50 najlepszych filmów o miłościEsensja50 najlepszych filmów o miłościNajpopularniejsza powieść fantastycznej społecznej obserwatorki, Jane Austen, doczekała się nie wyidealizowanej, ale za to niezwykle zgrabnej, zwiewnej i romantycznej ekranizacji wyreżyserowanej przez jednego z ciekawszych brytyjskich twórców młodego pokolenia, Joe’ego Wrighta. Oczywiście doskonale znamy tę historię: Elizabeth Bennet jest uparta, błyskotliwa i szybko wyrabia sobie o innych opinie, podczas gdy bogaty arystokrata Fitzwilliam Darcy to człowiek introwertyczny, cichy i bardzo dumny. Początkowa niechęć powoli, krok po kroku, przemienia się w miłość opartą na wzajemnym szacunku i fascynacji. Jak widać, prawdą jest, że lubimy najbardziej te opowieści, które dobrze znamy. Na szczęście Joe Wright nie powtarza się, próbując jedynie zyskać uznanie bez większych starań, ale przygląda się powieści Jane Austen zupełnie na nowo, co daje doskonałe rezultaty. „Duma i uprzedzenie” jest uroczo austenowska w duchu, ma znakomite dialogi i nowatorskie zabiegi wizualne: w pamięć zapada przede wszystkim uzyskanie efektu panoramy społecznej na przyjęciu, kiedy kamera jedzie przez kolejne pomieszczenia, zatrzymując się na kolejnych postaciach. Jednak siła adaptacji Wrighta polega chyba jednak na ulotności rodzącego się między głównymi bohaterami uczucia. W końcu miłość niespieszna, subtelna i zawieszona gdzieś między zakochanymi w przelotnym dotyku najbardziej trafia do przekonania prawdziwym romantykom. Ewa Drab Czytaj też naszą recenzję. Nawet dziś, dostrzegając wielkość i dojrzałość filmów z Pixara, trzeba oddać Disneyowi należne mu honory. Oglądając „Piękną i bestię” po latach, przysłoniętych przez „Shreki” i „Odloty”, okazuje się, że w ołówkowych animacjach przetrwało najważniejsze: emocje. Wypracowana przez Disneya maniera lekko egzaltowanych zachowań, gwałtownych porywów, śpiewania bez szczególnych powodów i czarownej naiwności nadal służy tym filmom, mimo staromodności powyższych pomysłów. Pierwsza animacja nagrodzona najważniejszym Złotym Globem, pierwsza nominowana do Oscara dla najlepszego filmu. I pierwsza, która trwoży jak horror a kryje się pod płaszczykiem bajki. Już przy otwierającej scenie zaczyna się delikatne podgryzać paznokcie z nerwów, a im dalej w las (i to dosłownie) tym bardziej prawdopodobne, że odnajdziemy zęby gdzieś w okolicach łokci. Ale nie pomyliliśmy rankingów – film Gary’ego Trousdale’a i Kirka Wise’a to olśniewająca historia o rozkwitaniu pięknej miłości w najobrzydliwszych sceneriach. Niech was nie zmyli jej dwuwymiarowość – uczucia są tu absolutnie trójwymiarowe i namacalne. Urszula Lipińska Patrząc na nasz miłosny ranking, można rozpaczliwe zapytać: „Co z tą polską?”. Czy miłość pod flagą biało-czerwoną sprowadza się tylko do nadawania nowych tytułów starym fabułom i wciąż tylko kochaj i tańcz, nigdy nie mów nigdy, nie kłam kochanie i tylko mnie kochaj…? Nie mamy pięknych tradycji melodramatu jak Rosjanie, ale mamy „Jak być kochaną”– lekturę obowiązkową i wybitną. Nie bez powodu przywołałam dziedzictwo rosyjskiego kina, bo film Wojciecha Jerzego Hasa odwołuje się do znajomych temu państwu rejonów: miłość i polityka okazują się nierozerwalnym związkiem, mocniejszym niż ten między kobietą i mężczyzną. Niektóre tony z „Jak być kochaną” spotykają się w jednym punkcie z „Czterdziestym pierwszym”, niektóre – z „Lecą żurawie”. Wracając