Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Camerimage: Festiwalowy obóz survivalowy

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeśli to jest prezentacja najwybitniejszych dokonań operatorów – nie jest najlepiej. Jeśli to przekrój najciekawszych premier przyszłego roku – nurkujcie do domowej filmoteki w poszukiwaniu ulubionych klasyków, żeby przetrwać nadchodzący rok w niezachwianej wierze w kino. Na 17. Plus Camerimage córka sławnego reżysera, irański twórca i debiutujący w fabule projektant mody udowodnili przewagę prostoty nad falbankami i barokowymi kadrami.

Urszula Lipińska

Camerimage: Festiwalowy obóz survivalowy

Jeśli to jest prezentacja najwybitniejszych dokonań operatorów – nie jest najlepiej. Jeśli to przekrój najciekawszych premier przyszłego roku – nurkujcie do domowej filmoteki w poszukiwaniu ulubionych klasyków, żeby przetrwać nadchodzący rok w niezachwianej wierze w kino. Na 17. Plus Camerimage córka sławnego reżysera, irański twórca i debiutujący w fabule projektant mody udowodnili przewagę prostoty nad falbankami i barokowymi kadrami.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„A SINGLE MAN” (REŻ. TOM FORD)
Jak przystało na film nakręcony przez projektanta mody, „A Single Man” jest dobrze skrojony. Wymuskany, wygładzony, elegancki. Do pełnego kontemplowania piękna reżyser dostarcza nam finezyjnych, spowolnionych kadrów, najczęściej skoncentrowanych na pokazywaniu muskularnych męskich ciał. Ale żarty na bok, bo choć film bywa nieznośny w zachwycie nad przystojnymi bohaterami i ich miłosnymi igraszkami w morskich głębinach, ma Colina Firtha – znakomitego i bardzo charyzmatycznego. Dla niego rola w „A Single Man” to ostre cięcie w karierze, wcielenie dalekie od kochanków Bridget Jones, kochanków Meryl Streep i kochanków Umy Thurman. U Forda Firth gra kochanka Matthew Goode’a. Jest przejmujący, balansujący gdzieś pomiędzy emocjonalną powściągliwością i rozdzierającym ekshibicjonizmem. Ani razu jego uczucia nie wydają się do końca oczywiste a każda próba wtłoczenia go w jakikolwiek schemat zostaje skutecznie ucięta.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„AŻ PO GRÓB” („GET LOW”, REŻ. AARON SCHNEIDER)
Otwarcie festiwalu równie porywające jak w zeszłym roku. Czyli nie za bardzo. Wielka Tajemnica, Wielcy Aktorzy (Robert Duvall, Bill Murray, Sissy Spacek), Wielki Producent (Dean Zanuck). Wielka Sensacja. Zupełnie nieadekwatna do filmu. Małego, kameralnego, niespecjalnie zajmującego, opartego właściwie tylko na humorze postaci granej przez Murraya. Poważnych rzeczy w „Get Low” zabrakło, mimo, że dla takiej fabuły wydawałyby się wręcz budulcami. Mieszkający od kilkudziesięciu lat na odludziu Felix Bush postanawia zorganizować za życia swój własny pogrzeb. Ma on posłużyć lokalnemu społeczeństwu do wyznania prawd i legend dotyczących jego mrocznej osoby. Z czasem jednak okazuje się, że prawdziwym celem osobliwej uroczystości ma być publiczne przedstawienie moralnego testamentu Feliksa. Wyrzuty sumienia, niszcząca siła skrywanej wiele lat prawdy, przejmująca samotność – to nie krąg zainteresowań Aarona Schneidera, bardziej zajętego groteskowymi walorami opowiadanej historii. Clint Eastwood bez trudu powiązałby w takiej fabule powagę z ironią. Debiutujący w roli reżysera Schneider nie ma niestety tak wprawnej ręki jak Brudny Harry. Toteż za rączkę prowadzi go Bill Murray – to jego film.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„BRIDE FLIGHT” (REŻ. BEN SOMBOGAART)
Film wybrany chyba tylko ze względu na obecność na ekranie jednego z tegorocznych gości – Ruthera Hauera. Cóż, legendarny Roy Batty poza „Miastem grzechu” i „Batman: Początek” nie miał ostatnimi laty dobrego nosa do filmów. Grał w budzących trwogę obrazach w stylu „Goal II: Living the Dream” i „Magic Flute Diaries”. Zapewne wybór tytułu miał więc w sobie coś z morgensternowego dylematu. Postawiono po prostu na mniejsze zło. I kiepskie sceny erotyczne, bo te w „Bride Flight” należą do szczególnie koszmarnych. Film Sombogaarta to opowieść o przeplatających się losach trzech kobiet szukających szczęścia i miłości w burzliwych latach pięćdziesiątych w Nowej Zelandii. Naczelną zasadą organizacyjną każdej sceny była z pewnością ta mówiąca, że ma być „ładnie i melodramatycznie”. Gratuluję, wyszło. Wyszła także na jaw stara prawda o tym, że melodramat jest bardzo trudnym gatunkiem.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„CO WIESZ O ELLY?” („ABOUT ELLY”, REŻ. ASGHAR FARHADI)
