Ranking na premierę: Bo świat i tak jest pokręcony! – 7 absurdów na siódmy film duetu Burton-DeppTwórca unikalnych, pełnych absurdów i makabry, dzieł filmowych, Tim Burton, znalazł w 1990 roku pokrewną duszę i inkarnację wszystkich swoich nieprzystosowanych do nudnej rzeczywistości filmowych postaci. Od tej pory nakręcił z Johnnym Deppem siedem filmów, z czego ostatni, „Alicja w krainie czarów”, właśnie gości na naszych ekranach. A jakie były najbardziej odlotowe sceny i pomysły z filmów tego duetu?
Ewa DrabRanking na premierę: Bo świat i tak jest pokręcony! – 7 absurdów na siódmy film duetu Burton-DeppTwórca unikalnych, pełnych absurdów i makabry, dzieł filmowych, Tim Burton, znalazł w 1990 roku pokrewną duszę i inkarnację wszystkich swoich nieprzystosowanych do nudnej rzeczywistości filmowych postaci. Od tej pory nakręcił z Johnnym Deppem siedem filmów, z czego ostatni, „Alicja w krainie czarów”, właśnie gości na naszych ekranach. A jakie były najbardziej odlotowe sceny i pomysły z filmów tego duetu? Nasz cotygodniowy cykl tekstów to swego rodzaju zapowiedź najgorętszej (naszym zdaniem) premiery filmowej następnego dnia. Z tej okazji w każdy czwartek zaprezentujemy ranking w jakiś sposób nawiązujący do tej premiery, a może nawet poszerzający waszą filmową wiedzę o tematyce najciekawiej zapowiadającego się filmu. Brzmi poważnie, ale obiecujemy, że będzie przede wszystkim ciekawie. W związku z jutrzejszą premierą filmu „Alicja w Krainie Czarów” zapraszamy na 7 absurdów na siódmy film duetu Burton-Depp. 1. Ku zachwytowi Eda Wooda, Bela Lugosi szarpie się w płytkim stawiku z nieruchomą, gumową ośmiornicą. (Ed Wood, 1994) „Ed Wood” to jeden z najciekawszych filmów Burtona: brakuje w nim przesadnej baśniowej stylizacji często pojawiającej się w jego filmowym świecie, jest za to wyborna tragikomedia pomagająca w zrozumieniu, jakim człowiekiem był okrzyknięty najgorszym reżyserem wszech czasów Ed Wood. Burton puszcza oko do widza, aranżuje śmieszne sceny, zręcznie operuje inteligentnym humorem, ale nigdy nie wyśmiewa się ze swojego bohatera, zachowując dla niego pełny szacunek. To także znakomite role Johnny’ego Deppa i Martina Landau w roli legendarnego Beli Lugosi. Dzięki nim, humor wypełniający film wydaje się podszyty słusznym smutkiem i zastanowieniem nad losem nietypowych postaci kina dążących do spełnienia marzeń. Zabawnych scen w „Edzie Wodzie” nie brakuje. Jedną z nich jest walka z bezwładną ośmiornicą grającą rolę straszliwego potwora. Bela Lugosi wrzeszczy i tapla się w brodziku z gumowym rekwizytem, co Ed Wood kwituje cudownie naiwnym zachwytem i deszczem pochwał. Brak muzyki i totalne skupienie na tym, co dzieje się na ekranie daje niezapomniany efekt komiczny. 2. Edward Nożycoręki zostaje poddany zabiegom upiększającym przez konsultantkę kosmetyczną. (Edward Nożycoręki, 1990) Pierwszy film duetu Burton-Depp to współczesna baśń o Pięknej i Bestii, satyra na amerykańskie społeczeństwo, wreszcie historia o nieprzystosowaniu i słabościach człowieka. Edward Nożycoręki, niedokończony twór zmarłego naukowca, zostaje przygarnięty przez amerykańską panią domu, żyjącą wraz z rodziną na typowym, choć podkoloryzowanym i epatującym sztucznością, osiedlu domków jednorodzinnych. Nie nauczony ludzkich zachowań, Edward szybko je sobie przyswaja, nie poprzestając na znajomości pozytywnych uczuć i wartości, ale przede wszystkim ucząc się czysto negatywnej postawy otaczającego go, pozornie nieszkodliwego, świata. Mimo, że ton filmu jest raczej melancholijny, niż humorystyczno-groteskowy (jak to u Burtona), historia nie jest wolna od zaskakujących absurdów. Jednym z nich jest próba zatuszowania blizn na twarzy Edwarda kremami i podkładami – reklamowa codzienności w zderzeniu z niesamowitością postaci przypomina, że oglądamy coś więcej, niż tylko zwyczajne przekształcenie konwencji klasycznych baśni. O „Edwardzie Nożycorękim” pisaliśmy niedawno w rankingu filmów o miłości. 