jednak do Polski, to Andrzej Munk zawsze najgłośniej kpił z bohaterstwa. Has staje obok i robi chór wzbogacający osobisty i tragiczny wymiar munkowskiej pieśni. W „Jak być kochaną” Wiktor Rawicz – uosobienie marności w niemal każdym przejawie swojej osoby, zwichnięty przez czasy, dobity przez słabość własnego charakteru – krzywdzi Felicję bardziej niż najgorszego wroga. Przy tym, co jej robi, lodowata obojętność Humphreya Bogarta wydaje się szczytami męskiej czułości. Ale nie jest „Jak być kochaną” filmem o tym, że wojna wycięła serca mężczyznom, tylko o tym, że nawet w trudnych warunkach, przetrwały one w kobietach i to wciąż bijące. Szlachetność aktorstwa Barbary Krafftówny ma w sobie przejmującą szczerość po której nie widać tego niemal półwiecza, które dzieli dzień dzisiejszy od premiery filmu. Nie ma w polskim kinie bardziej spełnionego filmu o miłosnym niespełnieniu niż ten. Urszula Lipińska
Wyszukaj / Kup Znakomity film Gondry′ego (reżyseria) i Kaufmana (scenariusz) jest jednym z najpiękniejszych i najoryginalniejszych hymnów na cześć miłości. Scenariusz, oparty o fantastycznonaukowy pomysł możliwości czyszczenia pamięci z wybranych wspomnień, jest tylko podstawą do rozprawy o naturze pamięci i naturze miłości. Pamięć, pomińmy, bo nie jest tematem niniejszego rankingu, mówmy o miłości. W tym filmie jest ona głównym powodem decyzji bohaterów o poddaniu się zabiegowi – bowiem to bolesne wspomnienia miłosne próbują oni usuwać. Ach, jakże wspaniale byłoby nie cierpieć po rozstaniu, lecz po prostu usunąć z pamięci wspomnienia dawnego uczucia! Ale tak się nie da – bo z tym usunięciem tracimy część samego siebie, bo przeżycia miłosne nas determinują, usunięcie ich spowoduje zniknięcie wielu innych wspomnień. Co więcej – to i tak musi dać oczekiwanego efektu. Joel i Clementine zakochują się w sobie ponownie i być może ponownie będą musieli przejść także przez te przykre momenty. Dlaczego się zakochują? Może są sobie przeznaczeni, może to fascynacja, która zawsze będzie się powtarzać, a może to jeszcze inna przyczyna? Mimo tego, że wiedzą, że ich poprzednia próba stworzenia związku się nie udała (skoro oboje chcieli wymazać to drugie z pamięci), chcą spróbować jeszcze raz. Czemu? Bo to, co znów przeżyją ze sobą może być warte kolejnego, nawet bolesnego rozstania? Może jest tak jak w pewnej piosence Gartha Brooksa o tytule „The Dance”. Gdy tańczył z ukochaną pod gołym niebem, nie wiedział, że później będzie rozstanie, ból i cierpienie. Ale w momencie tego tańca wszystko – cały wszechświat – było po prostu doskonałe. Gdyby wcześniej znał przyszłość, mógłby zrezygnować z tego związku. Wtedy uniknąłby bólu – ale utraciłby także ten jeden, jedyny, doskonały taniec. Joel i Clementine wiedzą, że ich związek może się rozpaść, bo tak już kiedyś było. Ale ta chwila, gdy leżą razem na lodzie i patrzą na rozgwieżdżone niebo, może być tego warta. Czyż to nie najpiękniejszy pean na cześć miłości? Konrad Wągrowski Czytaj też naszą recenzję. Pocałunek głównych bohaterów z legendarnego dzieła Victora Fleminga to ikona filmowego romansu, mimo że ta epicka, 4-godzinna opowieść porusza, oprócz kwestii miłości, także wiele innych tematów. Jednak, gdy słyszymy tytuł „Przeminęło z wiatrem” na myśl przychodzi przede wszystkim obraz ostentacyjnego uczucia w różnych formach: miłość do ziemi, do ojczystego miasta, do rodziny, do kraju, do