„Avatar” najlepszym filmem IV kwartału w polskich kinach według Stopklatki i EsensjiPrzedstawiamy podsumowanie IV kwartału 2009 roku w polskich kinach przygotowane przez dziennikarzy Stopklatki i „Esensji”. Na czele zestawienia tym razem trówymiarowy superprzebój Jamesa Camerona.
Esensja„Avatar” najlepszym filmem IV kwartału w polskich kinach według Stopklatki i EsensjiPrzedstawiamy podsumowanie IV kwartału 2009 roku w polskich kinach przygotowane przez dziennikarzy Stopklatki i „Esensji”. Na czele zestawienia tym razem trówymiarowy superprzebój Jamesa Camerona. To już ostatnie kwartalne podsumowanie najlepszych filmów roku 2009 w głosowaniu dziennikarzy Stopklatki i „Esensji”. Obie redakcje nie miały najmniejszej wątpliwości, że na szczycie tego zestawienia powinien znaleźć się „Avatar”. IV kwartał 2009 roku to premiery od 1 października do końca grudnia i trzeba przyznać, że był to bardzo dobry filmowy okres. Do kin w ostatnich trzech miesiącach trafiło wiele znakomitych tytułów, które poruszyły naszą wyobraźnię i serca. O ile więc zwycięstwo „Avatara” nie podlega najmniejszym dyskusjom, o tyle kolejne filmy w tym zestawieniu musiały mocno rywalizować o swoją pozycję i miejsce w finałowej dziesiątce. James Cameron swoim „Avatarem” dokonał rzeczy niezwykłej, zabrał nas ponownie na wyprawę w głąb swojej nieograniczonej wyobraźni i ponownie zachwycił wizją światów. Wielu starszych widzów w kinie poczuło się jak na seansach najważniejszych filmów z młodzieńczych lat. Piękna opowieść ze szlachetnym przesłaniem, stworzona za pomocą techniki, która wprowadziła kino na nowe ścieżki rozwoju. W kinie (przede wszystkim science fiction) narodził się nowy klasyk, ale jak się okazuje, niejedyny w ostatnich miesiącach. Drugie miejsce w podsumowaniu IV kwartału zajął bowiem inny znakomity film fantastycznonaukowy. Mowa tutaj oczywiście o „Dystrykcie 9”. To obraz zrealizowany za marne grosze w porównaniu z „Avatarem”, ale zdecydowanie dowodzący, że w filmowym science fiction drzemie jeszcze wiele oryginalnych pomysłów. Podobnie jest ze studiem Pixar, które z filmu na film zachwyca widzów swoimi niesamowitymi pomysłami. Trzeci na naszej liście fantastycznie przygodowy „Odlot” to szczytowe osiągnięcie studia. Czwarte miejsce dla filmu bardzo małego, ale bardzo pięknego i na swój sposób niezwykłego. „500 dni miłości” nie jest klasycznym obrazem o miłości, nie jest też klasycznym spojrzeniem na związki między ludźmi. Wszystko za sprawą dwójki kapitalnie przedstawionych bohaterów i ciekawej narracji przybliżającej tę historię. Świetną dwutorową narrację posiada polski „Dom zły” Wojciecha Smarzowskiego. Mocne, genialnie nakręcone, bardzo wiarygodne i wciągające kino znalazło się na piątym miejscu naszej listy. W gronie najlepszych filmów IV kwartału odnajdujemy także takie obrazy jak „Biała wstążka”, „Solista”, „Zombieland”, „Rewers” (drugi polski film w gronie najlepszych) oraz „Dobry, zły i zakręcony”. Bardzo to różnorodne tytuły, reprezentujące szeroki gust dziennikarzy biorących udział w głosowaniu. Poniżej szczegółowe zestawienie najlepszych filmów IV kwartału 2009 roku. Cameronowi udała się wielka sztuka – zrobił „Gwiezdne wojny” XXI wieku. Wielu przed nim próbowało, ale dopiero teraz zbliżyliśmy się do siły oddziaływania dzieła Lucasa. Do archetypicznej opowieści o rywalizacji dobra i zła, z jasno określonymi stronami, działającej silnie na proste emocje, oszałamiającej pod względem formy. Jeśli macie w sobie jeszcze coś z dziecięcej pasji, z fascynacji fantastycznymi historiami, innymi światami, indiańskimi opowieściami, przygodą, odkryciami, historiami o przyjaźni, miłości, poświęceniu – w „Avatarze” powinniście się zakochać. „Dystrykt 9” to nowatorska produkcja, która nie tylko zmieni oblicze kina science fiction, ale kina w ogóle. To niesamowicie przemyślany film, którego zamierzone niedoskonałości formalne doskonale budują atmosferę i realizm. Natomiast zaskakująca fabuła sprawia, że „Dystrykt 9” jest bez wątpienia najbardziej intensywnym seansem tego roku. Oby tylko Neill Blomkamp – ten debiutujący wizjoner – nie poprzestał na tak doskonałym filmie. „Odlot” to filmowa przygoda w najlepszym wydaniu, jawnie nawiązująca do magicznej ery Hollywood lat 30., ale korzystająca też ze standardów rozrywki współczesnej. Wzbijając się w obłoki, stary Fredericksen porzuca betonową dżunglę na rzecz dzikiej zieleni Ameryki Południowej, a sięgając po dziecięcą potrzebę ekscytacji, staje na czele najbardziej emocjonującej ekspedycji od czasów „Ostatniej krucjaty” Indiany Jonesa czy wyprawy tytułowych „Goonies”. Rozentuzjazmowana