Wojny klonów: 10 najlepszych scen nowych „Gwiezdnych wojen”Marcin Osuch, Konrad Wągrowski Poznaliście już 10 powodów, dla których można uznać, że wynoszenie na piedestał i idealizowane starej trylogii nie jest w pełni rozsądne. Teraz przypomnijcie sobie, że i nowa trylogia miała swoje chwile chwały.
Marcin Osuch, Konrad WągrowskiWojny klonów: 10 najlepszych scen nowych „Gwiezdnych wojen”Poznaliście już 10 powodów, dla których można uznać, że wynoszenie na piedestał i idealizowane starej trylogii nie jest w pełni rozsądne. Teraz przypomnijcie sobie, że i nowa trylogia miała swoje chwile chwały. 1. Sith vs. 2 × Jedi („Mroczne widmo”) Powiedzmy to sobie szczerze – po seansie „Mrocznego widma” przynajmniej z jednego powodu nie czuliśmy nieodpartej potrzeby zażądania zwrotu za bilety i przynajmniej pod jednym względem czuliśmy niekwestionowaną przewagę nowego filmu nad starą trylogią. Chodzi oczywiście o pojedynek Obi-Wana i Qui-Gona z Darthem Maulem na Naboo. Właściwie wszystko w tym pojedynku jest doskonałe. Zaczyna się od klimatycznej sceny, gdy Jedi spotykają Maula (jedną z nielicznych przecież w pełni udanych postaci nowej trylogii), a on, waląc po oczach swą charyzmą, uruchamia miecz… o dwóch ostrzach! A potem mamy najbardziej efektowny, dynamiczny, o najładniejszej choreografii pojedynek w historii sagi. Co więcej – tym razem ci dobrzy walczą dwóch na jednego, co jak dla mnie dobrze świadczy o rozsądku i pragmatycznym podejściu Jedi do swoich spraw. Jedyne, co nam przeszkadza do końca delektować się tą walką, to te nudne przerywniki z bitwy na Naboo i ataku na centrum dowodzenia Federacji Handlowej… 2. Bomba soniczna („Atak klonów”) Na początku wydawało się, że szlag trafił nagłośnienie w kinie i obejrzenie drugiej połowy filmu stanie pod znakiem zapytania. Potrzebna była chwila, aby zrozumieć, że Jango Fett użył specyficznego rodzaju broni, bomby sonicznej. Trzeba przyznać specom z ILM, że znają się na rzeczy, gdyż wpadli na pomysł genialny w swej prostocie. Najpierw widzimy eksplozję i rozchodzącą się falę uderzeniową, a dopiero po chwili dochodzi do nas dźwięk. Można się zastanawiać nad kwestią, czy warto posiadać broń przydatną raczej rzadko (pas asteroid) i rażącą tylko w jednej płaszczyźnie. Ale po co, skoro robi niezłe wrażenie na widzu i jest chyba jedną z niewielu scen, która pozostaje w pamięci na dłużej. Zresztą cała sekwencja pościgu oraz walki pomiędzy Obi-Wanem i Jango Fettem w pierścieniu asteroid otaczającym Geonosis jest godna uwagi. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to najlepsza scena walki w przestrzeni kosmicznej w „nowej” trylogii. 3. Gunganie we mgle („Mroczne widmo”) Sam pomysł z postawieniem naprzeciwko bojowych robotów armii tradycyjnych wojowników nie był taki zły. Ale za nadanie im kształtu długouchych mopsów Lucas zasłużył na wyrok dziesięciu lat pisania scenariuszy dla latynoskich telenowel. Jednak Gunganie mają swoje pięć… sekund. Te pięć sekund, to moment ich wyjścia ku swemu przeznaczeniu na wierzchowcach rodem z komiksów Loisela, pośród oparów mgły. Mgła i majestatyczne ruchy ledwo widocznych jeźdźców robią niezwykłe wrażenie, a że za chwilę cały nastrój szlag trafi, bo zobaczymy armię przypominającą hippisów w dzwoniastych dżinsach? Nauczmy się doceniać dobre sceny, tak szybko się kończą. 4. Mimo to przechodzą! („Mroczne widmo”) To było na samym początku, zanim jeszcze zorientowaliśmy się, co tak naprawdę Lucas zrobił z legendą, którą sam stworzył. Jeszcze wierzyliśmy w Jedi i ich niezwykłe moce, wierzyliśmy, bo wiedzy z „pierwszej” trylogii było niewiele. A otwierająca scena „Mrocznego widma” tę wiarę w potęgę Jedi potwierdziła w pełni. Zakapturzeni, pewni siebie, budzący respekt. Przerażenie i strach wicekróla Federacji Handlowej i jego pomagiera były jak najbardziej autentyczne, a dialogi jedne z bardziej zapadających w pamięć: – Oszalałeś? Nie pójdę tam gdzie jest aż dwóch Jedi. albo – Czy spotkałeś już Rycerza Jedi? – Nie, ale… Zabezpieczyć mostek! W tej scenie Lucasowi udało się przenieść całą otoczkę tajemnicy, jaka w „starej” trylogii towarzyszyła Rycerzom. Byli tutaj taką samą legendą, jak dla Luka Skywalkera, zanim cały ten niezwykły klimat szlag trafił przez szkoły dla Jedi, przedszkola dla Jedi i inne takie. 