wolności i niezależności. Dopiero na końcu wyliczanki pojawia się miłość między bohaterami, która również przyjmuje zaskakujące formy. W końcu taka bohaterka jak Scarlett O′Hara nie potrafi obdarzać uczuciem w sposób jasny i prosty. Stąd, gdy miota się między Ashleyem Wilkesem a Rhettem Butlerem przechodzi od kaprysu i egoistycznych zachcianek przez wdzięczność i wątpliwości po podziw i determinację w odzyskaniu ukochanego. Nic dziwnego, że tak bogate, bardzo ambiwalentne i pokrętne uczucie odcisnęło się piętnem na historii kina i nie może zostać pominięte, gdy mowa o miłości w filmach. Poza tym, „Przeminęło z wiatrem” zastosowuje się do wszelkich reguł dobrego romansu, w którym liczą się wyraziści bohaterowie, obdarzając ekranową namiętność nieokiełznaną osobowością Vivien Leigh i twardym charakterem Clarka Gable′a. Duetu zapamiętanego na zawsze. Ewa Drab Ekranizacja sztuki Wiktora Rozowa była pierwszym światowym sukcesem kina radzieckiego po 1956 roku, w którym odwołano obowiązujące dotychczas w sowieckiej kinematografii zasady realizmu socjalistycznego. Złota Palma na festiwalu w Cannes i nagroda indywidualna dla Tatiany Samojłowej to najważniejsze laury, jakie zebrał obraz Michaiła Kałatozowa. Akcja rozpoczyna się w czerwcu 1941 roku w dniu hitlerowskiej agresji na Związek Radziecki, która brutalnie przerywa idyllę zakochanych w sobie po uszy pięknej Weroniki (Samojłowa) i przystojnego Borisa Borozdina (Aleksiej Batałow). Chłopak, jak na patriotę przystało, postanawia jako ochotnik ruszyć na front. Opuszczając dom, prosi swego kuzyna Marka, młodego i zdolnego pianisty, aby zaopiekował się wybranką jego serca. Nie wie, że pianista od dawna już platonicznie kocha się w dziewczynie. Przewrotny los sprawia, że Weronika – na co dzień pielęgniarka w szpitalu – zostaje żoną Marka. Ich związek trudno jednak uznać za szczęśliwy; muzyk jest bowiem typowym egoistą, żądnym sławy, który – szybko nacieszywszy się małżonką – nie stroni od towarzystwa innych kobiet. Tymczasem ona wciąż myśli o Borozdinie, od którego nie ma żadnych wiadomości. Gdy kończy się wojna, z nadzieją wyczekuje na dworcu kolejowym, wypatrując go wśród wracających do domu żołnierzy. Nie wie, że Boris zginął już na samym początku walk, przeszyty kulą wystrzeloną przez niemieckiego snajpera. „Lecą żurawie” to niezwykle rozczulający melodramat z Wielką Wojną Ojczyźnianą w tle. Kilka momentów może przyprawić widza o potok łez. Na przykład pożegnanie na dworcu, kiedy Weronika spóźnia się i nie jest już w stanie w tłumie odjeżdżających na front mężczyzn odnaleźć ukochanego Borisa. Nie mniej wzrusza scena pierwszego zbliżenia między dziewczyną a Markiem, rozegrana na tle bombardowanej przez Niemców Moskwy, gdy chcąc zagłuszyć własny strach, chłopak oddaje się szaleńczej grze na fortepianie. Najbardziej jednak rozpoznawalną z całego filmu jest scena śmierci tonącego w błocie Borozdina, któremu stają przed oczyma najpiękniejsze chwile spędzone z ukochaną. Obraz Kałatozowa ujmuje po dziś dzień siłą ekspresji i pełną gamą odmalowanych na ekranie uczuć, w czym wielka zasługa odtwórców głównych ról – Samojłowej i Batałowa (znanego również z innego, obecnego na naszej liście melodramatu – „Moskwa nie wierzy łzom” Władimira Mieńszowa). Sebastian Chosiński Czytaj też naszą recenzję. Mieliśmy już na niższych pozycjach naszej listy kilka filmów animowanych – oczywiście