dekorując i przebudowując stary plan filmowy, zbudowany jeszcze w roku 1929. W latach 40. powstawały na nim między innymi klasyczne czarne kryminały: „Sokół maltański” i „Wielki sen”. Krótko mówiąc, Rick Deckard biegał wśród tych samych budynków, między którymi cztery dekady wcześniej przemykał Humphrey Bogart.
Scott, zawsze obsesyjnie podchodzący do strony wizualnej swoich filmów, niezwykle dokładnie przygotowywał wszelkie drobiazgi na planie. Podobnie jak Stanley Kubrick podczas pracy nad „2001: Odyseją kosmiczną”, uważał, że plan musi wyglądać jak realistyczny kawałek świata, a nie jak konstrukcja zbudowana dla kamery. Dlatego większość miejsc wypełniono drobiazgami absolutnie niezauważalnymi dla widza, czasami nawet niefotografowanymi, ale niewątpliwie działającymi na grających aktorów. Wnętrza pojazdów były odpowiednio zakurzone i zabrudzone; wszelkie produkty nosiły plakietki producentów, często fikcyjnych; na autobusach pojawiały się ostrzegawcze oznaczenia pasujące do apokaliptycznej przyszłości („Kierowca jest uzbrojony i nie ma gotówki”). Nawet na pojawiającym się na moment w filmie kiosku z gazetami umieszczono stosy magazynów przyszłości („Krotch”, „Creative Evolution”, „Kill”, „Droid” itd.), z dokładnymi okładkami, zachęcającymi do lektury konkretnych artykułów. Autorem okładek był grafik Tom Southwell. Tak drobiazgowe podejście oczywiście doprowadzało producentów do białej gorączki.
Jeśli „Blade Runnera” charakteryzuje jeden konkretny obrazek, to jest nim niewątpliwie widok neonów w deszczowym krajobrazie. Wszechobecna reklama i nieustające kwaśne deszcze to również wynik dokładnie przemyślanej wizji Scotta. Korporacyjna przyszłość miała być mieszanką ciągłej inwigilacji i pogrążającego się w dekadencji zewnętrznego świata, przeczącego pięknym obrazkom z reklam. Depresyjna atmosfera była dla Scotta priorytetem. Dla dodatkowego podkreślenia melancholii i wprawienia ekipy w odpowiedni nastrój, podczas zdjęć odtwarzał na planie powolne, minorowe utwory, które później zastąpiła podobna muzyka Vangelisa.
Obsesyjne przywiązanie do szczegółów i depresyjna atmosfera miały swoje skutki uboczne, widoczne głównie w coraz większym napięciu na planie. Zaczęło się od samego początku. W pierwszym tygodniu zdjęć okazało się, że Scott przekroczył już budżet zaplanowany na kilka pierwszych scen i nie trzyma się harmonogramu prac. Potrafił przygotowywać się do jednego, krótkiego ujęcia przez pięć godzin, po czym powtarzać je 15-20 razy. Szefowie Tandemu zaczęli wykłócać się ze Scottem i Deeleyem dosłownie o każdy drobiazg. Tym bardziej że po obejrzeniu pierwszych nakręconych materiałów nadzieja otrzymania mieszanki filmu akcji z kinem SF zaczęła ustępować wrażeniu, iż z ich pieniędzmi dzieje się coś bardzo ryzykownego.
Harrison Ford również był na Scotta wściekły. Poza planem nie rozmawiał z nim w ogóle, zaś na planie głównie się wykłócał. Nie zgadzał się z koncepcją roli i uważał, że Scott kieruje film w złym kierunku. Miał wrażenie, że dla reżysera ważniejsza od aktorów jest scenografia. Podobną opinię sygnalizował również M. Emmet Walsh – filmowy szef Deckarda. Trzeba jednak dodać, że Ford podobny konflikt miał z Sean Young, z którą najwyraźniej absolutnie się nie cierpieli (ten emocjonalny chłód podczas scen z Deckardem i Rachael był akurat prosty do zagrania). Z kolei ekipa techniczna uważała Scotta za nawiedzonego perfekcjonistę, który marnuje czas na pierdoły niewidoczne na ekranie. Z racji ciągłych konfliktów z czasem ekipa zaczęła odnosić się do filmu per „Blood Runner” („wykrwawiacz”). Dla wszystkich zaangażowanych w produkcję film stawał się powoli wielką torturą.
Jednym z ciekawszych wydarzeń na planie była tak zwana wojna na T-shirty. Ktoś na planie wydobył jedną z lokalnych gazet, w której Scott krytykował swoją ekipę za opieszałość. Reżyser twierdził w wywiadzie, że w porównaniu do Amerykanów pracownicy w Anglii po jednej uwadze reżysera mówią: „Tak jest, szefie” i zabierają się do roboty, a w Stanach trzeba wszystko pięć razy powtarzać. Kserokopie artykułu szybko obiegły całą ekipę i krótko później sześćdziesięciu techników chodziło po planie w specjalnie zamówionych koszulkach z napisem: „Tak jest, szefie nas w dupę”. Scott stanął na wysokości zadania. Zamiast zachować się jak palant i pozwalniać członków ekipy, zamówił dla siebie i kierownictwa produkcji… własne koszulki. Pojawił się na planie w T-shircie z napisem „Ksenofobia jest do kitu”. Wszyscy uznali to za przeprosiny i przejaw poczucia humoru. Atmosfera chwilowo uległa rozprężeniu.
Oczywiście na planie zdarzały się również piękne momenty – nie mogło być inaczej przy realizacji filmu, który dzisiaj porusza widza prawie każdą sceną. Dla realizatorów całość obrazu pozostawała tajemnicą, ale końcowa scena – rozmowa Batty’ego z Deckardem przed śmiercią – była zrozumiała. Monolog replikanta miał być początkowo znacznie dłuższy, ale Rutger Hauer przekonał Scotta, że to błąd. Reżyser zgodził się wypróbować jakąś krótszą wersję. W rezultacie Hauer powiedział tylko dwa-trzy zdania ze skryptu, a dalej improwizował: „Wszystkie te… chwile… znikną w czasie… jak łzy w deszczu…. Pora umierać”. Po wyłączeniu kamery członkowie ekipy rozpłakali się na planie.
Zdjęcia zakończono 9 lipca 1981 roku. W tym momencie film przekroczył budżet o pięć milionów dolarów, czyli o ponad 30 procent. Ledwie kilka dni później w prasie gruchnęła wiadomość, że Scott i Deeley zostali zwolnieni przez producentów. Informacja okazała się przesadzona – obaj faktycznie otrzymali od Tandemu list z wypowiedzeniem umowy, ale krótko później nieoficjalnie poinformowano ich, że mają dalej pracować na filmem. Tandem chciał po prostu pokazać, że wszelkie decyzje należy uzgadniać z nimi. W takiej atmosferze rozpoczęła się druga zasadnicza faza pracy – efekty specjalne.
Ta część pracy wykonywana była przez firmę EEG, należącą do jednej z legend branży – Douglasa Trumbulla. Trumbull rozpoczynał karierę, tworząc efekty dla Stanleya Kubricka w „2001: Odysei kosmicznej”. Później wspierał efektami między innymi Spielberga w „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia” oraz Roberta Wise w „Mgławicy Andromedy” i „Star Treku”. Sam wyreżyserował również ekologiczny film SF „Silent Running” i inne. Miał reputację człowieka, który tworzy efekty bardzo pomysłowe, a z racji swojej profesji potrafi również łatwo porozumieć się z drugim reżyserem. Współpraca ze Scottem układała mu się rzeczywiście dobrze, nawet pomimo tego, że producenci przycięli budżet na efekty specjalne z ponad pięciu do dwóch milionów dolarów. Trumbull i Scott wspólnie ustalili po prostu, z których sekwencji efektów specjalnych należy zrezygnować. Wypadło ich z filmu około… czterdziestu. Warto pamiętać, że była to era, kiedy o realistycznej animacji komputerowej nadal można było tylko pomarzyć (albo pisać o niej książki SF). Komputery wykorzystywano głównie do koordynacji efektów optycznych, modelarskich, sterowania oświetleniem itd. A jednak wynik osiągnięty przez ekipę Trumbulla wciąż zapiera dech w piersi, zwłaszcza na wielkim ekranie.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