Napięcie normalnie jak u Hitchcocka, ale wygrywane dzięki czynnikowi, którego nawet mistrz Alfred by nie wymyślił. Obyczajowy ucisk w jakim żyje społeczeństwo Iranu potęguje dramaturgię w „Co wiesz o Elly?” w najmniej spodziewany przez widza sposób. Najbardziej niekonwencjonalne zwroty akcji są tu podrzucane w tak naturalny sposób, motywowane przez kulturowe tło tego filmu, że po seansie możemy być zszokowani jak gładko je przyjęliśmy. W hollywoodzkiej czy europejskiej produkcji to by nie przeszło, w końcu padłoby pod naporem sztuczności koncepcji. Farhadi czuje kino, wie kiedy przyciąć ujęcie, przekierować kamerę, przenieść perspektywę opowiadania na inną postać, wprowadzić nowego bohatera. Po prostu, facet jest jak Jason Bourne: każdy drobiazg ma obliczony co do setnej sekundy.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„CRACKS” (REŻ. JORDAN SCOTT)
Jordan Scott, podobnie jak Sophia Coppola, też jest córką utalentowanego tatusia – Ridleya Scotta. „Cracks” nosi zresztą znamiona podobieństwa z „Przekleństwami niewinności”, choćby pokrewną nastrojowość tajemnicy „dziewczyńskiego” świata. Ma także wiele wspólnego ze „Stowarzyszeniem umarłych poetów”, bo nie raz podczas seansu weźmie nas trwoga, że zapatrzone w swoją nauczycielkę dziewczynki skoczą na ławki i zaczną recytować „Kapitanie, mój kapitanie…”. Wariację tej sceny w „Cracks” zresztą dostajemy, kiedy bohaterki odmawiają Pani G. posłuszeństwa, ceremonialnie odrzucając sprezentowane przez nią wstążki. Bardzo powoli, acz metodycznie, Scott buduje zaufanie widza do tego, co robi, a z postaci pozornie łatwych do odgadnięcia wyławia instynkty i odruchy o które byśmy ich nie podejrzewali. Każda bohaterka ma bowiem swoje przekonania i uparcie znajduje w nich pewność co do swoich ocen. Pani G. (najlepsza rola w karierze Evy Green), kobieta nieoczywista i z pewnością żyjąca w świecie nie do końca zrównoważonym, jest właściwie bardziej figurą, służącą reżyserce do przeciągnięcia granicy między dzieciństwem i dorosłością w życiu jej wychowanek. Z klimatu dekadenckiej swobody szkoły dla dziewcząt, zachowanie nauczycielki wydobywa niepokojącą atmosferę, w której każdy gest ma znaczenie. Stylistycznie, „Cracks” to tegoroczna „Pokuta”, ale z dużo lepszą niż u Wrighta drugą połową.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„JA, DON GIOVANNI”, („IO, DON GIOVANNI”, REŻ. CARLOS SAURA)
Jakokolwiek młodzi reżyserzy by się nie spinali, nie napocili, nie kombinowali, leciwy mistrz to jednak potrafi pokazać jak koncertowo zepsuć film. Prawie osiemdziesięcioletni Carlos Saura nakręcił operę, która wygląda jakby powstała kilka epok filmowych temu. Na pewno przed „Amadeuszem” Formana, filmem o tematyce leżącej w pobliżu „Ja, Don Giovanni”. Zła, wysilona, nieangażująca, drażniąca próba splecenia opery z kinem i ponosząca wszelkie konsekwencje tego procesu: sztuczność, gubienie postaci, nadmierną wiarę w moc sztuki. Estetycznie ten film nudzi szybciej niż wszystkie wcześniejsze muzyczne wyprawy Saury.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„LIBAN” („LEBANON”, REŻ. SAMUEL MAOZ)
Istotnie, zdjęcia należały do bardziej oryginalnych w konkursie festiwalu, na czym jednak oryginalność samego filmu się kończyła. Samuel Maoz, człowiek, który przeżył wojnę, nosi ją we wspomnieniach zadziwiająco bliskich tak krytykowanym kliszom z amerykańskiego kina. Na ekranie pojawia się więc niepotrzebna śmierć młodych, cierpienie cywilów i wyniszczenie miasta, z właściwym patosem zaakcentowane w narracyjnym chaosie „Libanu”. Próba uchwycenia stanu umysłu człowieka na wojnie została tu niepotrzebnie osłabiona przez pomysły rodem z podręcznika strasznego ekranowego kiczu: rozczulające zbliżenia na przerażone oczy chłopców czy strużki potu malowniczo spływające po ich skroniach. Maoz przyciąga nimi uwagę. Niepostrzeżenie przestawia widza na emocjonalnie nieadekwatny kierunek odbioru tego filmu, oglądaniu którego częściej towarzyszy estetyczny zachwyt niż psychiczny wstrząs.
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„PARNASSUS” („THE IMAGINARIUM OF DOCTOR PARNASSUS”, REŻ. TERRY GILLIAM)
Imaginarium? Raczej graciarnia. Ścinki i klatki z poprzednich filmów Gilliama poklejone wariacko i nic niedodające do świata reżysera. Najciekawiej w „Parnassusie” wypada oczywiście śledzenie roli Tony’ego granej przez Heatha Ledgera, następnie przejętej przez Jude’ a Lawa, Johnny’ego Deppa i Colina Farrella. Zamienia się ona trochę w rywalizację o to, który z odtwórców ma więcej charyzmy. Czas ekranowy nie ma tu żadnego znaczenia – Ledger zajmuje go najwięcej, ale większą magię mają chwile rozegrane przez pozostałych aktorów. Ich drobne sceny, choćby właśnie dzięki ów aktorskim podmiankom, zyskują nieprzewidywalność i dozę szaleństwa, której reżyserska robota Gilliama nie jest w stanie wykreować przez dwie godziny.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„PAPIEŻYCA JOANNA” („POPE JOAN”, REŻ. SONKE WORTMANN)