5. „Jedi business” („Atak klonów”) Hayden Christensen nie był najmocniejszym punktem obsady, ale parafrazując słowa Lei „miewał swoje momenty, rzadko, ale miewał”. Do takich chwil należała ta z pogoni za Zam Wessel (po nieudanym zamachu na Amidalę), gdy wraz z Obi-Wanem wpadają do czegoś na kształt baru lub klubu. Niezdrowe zainteresowanie gawiedzi obecnością zakapturzonych mnichów przyszły Darth Vader pacyfikuje słowami „Jedi business”. Krótko, zwięźle, efekt jest natychmiastowy i na sekundę nawet Christensen nie był taki drewniany jak przez większość filmu. 6. Zajawka „Mrocznego widma” Czekaliśmy na to 20 lat! I wreszcie się doczekaliśmy! Zachwytom nie było końca, oglądaliśmy to dziesiątki razy, analizując szczegółowo każdą scenę. „Mroczne widmo”? No, niezupełnie… Zapowiedź „Mrocznego widma”, czyli po polsku mówiąc, trailer. Nie skłamiemy, gdy stwierdzimy, że była to jedna z najlepszych zajawek w historii… zajawek. Może nie ta pierwsza, choć oczywiście słowa „Każde pokolenie ma swoją legendę. Każda podróż ma pierwszy krok. Każda saga ma swój początek.” musiały robić wrażenie. Na kolana rzucił nas drugi trailer, koncentrujący się nie na młodym Anakinie, lecz na geopolityce. On był po prostu mroczny! Nic łopatologicznego, same sugestie. Będą bitwy kosmiczne i lądowe, będą rycerze Jedi i Sithowie, i piękne walki na miecze. Będzie wielkie zagrożenie i bohaterskie czyny. Będzie wielkie Zło: „W końcu ujawnimy się Jedi! W końcu będziemy mieli naszą zemstę!”. A przede wszystkim – jaki to wszystko miało epicki oddech! No i Jar-Jar pojawiał się tylko na pół sekundy… 7. Rozkaz 66 („Zemsta Sithów”) Najbardziej emocjonalna scena nowej trylogii i chyba spośród tych, o których wiedzieliśmy, że muszą się pojawić, scena co najmniej dorównująca oczekiwaniom. Bezwzględna egzekucja rycerzy Jedi przez armię klonów robiła duże wrażenie z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że oglądaliśmy w kilku prostych scenach zagładę starej Republiki. Po drugie – bo całym sercem byliśmy po stronie tych zdradzanych, złapanych w pułapkę i tak niesprawiedliwa śmierć musiała budzić sprzeciw. Po trzecie – bo egzekucji dokonywali ci, którym do tej pory przecież kibicowaliśmy w wojnie z separatystami. Wreszcie w tej scenie dojrzeliśmy całe zło, jakie niósł ze sobą przyszły Imperator. 8. Marsz klonów („Atak klonów”) Ładna, symboliczna scena. Po zwycięskiej bitwie na Geonosis (bitwie zacnej, choć ustępującej tej na Hoth, więc do zestawienia się nie załapała), obserwujemy początek wojen klonów. Duże zastępy żołnierzy wmaszerowują w zwartym szyku na pokład transportowca (chyba kolejna inspiracja Lucasa twórczością Leni Riefenstahl i Fritza Langa). To w zasadzie ci dobrzy, armia wspierająca naszych bohaterów, broniąca Republiki. Ale w pewnym momencie muzyczny motyw przewodni zmienia się w coś coraz bardziej zbliżonego do słynnego Marszu Imperialnego. I wtedy przypominamy sobie, że to nie armia obrońców demokracji, lecz zalążek sił przyszłego Imperium. 9. Sztuczki z Mocą („Mroczne widmo”) Jest taki moment w „Mrocznym widmie”, przy którym nawet najbardziej zagorzali zwolennicy „starej” trylogii (a tym samym przeciwnicy „nowej”) się uśmiechną. Scena, gdy Qui-Gon próbuje wykorzystać Moc w negocjacjach z Wattoo jest zabawna sama w sobie oraz stanowi bezpośrednie, a zarazem przewrotne nawiązanie do epizodów IV i VI. Ciekawie wypada bezradność mistrza Jedi w zderzeniu z twardym kupieckim podejściem do życia. Cóż, możliwości Mocy kończą się tam, gdzie zaczynają pieniądze. 