3. Sweeney Todd śpiewa sentymentalną „Johannę” do ukochanej córki, podrzynając gardła kolejnym delikwentom na fotelu golibrody. (Sweeney Todd, 2008) Z założenia „Sweeney Todd” to mroczny, gotycki musical o zemście bez możliwości przebaczenia, autodestrukcji i brutalnych morderstwach dokonywanych przez tytułowego bohatera. Jednak film nie robiłby większego wrażenia, gdyby nie umowność całej historii i groteskowy humor tlący się pod powłoką opowieści o krwawym zadośćuczynieniu. Kamienna powaga Johnny’ego Deppa w roli głównej zostaje zmyślnie skonfrontowana z makabrycznie zabawnymi sytuacjami podkręcanymi przez Burtona nieprofesjonalnym wokalem jego aktorów. Jednak przecież nie o świetne śpiewanie tu chodzi, bo inaczej „Sweeney Todd” nie wyróżniałby się specjalnie na tle innych musicali, ale o charakterystyczny styl reżysera. Kwintesencją całego filmu okazuje się scena podrzynania gardeł przy akompaniamencie rzewnej pieśni: teatralna, sztucznie jaskrawoczerwona krew, bezwolne ofiary przypominające manekiny, śmiertelna powaga Deppa i sentymentalna melodia oraz tekst piosenki. Po prostu urocze. 4. Jedno z dzieci odwiedzających fabrykę Willy’ego Wonki puchnie do rozmiarów wielkiej kuli i zostaje przetoczone do wyciskarki owoców. (Charlie i fabryka czekolady, 2007) Sposób, w jaki Burton przedstawił książeczkę Roalda Dahla przypomina słodkie kino familijne tylko na pierwszy rzut oka. Już przy drugim spojrzeniu okazuje się, że „Charlie i fabryka czekolady” to adaptacja załadowana po brzegi absurdalnymi rozwiązaniami i iście grimmowskimi w stylu przestrogami dla najmłodszych, które z lukrem niewiele mają wspólnego, budują za to niepojęte uczucie niepokoju skrywanego za zasłoną kolorowej przygody w niesamowitej fabryce. Umpa-Lumpasy, rzeka czekolady, teleportacja słodyczy przez ekran telewizora i wreszcie forma ukarania każdego z niegrzecznych dzieci – wszystko to nie przystaje bynajmniej do standardowych rozwiązań fabularnych. Ale najbardziej odjechana wydaje się kara dla mistrzyni żucia gumy, która skuszona spróbowaniem gumy imitującej trzydaniowy obiad, zmienia się w gigantyczną jagodę przetoczoną do wyciskarki owoców. Uwaga: możecie już nigdy nie tknąć jagód. Albo gumy do żucia. 5. Victor trafia do świata martwych i zostaje gorąco przyjęty jazzowym kawałkiem muzycznym o śmierci. (Gnijąca panna młoda, 2007) „Gnijąca panna młoda” to fantastyczna animacja kukiełkowa łącząca konwencję musicalową z symboliczną opowieścią o śmierci. Tematyka i nieograniczona forma opowiadania pozwalają Burtonowi wykorzystać wszystkie te elementy filmowej narracji, które leżą mu najlepiej. Mamy więc mroczną atmosferę z przymrużeniem oka, makabryczne pomysły związane ze śmiercią oraz całe tony czarnego humoru. Burton w sposób zabawny i inteligentny przedstawia historię Victora, który przypadkowo trafia do zaświatów jako narzeczony tytułowej panny młodej. Na miejscu, w jazzowej sekwencji śpiewanej, dowiaduje się, że śmierć wcale nie jest taka straszna, a także poznaje losy nowej, niechcianej narzeczonej, Emily i to, jak stała się częścią podziemnego świata zmarłych. Numer odśpiewany i odegrany przez zespół szkieletów, a wspierany przez tłum najróżniejszych nieboszczyków, nie pozwala o sobie długo zapomnieć. Jeśli tak wygląda śmierć, to faktycznie nie jest taka straszna. 