Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Widowisko wszech czasów?

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 »
O filmie Petera Jacksona "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia" dyskutują Joanna Słupek, Michał Chaciński, Artur Długosz, Eryk Remiezowicz i Konrad Wągrowski

Esensja

Widowisko wszech czasów?

O filmie Petera Jacksona "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia" dyskutują Joanna Słupek, Michał Chaciński, Artur Długosz, Eryk Remiezowicz i Konrad Wągrowski

DZIEŁO
Konrad Wągrowski: "Władca pierścieni" dostał aż 13 nominacji do Oscara i ma szanse na wywalczenie tej statuetki po raz pierwszy w historii dla filmu gatunkowo należącego w 100% do fantastyki. Czy zadecydowała o tym magia nazwiska Tolkiena, już dawno temu nobilitowanego do klasyków, czy też ta produkcja Petera Jacksona jest czymś naprawdę wyjątkowym w dziejach kina fantastycznego?
Michał Chaciński: Osobiście nie wierzę w żadną magię związaną z czymkolwiek innym prócz samej jakości filmu. Popularność Tolkiena mogłaby ewentualnie gwarantować jakąś tam frekwencję w kinach nawet przy słabym filmie, ale ten zalew nagród na całym świecie pokazuje to, co już sami wiemy - że Jackson nakręcił po prostu fenomenalny film. To byłoby wydarzenie samo w sobie, ale w tym przypadku jest przecież tym niezwyklejsze, że oczekiwania związane z samym nazwiskiem Tolkiena były tak wielkie. Moim zdaniem Jackson zrobił rzecz niesłychaną w tym, że z jednej strony zadowolił naprawdę nawet tych twardogłowych wieloletnich wielbicieli książek, a przy tym nie stracił jednocześnie kontaktu z ludźmi, którzy książek nie widzieli na oczy (o co podejrzewam choćby większość Amerykańskiej Akademii Filmowej). Czyli moja odpowiedź krótko - do tej skali sukcesu potrzebna jest przede wszystkim magia samego filmu, a nie tylko literackich źródeł.
Eryk Remiezowicz: Tak, podpisuję się pod powyższym z pełną mocą. "Władca Pierścieni" jest wspaniałym filmem sam w sobie, mieści w sobie wielkie kreacje aktorskie, umie porwać fabułą, zachwycić obrazem i muzyką. Dziwi mnie jedynie, że nie ma nominacji do Oskara dla aktorów - widzę co najmniej cztery kandydatury (Mortensen, Bean, McKellen, Bloom).
KW: A ja to rozumiem - aby uzyskać więcej niż jedna nominację za role drugoplanowe, film musi mieć naprawdę genialne aktorstwo, więc nominacja dla McKellena jest już wystarczająca nobilitacją, a z kolei aktorzy w rolach pierwszoplanowych w superprodukcjach zasadniczo nie mają szans na pokazanie całego swego kunsztu, gdyż są przytłoczeni przez widowisko. Wyjątek - Crowe w "Gladiatorze". A o rolach kobiecych we "Władcy Pierścieni" chyba nie będziemy wspominać... :-) Nie mówię, że są złe - mówię, że przez kilka minut trudno pokazać genialne aktorstwo, zwłaszcza gdy nie ma na to materiału.
MCh: Zgadzam się z Konradem, że to po prostu nie jest materiał, który pozwala aktorowi dużo pokazać, ale Eryk ma jednak rację w tym, że kilka postaci na długo pozostaje przed oczami po wyjściu z kina. Dla mnie to właśnie Gandalf McKellena i Aragorn Mortensena. Nie obraziłbym się na nikogo, gdyby tego ostatniego Akademia jednak też wyróżniła. Niemniej chyba zgadzamy się wszyscy, że "Władca pierścieni" w wydaniu Jacksona to jednak przede wszystkim po prostu widowisko.
