Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Dobry i Niebrzydki: Najbardziej wkurzamy się na TVP

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
O tym, jak ma się kibicowanie „Katyniowi” w drodze po Oscara do kibicowania naszej reprezentacji na Euro i Michałowi Wiśniewskiemu podczas Eurowizji, rozmawiają Piotr Dobry i Konrad Wągrowski. O Małyszu też będzie. Zombiaki i biust Angeliny Jolie w tym roku jednak bez nominacji.

Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Najbardziej wkurzamy się na TVP

O tym, jak ma się kibicowanie „Katyniowi” w drodze po Oscara do kibicowania naszej reprezentacji na Euro i Michałowi Wiśniewskiemu podczas Eurowizji, rozmawiają Piotr Dobry i Konrad Wągrowski. O Małyszu też będzie. Zombiaki i biust Angeliny Jolie w tym roku jednak bez nominacji.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski: Nie cieszy Cię oscarowa nominacja dla „Katynia”?
Piotr Dobry: Nie. Dlaczego miałaby? Widziałem wystarczająco dużo nieanglojęzycznych filmów w zeszłym roku, by mieć pewność, że „Katyń” nie zasługuje na miejsce wśród pięciu najlepszych. Czy nawet dziesięciu. Gdyby stworzono oddzielną kategorię dla filmów oświatowych, to owszem, byłbym za. Bo przecież nie jestem przeciwnikiem tego filmu, tyle że poza wartością edukacyjną nie prezentuje on żadnej innej.
KW: Aha, czyli na Euro nie będziesz kibicował Polakom, jeśli ich rywale będą grali ładniejszą piłkę nożną od naszych orłów?
PD: Nie widzę tu analogii. W piłce o wygranej nie decyduje żadne jury, lecz sami zawodnicy przy wsparciu trenera. Dużo zależy od szczęścia, raz ma się lepszy dzień, raz gorszy, ale nawet po porażce w jednym meczu można jeszcze odrobić straty w następnym. O ile nie jest to mecz finałowy, oczywiście.
KW: Lub półfinałowy, lub ćwierćfinałowy…
PD: Tak. Cośtam-smośtamfinałowy. Zaś z filmem czy jakimkolwiek innym dziełem sztuki rzecz przedstawia się dużo prościej – to skończony rozdział i albo jest dobry, albo nie. Albo zasługuje na wyróżnienie, albo nie. Czy kibicowałbyś Wiesławowi Kotowi, jeśli dostałby nominację do Pulitzera za tekst poruszający Twoje patriotyczne uczucia, ale artystycznie mizerny?
KW: Ej, pojechałeś przesadzoną analogią, bo nieprawdopodobną. Już lepiej spytaj, czy kibicowałbym Michałowi Wiśniewskiemu wykonującemu na Eurowizji muzyczną szmirę o patriotycznym tekście „Keine Grenzen”.
PD: Kibicowałbyś Michałowi Wiśniewskiemu wykonującemu na Eurowizji muzyczną szmirę o patriotycznym tekście „Keine Grenzen”?
KW: Chyba tak, bo miałem z tego ubaw… A poza tym nie porównuj „Katynia” do Kota. „Katyń” porusza (Kot też, ale inaczej). Może nie wszystkich i nie wszędzie, ale tyle widziałem reakcji w kraju i tyle czytałem opinii na IMDB, że wiem, iż ludzie wychodzą z filmu naprawdę poruszeni. Nie tylko u nas.
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
PD: Końcową sceną. Oczywiście. Takie jej zadanie, żeby poruszać, i po to też znalazła się na końcu, choć mogła przecież w dowolnym fragmencie filmu. Ale fakt, iż scena rzezi oficerów porusza, nie jest jeszcze tożsamy z tym, że „Katyń” zasługuje na Oscara.
KW: „Zakochany Szekspir” i „Infiltracja” też nie zasługiwały.
PD: Dlatego im nie kibicowałem.
KW: I dziesiątki innych filmów. Taki już urok nagród filmowych. A jedna mocno poruszająca scena to i tak więcej niż w 90 proc. innych filmów, więc muszę za to wyrazić swoje uznanie. I oczywiście nie trzeba mnie przekonywać, że „4 miesiące…” są filmem lepszym od „Katynia”, bo są. Ale skoro nasi nie do końca sprawiedliwie, ale doszli do finału, to mam zamiar im kibicować, bo zwykle kibicuję naszym.