od wielkiego Disneya, z czasów świetności studia. Jednak XXI wiek należy już do Pixara i okazuje się, że to nie tylko chwilowe przejęcie pałeczki, ale być może dominacja nawet w kategoriach historycznych – genialny, przełomowy „WALL-E”, szczytowe osiągnięcie studia przebił naszym zdaniem „Zakochanego kundla” czy „Piękną i bestię”. Ale nie mogło być inaczej i bo Pixar robi to samo co Disney tylko lepiej, subtelniej. I tym ciekawiej, że stawia sobie wysoko poprzeczkę: zamiast pięknej księżniczki – niehumanoidalny robot, zamiast słodkich piosenek – pół filmu bez choćby jednego dialogu. Magicy z Pixara powrócili bowiem do korzeni i zagrali tym, czym z definicji jest kino – obrazem. Małe robociki nie muszą nic mówić byśmy wiedzieli co myślą i co czują, wystarczy że popatrzymy na ich zachowanie, na „mimikę”, nawet świetna muzyka jest jedynie nieobowiązkowym dopełniaczem, bez którego fabuła byłaby aż nadto jasna. A ta, jak mało który film z tej listy opowiada o miłości przede wszystkim – przecież cała, koncertowo zrealizowana pierwsza połowa filmu to historia samotności, a później rodzącego się uczucia. Miłości trochę niepewnej może nawet nieudolnej, ale jakże wzruszającej dzięki temu, że szczerej. Owszem, później Pixar porusza też inne tematy, równie ważkie i ciekawe – i chwała mu za to! – ale „WALL-E” to przede wszystkim opowieść o miłości niepozornego robocika do pięknej robociej dziewczyny, dzięki której pokonuje wszystkie przeciwności losu, ratując siebie, ją, a przy okazji całą ludzkość i Ziemię. Nie tylko znakomita animacja, to po prostu Wielkie Kino. Jakub Gałka Czytaj też naszą recenzję.
Wyszukaj / Kup Gdy Clint Eastwood pokazał „Co się wydarzyło w Madison County”, ekranizację powieści, wielu krytyków i widzów pukało się w głowę – naczelny twardziel kina robi wyciszony i refleksyjny film o miłości? Pierwsze recenzje nie były zbyt entuzjastyczne, choć trudno też uznać je za krytyczne. Po prostu Eastwood wszystkich zaskoczył – i docenienie tej pięknej opowieści musiało przyjść z czasem. „Co się wydarzyło w Madison County” to kolejna na naszej liście opowieść o miłości niespełnionej, spóźnionej, o uczuciu ludzi dojrzałych, którzy zdają już sobie sprawę z uwarunkowań. On, Robert, nigdy nie zagrzał miejsca – jest fotoreporterem National Geographic, zjeździł cały świat, a teraz trafił do małego, zapomnianego hrabstwa, które jest znane z jednego tylko powodu – kilku nietypowych mostów, o których ma zrobić reportaż. Ona, Francesca, jest jego całkowitym przeciwieństwem – wyszła za mąż tuż po wojnie, za żołnierza, który zabrał ją z Włoch. Od 20 lat mieszka na farmie, opiekując się domem, kiedyś dziećmi, które już stały się dorosłe. Jej mąż to porządny uczciwy człowiek, ale jednak nigdy go tak naprawdę nie kochała. Przekonuje się, że miała dobre życie, ale wie, że czuje niespełnienie. Każde z nich może zaoferować drugiemu to, czego to drugie nigdy nie miało – dwoje dojrzałych ludzi łączy krótki, czterodniowy romans, ale oboje zdają sobie sprawę, że także nieuniknione rozstanie. Wiedzą, że pewnym momencie za późno jest już na całkowitą odmianę swego losu, ale wspomnienie tych czterech dni pielęgnują przez resztę życia. Pięknie zagrana historia przez Eastwooda i Meryl Streep historia nadaje nową treść dawnemu twierdzeniu, że rok miłości jest więcej wart niż całe życie bez niej. Czasem nie musi być to rok, czasem wystarczą