Artur Długosz: Można już zasadniczo, niewiele ryzykując, powiedzieć, że ten film przejdzie do historii kina. Mamy już pośrednie dowody, że nie są to słowa rzucane na wiatr; liczba nominacji oskarowych, czy dotychczasowe wpływy. Nawet w Polsce film ten pobił rodzimą wielką produkcję "Pana Tadeusza", czy wielką superprodukcję "Harry Potter". Już nie wspomnę o fakcie, że jest to ta ekranizacja, o jakiej szeptano od dawien dawna. Na uwagę zasługuje też fakt, jak umiejętnie wykorzystano tu komputery, sprawiając, że widz, choć zdaje sobie sprawę, że magię oglądanego obrazu wyczarowały jakieś maszyny, to jednak przyjmuje to jakoś tak lekko. Osobiście strasznie głęboko dawałem się tym obrazom wciągnąć, były wprost hipnotyzujące. Pierwowzór literacki pierwowzorem, ale "Władca Pierścieni" jest po prostu przykładem doskonałej filmowej roboty. Nie przykładałbym, podobnie jak Wy, zbyt dużej wagi do faktu, że jest to udana ekranizacja literackiego dzieła, które wycisnęło na współczesnej kulturze istotne piętno.
MCh: Wiesz, ja bym to ujął może tak, że gdyby film okazał się fatalny, to mogłoby to wyrządzić nieodwracalną szkodę Tolkienowi. Natomiast dzięki temu, że okazał się znakomity, Tolkien zyskał przecież nowych fanów. Zresztą wystarczy spojrzeć na listy sprzedaży książek - na całym świecie nagle "Władca pierścieni" wskoczył na szczyty popularności. Jak już wspomniałem, przy słabym filmie nazwisko Tolkiena mogłoby ściągnąć do kina pewną liczbę widzów na jeden seans, ale to co widzimy, to po prostu fenomen ogólnorynkowy, wywołany świetną robotą filmową.
Joanna Słupek: Zgadzam się z Michałem. Magia nazwiska Tolkiena mogła przyciągnąć do kina na pierwszy seans. Drugie i kolejne seanse mogą już być tylko zasługą samego filmu. Ja już wiem, że dwa obejrzenia to za mało i na pewno niedługo wybiorę się do kina po raz trzeci. Oczywiście nie mogliśmy oczekiwać, że wszyscy wyjdą z kina zachwyceni. Jednak po seansie premierowym, na którym byłam (w kinie mieszczącym 828 widzów nie było ani jednego wolnego miejsca), nie słyszałam narzekań, raczej okrzyki zaskoczenia po spojrzeniu na zegarek.
FILM A KSIĄŻKA
KW: Największym zaskoczeniem dla mnie była jednostajnie mroczna tonacja (może poza początkowymi scenami w Shire) tego filmu. Z jednej strony jest to odstępstwo od wizji Tolkiena, w której jest miejsce na żarty, piosenki, na przełaj w pieczarki, ciepło i spokój Rivendell i piękno Lorien, a z drugiej strony sądzę, że to zadecydowało o niesamowitej sugestywności i hipnotycznej sile tego obrazu. Ale w Rivendell czuję niepokój, a Lorien jest prawie tak obce jak jaskinie Morii...
JS: Nie zgadzam się co do Rivendell. Być może dlatego, że uwielbiam secesję. Gdy czytałam jedną z pierwszych negatywnych recenzji (jeszcze z prasy zachodniej), w której zdjęcie Froda w Rivendell posłużyło za przykład Straszliwie Sztucznych i Nienaturalnych Efektów Cyfrowych, mogłam tylko powiedzieć "Ależ to jest piękne! Prawdziwe Rivendell!". A co do mroczności - absolutnie mi nie przeszkadzała.
MCh: W takim razie ja przyznam się, że przy pierwszym seansie filmu odrobinkę mnie ta ciągła mroczność zabolała. Wydaje mi się, że poprzez chwilową zmianę nastroju na spokojniejszy w drugiej części filmu (choćby przy okazji spotkania z Galadrielą) film dałby moment oddechu i nie stracił wiele swojego tempa. To byłaby świetna okazja do rozwinięcia relacji między postaciami i pogłębienia kontaktu widza np. z Gimlim, czy Legolasem, co przecież w książce dzieje się właśnie dzięki tym "ogniskowym" scenom. Tymczasem dostajemy jedną, wydaje mi się że niepotrzebnie nieco zbyt horrorową (i szczerze mówiąc chyba niezamierzenie śmieszną) scenę z Galadrielą i Frodo, jedną dobrą rozmowę Boromira z Aragornem, i znowu ruszamy do walki.