13 V 2010   13:06:32

Brat Ridleya Scotta wciąż żyje chyba, że ma jeszcze jakiegoś innego brata niż Tony Scott.

18 V 2010   23:30:59

Tzn. ma, a raczej miał - jest to opowiedziane w materiałach dodatkowych.

10 VII 2010   19:15:48

szkoda ze w akapicie -Pojazdy „Blade Runnera”- autor nie podał kto był projektantem pojazdów a był nim "Leonardo" naszych czasów

01 VIII 2015   02:17:06

Jak przyleci obca cywilizacja i obejrzy ten film to może nas oszczędzą.

01 VIII 2015   08:13:27

"Deckard wydaje się wytrzymalszy od zwykłego człowieka w pojedynku z Pris i Battym"

Wytrzymalszy? Deckard chyba nawet palcem nie dotknął Batty'ego i głównie uciekał przed nim po dachach, drobna Pris o mało nie wkręciła mu głowy do tyłka, Leon wprasował go w ścianę, a od półnagiej Zhory też z początku dostawał lanie. Nie taki twardy ten Deckard, to pewnie replikant w jakiejś zubożonej wersji, model ze specjalnością strzelecką, a nie atletyczną...

23 X 2015   17:19:33

Całe szczęście, że nieudacznik Hoffman zrezygnował. Jak by wyglądały jego pojedynki, buahahaha.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Prezenty świąteczne 2017: Film
— Esensja

Dobry i Niebrzydki: Ludzie bez duszy, replikanci bez ciała
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Najlepsze filmy SF – wybór czytelników
— Esensja

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja

Najlepsze pakiety filmowe na prezent
— Esensja

35 najbardziej wpływowych owiec
— Piotr Dobry

Grudzień 2007
— Esensja

Transmisja z Wrocławia: Pewnego dnia one już będą
— Paweł Pluta

Kanon filmów fantastycznych „Framzety” – rozstrzygnięcie
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.