Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Nowe Horyzonty już po raz dziewiąty

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 9 »
Po raz kolejny zapraszamy Was do obszernej relacji z tegorocznego festiwalu Era Nowe Horyzonty. Tym razem nasi odważni wysłannicy obejrzeli w sumie ponad 60 filmów i zdecydowali się podzielić wrażeniami o każdym z nich.

Ewa Drab, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Nowe Horyzonty już po raz dziewiąty

Po raz kolejny zapraszamy Was do obszernej relacji z tegorocznego festiwalu Era Nowe Horyzonty. Tym razem nasi odważni wysłannicy obejrzeli w sumie ponad 60 filmów i zdecydowali się podzielić wrażeniami o każdym z nich.
Oprócz tradycyjnego konkursu, prezentującego jak co roku Najbardziej Pogięte Filmy, które wypuściła światowa kinematografia w ostatnim czasie, tegoroczny 9 Międzynarodowy Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty obejmował kilka ciekawych cykli. Zobaczyliśmy m.in. retrospektywy Guya Maddina, Tsai Ming-Lianga i Krzysztofa Zanussiego, współczesne kino szwedzkie, współczesne kino kanadyjskie, klasyczne kino węgierskie. Miło mi poinformować, że nie pominęliśmy żadnego z tych nurtów.
Jeszcze z kronikarskiego obowiązku – nagrody.
Nagrodę Główną festiwalu – Grand Prix i 20 000 EUR otrzymał film „Głód” („Hunger”) w reżyserii Steve’a McQueena (Wlk. Brytania / Irlandia 2008).
Nagroda Publiczności, o której zadecydowali uczestnicy festiwalu, trafiła w ręce Iwana Wyrypajewa, reżysera filmu „Tlen” („Kislorod”, Rosja 2009).
A teraz już zapraszamy do sprawozdania z naszych licznych przygód filmowych:
„12 kwiatów lotosu” („12 Lotus”, reż. Royston Tan)
Ocena: 70%
Roztańczony, kolorowy musical o gwałcie zbiorowym, przemocy w rodzinie i porzuceniu. Royston Tan próbuje pożenić tragizm z komizmem w najbardziej jaskrawej formie, używając do tego formuły popularnego w Singapurze plenerowego przedstawienia getai. W „12 kwiatach lotosu” nie dominują ponure kolory, ale wściekły róż, pióra i cekiny. Dwanaście rozdziałów pospiesznie opowiada życie piosenkarki Lotus na scenie wyśpiewującej radosne songi, zaś prywatnie cierpiącej udręki serca i duszy. Czułość i sympatia Roystona Tana do głównej bohaterki i konsekwentne batowanie przedstawicieli własnej płci rysują w tym kolorowym filmie świat czarno-białych dychotomii rodem z bajek. Kobiety niosą dobro, miłość i harmonię, mężczyźni zwiastują przemoc, agresję i samczy egoizm. Wprowadzane co chwila piosenki nie pozwalają jednak zdominować filmu przygnębiającym nastrojom, wciąż podtrzymując optymistyczny wydźwięk całości. A Royston Tan jest na najlepszej drodze, żeby zostać azjatyckim odpowiednikiem Pedro Almodovara, w ostrych kolorach portretującego kobiety na skraju załamania nerwowego.
Ula Lipińska
„Anatomia sławy” („Stardom”, reż. Denys Arcand)
Ocena: 60%