PD: No i fajno, przecież nie mam do Ciebie o to żadnych pretensji.
KW: A poza tym za długo czekałem na nominację dla rodzimego filmu (26 lat!), żeby nie mieć teraz frajdy z emocjonowania się tym.
PD: Nie emocjonowałeś się nominacją dla Bagińskiego?
KW: No tak, ale to inna kategoria. To coś jak emocjonowanie się Małyszem w Pucharze Świata versus emocje podczas półfinału mistrzostw świata z naszą reprezentacją. Choćby i ten Małysz w swojej kategorii był lepszy od naszych futbolistów, to jednak piłka to jest piłka…
PD: No tak, z tym że ja postrzegam tutaj Wajdę nie jako naszą reprezentację, a właśnie jako takiego Małysza: w nie najlepszej formie od kilku sezonów, a Ty i tak chcesz mu dać medal.
KW: No ja Cię przepraszam. Ten facet (Małysz, nie Wajda) w zeszłym roku zdobył mistrzostwo świata i Puchar Świata, a Ty mówisz o nie najlepszej formie od paru sezonów?
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
PD: No to od paru imprez. Faktycznie sezon 2006/2007 miał najlepszy od lat, ale 2007/2008 zaczął nie najlepiej. Sorry, nie śledzę jego kariery, to, że nie jest obecnie w szczytowej formie, wiem tylko z mediów.
KW: A co Wajdy… No fakt, że Oscar mu się należał za „Ziemię obiecaną”… Więc jakiejś sprawiedliwości może stać się zadość, bo co Oscar za film, to Oscar za film. Scorsese w końcu też dostał tak naprawdę nie za „Infiltrację”, tylko za niesprawiedliwie pominiętych „Taksówkarza”, „Wściekłego byka”, „Chłopców z ferajny”…
PD: Jak to „co Oscar za film, to Oscar za film”? To już nieważne, za jaki? Jakoś nie jestem fanem nagradzania po latach za coś, co zasługiwało na nagrodę dawno temu. Choćby dlatego, że tworzy się swego rodzaju łańcuszek – ktoś teraz dostanie z litości czy „za zasługi” (czy nie po to właśnie jest cholerny Oscar za całokształt?), to znów ktoś faktycznie zasługujący zostanie pominięty.
KW: No, masz oczywiście rację, ale chyba łatwiej mi znieść niezasłużoną nagrodę dla kogoś niegdyś skrzywdzonego niż niezasłużoną nagrodę dla jakiegoś debiutanta… Ale po tym, jak Akademia uczyniła rzeź niewiniątek wśród faworytów, jakoś teraz nie sądzę, że Oscar dla Wajdy by bardzo skrzywdził któregoś z pozostałych nominowanych.
PD: A nie wiem, nie widziałem żadnego z nich.
KW: A przy tym taki Oscar może wywołać jakieś zainteresowanie naszą historią. Nie wiem, wydaje mi się, że to może być istotne. Ponoć Reagan zaczął wspierać Solidarność po tym, jak mu jakiś bystry doradca pokazał „Człowieka z żelaza”.
Skoro nie kibicujesz naszym, to w takim razie komu w tym roku kibicujesz?
PD: Jak najbardziej kibicuję naszym, bo przecież „nasi” to nie tylko Wajda. Bardzo ucieszy mnie Oscar dla Kamińskiego i dla ekipy od „Piotrusia i Wilka”.
KW: Nie widziałem „Piotrusia…”, a Kamińskiemu kibicuję, ale powiedzmy sobie szczerze – dla niego kolejny Oscar wiele już nie zmieni w karierze.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
PD: Zmieni, nie zmieni – należy mu się.
KW: No dobra – a w głównych kategoriach?
PD: „Juno” i „Pokutę” zobaczę dopiero w tym tygodniu. Nie wiem, czy będę miał możliwość zobaczenia przed Oscarami „Aż poleje się krew”, a bardzo bym chciał (halo, czy czyta nas jakiś dobry pirat?!). Na dzień dzisiejszy kibicuję więc Coenom za znakomity „To nie jest kraj dla starych ludzi”, bo „Michael Clayton”, mimo kilku niewątpliwych zalet formalnych, to jednak film-wydmuszka.