przygoda łączy w sobie poszanowanie gatunkowej tradycji z magią dziecięcej wyobraźni. Dlatego też pośród zielonej dziczy Carl i Russell spotkają egzotycznego ptaka-giganta, rozgadane psy, ale i słynnego, zaginionego przed kilkoma dziesięcioleciami podróżnika. Komedia romantyczna bez tradycyjnego happy endu? Film o miłości na wesoło. w większości poświęcony rozstaniu i próbie „wyleczenia” się z ukochanej osoby? Niezależne, kameralne kino, które stało się przebojem amerykańskich kin? „500 dni miłości” Marca Webba pozytywnie zaskakuje niesztampowymi rozwiązaniami, wprowadzającymi świeżość do gatunku praktykującego w kółko te same schematy. Oczywiście wciąż będąc przyjemną komedią romantyczną, nie próbuje odkryć wielkich prawd i zrewolucjonizować kina, ale po prostu bawi, będąc na pewno bliżej widza i rzeczywistości niż większość podobnych filmów. W rytm połamanych, szalonych dźwięków muzyki skomponowanej przez Mikołaja Trzaskę kręci się ekipa Smarzowskiego, tłum męskich bohaterów granych przez polskich aktorów charakterystycznych, ludzi o twarzach, których nie można zapomnieć ani z nikim pomylić: Arkadiusz Jakubik, Marian Dziędziel, Bartłomiej Topa, Lech Dybik, Eryk Lubos i wielu innych. Każdy z nich jest świetny, chociaż przecież przez cały film praktycznie nic tylko piją, palą, pieprzą, kłamią, zdradzają. Prawie wszystkim im przychodzi to niezmiernie łatwo, żyją bowiem w domu złym, złym dlatego, że nikt z jego mieszkańców zła już nie dostrzega. „Białej wstążce”, podobnie jak innym filmom Hanekego, bardzo daleko do kina psychologicznego. Reżyser nie znosi trywialnych wyjaśnień, a dewiacje, traumy, patologie jednostek zawsze mają u niego podłoże socjologiczne. Wewnętrzne nakazy i zakazy, wykształcone w procesie wychowania, wracają w różnych wariacjach, funkcjonują na marginesie, by niespodziewanie wypłynąć i znokautować. Bariera, jaką Haneke stawia między bohaterami a widzem, uniemożliwia łatwe pocieszenia, krzepiącą i oczyszczającą projekcję-identyfikację. „Białą wstążkę” oglądamy z boku, zdystansowani, przypatrując się z rosnącą trwogą, jak niepostrzeżenie, powoli, nieubłaganie rodzi się zło. Spójną całość filmu Wrighta podtrzymują świetni aktorzy: Jamie Foxx jako Nathaniel jest nieprzewidywalny, wesołkowaty albo częściej smutny, słowotok zamienia na izolujące go milczenie, zachowuje się jak przestraszone dziecko lub staje się agresywny jak niebezpieczny człowiek ulicy. Kroku dotrzymuje mu Robert Downey Jr, konstruując dużo mniej spektakularną, ale równie dobrą rolę, z wyczuciem, odpowiednią dozą zdystansowania i ostrożnie wymierzoną dawką skrywanych emocji. Oglądając obu aktorów, nietrudno poczuć autentyzm przedstawionej historii, która wydarzyła się naprawdę, a w streszczeniu wydaje się owocem wyobraźni hollywoodzkiego scenarzysty. Solidne amerykańskie kino rozrywkowe z ciekawie napisaną parą głównych bohaterów, dobrymi efektami specjalnymi, widowiskową rozwałką i fenomenalnym występem Billa Murraya w roli Billa Murraya. Trupio dobry pomysł z kodeksem przetrwania głownego bohatera, którego punkty ilustrowane są przykładami z życia (a raczej gwałtownej śmierci nieprzestrzegających reguł wspomnianego kodeksu nieboraków). Borys Lankosz błyskotliwie bawi się kinem, nie zapominając jednocześnie o tonach serio. Znajduje on miejsce i na farsę, i dramat, dzieląc akcenty w wyważonych proporcjach. Nad całością przeważa jednak duch dobrej, inteligentnej zabawy, zatem powodów do mimowolnego uśmiechu jest znacznie więcej. Czemu nie należy czynić zarzutu – akurat to komediowe ujęcie w jakiś przewrotny sposób pozwala poczuć wyraźnie to, co było złe w okresie, w którym toczy się cała intryga. Śmiech jest zdrowy, pozwala z bezpiecznego dystansu spojrzeć na sprawy gorzkie, ponure, stanowiące złe wspomnienie o naszych dziejach. Kim Ji-woon, koreański reżyser, lubi próbować swych sił w różnych gatunkach filmowych. Zaczynał od komedii (czarnej lub satyrycznej) później próbował horroru, sensacyjnego thrillera, by wreszcie sięgnąć po western. Western nie do końca typowy, bo toczący się w Mandżurii w latach 30. XX wieku. Western, w którego scenografii dominują chińskie lampiony. Western, w którym bohaterowie nie chodzą w dżinsach i kapeluszach, lecz zakładają kożuszki i futrzane czapy bądź eleganckie garnitury. Jednak mimo tego wszystkiego „Dobry, zły i zakręcony” prezentuje wszelkie cechy gatunku w jego najbardziej klasycznej formie. Czarne charaktery i szlachetni (no, w miarę) rewolwerowcy, miasto bezprawia, pustynia zamiast prerii, efektowne strzelaniny i pojedynki. |
Tańczący ze smerfami oczywiście na liście..