ER: Bo to jest szczytowa postać filmu drogi - film ucieczki :-)
AD: To bardzo trafne podsumowanie. Faktycznie, w przeciwieństwie do książki, pominięto tu znacząco atmosferę sielskości i zabawy, która przecież na kartkach powieści jest zaakcentowana niezwykle mocno. Ale to po prostu wymogi filmu, który będąc całkiem długi musi ciągnąć za sobą nie tylko widza, który w Tolkienie jest wprost rozkochany. I choć zastosowano tu ową metodę filmu ucieczki, to znam i takie osoby, którym film się jednak dłużył i przysypiali, ale to już raczej kwestia braku pewnej wrażliwości, raczej nieuleczalna.
KW: Co do sceny z Galadrielą zgadzam się - jest źle zrobiona. Co prawda ona jest osobą, która żyje w Śródziemiu kilkanaście tysięcy lat (choć możemy to wiedzieć tylko z książki) i powinna być nieco dziwna, odmienna, ale tu jest zbyt zimna, zbyt dziwna i ta przemiana nie jest zrobiona dobrze. Poza tym - co z fascynacja Gimlego Galadrielą? Mamy w filmie zawiązanie tego wątku - i nic więcej... Z elementów horrorowych nie przypadła mi tez do gustu przemiana Bilba w Rivendell na widok Pierścienia - wolałbym, aby reżyser pozostawił to aktorskim umiejętnościom Iana Holma, nie dorzucając tu efektów specjalnych...
JS: Uważni widzowie dadzą Galadrieli minimum 3020 lat - w prologu widzimy, jak 3000 lat przed główną akcją filmu otrzymuje jeden z Trzech Pierścieni, a skoro nie była wtedy dzieckiem... ;-)
AD: Mam jeszcze jedną uwagę do sceny z Galadrielą. Otóż dla osób nie znających lepiej Galadrieli, jest ona niezrozumiała.
MCh: Niezrozumiała bez wątpienia. Przyznam się wam, że przy kolejnych seansach jej postać niestety coraz bardziej mnie śmieszy. Pamiętacie w "Monthy Python i Święty Graal" tego czarownika, który bardzo złowróżbnie cedził połowę zdania, a później mówił coś oczywistego? "Są na świecie tacy, którzy nazywają mnie... [napięcie rośnie]... Tim". No więc dokładnie takie wrażenie robi na mnie filmowa Galadriela - cedzi każde zwykłe słowo, później ma jakiś dziwaczny napad szału, po którym ni stąd, ni zowąd nagle rzuca "no, przeszłam test" :) Gdyby nie lektura książki zrobiłbym w kinie wielkie "Że co?" Szkoda, że w stosunku do książki zginęła wyrazistość tej postaci.
KW: Niemniej zmian w stosunku do książki nie jest wiele, bo nie będę do nich zaliczał oczywistych skrótów niezbędnych dla ekranizacji, jak usunięcie Bombadila (który, notabene, nawet do książki mi nie pasował), ale pewne zmiany są - rozbudowanie roli Arweny, zwiększenie działalności Sarumana np. w scenie przeprawy przed Karadhras, skrócenie 17 lat do kilku miesięcy pomiędzy urodzinami Bilba i wyprawą Froda... Muszę przyznać, że akurat zwiększenie roli Arweny przypadło mi do gustu - skoro niegdyś Luthien mogła sobie dzielnie poczynać, czemu nie Arwena - nie jest to sprzeczne z Tolkienem. Natomiast mam zastrzeżenia do zbytniego odhumanizowania orków - one wyglądają tu na zwierzęce bestie, podczas gdy wiemy, że ze sobą rozmawiały, bały się o własne życie, robiły interesy. A inne zmiany?
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Karuzela wrażeń
— Gabriel Krawczyk

Jak dobrze wyglądać na łosiu, czyli bitwa w Śródziemiu
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (3)
— Krystian Fred, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (6)
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Śródziemski rollercoaster
— Gabriel Krawczyk

Przygoda trwa
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Udana podróż
— Tomasz Markiewka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.