KW: „Michael Clayton” to niezłe kino, świetnie zagrane, ale rzeczywiście na główną nagrodę niezasługujące. Widziałem z kolei „Pokutę” i właściwie powiem to samo, co Ty o „Claytonie”. Wiele zalet formalnych, świetne pierwsze pół filmu, ale całość dziwnie pozbawiona emocji. Nie widziałem z kolei Coenów, ale wiele dobrego o nich słyszałem i według mnie Coenowie zasługują na Oscara! Za całokształt! Co byłoby dla Ciebie zapewne do strawienia, dlatego że „To nie jest kraj…” jest, jak twierdzisz Ty i tłum innych krytyków, świetnym filmem.
PD: Ba, musiałbym się jeszcze głębiej zastanowić, ale to chyba najlepszy film Coenów. Z tych poważniejszych – na pewno. Dlatego też nie sądzę, żebym po obejrzeniu pozostałych nominowanych zmienił faworyta.
KW: Przeglądając kategorie aktorskie, bardzo mi brakuje Denzela Washingtona za „American Gangster”. Lubię Clooneya, ale jego rola się nie umywa do Washingtonowej interpretacji Franka Lucasa.
PD: Crowe nie był zresztą gorszy. Zarówno u Scotta, jak i w „3:10 do Yumy”. Ale to, podobnie jak w przypadku Denzela, żadna niespodzianka. Chętniej niż tych panów zobaczyłbym wśród nominowanych Ryana Goslinga za „Lars and the Real Girl”. Dlatego też cieszy mnie pierwsza nominacja dla Mortensena.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
KW: Mnie również. Może się okazać, że „Władca Pierścieni” wypromował nam naprawdę dobrego aktora z dużym potencjałem (a nie tylko ładnych chłopczyków). Ale pomyślmy jak Akademia. Czym mogą kierować się w tym roku?
PD: Pewnie tym, czym zwykle, czyli w głównej mierze ilością nagród i pozytywnych opinii, które dany aktor czy aktorka już zgromadzili. Co prawda nie ma w tym roku stuprocentowych pewniaków jak Mirren i Whitaker, ale też jest prawie pewne, że po statuetki sięgną Marion Cotillard i Daniel Day-Lewis.
KW: No nie wiem, bukmacherzy typują jednak Julie Christie. Day-Lewis jest chyba pewniakiem – zresztą drugi Oscar należał mu się już za „Gangi Nowego Jorku”. W sumie chyba jednak – pomijając temat kina nieanglojęzycznego – w tym roku jest całkiem nieźle. Coenowie, Anderson to jednak pierwsza klasa, a oni właśnie zgarnęli większość nominacji.
PD: I podejrzewam, że właśnie między nich będą rozdane karty. Dla „Claytona” powinno się skończyć co najwyżej na nagrodzeniu Swinton, a „Juno” to chyba taka tegoroczna „Mała Miss” – reprezentant kina niszowego z wieloma zaletami, ale bez znamion wielkości.
KW: Ale przeszedłbym na tematy ogólne – co właściwie znaczą dla nas takie Oscary? Nie będziemy ukrywać, że się nimi emocjonujemy. Wkurza nas do dziś „Zakochany Szekspir”. Możemy sobie gadać o pogiętych gustach Akademii, ale założę się, że o wynikach Złotej Palmy byśmy nie dyskutowali. Więc jednak nie ma ważniejszej nagrody.
PD: Pewnie, że nie ma. Wiele można Oscarom zarzucić, ale to ciągle największe święto kina – czy to się komuś podoba, czy nie. Amerykańskie, czyli w praktyce światowe. Bo nie oszukujmy się – mimo utyskiwań krytyków, mimo tego całego krzywienia się na komerchę i blichtr, mimo iż ktoś tam kręci nosem, że pozycję Clarka Gable’a zajął Will Smith, to amerykańskie gwiazdy wciąż najbardziej pobudzają masową wyobraźnię. To w Ameryce, nie w Europie czy Azji, wciąż powstaje najwięcej dobrych filmów. Nieprzypadkowo przecież wspomniana przez Ciebie Złota Palma najczęściej jak do tej pory trafiała do rąk Amerykanów. Wbrew obiegowej opinii Hollywood to nie tylko głupie blockbustery – wystarczy spojrzeć na cztery spośród pięciu nominacji dla najlepszego filmu. Każdy z innej parafii, każdy amerykański.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
KW: A z kolei praktycznie wszystkie filmy nieanglojęzyczne są o wojnie :). Ale za to w animacjach niesamowity rozrzut tematyczny – bo jak porównać „Persepolis” z „Ratatujem”?
