Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Iwan Byczkow
‹Nie trzeba się martwić›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie trzeba się martwić
Tytuł oryginalnyНе надо печалиться
ReżyseriaIwan Byczkow
ZdjęciaRadik Askarow
Scenariusz
ObsadaJewgienij Styczkin, Władimir Iljin, Jurij Stiepanow, Nina Usatowa, Fiodor Dobronrawow, Ludmiła Artiemjowa, Kristina Babuszkina, Siergiej Frołow, Igor Gasparian, Irina Barinowa, Jelena Kotichina, Kirył Isajew, Dmitrij Bogdanow, Władimir Tierieszczenkow, Gieorgij Klujew
MuzykaDmitrij Smirnow, Konstantin Szewieliow
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania91 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Tyson z rosyjskiej wsi
[Iwan Byczkow „Nie trzeba się martwić” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że współczesna rosyjska prowincja, próbująca poradzić sobie z jeszcze niedokończoną w tym kraju transformacją ustrojową, to znakomity temat na komedię obyczajową. Z takiego założenia wyszedł również debiutant Iwan Byczkow i nakręcił „Nie trzeba się martwić”. Na planie zgromadził doborowe towarzystwo, tyle że film wyszedł mu z jakiegoś powodu, niestety, mało śmieszny.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Tyson z rosyjskiej wsi
[Iwan Byczkow „Nie trzeba się martwić” - recenzja]

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że współczesna rosyjska prowincja, próbująca poradzić sobie z jeszcze niedokończoną w tym kraju transformacją ustrojową, to znakomity temat na komedię obyczajową. Z takiego założenia wyszedł również debiutant Iwan Byczkow i nakręcił „Nie trzeba się martwić”. Na planie zgromadził doborowe towarzystwo, tyle że film wyszedł mu z jakiegoś powodu, niestety, mało śmieszny.

Iwan Byczkow
‹Nie trzeba się martwić›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie trzeba się martwić
Tytuł oryginalnyНе надо печалиться
ReżyseriaIwan Byczkow
ZdjęciaRadik Askarow
Scenariusz
ObsadaJewgienij Styczkin, Władimir Iljin, Jurij Stiepanow, Nina Usatowa, Fiodor Dobronrawow, Ludmiła Artiemjowa, Kristina Babuszkina, Siergiej Frołow, Igor Gasparian, Irina Barinowa, Jelena Kotichina, Kirył Isajew, Dmitrij Bogdanow, Władimir Tierieszczenkow, Gieorgij Klujew
MuzykaDmitrij Smirnow, Konstantin Szewieliow
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania91 min
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Rosja zawsze była krajem wielkich kontrastów. Postrzegana jako państwo zacofane, rolnicze, o ekstensywnej gospodarce, przez długie lata nie odgrywała większej roli na arenie międzynarodowej. Zmieniło się to dopiero w początkach XVIII wieku, kiedy to wielkiego dzieła reform podjął się „majster na tronie”, czyli car Piotr I Romanow, już przez swoich współczesnych nazywany Wielkim. Krótko po przejęciu samodzielnej władzy wyruszył on w podróż do Europy Zachodniej (najpierw incognito, później już pod własnym imieniem i nazwiskiem), której kolejnymi przystankami były między innymi Królewiec, Amsterdam, Londyn i Wiedeń (w drodze powrotnej do ojczyzny zahaczył nawet o polską Wieliczkę, by zwiedzić kopalnię soli). Podglądał codzienne życie mieszkańców, najmował się do pracy w stoczniach, przysłuchiwał wykładom na wyższych uczelniach – wszystko po to, aby posiąść wiedzę niedostępną w Rosji; wiedzę, która pozwoliłaby mu zmodernizować pogrążony jeszcze w feudalizmie kraj. I choć trzeba przyznać, że w czasie jego rządów, trwających do 1725 roku, carstwo Romanowów dokonało gigantycznego skoku cywilizacyjnego, nie udało się mimo wszystko zmienić mentalności jego obywateli. Nie pomogły nakazy golenia bród i noszenia peruk; chłopi jak byli, tak pozostali niewolnikami, poddanymi swoich panów, na dodatek rozpijanymi przez nich na potęgę. Reformy Piotra I zmieniły miasta (rozbudowano Moskwę, wybudowano Petersburg), ale wsie pozostały takie same. Dość powiedzieć, że jeszcze kilkadziesiąt lat później faworyt carycy Katarzyny II (też zresztą Wielkiej), książę Grigorij Potiomkin, wznosił na drodze jej przejazdu przez Krym makiety, nieistniejących w rzeczywistości, bogatych wsi, nazwanych później zresztą od jego nazwiska potiomkinowskimi.
