Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

40 najlepszych soundtracków wszech czasów

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 »
Drodzy zwiedzający! Oto czterdzieści najdorodniejszych okazów gatunku „muzyka filmowa” zebranych w jednym miejscu, specjalnie na tę okazję, tylko dla Was! Są tu przedstawiciele rodziny groźnych Musicus horrorus, są dzikie i piękne soundtracki pochodzenia afrykańskiego i azjatyckiego. Mamy też rzadko spotykane, cudnej urody O.S.T. z naszego kontynentu oraz rozkoszne, nieopierzone ścieżki dźwiękowe do komedii. Podziwiajcie i nie zbliżajcie się do klatek.
I prosimy nie karmić zwierząt. Chyba że na naszym forum.

Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Wojciech Gołąbowski, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Sobczyński, Konrad Wągrowski

40 najlepszych soundtracków wszech czasów

Drodzy zwiedzający! Oto czterdzieści najdorodniejszych okazów gatunku „muzyka filmowa” zebranych w jednym miejscu, specjalnie na tę okazję, tylko dla Was! Są tu przedstawiciele rodziny groźnych Musicus horrorus, są dzikie i piękne soundtracki pochodzenia afrykańskiego i azjatyckiego. Mamy też rzadko spotykane, cudnej urody O.S.T. z naszego kontynentu oraz rozkoszne, nieopierzone ścieżki dźwiękowe do komedii. Podziwiajcie i nie zbliżajcie się do klatek.
I prosimy nie karmić zwierząt. Chyba że na naszym forum.
Życie w roku 1927 miało swoje zalety: benzyna była tania jak barszcz, zanieczyszczenie środowiska nikłe, nikt nie znał słowa „nazizm”, a na świecie żyło zaledwie dwa miliardy ludzi, więc wszyscy mieli, ekhm, no… luźniej. Zdarzały się co prawda i minusy: szalała grypa, nie istniały komórki ani nawet internet (tak, tak, dzieci – to niewiarygodne, ale prawdziwe). Co jednak najlepsze – tak wiele rzeczy było nowych! Pierwsza rozmowa telefoniczna Nowy Jork – Londyn (7 stycznia), pierwsze kobiety w uniformach policyjnych (1 kwietnia w Dreźnie), założenie AS Romy (22 lipca), nowy model Forda, który zastąpił kultowego T (Model A zaprezentowany 2 grudnia).
Jednak nas w „Esensji” i tak najbardziej dotyczy pewna nowinka techniczna: 6 października 1927 roku w hollywoodzkim kinie zaprezentowano „Śpiewaka jazzbandu” („The Jazz Singer”) Alana Croslanda. Nieważne, jaki był scenariusz, nieważne, kto w nim grał. Ważne, że był to pierwszy na świecie film z dźwiękiem! Co prawda dźwięk był grany w kinie z płyt Vitaphone’u – osobno od obrazu – ale fakt pozostaje faktem. Po tym kino nie było już takie samo. Świat nie był już taki sam. Osiemdziesiąt jeden lat później nasz portal postanowił podsumować to, co od premiery „Śpiewaka jazzbandu” ewoluowało w autonomiczną, pełnoprawną, pełnowartościową sztukę przez duże „Sz” – muzykę filmową. Przed Wami czterdzieści najlepszych soundtracków wszech czasów. Nie ma tu ścieżki dźwiękowej do „Śpiewaka jazzbandu”, ale z szacunku dla tego filmu postanowiliśmy nie umieszczać go w zestawieniu. Zachowamy dlań specjalne miejsce w naszej redakcyjnej gablocie. Naczelny zobowiązał się przecierać go codziennie szmatką zmoczoną we własnych łzach. My zobowiązaliśmy się pilnować, żeby mu tych łez nie zabrakło.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Różni wykonawcy – „24 Hour Party People” (2002)
This is England. Szczyt brytyjskiej myśli muzycznej skondensowany w godzinnej pigułce. Joy Division, Sex Pistols, Buzzcocks, New Order, The Clash – wystarczy? Fanom wyspiarskich brzmień nie wolno przegapić tego krążka.
Różni wykonawcy – „Ale seriale” (1999)
Jednym z najlepszych soundtracków w dziejach polskiej kinematografii jest bezsprzecznie dwupłytowa składanka, na której zebrano przewodnie motywy muzyczne ze wszystkich (chyba) seriali telewizyjnych epoki PRL-u. Album udowadnia bez najmniejszych wątpliwości, że w tej dziedzinie Polacy byli dla całego świata niedoścignionymi mistrzami. Wyobraźcie sobie bowiem na jednym, a w zasadzie na dwóch krążkach motywy przewodnie z „Polskich dróg”, „Kolumbów”, „Lalki”, „Nocy i dni”, „Janosika”, „Czarnych chmur”, „Stawki większej niż życie”, „Domu” oraz piosenki z „Czterech pancernych i psa”, „Stawiam na Tolka Banana” czy „Drogi”. Toż to prawdziwy fenomen i rozkosz dla ucha.
Yann Tiersen – „Amelia” („Le Fabuleux destin d′Amélie Poulain”) (2001)
Cudny film i cudna muzyka. Każdy, kto go oglądał, po usłyszeniu kompozycji Tiersena od razu uśmiechnie się na wspomnienie kruczowłosej Francuzki o pięknych oczach i zniewalającym uśmiechu. Na szczęście płyta broni się też sama i znajomość filmu nie jest obowiązkowa, by rozkoszować się kojącymi dźwiękami. Aczkolwiek ta Amelka…
Różni wykonawcy – „Batman Forever” (1995)
Film może nie jest najwyższych lotów, ale soundtrack ma wyborny. Udzielają się na nim same gwiazdy, między innymi: P.J. Harvey, Nick Cave, The Offspring, Mike Hutchence, Massive Attack… Przede wszystkim jednak ta płyta to dwa utwory: „Hold Me, Thrill Me, Kiss Me, Kill Me” U2 i genialny „Kiss From a Rose” Seala. Miodzio!
Różni wykonawcy – „The Beach” (2000)