Film Denysa Arcanda jeszcze sprzed Oscarowej „Inwazji barbarzyńców”. Pomimo tego, że prawdziwa sława dla reżysera przyszła później, to już jej przedsmaku zaznał po sukcesie „Upadku Imperium Amerykańskiego”, a swe wrażenia zawarł właśnie w satyrycznej komedii „Anatomia sławy”. Prowincjonalna nastoletnia hokeistka (w tej roli bliźniaczo podobna do Anne Hathaway Jessica Pare) zostaje odkryta przez znanego fotoreportera i zaczyna błyskawicznie robić oszałamiającą karierę supermodelki. Na jej punkcie szaleją już wkrótce media i mężczyźni. Film nakręcony jest w formie zlepku „autentycznych” wywiadów, reportaży telewizyjnych, scen z wiadomości, różnorakich talk show oraz kilku nagrań prywatnej kamery filmowca podążającego za modelką i dokumentującego jej życie. W gruncie rzeczy Arcand nie mówi jednak nic odkrywczego – współczesna sława jest płytka i krótkotrwała, media są wyjątkowo głupie, goniące za sensacją, a gdy mija twoje pięć minut, wracasz do punktu wyjścia pusty i wcale nie mądrzejszy. Ale ogląda to się dobrze, głównie dzięki niezłemu sarkastycznemu humorowi i epizodowi Dana Aykroyda.
Konrad Wągrowski
„Archangielsk” („Archangel”, reż. Guy Maddin)
Ocena: 40%
W „Archangielsku” styl Guya Maddina dopiero się wykluwa. Pełno tu cytatów m.in z „Zagubionych dni” Melvina LeRoya i próbowania ukierunkowania swoich działań. Reżyser po raz pierwszy pracował przy tym filmie ze scenariuszem, ale już teraz można się domyślić, że rozpisanie wydarzeń na sceny ma umiarkowaną wartość dla Maddina. Liczy się troska o plastyczność kadru, nieoczywistość skojarzeń i montaż atrakcji wyuczony u radzieckich filmowców. „Archangielsk” nosi jeszcze wszystkie cechy wprawki niewyrobionej ręki. Niekoniecznie wszystko się ze sobą klei, pomysły bywają nierówne a formuła wyczerpuje się dosyć szybko, uwidaczniając bezradność autora. Ujawnia się tu jednak również cecha, która nie opuści Maddina od początku kariery po ostatnie dokonania artystyczne: bezkompromisowość w oddawaniu hołdu początkom kina. „Archangielsk” jest agresywnym wejściem do świata reżysera, łagodniejącym dopiero wraz z kolejnymi latami, kiedy nawet to niedopracowanie, niedociągnięcia i pozorna beztroska w produkowaniu surrealistycznych kadrów staną się nieco bardziej przyjazne i otwarte na widza.
Ula Lipińska
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Biała wstążka” („Die Weisse Band”, reż. Michael Haneke)
Ocena: 80%
Wydaje mi się, że wrażenie tego filmu częściowo popsuli nam canneńscy recenzenci. Niepotrzebnie zdradzili zaserwowaną przez Hanekego puentę, misternie budowaną przez dwie godziny seansu. Celowo opowiadana jako kameralna i zagadkowa historia wykonuje końcu przebiegłą woltę: rozciąga refleksję na olbrzymią skalę, a trzymająca widza w zaciekawieniu tajemnica okazuje się zupełnie nieistotnym zabiegiem. Z drugiej strony, niepokoi nieco postawa Hanekego, teraz moralizującego już otwarcie i bez woalujących sugestii. „Biała wstążka” rozłożona na czynniki pierwsze jest w gruncie rzeczy filmem prostego przekazu o świecie pozbawionym uczuć i miłości, w którym agresja obraca się przeciwko jej nadawcom. Nie doszukiwałabym się tu zatem prawd szczególnie odkrywczych, ani obserwacji dotyczących przemocy, nieobecnych wcześniej u Hanekego. Wręcz przeciwnie – od „Funny Games” po „Ukryte” Austriak zauważał bardziej oryginalne aspekty psychicznego terroru, niż te pokazane w „Białej wstążce”. Siła nagrodzonego Złotą Palmę filmu leży raczej w elegancji zbudowanej na ekranie metafory. Wizualna dyscyplina obrazu przeszywa (czasami chyba bardziej niż sama historia), a artystyczna spójność „Białej wstążki” imponuje konsekwencją. Seans pokazuje zatem dzieło dojrzałe i przemyślane, ale również pozostawiające niebezpieczne podejrzenie, że blisko siedemdziesięcioletniemu reżyserowi z wiekiem zaczyna tępieć pazur prowokatora.
