Wojny klonów: Klony na froncie„Atak klonów” zostawił widzów na fabularnej wyżynie. Rozpoczynała się epicka wojna, wątek romantyczny w końcu nabrał smaku, a akcja przestała wlec się w nieskończoność. Jednym słowem: kiedy wreszcie zaczęło się coś dziać – skończył się film.
Kamil WitekWojny klonów: Klony na froncie„Atak klonów” zostawił widzów na fabularnej wyżynie. Rozpoczynała się epicka wojna, wątek romantyczny w końcu nabrał smaku, a akcja przestała wlec się w nieskończoność. Jednym słowem: kiedy wreszcie zaczęło się coś dziać – skończył się film. Widz mógł czuć się zakłopotany. Tym bardziej, że w scenariuszu kolejnej części „Gwiezdnych wojen” okres wojen klonów zamierzano właściwie w większości pominąć; „Atak klonów” był ich początkiem, następująca po nim „Zemsta Sithów” działa się już kilka lat później i tylko domykała wieloletni konflikt. Oczywiście o wypełnienie luki zadbali i pisarze, i twórcy komiksów, uzupełniając pominięty przez film okres niezwykle dokładnie i bogato. Lucas zdawał sobie jednak sprawę, że zdecydowana większość potencjalnych widzów nie sięgnie ani po książki, ani po komiksy, a napisy początkowe w części III, streszczające opuszczoną historię, tym razem mogą okazać się niewystarczające. Dlatego też już wcześniej zlecono stacji Cartoon Network wykreowanie animowanego serialu, który miał przede wszystkim pełnić funkcję spoiwa łączącego drugą i trzecią część, a także wyjaśniać z grubsza wiele wątków, które później w pełnej krasie pojawiają się w „Zemście…” – szczególnie dla tych, którzy nie zagłębiali się zbyt dokładnie (albo wcale) w książkowo-komiksowy świat „Gwiezdnych wojen”. Na głównego reżysera miniserii wybrano sprawdzonego już w kilku serialach dla CN Genndy′ego Tartakovsky′ego – pracującego m.in. przy popularnych „Atomówkach”, „Samuraju Jacku” czy „Laboratorium Dextera” (co zresztą widać w charakterystycznej i podobnej do wyżej wymienionych seriali kresce „Clone Wars”). Nowa generacja klonów doskonale nadawała się do infiltracji wrogich baz, ze względu na małe rozmiary. Początkowo serial pod tytułem „Star Wars: Clone Wars” pojawił się w dziesięciu trzy-czterominutowych odcinkach. Pierwsze, co rzucało się w oczy, prócz nieco karykaturalnych postaci, to znakomite skondensowanie zwięzłej akcji w kilkuminutowych historiach. Z czasem pojawiły się nawet głosy, że serial nie tylko pod względem tempa, ale też od strony fabularnej nie ustępuje niczym, a nawet przewyższa filmowe epizody nr I i II. Fani cenili sobie zwłaszcza liczne nawiązania i wykorzystywanie postaci z tak zwanego świata rozszerzonego (Expanded Universe) oraz niespotykaną – jak na film animowany – dbałość o szczegóły. Mimo to serial skupiał się głównie na postaciach znanych z filmów – Anakinie i Obi-Wanie (oraz ich wojennych podróżach po Galaktyce), choć epizodów z innymi Jedi, takimi jak Mace Windu czy Kit Fisto, także nie zabrakło. Widzów zelektryzowało szczególnie pojawienie się – znanej wcześniej tylko z komiksów – Mrocznej Jedi Asajj Ventress (oglądamy ją w filmowych „Wojnach klonów”) i jej pościg za Anakinem Skywalkerem po całej Galaktyce, zakończony epickim i dynamicznym pojedynkiem. Lucas, tu producent wykonawczy, przy pomocy „Clone Wars” testował także odbiór postaci, które zamierzał wprowadzić w filmie. Dlatego też to właśnie w serialu widzowie po raz pierwszy zobaczyli złowrogiego generała Grievousa i jego szermiercze popisy. Drugi sezon był zatem formalnością. Pogłębieniu uległa w nim głównie postać Anakina, tym bardziej, że brak Haydena Christensena zadziałał na nią odświeżająco. Trzecią i ostatnią serię zaplanowano na marzec 2005 roku, tak by jeszcze bardziej podgrzać atmosferę przed nadchodzącą wielkim krokami premierą trzeciego epizodu. Tym razem odcinków było zaledwie pięć, ale wydłużono je do 12, a nawet 15 minut. W jednym z nich pasowano młodego Skywalkera na Rycerza Jedi. Najwięcej emocji wzbudziła jednak ostatnia, 25 odsłona całego serialu, skupiająca się na porwaniu kanclerza Palpatine’a i zazębiająca się z właściwą akcją „Zemsty…”. Zresztą ostatnia scena jest niemal tym samym, co widzimy w pierwszym kadrze filmu. Sukces miniserii przypieczętował plany realizacji serialu 3D, także osadzonego w czasie wojen klonów. O jego losach i realizacji piszemy szerzej tutaj. 22 września 2008 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
10 najlepszych scen nowych „Gwiezdnych wojen”
— Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Gwiezdny obciach, czyli nawet Lucas się tego wstydzi
— Konrad Wągrowski
Zakochany w Xenie Vader w czerni je miętówki w krypcie Exara Kuna
— Agnieszka Szady
30 najlepiej ubranych postaci Gwiezdnych Wojen
— Paweł Sasko
Premiera z dawna nieoczekiwana
— Konrad Wągrowski
Jak z serialu zrobić kino
— Kamil Witek
Gwiezdne wojny w Esensji
— Esensja
Co nam w kinie gra: Perfect Days
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
14. American Film Festival: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Poprzednie życie
— Kamil Witek
mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek
Mandalorian. Odcinek 8: Niańczyć i chronić
— Kamil Witek
Kurtka warta grzechu
— Kamil Witek
Gorzki smak socrealizmu
— Kamil Witek
Mandalorian. Odcinek 7: Człowiek honoru
— Kamil Witek
Ostateczny Porządek
— Kamil Witek