Film idealny, szczególnie do emisji w ramówce wigilijnej w samo południe. Tam, gdzie dzieła marne, długie, w plastikowej scenerii kręcone i w patetycznie uduchowiony sposób przybliżające żywoty świętych mniejszych i większych. Obsada mocno myląca. Niedawna terrorystka z Baader-Meinhof Johanna Wokalek gra kobietę, która została papieżem. Niedawny Faramir David Wenham znowu gra Faramira, a pamiętny Fred Flinstone John Goodman występuje w roli Freda Flinstone’a w średniowiecznych ciuszkach. Na ekranie przewijają się zatem klimaty z „Władcy pierścieni” (wszystkich części), „Harry’ego Pottera” (dwie pierwsze odsłony), „Pasji”, „Imienia róży”, „Quo Vadis”. Niestety, wszystkie w konwencji raczej parodystycznej.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„SAMSON I DALILA” („SAMSON I DALILAH”, REŻ. WARWICK THORTON)
Punkt wyjścia sugeruje kulturowe zderzenie na miarę „Czarnej Carmen” Marka Dornforda-Maya, ale z artystycznego zamachu na starotestamentową przypowieść wychodzi filmowy trup. Australijczykowi Warwickowi Thortonowi bardziej zależy na fotografowaniu plenerów i skansenowej brzydoty otoczenia niż szukaniu uniwersalnych walorów historii. Konsekwencją tego postępowania „Samson i Dalilah” szybko się hermetyzuje, zamyka przed widzem i zrywa nić porozumienia z oglądającym. Cel podjęcia dyskusji z biblijną przypowieścią szybko staje się wyzwaniem umieszczenia jej w nieoczywistej scenerii z ominięciem ideologicznych niedogodności. Równie dobrze mogła być to prosta fabuła nie wynikająca z istniejącej legendy o Samsonie i Dalili, ponieważ reżyser wcale nie ma ochoty wdawać się w twórczą polemikę z pierwowzorem.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„W CHMURACH” („UP IN THE AIR”, REŻ. JASON REITMAN)
Nieco słabsze od „Dziękujemy za palenie”, nieco lepsze od „Juno”. Drobne wady nie mają tu jednak większego znaczenia. Wdzięk, klasa i sympatia zarówno do bohaterów, jak i do widza, wytrąciły oręż najbardziej wymyślnym filmom pokazywanym na festiwalu. Składający się z trzech produkcji dorobek Reitmana teraz już oficjalnie i z pełnym przekonaniem można uznać za twórczość konsekwentnej osobowości reżyserskiej. Osobowości pomysłowej, małym krokami i cierpliwie zmierzającej do filmu, który kiedyś zapisze się w historii jako arcydzieło, choć nie będzie ani obrazem wystawnym, ani wybitnie wirtuozerskim, ani fabularnie wydumanym. Kapitalnie prowadzeni aktorzy, nadzwyczajna płynność zacierania granic między konwencjami, świetna ścieżka dźwiękowa, błyskotliwe dialogi, ale przede wszystkim: niekonwencjonalny temat ujęty w nieoczywisty sposób. Niezależni amerykańscy reżyserzy już zdążyli skompromitować te wartości, wykrzywić je i wykpić. Reitman przywraca im dawny blask.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„ZAKOCHANY GŁUPIEC” („FLASHBACKS OF A FOOL”, REŻ. BAILLIE WALSH)
W jednym z pierwszych ujęć pojawiają się prężne pośladki Daniela Craiga. Miłe są złego początki, można by rzec, brnąc dalej w film Baillie Walsha. James Bond w „Zakochanym głupcu” (swoją drogą, świetny tytuł) gra Joe Scotta, wyniszczonego nałogami aktora. Narkotyki i alkohol dominują w jego smutnym życiu. Niechybnie śmierć nadejdzie jutro. Joe ląduje na samym dnie, z którego wyciąga go (i mętniejącą powoli fabułę) wiadomość o śmierci przyjaciela z dzieciństwa. Reszta filmu w długiej retrospekcji przybliża szczenięce lata Joego i błędy młodości, które doprowadziły go do obecnego zagubienia. Logika historii i motywacje postaci stanowią tu kwestię drugorzędną, ponieważ reżyser i tak wędruje swoimi ścieżkami, przez takie same zresztą przeprowadzając bohaterów. Nic w „Zakochanym głupcu” się nie klei, poszczególne sceny nie usprawiedliwiają kolejnych, sensowne kreślenie charakterów dla twórców najwyraźniej… nie ma sensu, a ciąg przyczynowo-skutkowy to dla Baillie Walsha jakieś science fiction. Całą tę fantazję reżysera kończy, na poły melodramatyczny, na poły tragiczny finał. Rozumiem, że dla Craiga Bond to za mało, ale nie mógłby chociaż przekartkować wcześniej scenariusza?
koniec
9 grudnia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja

Filmowy rok 2010: Porażki i sukcesy 2010
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Karol Kućmierz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek, Artur Zaborski

„The Social Network” najlepszym filmem roku według Stopklatki i Esensji
— Esensja

Odkrywanie Ameryki, czli pierwszy AFF
— Karol Kućmierz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek, Artur Zaborski

Jak aż po grób obchodzić Zaduszki za życia
— Artur Zaborski

Co nam w kinie gra: Aż po grób, Pozwól mi wejść
— Ewa Drab, Urszula Lipińska

Co nam w kinie gra: Ja, Don Giovanni, Salt, Święty interes, Avatar: Wersja specjalna
— Urszula Lipińska

„Kick-Ass” najlepszym filmem II kwartału w polskich kinach
— Esensja

Wrażenie pustki
— Ewa Drab

Co nam w kinie gra: Robin Hood, Samotny mężczyzna
— Piotr Dobry, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Remanent filmowy 2022: „Idiota” za kratkami
— Sebastian Chosiński

Krótko o filmach: Mroczna sielanka
— Sebastian Chosiński

Wiatraki pokonane!
— Kamil Witek

Krótko o filmach: Sprawiedliwość po australijsku
— Marcin Mroziuk

Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Wrzesień 2017 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Kiedy irański mężczyzna kocha irańską kobietę
— Karolina Kopcińska

Esensja ogląda: Grudzień 2016 (6)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Robak

Esensja ogląda: Luty 2014
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Październik 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Kamil Witek

Tegoż autora

Bez wstydu, ale tylko w ciemności
— Urszula Lipińska

Lepiej się nie zbliżać
— Urszula Lipińska

Zagrożenie życia
— Urszula Lipińska

Dwugłos o „Daas”
— Urszula Lipińska, Michał Oleszczyk

Bieg po prawdę
— Urszula Lipińska

Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

ENH, czyli ponad pół setki filmów (2)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

ENH, czyli ponad pół setki filmów (1)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Matka, żona i kochanka
— Urszula Lipińska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.