Ula Lipińska
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Białe szaleństwo” („Nord”, reż. Rune Denstad Langlo)
Ocena: 80%
„Białe szaleństwo” to kwintesencja wszystkiego za co kochamy skandynawskie kino. Prosta fabuła, przewrotny humor ale też wewnętrzna mądrość i realizacyjna dyscyplina. Główny bohater – otyły Jomar, jara jointy, chleje gorzałkę, a jego główną rozrywką są filmy dokumentalne o pożarach w tunelach. Dawno temu opuściła go żona, uciekając z jego najlepszym przyjacielem daleko na północ. Gdy dowiaduje się, że ma syna, podnosi się z życiowych kolan i rusza na skuterze śnieżnym w odległa podróż. Konwencja kina drogi nachalnie rodzi skojarzenia z „Prostą historią” Davida Lyncha, ale w przeciwieństwie do filmu amerykańskiego reżysera, w „Białym szaleństwie” jest znacznie więcej pozytywnego ciepła, rozgrzewającego serca widzów mimo odpychającego, zimowego otoczenia. Nawet na wykolejonego i grubiańskiego Jomara patrzy się z sympatią, życząc mu z całych sił by jego exodus zakończył się ostatecznym sukcesem. Płynąca swobodnie z kadrów nieskomplikowana opowieść, to znakomity dowód na słuszność banalnej acz prawdziwej tezy, że nigdy nie jest za późno by naprawić własne życie.
Kamil Witek
„Czkawka” („Hukkle”, reż. Gyorgy Palfi)
Ocena: 80%
Tym razem festiwalowy katalog nie kłamie. „Czkawkę” naprawdę trudno opisać i żaden opis nie odda jej wielkości, oryginalności, ekscentryczności. „Akcja” zaczyna się w małym miasteczku pewnego letniego, leniwego dnia. Tempo tego filmu wybija pomarszczony dziadek a raczej jego uciążliwa czkawka. Ale zanim ponownie do niego wrócimy w końcu filmu, wybitnie oryginalnymi połączeniami montażowymi przenikniemy przez świat kretów ryjących ziemię, kobiety trującej swojego męża, pełzającego węża i wielu innych ludzi oraz zwierzątek. Gyorgy Palfi na ponad godzinę zabiera nas do kompletnie innego filmowego świata, poukładanego z obserwacji niczym z etnograficznego dokumentu. „Czkawka” była jedynym filmem na festiwalu, w którym brak słów nie budził podejrzeń o reżyserką nieumiejętność pisania dialogów. Palfi ten zabieg umotywował, w przeciwieństwie do rozkapryszonych autorów natchnionych wizją wielkiej sztuki albo reżyserów święcie przekonanych, że „słowa to tylko wielość możliwości”, dlatego on pokaże nam kobietę przez godzinę tańczącą z autobusem.
Ula Lipińska
1 2 3 9 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Z filmu wyjęte: Bo biblioteka była zamknięta
Jarosław Loretz

15 IV 2024

Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdzie są naziści z tamtych lat?
Sebastian Chosiński

9 IV 2024

Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Siła pustyni dla początkujących
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak radzić sobie z nienawiścią
— Sebastian Chosiński

Wielkość i małość rodu Laurentów
— Sebastian Chosiński

Krótko o filmach: Letnia szkoła życia
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (2)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

W poszukiwaniu samego siebie
— Marcin Szałapski

Esensja ogląda: Październik 2017 (3)
— Jarosław Loretz

Muzyka stop!
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Między „Dybukiem” a „Weselem”
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.