cztery dni. Konrad Wągrowski Bardzo wysoka pozycja lekkiej komedii Richarda Curtisa na naszej liście z pewnością wielu zaskoczy. Cóż, można powiedzieć, że po prostu tak wyszło z głosowania – najwyraźniej jesteśmy wszyscy mniejszymi lub większymi sympatykami „To właśnie miłość”. Film ten jest swego rodzaju syntezą lekkiego, ale całkiem inteligentnego stylu wyznaczonego przez scenariusze Curtisa dla topowych angielskich komedii romantycznych, które, przyznajmy to, humorem i poziomem biją amerykańskie na głowę. Ale trzeba też przyznać, że film Curtisa pokazuje całą paletę barw tematu miłości – od wątków czysto humorystycznych (wyprawa „na laski” do USA, rozmowy podczas kręcenia dubli w filmie erotycznym, czy słynny wątek premiera UK), poprzez bardziej prawdziwe (jak sobie poradzić z miłością do żony najlepszego przyjaciela), aż po tematy już całkiem poważne (budowanie relacji z pasierbem po śmierci jego matki, odpowiedzialność wobec chorego brata, czy – najlepiej chyba poprowadzony – wątek dojrzałej fascynacji inna kobietą niż własna żona, bez refleksji dokąd ta fascynacja może prowadzić). Ważne też, że owe wątki tworzą razem bardzo spójne, wartkie i naprawdę, naprawdę dowcipne widowisko, które ogląda się z niekłamaną przyjemnością. No i jeszcze ten taniec Hugh Granta… Konrad Wągrowski Czytaj też naszą recenzję. Nie mogło być innej decyzji – „Casablankę” kochamy wszyscy dozgonną miłością. Za genialne role Bogarta, Bergman, Henreida, Rainsa. Za teksty Ricka. Za humor i cynizm kapitana Renault. Za klimat baru i całego miasta. Za muzykę i „As Time Goes By”. Za wyraziste postacie i szczere uczucia. Za „zawsze zostanie nam Paryż”. Za zakończenie. Za „początek pięknej przyjaźni”. „Casablanca” to przecudowna opowieść miłosna, ale poza tym oczywiście wybitne – praktycznie pod każdym względem – dzieło filmowe. Ale spójrzmy na tę miłość. Gorący romans w Paryżu, rozstanie, ponowne spotkanie, uświadomienie sobie złożoności nowej sytuacji, najtrudniejsze decyzje. Miłość czy obowiązek? Trójkąt, w którym nikogo nie możemy potępić, a więc żadne rozwiązanie nie może być satysfakcjonujące. Ale czy na miejscu Ricka postąpilibyśmy tak samo? Na litość, czy jakikolwiek mężczyzna wyrzekłby się kobiety w imię jakiegoś obowiązku, słuszności, prawości? Nie, to niemożliwe. Ale dlatego właśnie Rick staje się kimś absolutnie wyjątkowym, fascynującym. Czy możemy się dziwić Woody′emu Allenowi, gdy w „Zagraj to jeszcze raz, Sam” twierdzi, że całe życie czekał na taką chwilę, by móc się zachować tak jak wspaniały Bogie? Konrad Wągrowski Czytaj też naszą recenzję. • • • Czytaj Wielkie Rankingi Esensji: |
Szukam filmu, nie do końca pamiętam całego filmu ale może chodź trochę uda mi się wam przybliżyć o co mi chodzi. Pewna para zakochuję się w sobie, układa się między nimi lecz po jakimś czasie ona znika beż śladu. On próbuje ją odnaleźć lecz mu się nie udaję. Po jakimś czasie wychodzi na jaw że powodem zniknięcia kobiety była intryga innej kobiety która była ich znajomą,
Dziesięć miesięcy po „Końcu gry” Hans Kloss powrócił do Teatru Sensacji. Od października 1966 roku rozpoczęto (comiesięczną) emisję pięciu kolejnych odcinków „Stawki większej niż życie”. Na pierwszy ogień poszedł – ponownie wyreżyserowany przez Andrzeja Konica – „Czarny wilk von Hubertus”, czyli opowieść o tym jak J-23 stara się zlikwidować działający w okolicach Elbląga oddział Werwolfu.