Nie lepiej poczekać jak minie pierwsza euforia?
Niby co zmieni(ł) "Dystrykt 9"? Poza kolegami z działu muzycznego nikt już tego filmu nie pamięta.
Przecież druga połowa "Dystryktu 9" to całkowita porażka fabularna. :) Pierwsze kilkadziesiąt minut stwarza duże napięcie (dramat bohatera, stylizacja na film dokumentalny), ale potem wszystko znika w wybuchach najważniejszego miejsca świata zdobywanego szturmem przez dwu cywilów z superbronią, którą ledwo co potrafią obsługiwać. Fabuła też od połowy filmu staje się przewidywalna aż do bólu.
Cieszy mnie za to docenienie "Rewersu" i "Domu złego".
Tak czy inaczej, dzięki za podsumowanie, fajnie się to czyta. :-)
Droga "Esensjo", co się dzieje? Brak liter, przecinki szaleją...
Zamieniłbym kolejnością dwa pierwsze filmy. Dla mnie zdecydowanie "Dystrykt 9" był najlepszym filmem s-f i to nie tylko 2009 roku, ale co najmniej ostatniej dekady. Wiem, że niektórzy nie zgodzą się z moją opinią, ale według mnie za 5-10 lat to właśnie District 9 będzie wymieniany jednym tchem obok Odysei Kosmicznej i Blade Runnera, Avatar będzie już nieco przestarzałym pokazem technologii 3D, ktory nie przetrwa próby czasu. Tym właśnie jest dla mnie "Avatar" - przereklamowanym eye candy o banalnej, schematycznej fabule pełnej bzdur i nielogiczności (latające wyspy, z których spadają wodospady!). Swoje przeżycia z pokazu Avatara w 3D porównałbym do wpatrywania się przez trzy godziny w jakąś nową wizualizację do Winampa.
Problemem \'D9\' jest to, że krótkometrażowy \'Alive in Joburg\' z 2005 jest o wieele lepszy. Krótka forma zostawia sporo miejsca na własną interpretację, za to mniej na błędy, pełnometrazówka za to ostro już razi nielogicznymi rozwiązaniami.. Ciekawe, że do premiery \'D9\' sam \'Alive..\' był raczej niszowy na takim YT (liczba wyświetleń). Nielogiczności/nieoczywistość zachowań z \'Avatara\' to betka przy filmie Blomkampa, ciekawe jak wyglądałoby jego \'Halo\' w zamian ? Co do \'przereklamowanym\' - ja tam nie kojarzę reklam Avatara, za to \'D9\' tak - jakieś wlepki, reklamy wirusowe, tid. Ciekawe który film miał w polsce większy budżet na reklamę ? \'Swoje przeżycia...\": wspólczuję ..używania wciąż jeszcze winampa :), ale i braku radosnego (dziecięcego?) \'zawieszenia niewiary\' - na \'Avatarze\' tłumy tego zawieszenia doświadczają jak widać, na D9 patrząc po sobie - błędy to uniemożliwiły. Szkoda, mógł to być doskonały film, na szczeście wciąż pozostaje krótkometrażowa świetna wprawka.
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
50 najlepszych filmów o żywych trupach według czytelników Esensji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 4
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja
Piątka na piątek: Cztery nogi dobrze?
— Esensja
Najlepsze filmy SF – wybór czytelników
— Esensja
100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja
Krótko o filmach: Indianiątko Jonesiątko
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Niesamowitość liczona w gramach
— Sebastian Chosiński
Mąż stanu, którego trudno polubić
— Sebastian Chosiński
Kto ty jesteś? Symbiont mały!
— Sebastian Chosiński
Wielkość i małość rodu Laurentów
— Sebastian Chosiński
Usłyszcie ich krzyk!
— Sebastian Chosiński
Krótko o filmach: Białe oczka i uśmiechnięta paszcza
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry
Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk
One Man Show
— Kamil Witek
Zmarł Leonard Pietraszak
— Esensja
50 najlepszych filmów 2019 roku
— Esensja
50 najlepszych filmów 2018 roku
— Esensja
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów dokumentalnych XXI wieku
— Esensja
20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych westernów XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja
Całkowicie nie zgadzam się z obecnością "District 9" i "Zombieland" na tej liście.