10. Opowieść kanclerza („Zemsta Sithów”) Kanclerz Palpatine, znany niektórym jako Darth Sideous, spędza wraz ze swym przyjacielem, uznanym rycerzem Jedi, Anakinem Skywalkerem wieczór w operze. Dziwnym trafem rozmowy schodzą na tematy śmierci – i wtedy kanclerz zaczyna snuć opowieść o mądrym Darthcie Plagueisie, który dzięki Ciemnej Stronie posiadł umiejętność przeciwstawienia się śmierci, ale został zabity przez swego ucznia. Słyszymy wreszcie coś nieoczywistego, rzucającego odrobinę nowego światła na postać Palpatine’a, być może pokazującego jego nieznaną przeszłość. Tak czy inaczej – ta tajemnicza, nastrojowa, mroczna scena może być jedyną chwilą szczerości lorda Sitha w całej Sadze. • • • Czytaj również „10 najbardziej obciachowych scen starych „Gwiezdnych wojen”. 29 września 2008 |
Co do nazwy zgoda. Co do rozchodzenia się dźwięku w kosmosie w świecie Gwiezdnych Wojen - bez komentarza:-)
A odnośnie w/w linku to czymże jest wspomniana tam "fala sejsmiczna"? I skąd się wziął tam efekt dźwiękowy?
Gdyby Darth Sideous tak samo manipulował Lukiem jak Anakinem to ten prostaczek nie miałby żadnych szans ostania się po jasnej stronie mocy.
W prawdziwych Gwiezdnych Wojnach (pierwotnej trylogii) dźwięk w przestrzeni kosmicznej się rozchodzi. Dźwięk myśliwców imperium był złożony ze spowolnionego trąbienia słonia i samochodu jadącego po mokrym asfalcie, za co Oscar się należał. W swoim studenckim filmie wykorzystałem obrazek lecącego Sokoła Millenium, spowolniłem go, bo trwał za krótko i poprosiłem dźwiękowca, by mi skonstruował dźwięk tego statku, ponieważ scena bez dźwięku kompletnie nie robiła żadnego wrażenia. Tak samo by było z widzami kinowymi, ziewali by oglądając niemą bitwę rozgrywającą się w kosmosie.
Chociaż, można by się zastanowić, czy z takiej ciszy nie dało by się uczynić środku wyrazu - oto gwiezdna flota eksploduje, w przestrzeń fruną kawałki poszycia, wszystko w absolutnej ciszy - wszechświat nawet nie usłyszy krzyku umierających. Tylko to nie mogłaby być chyba długa scena. Zawsze można by ją jednak ciąć ujęciami z wnętrz, pełnych rozgorączkowanych ludzi, ognia, wybuchów itp. A potem przebitka i poszarpane, nieważkie ciała ciała dryfujące w przestrzeni. To by się dało zrobić, jak myślę.
"Grawitacja" pokazała, że można nakręcić film w absolutnej ciszy, ale czy o to chodzi w przypadku takiego dzieła jak GW?
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Prezenty świąteczne 2015: Film
— Esensja
Dziś Star Wars Day!
— Esensja
Weekendowa Bezsensja: 10 twardzielskich wcieleń Liama Neesona
— Jakub Gałka
Status quo
— Kamil Witek
Lucas zwyczajnie przedobrzył
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Marcin Osuch, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Do kina marsz: Luty 2012
— Esensja
Wojny klonów: Gwiezdne wojny w Esensji
— Esensja
Zrób to szybciej i intensywniej!
— Marcin Osuch, Eryk Remiezowicz, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Ciemna Strona Mitu
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz
Gwiezdny obciach, czyli nawet Lucas się tego wstydzi
— Konrad Wągrowski
Zakochany w Xenie Vader w czerni je miętówki w krypcie Exara Kuna
— Agnieszka Szady
30 najlepiej ubranych postaci Gwiezdnych Wojen
— Paweł Sasko
Premiera z dawna nieoczekiwana
— Konrad Wągrowski
Jak z serialu zrobić kino
— Kamil Witek
Klony na froncie
— Kamil Witek
Gwiezdne wojny w Esensji
— Esensja
„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch
Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch
Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch
Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch
Broń i pieniądze
— Marcin Osuch
Po komiks marsz: Styczeń 2024
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch
To była bomba sesjmiczna, nie soniczna. W kosmosie dzwięk się nie rozchodzi. http://www.outerrim.pl/Encyclopedia/?t=1039