Clint Eastwood: Aktor i reżyserPewna telewizyjna dziennikarka na wieść o Oscarze dla Eastwooda za „Million Dollar Baby” stwierdziła rozbrajająco: „Jakie to niesamowite, słynny aktor został dobrym reżyserem!”. Nie wiedziała biedna, że swój pierwszy film Clint wyreżyserował… ponad 30 lat wcześniej. Przyjrzyjmy się więc najciekawszym obrazom, w których Clint zza kamery kierował Clintem przed kamerą.
Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Jarosław Loretz, Konrad WągrowskiClint Eastwood: Aktor i reżyserPewna telewizyjna dziennikarka na wieść o Oscarze dla Eastwooda za „Million Dollar Baby” stwierdziła rozbrajająco: „Jakie to niesamowite, słynny aktor został dobrym reżyserem!”. Nie wiedziała biedna, że swój pierwszy film Clint wyreżyserował… ponad 30 lat wcześniej. Przyjrzyjmy się więc najciekawszym obrazom, w których Clint zza kamery kierował Clintem przed kamerą. Mściciel (1973) Bodaj najbardziej niezwykły film Eastwooda. Pozornie jest to klasyczny western o bezimiennym rewolwerowcu, wynajętym przez mieszkańców pustynnego miasteczka do obrony przed trzema bandziorami. W rzeczywistości jednak film wymyka się jednoznacznej interpretacji, w pewnym momencie atakując widza kalejdoskopem zaskakująco brutalnych zdarzeń i sukcesywnie osaczając klimatem brudu, ohydy i beznadziei. „Mściciel” to rzadka okazja zajrzenia pod podszewkę tradycyjnego, na ogół nieskazitelnego wizerunku aktora, który najbardziej lubi grywać bohaterów bez skazy, stawiających sprawiedliwość ponad wszystko, biorących się za rzeczy na pozór niemożliwe i wychodzących z największych nawet opresji z nieodłącznym, cynicznym uśmiechem na twarzy. Tutaj jest inaczej. Bohater grany przez Eastwooda bez najmniejszych bowiem skrupułów kradnie, niszczy, oszukuje, cudzołoży, a nawet… dopuszcza się gwałtu na kobiecie. Cała ta volta, popadająca momentami w oniryczną groteskę, ma jednak głębszy sens. Z biegiem fabuły zmienia się optyka widza, następują przetasowania postaci i wkrótce eastwoodowski bohater przestaje wyglądać na tle lokalnej społeczności jak krwiożerczy wilk w stadzie łagodnych owiec. Niesamowity to film, pozostawiający niezatarte wrażenie, będący jednocześnie – dzięki odrobinie mistyki – swoistym rodzynkiem w twórczości reżysera nawykłego kręcić historie mocno zakorzenione w rzeczywistości. Wyjęty spod prawa Josey Wales (1976) „Wyjęty spod prawa Josey Wales” to drugi, po nakręconym trzy lata wcześniej „Mścicielu”, western wyreżyserowany przez Eastwooda, będący jednocześnie pierwszym jego obrazem – spośród tych podpisanych własnym nazwiskiem – który można bezsprzecznie uznać za arcydzieło. Scenariusz Philipa Kaufmana, pierwotnie mającego zresztą film reżyserować, powstał na podstawie powieści Asy Cartera (ukrywającego się pod pseudonimem Forrest Carter), pół-Indianina, któremu pochodzenie nie przeszkodziło zostać rasistą, publicznie wspierającym działalność Ku Klux Klanu. Poglądy pisarza przeniknęły też częściowo do książki, choć na potrzeby filmu zostały, na szczęście, odpowiednio stępione. Toczy się wojna secesyjna. Tytułowy bohater jest skromnym farmerem, który stara się trzymać na uboczu krwawego konfliktu. Okazuje się to jednak niemożliwe. Pewnego dnia na jego ziemi pojawia się ubrana w mundury żołnierzy Północy banda niejakiego Terrilla. Żołdacy nie tylko palą dom, ale również mordują żonę i synka Walesa, ten zaś poprzysięga im wendettę. Z pacyfisty przeobraża się w prawdziwego Anioła Zemsty, który – by łatwiej było mu wyrównać rachunki – wstępuje do armii konfederatów. Kiedy kończy się wojna, oddział Joseya, licząc na amnestię, poddaje się unionistom; ci jednak dokonują jego masakry. Walesowi udaje się wprawdzie uciec, ale od tej pory staje się wyrzutkiem, banitą wyjętym spod prawa, na którego każdy – a przede wszystkim sadystyczny Terrill – może zapolować. By ocalić życie, były farmer sam niejednokrotnie musi mordować. Eastwoodowi wyszedł nie tylko kapitalny western, ale także znakomity film antywojenny z niemal religijnym przesłaniem. Poprzedni bohaterowie grani przez Clinta byli bezlitośni i zimni jak sopel lodu, Josey Wales pod twardą powłoką cynika i brutala ma serce i uczucia. A to na wielkim ekranie zawsze okazuje się mieszanką piorunującą. Niesamowity jeździec (1985) Od czasu spektakularnej klęski monumentalnych „Wrót niebios” (1980) Michaela Cimino mało który amerykański producent chciał wykładać pieniądze na realizację kolejnego westernu. Clint postanowił jednak zaryzykować i opłaciło mu się to. Ryzyko zaś było tym większe, że nie miał do czynienia z westernem od dziewięciu już lat, to znaczy od momentu, kiedy padł ostatni klaps na planie „Wyjętego spod prawa Joseya Walesa”. Scenariusz opierał się na znakomitych, klasycznych wzorcach – do dziś porażającym „Jeźdźcu znikąd” (1953) George’a Stevensa oraz wciąż fascynującym mrocznym klimatem „Mścicielu” (1973) samego Eastwooda. Nie można też jednak zapominać o trylogii Leone. Kaznodzieja z „Niesamowitego jeźdźca” to bowiem kolejna inkarnacja Człowieka bez Imienia. Gorączka złota opanowała Kalifornię. Osiedleni w Carbon Canyon górnicy działają na własną rękę; ich praca jest niebezpieczna i wyczerpująca, a zyski, z których muszą utrzymać rodziny, niewielkie. Na dodatek we znaki daje im się miejscowy potentat Coy LaHood, dążący do wyeliminowania wszystkimi dostępnymi metodami konkurencji i zorganizowania wydobycia złotego kruszcu na skalę przemysłową. Jego ludzie terroryzują osadę, chcąc tym sposobem zmusić osadników do odsprzedania ziemi. Wielu gotowych jest, dla świętego spokoju, zrobić to i przenieść się w inne, spokojniejsze miejsce, ale są i tacy, jak Hull Barret, którzy nie ulegają szantażowi. Pewnego dnia zyskuje on w swej walce niezwykłego sojusznika – Kaznodzieję rodem z Piekła; rewolwerowca, który przybywa znikąd, rozprawia się z czarnymi charakterami, po czym na tle zachodzącego słońca odjeżdża. Dokąd? A któż to może, do cholery, wiedzieć?!… Pięćdziesięciopięcioletni Eastwood okazał się być w świetnej formie – i to zarówno jako aktor, jak i reżyser. Mimo ewidentnych zapożyczeń, „Niesamowitego jeźdźca” po dziś dzień ogląda się z ciarkami na plecach. A wszystko to dzięki mrocznemu, apokaliptycznemu nastrojowi. Western zmartwychwstał! Który to już raz? Ciekawostką jest pojawienie się na planie Richarda Kiela, pamiętnego Buźki z dwóch ostatnich Bondów z lat 70. ubiegłego wieku, czyli „Szpiega, który mnie kochał” (1977) oraz „Moonrakera” (1979). Bez przebaczenia (1992) Nagrodzony Oscarami antywestern Eastwooda to przede wszystkim film o przemocy i śmierci. Eastwood szczegółowo analizuje pod kątem psychologicznym, co oznacza zabijanie i jak głęboko zakorzenione jest w naszej kulturze, mimo jego oczywistej sprzeczności z istotą cywilizacji. Kosa kostuchy jest w „Bez przebaczenia” obosieczna: odbiera życie ofierze, rani psychicznie oprawcę. U Eastwooda każde życie ludzkie się liczy, każda śmierć jest