PD: Tak, i jeszcze mockumentary o pingwinach. Z nominacji dla animacji jestem w tym roku wyjątkowo zadowolony.
KW: Ta różnorodność to chyba w sumie niezły prognostyk rozwoju Oscarów – kiedyś przecież królowały tu musicale, później zaangażowane kino gangsterskie, potem trzeba było kręcić filmy o ludziach upośledzonych, ale ostatnio mamy ładną różnorodność. W ostatniej dekadzie nagrodzono co prawda jeden musical, jeden film gangsterski (choć mało zaangażowany, bo importowany z Hongkongu) i jeden film o upośledzonym schizofreniku (załóżmy, że to hołd dla dawnych lat), ale poza tym mieliśmy kino miecza i sandałów, wysokobudżetowe fantasy, dramat sportowy, kostiumową komedię, katastroficzny romans, komediodramat rodzinny i dramat społeczny. Mimo wszystko całkiem ładna różnorodność.
PD: I tak powinno być.
KW: Kiedy się na Oscary najbardziej wkurzyłeś?
PD: Zawsze się wkurzam, kiedy wszystko jest na maksa przewidywalne, bo wtedy to żadne widowisko. Na przykład kiedy triumfował „Powrót króla” i co chwilę na scenę wysypywało się pół Nowej Zelandii i dziękowało drugiej połowie… Ale najbardziej chyba wkurzyłem się w tym roku na TVP. Najpierw Urbański na konferencji prasowej obwozi się z tym, że TVP była koproducentem nominowanego „Katynia”, a dzień później wyskakuje z ostatecznym potwierdzeniem, że transmisji rozdania Oscarów w Jedynce nie będzie. No więc jestem zły, bo musiałem wydać kasę na abonament Cyfry.
KW: A czy na Canal+ będzie Ozdoba Oscarowej Nocy, nasz słynny tłumacz Michał Lonstar (Lone Star)? Bo jeśli nie, to będzie to ogromna strata dla mojej rozrywki – któż inny potrafi tak jak on opowiadać o „Labiryncie Elfa” i zmieniać płeć żony Petera Jacksona.
PD: Fakt, szkoda by było, gdyby zabrakło Lonstara. Nikt tak nie potrafi ubarwić ceremonii własną inwencją twórczą…
KW: A co do zaskoczeń, to w tym roku nie ma jednak wielkich faworytów w żadnej chyba kategorii, więc emocje muszą być. Dla nas o tyle większe, że pasjonować będziemy się też nudziarskimi zwykle kategoriami filmu animowanego czy obcojęzycznego. Z drugiej jednak strony nie grozi nam chyba palpitacja za wyjątkowo idiotyczną nagrodę – czy masz może jakiegoś faworyta, dla którego nagrody bardzo byś sobie nie życzył?
PD: Nie.
KW: No to pozostaje nam zakupić orzeszki, wziąć dzień urlopu, wytłumaczyć się żonom i zasiąść przed ekranem.
koniec
8 lutego 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Każdy kadr to Ameryka
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Rzeźnia dla dwojga
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Partia na party w czasach Brexitu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Jak smakują Porgi?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Chwała na wysokości?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Podręczne z Kairu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Atak paniki
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Mąż stanu, którego trudno polubić
— Sebastian Chosiński

By nie pozostał po nim nawet powidok…
— Sebastian Chosiński

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Szycie wewnętrzne
— Jarosław Robak

One Man Show
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Listopad 2017 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Esensja ogląda: Styczeń 2017 (1)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz

CamerImage 2016: Ostatnie dzieło mistrza
— Konrad Wągrowski

Co za dzień! Co za cudowny dzień!
— Piotr Dobry

Transatlantyk 2015: Dzień 3
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.