więcej »Wyroby rodzimych browarów trafiają na półki również zagranicznych marketów, ale nie jest wcale tak prosto się o tym przekonać.
więcej »Wielbiciele Hansa Klossa mogli w czwartkowy wieczór 16 grudnia 1965 roku poczuć wielki smutek. W ramach Teatru Sensacji wyemitowano bowiem „Koniec gry”, spektakl zapowiadany jako ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Jak się niespełna rok później okazało, wcale tak nie było. J-23 powrócił na „mały ekran”. Mimo że jego pierwsze rozstanie z widzami nie należało do szczególnie spektakularnych.
więcej »Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Z wątrobą na dłoni
— Jarosław Loretz
Panika na planie
— Jarosław Loretz
Jak nie gryzoń, to może jaszczurka?
— Jarosław Loretz
Do sedna: Darren Aronofsky. Źródło
— Marcin Knyszyński
Klasyka kina radzieckiego: Miłość silniejsza od wojny
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Miłość i płacz, bez zgrzytania zębów
— Sebastian Chosiński
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych westernów XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Do kina marsz: Luty 2017
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Trzecia setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja
50 najlepszych polskich filmów wszech czasów
— Esensja
50 najlepszych polskich powieści fantastycznych
— Esensja
50 płyt na 50-lecie polskiego rocka
— Esensja
100 najlepszych filmów grozy wszech czasów
— Esensja
10 najlepszych polskich zbiorów opowiadań fantastycznych
— Jakub Gałka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Peryferal: Odc. 8. Każda akcja wywołuje reakcję
— Marcin Mroziuk
Peryferal: Odc. 7. Czas próby
— Marcin Mroziuk
Peryferal: Odc. 6. Na straży porządku i sprawiedliwości
— Marcin Mroziuk
Ultimate Goth
— Miłosz Cybowski
Peryferal: Odc. 5. Porozmawiajmy o zabijaniu
— Marcin Mroziuk
Peryferal: Odc. 4. Apokalipsa na wyciągnięcie ręki
— Marcin Mroziuk
Peryferal: Odc. 3. Małomiasteczkowe porządki
— Marcin Mroziuk
Peryferal: Odc. 2. Trudne do uwierzenia
— Marcin Mroziuk
Peryferal: Odc. 1. Ukryte reguły gry
— Marcin Mroziuk
Zmarł Leonard Pietraszak
— Esensja
Do kina marsz: Marzec 2020
— Esensja
Do kina marsz: Luty 2020
— Esensja
50 najlepszych filmów 2019 roku
— Esensja
Do kina marsz: Styczeń 2020
— Esensja
Do kina marsz: Grudzień 2019
— Esensja
Do kina marsz: Listopad 2019
— Esensja
Do kina marsz: Październik 2019
— Esensja
Do kina marsz: Wrzesień 2019
— Esensja
Do kina marsz: Sierpień 2019
— Esensja
Zna ktoś może tytuł filmu o dwojga kochanków którzy się rozstają bo on wyjeżdża na studia czy coś ale obiecuje wrócić, potem ona dowiaduje się że jest w ciąży i zaczyna go szukać ale nie znajduje go, potem przy porodzie umiera i prosi żeby ją pochować przy drodze żeby tam mogła czekać na powrót ukochanego, film w klimacie reto.Bardzo proszę tytuł,pozdrawiam.