brzydka, naturalistyczna, wyraźnie odznaczona w fabule. „Bez przebaczenia” to nie komiks, w którym ludzie padają jak muchy, a bohaterowi nawet powieka nie mrugnie przy likwidowaniu kolejnych przeciwników. Zabijanie stanowi konieczność, ostateczność i nieodwracalną drogę do upadku, bo jeśli zabijesz jedną osobę i oswoisz się z tym faktem, łatwiej będzie za każdym kolejnym razem. Eastwood dywaguje na temat skłonności człowieka do agresji, o pacyfizmie, moralnym zatraceniu. Inteligentnie wykorzystuje schematy westernu, żeby wyeksponować bezsens zabijania i ludzką nieodpartą tendencję do ciągłego przekraczania granic w obszarze przemocy. I chociaż „Bez przebaczenia” jest okrutne, ma w sobie wiele poetyzmu, który każe wracać do filmu wielokrotnie. Co się wydarzyło w Madison County (1995)
Wyszukaj / Kup Gdy Clint Eastwood pokazał „Co się wydarzyło w Madison County”, ekranizację powieści Roberta Jamesa Wallera, wielu krytyków i widzów pukało się w głowę – naczelny twardziel kina robi wyciszony i refleksyjny film o miłości? Pierwsze recenzje nie były zbyt entuzjastyczne, choć trudno też uznać je za krytyczne. Po prostu Eastwood wszystkich zaskoczył – i docenienie tej pięknej opowieści musiało przyjść z czasem. „Co się wydarzyło w Madison County” to opowieść o miłości niespełnionej, spóźnionej, o uczuciu ludzi dojrzałych, którzy zdają już sobie sprawę z uwarunkowań. On, Robert, nigdy nie zagrzał miejsca – jest fotoreporterem National Geographic, zjeździł cały świat, a teraz trafił do małego, zapomnianego hrabstwa, które jest znane z jednego tylko powodu – kilku nietypowych mostów, o których ma zrobić reportaż. Ona, Francesca, jest jego całkowitym przeciwieństwem – wyszła za mąż tuż po wojnie, za żołnierza, który zabrał ją z Włoch. Od 20 lat mieszka na farmie, opiekując się domem, kiedyś dziećmi, które już stały się dorosłe. Jej mąż to porządny uczciwy człowiek, ale jednak nigdy go tak naprawdę nie kochała. Przekonuje się, że miała dobre życie, ale wie, że czuje niespełnienie. Każde z nich może zaoferować drugiemu to, czego to drugie nigdy nie miało – dwoje dojrzałych ludzi łączy krótki, czterodniowy romans, ale oboje zdają sobie sprawę, że także nieuniknione rozstanie. Wiedzą, że pewnym momencie za późno jest już na całkowitą odmianę swego losu, ale wspomnienie tych czterech dni pielęgnują przez resztę życia. Mimo romantycznej otoczki Clint gra tu znów podobną postać, co zwykle - samotnika, osobę odmienną, nie pasującą do reszty, ale tym razem bohater przynajmniej wykazuje chęć odmiany swojego losu. Pięknie zagrana historia przez Eastwooda i Meryl Streep (nominacja do Oscara) historia nadaje nową treść dawnemu twierdzeniu, że rok miłości jest więcej wart niż całe życie bez niej. Czasem nie musi być to rok, czasem wystarczą cztery dni. Za wszelką cenę (2004)
Wyszukaj / Kup W „Za wszelką cenę” Eastwood przekształca klasyczne kino sportowe w oparty na wzorach biblijnych moralitet. Razem z Hilary Swank i Morganem Freemanem udaje mu się wygenerować ogromny ładunek emocji, który pozwala maksymalnie zaangażować się w melancholijną, kameralną opowieść o konfrontacji determinacji i dążenia do spełnienia marzeń ze zgorzknieniem, strachem i rozczarowaniem. Relacja o charakterze ojciec-córka między bohaterami, czyli trenerem a początkującą bokserką, stanowi podwaliny pod drugą połowę filmu, w której Eastwood zaczyna opowiadać zupełnie inną historię. Z kina sportowego wyłania się rasowy dramat podejmujący kwestie moralne i etyczne. Dzięki powstałej więzi między bohaterami, później zarysowany dylemat zyskuje charakter bardzo osobisty i emocjonalny, a współodczuwanie z bohaterem Eastwooda okazuje się tym łatwiejsze dla widzów. W finale zaczyna kształtować się pesymistyczny wniosek, w którym jednak jest miejsce na małe światełko nadziei: pojedyncze chwile spełnienia i szczęścia potrafią decydować o wspaniałym życiu. A wtedy rozczarowania i cierpienie przestają mieć znaczenie. Piękne, głębokie kino. Gran Torino (2008)