6. W zaświatach Victor dostaje od Emily ruchomy szkielet swojego zdechłego pieska, po czym każe mu udawać martwego. (Gnijąca panna młoda, 2007) W „Gnijącej pannie młodej” Tim Burton oswaja śmierć poprzez jej ośmieszenie i zbliżenie się do niej za pomocą umownej konwencji baśniowej. Stąd, mimo niewesołej tematyki, nie próbuje nawet stronić od zabawy – w końcu zderzenie humoru z powagą śmierci jest istotą całej tej opowieści. Sama śmierć okazuje się u Burtona absurdem, wręcz pratchettowską, choć nie uosobioną, abstrakcją, z której można się tylko śmiać. Widzimy to, dzięki subtelnie zabawnej scenie z prezentem od Emily. Piesek Victora wykonuje kolejne sztuczki z tresury, ale na komendę „Udawaj martwego!”, patrzy na swojego pana ze zdezorientowaniem. Ta sekwencja to przykład rewelacyjnej gry słów oraz humorystycznego potraktowania tematu. 7. Mężny inspektor Ichabod Crane wskakuje na stół i przerażony krzyczy na widok pająka. (Jeździec bez głowy, 1999) „Jeździec bez głowy” stanowi obok „Sweeneya Todda” najbardziej krwawy i makabryczny film w karierze Burtona, a na pewno wśród tych z udziałem Johnny’ego Deppa. Jednak wystylizowana przemoc nie wyklucza, a wręcz napędza czarny humor, którego w historii śledztwa inspektora Ichaboda Crane’a pełno. W rezultacie otrzymujemy mieszankę krwawej komedii i horroru z rewelacyjną postacią inspektora, w którego oczywiście wciela się ulubiony aktor Burtona. Depp tworzy antybohatera: strachliwego racjonalistę mdlejącego w wyniku namnożenia emocji. Ichabod Crane okazuje się zupełnym zaprzeczeniem bohaterskich bojowników dobra, którzy pokonują zło bez mrugnięcia okiem, ale za to staje się postacią oryginalną i na pewno sympatyczniejszą, niż większość filmowych protagonistów. W drugiej połowie seansu, gdy poleciało już sporo głów, a tajemnica tytułowego jeźdźca nie została jeszcze rozwikłana, Burton serwuje nam scenę znakomicie określającą głównego bohatera, jak i przypominającą o absurdalnym tonie, w jakim został nakręcony film. Crane próbuje znaleźć podejrzanych, aż w pewnym momencie w przerażeniu ucieka na stół, widząc chodzącego po podłodze pająka. Mina Johnny’ego Deppa w tej scenie – bezcenna. O „Jeźdźcu bez głowy” pisaliśmy niedawno w rankingu horrorów. 4 marca 2010 |
Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Barbara Borys-Damięcka pracowała w sumie przy jedenastu teatralnych przedstawieniach „Stawki większej niż życie”, ale wyreżyserować było jej dane tylko jedno, za to z tych najciekawszych. Akcja „Człowieka, który stracił pamięć” rozgrywa się latem 1945 roku na Opolszczyźnie i kręci się wokół polowania polskiego wywiadu na podszywającego się pod Polaka nazistowskiego dywersanta.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
Najlepsze filmy o I wojnie światowej
— Urszula Lipińska, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
5 najchętniej ekranizowanych mitów greckich
— Jakub Gałka
10 scen z filmów Martina Scorsese
— Konrad Wągrowski
7 wyjątkowo tajemniczych filmowych pudełek
— Jakub Gałka
10 najciekawszych filmowych wizji zaświatów
— Łukasz Twaróg
8 filmowych wilkołaków
— Jarosław Loretz
13 najbardziej niefortunnych filmowych pisarzy
— Łukasz Twaróg
10 najlepszych scen z filmów Polańskiego
— Urszula Lipińska
7 najlepszych filmów Juliusza Machulskiego
— Konrad Wągrowski
10 najbardziej odjechanych bohaterów animacji Pixara
— Jakub Gałka
Porażki i sukcesy 2015
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krystian Fred, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Szybciej. Głośniej. Więcej zębów
— Ewa Drab
Samochody (nie) latają
— Ewa Drab
Kreacja automatyczna
— Ewa Drab
Prezenty świąteczne 2014: Gry wideo pod choinkę
— Ewa Drab
PR rządzi światem
— Ewa Drab
(I)grać i (wy)grać z czasem
— Ewa Drab
17. Cropp Kultowe: Dzień 10. Apokalipsa i koniec
— Ewa Drab
17. Cropp Kultowe: Dzień 9. Popołudnie żywych trupów
— Ewa Drab