Potężna dawka inteligentnego, niepokojącego i bardzo przebojowego popu. Czy można umieścić obok siebie Blur, All Saints, Mory Kante i Underworld bez ryzyka efektu „grochu z kapustą”? Oczywiście, o ile zarówno groch, jak i kapusta okażą się tak smakowite jak czternaście utworów wypełniających soundtrack do tego dość niedocenionego obrazu Danny’ego Boyle’a.
Vangelis – „Blade Runner – Trilogy 25th Anniversary” (1982/2007)
Z soundtrackiem Vangelisa do filmu Ridleya Scotta było bardzo podobnie jak ze ścieżką dźwiękową Tangerine Dream do „Legendy”. Niby ją skomponował, ale na oryginalnej płycie z 1982 roku słyszymy jedynie orkiestrowe wersje nagrane bez udziału Greka. Dopiero dwanaście lat później wyszła płyta z utworami Vangelisa. I to dopiero było to! Jeśli jednak chcecie sięgnąć po soundtrack z „Blade Runnera”, zdecydowanie powinniście zaopatrzyć się w ubiegłoroczną trzypłytową edycję, na której zebrano wszystkie motywy muzyczne związane z filmem. Dodatkowo trafiły tam również zupełnie nowe utwory, skomponowane przez ekslidera Aphrodite’s Child specjalnie z okazji ćwierćwiecza powstania „Blade Runnera”.
Różni wykonawcy – „Blues Brothers” (1980)
Nie ma niczego bardziej cool, trendy, jazzy, flashy czy jak tam to jeszcze nazwać niż dwóch białych facetów w czarnych garniturach i równie czarnych okularach na tle czarnej jak wąsiska posła Kalinowskiego muzyki. Są tu i James Brown, i Ray Charles, i Cab Calloway, i Aretha Franklin – i tylko nie mówcie, że nie znacie tych nazwisk! „Z szasunkiem, bo ynaczej będzie źle!
Basil Poledouris – „Conan Barbarzyńca” („Conan the Barbarian”) (1982)
Wspaniała, monumentalna muzyka. Sam Robert E. Howard nie dobrałby lepszej. Są pewne podejrzenia, że przodkowie kompozytora wywodzą się z samego środka górzystej i mroźnej Cymmerii.
Różni wykonawcy – „Donnie Darko” (2001)
Gdybyście mieli kiedykolwiek szukać płyty z soundtrackiem do kultowego „Donniego Darko”, kupujcie jedynie wydanie „Soundtrack + Score”. Tylko ono zapewnia nam zarówno muzykę napisaną przez Michaela Andrewsa wyłącznie na potrzeby tego filmu, jak i zestaw utworów, które Richard Kelly zdobył z trudem na potrzeby „Donniego”. A nie da się ukryć, że „Notorious” Duran Duran jest znakomitą ilustracją występu Sparkle Motion, a cover „Mad World” w wykonaniu Gary’ego Julesa brzmi, jakby był napisany od razu z myślą o „Donniem Darko”. A zresztą – czy jakieś słowa lepiej ilustrują treść tego filmu, niż „I find it kind of funny and I find it kind of sad/that the dreams in which I’m dying are the best I’ve ever had”?
Krzysztof Komeda – „Dziecko Rosemary” („Rosemary’s Baby”) (1969)
Niezapomniany film i niezapomniana ścieżka dźwiękowa z jedną z najbardziej niezwykłych i hipnotyzujących kompozycji polskiego jazzmana. „Kołysanka” znakomicie wprowadza widza i słuchacza w niesamowitą atmosferę filmu. Jest w niej specyficzne „mrugnięcie okiem”, bo przecież i sam film nie jest do końca poważny. Trzydzieści lat później utwór ten nagrała szwedzka kapela progresywna Morte Macabre i zabrzmiał on równie przejmująco i niepokojąco. Jak widać, sprawdza się w każdej konwencji – zarówno jazzowej, jak i rockowej. Wybierając Komedę na kompozytora muzyki do swojego filmu, Roman Polański trafił w dziesiątkę!
Rózni wykonawcy – „Dzikość serca” („Wild at Heart”) (1990)
Zbiór kompozycji silnie powiązanych z obrazem dusznego świata kreowanego przez Davida Lyncha. Z tego względu bardzo trudno oceniać soundtrack „Dzikości serca” w oderwaniu od całego filmu. Niemniej przebojowość kapitalnego „Wicked Game” Chrisa Isaaka wydaje się być absolutnie niepodważalna. Podkreśla też genialną umiejętność Lyncha do wynajdywania znakomitych utworów z zupełnie różnych szufladek, idealnie przystających do jego scenariuszowych koncepcji (to on na dobrą sprawę odkrył dla szerszego odbiorcy Rammsteina).
Różni wykonawcy – „Electric Dreams” (1984)
„Prześliczna wi… wiolo… wiolonczelistka la la la” – śpiewali kiedyś Skaldowie, a ich śpiew „nabrał wizualizacji” w 1984 roku, gdy do amerykańskich kin trafiła sympatyczna komedia komputerowo-romatyczna „Electric Dreams”. Główną rolę żeńską zagrała dwudziestotrzyletnia wówczas Virginia Madsen (była to zresztą jedna z pierwszych jej ról kinowych), męską – Lenny von Dohlen, a komputerową, czyli odpowiadającego za „inteligentny dom” Edgara.. no… nie wiadomo. Jakiś komputer. W tym miejscu ważne jest przede wszystkim to, że za muzykę odpowiadał sam Giorgio Moroder, legenda muzyki lat 80., zdobywca trzech Oscarów, trzech Złotych Globów i całej masy innych nagród muzycznych. Ścieżka dźwiękowa filmu zawiera więc kompozycje między innymi takich sław jak Culture Club, Jeffa Lynne’a, Heaven 17, Philipa Oakeya – no i oczywiście samego Morodera. Najsłynniejsze kawałki tej płyty – „Love is Love” Culture Club, „The Duel” Giorgio Morodera (udyskotekowiona wersja klasycznego menueta w wersji na wiolonczelę i komputer) i „Together in Electric Dreams” spółki Moroder i Oakey można bez problemu znaleźć na YouTube i innych tego typu serwisach. Całość zaś stanowi kwintesencję słonecznego dnia zwariowanych lat 80.
1 2 3 »