Wyszukaj / Kup „Gran Torino” to najświeższy, i jak mówi sam zainteresowany, ostatni film z Eastwoodem w roli aktora. Walt Kowalski stanowi postać podsumowującą wielu jego wcześniejszych bohaterów. Kowalski jest szorstki, zamknięty w sobie, skłócony z Bogiem, nieprzejednany, rozczarowany rzeczywistością i, co najważniejsze, większy niż samo życie. Eastwood portretuje swojego bohatera z uczuciem, wielką charyzmą, a nawet odrobiną humoru. Z jego pomocą opowiada staroświecką, prostą historię o pokonywaniu różnic, poświęceniu i oddaniu, jednocześnie podejmując swoje ulubione tematy, takie jak sprzeciwienie się zastanemu porządkowi, śmierć, konsekwencje naszych czynów, konflikt z kościołem oraz przemoc wobec dzieci. „Gran Torino” to także piękny film o niespodziewanej przyjaźni ponad barierami oraz o nadawaniu swojemu życiu sensu. Wszystkie te tematy zostały podane w prostej formie kameralnego dramatu i podlane odrobiną optymizmu na koniec. Jeśli to faktycznie ostatnia rola Eastwooda, „Gran Torino” okazuje się być jego idealnym pożegnaniem z aktorstwem. 8 czerwca 2010 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Co zrobić, gdy słyszało się o egipskich hieroglifach, ale właśnie wyłączyli prąd i Internetu nie ma, a z książek jest tylko poradnik o zarabianiu pieniędzy na kręceniu filmów, i nie za bardzo wiadomo, co to te hieroglify? No cóż – właśnie to, co widać na obrazku.
więcej »Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Taśmowa robota
— Jarosław Loretz
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów dekady
— Esensja
50 najlepszych filmów o miłości
— Esensja
Mrzonki samotnika
— Ewa Drab
Z notatnika schizofrenika: (2) Gran Torino
— Piotr Dobry
SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (1)
— Jakub Gałka
Do kina marsz…: Marzec 2009
— Esensja
Porażki i sukcesy A.D. 2005
— Esensja
Jubileusz: Ranking Esensji – najlepsze filmy pięciolecia
Emocjonalny nokaut
— Konrad Wągrowski
Reżyser
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Konrad Wągrowski
Aktor
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Krótko o filmach: Bezpieczna przystań na pustyni
— Sebastian Chosiński
Pomysł na życie zawodowe po osiemdziesiątce
— Konrad Wągrowski
7. American Film Festival: Siedmiu wspaniałych
— Kamil Witek
7. American Film Festival: Znaczy kapitan
— Kamil Witek
To mógł być dobry film
— Konrad Wągrowski
Medium z wyboru
— Krzysztof Czapiga
SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (16)
— Jakub Gałka
SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (1)
— Jakub Gałka
Szukajcie, a znajdziecie?
— Piotr Czerkawski
Krew i woda
— Kamila Sławińska
„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
— Sebastian Chosiński
Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
— Sebastian Chosiński
East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
— Sebastian Chosiński
Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
— Sebastian Chosiński