Komentarze

18 VII 2013   15:04:22

[i]Penderecki (…) w roli twórców ścieżki dźwiękowej do czasu ekranizacji „Lśnienia” brzmiało jak profanacja.[/i]

Bzdura. Penderecki napisał np. muzykę do "Pamiętnika znalezionego w Saragossie".

18 VII 2013   16:27:53

"Rękopis.." powstał przed "Lśnieniem", więc wszystko się zgadza ;)

05 XII 2014   11:49:11

Filadelfia by się przydała na liście :)

26 V 2020   14:15:54

Lista prosto z kolana na główną.
"Zróbmy jakąś listę TOP!" - tak to widzę.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o filmach: Zabawa z żywymi trupami
— Marcin Mroziuk

Wszyscy jesteśmy Patersonami
— Piotr Dobry

Tydzień z życia kierowcy
— Kamil Witek

Co nam w kinie gra: 2001: Odyseja kosmiczna
— Konrad Wągrowski, Michał Chaciński

Konkurs na recenzję filmową: Depresja wampira
— Maciej Rumiancew

Stare dobre małżeństwo
— Miłosz Cybowski

Co nam w kinie gra: Tylko kochankowie przeżyją
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (6)
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (1)
— Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski

4. American Film Festival: Od zmierzchu do świtu
— Kamil Witek

Tegoż autora

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.