Równie iluzoryczną, ale znacznie bardziej zakłamaną i okrutną politykę wobec wsi prowadzili bolszewicy. Przystępując w końcu lat 20. XX wieku do kolektywizacji, Stalin przekreślił reformę uwłaszczeniową cara Aleksandra II (z 1861 roku). Zapędzając chłopów siłą do kołchozów (państwowych) oraz sowchozów (spółdzielczych gospodarstw rolnych), uczynił ich na powrót niewolnikami, pozbawionymi podstawowych praw obywatelskich (na przykład do opuszczenia wsi, w której mieszkali) i tym samym całkowicie zależnymi od państwa. Skutki tamtej „reformy”, choć od upadku Związku Radzieckiego minęło już prawie dwadzieścia lat, rolnictwo rosyjskie odczuwa do dzisiaj i odczuwać będzie prawdopodobnie jeszcze przez wiele dekad. Największe miasta – Moskwa, Petersburg, Jekaterynburg, Samara, Kazań, Niżny Nowogród, Rostów nad Donem, Perm i wiele innych – rozwijają się w ogromnym tempie, niczym w zasadzie nie różniąc się od zachodnioeuropejskich metropolii. Gdy tylko jednak wyjechać poza przedmieścia, ukazuje się drugie, chyba znacznie prawdziwsze oblicze Rosji – biednej, zaniedbanej, zdegenerowanej, zapijaczonej. Tak po dziś dzień wygląda rosyjska wieś (czy też szerzej: prowincja). Pozbawiona perspektyw, żyjąca na marginesie społecznym, niepotrafiąca otrząsnąć się ze złych nawyków, jakich wyuczyli się jej mieszkańcy w okresie rządów komunistycznych. Wydawałoby się, że to znakomity temat dla filmowców. Niestety, można odnieść wrażenie, że od kilkunastu lat reżyserzy i scenarzyści omijają go – i to jak najbardziej świadomie – szerokim łukiem. W każdym razie współczesna kinematografia naszych dawnych wschodnich sąsiadów nie doczekała się jeszcze piewcy rosyjskiej wsi na miarę Wasilija Szukszyna. Debiutujący właśnie w zawodzie Iwan Byczkow też raczej się nim nie stanie. Bo choć jego komedia „Nie trzeba się martwić” stara się nie ukrywać przywar chłopów, to jednak znacznie bliżej jej do lukrowanych polskich obrazów Jacka Bromskiego „U Pana Boga w ogródku” (2007) i „U Pana Boga za miedzą” (2009), aniżeli do wspaniałej Szukszynowskiej „Kaliny czerwonej” (1973).
Postacią, która staje się zalążkiem akcji, jest młody moskiewski biznesmen Żenia (Jewgienij) Tiucha. Z powodu światowego kryzysu gospodarczego popadł on w poważne tarapaty finansowe, a jego firma znalazła się na skraju bankructwa. Jakby tego było mało, odwróciła się od niego także żona; pewnego dnia spakowała jego rzeczy i wystawiła na blokowy korytarz. Mimo próśb i błagań, kobieta nie ma najmniejszego zamiaru ulec i przygarnąć bezdomnego męża z powrotem. Ten zaś, pozbawiony nagle nie tylko środków utrzymania, ale również dachu nad głową, zastanawia się, co dalej zrobić ze swoim marnym życiem. Przez przypadek wśród zabranych z domu przedmiotów znajduje starą fotografię – widać na niej młodego chłopca i starszego brodatego mężczyznę. Tym chłopcem jest on sam, a brodaczem – jego dziadek, Paweł Adamowicz Tiucha. Nie mając nic lepszego do roboty, Żenia postanawia opuścić stolicę i pojechać do dawno niewidzianego krewnego. Tym sposobem rzutki, choć niezbyt szczęśliwy biznesmen trafia do zabitej dechami wsi o wiele znaczącej nazwie Małe Zasieki. Wioska położona jest przy granicy z Białorusią, a większość jej mieszkańców zarabia na życie, przemycając alkohol i żywność do kraju rządzonego przez Łukaszenkę. Jednym z nich jest też Paweł Adamowicz, dawny kołchoźnik, teraz zaś wdowiec, trzymający na bankowym koncie dwadzieścia tysięcy dolarów, które zarobił, pędząc swego czasu i sprzedając samogon. Pieniądze ma odziedziczyć po nim Jewgienij, co jest dla niedawnego jeszcze moskwianina dodatkowym magnesem ciągnącym go do dziadka.
Życie Tiuchy nie jest wcale usłane różami. Mięso, które nielegalnie dostarcza do sklepu prowadzonego przez Ninel, otrzymuje od swego młodszego brata Andrieja. Pieczę nad całym interesem trzyma jednak jego żona, a więc szwagierka Pawła – Elwira. A to kobieta, która nie daje sobie w kaszę dmuchać, zapłaty żąda zawsze na czas i pilnuje, by mężczyźni za często się nie upijali. Na dodatek na starego Tiuchę wciąż poluje miejscowy milicjant Grisza Fausow, chcący w tym samym chyba stopniu popisać się przed przełożonymi, co zagarniać przemycane mięso. Udało mu się nawet przekupić sąsiada Pawła Adamowicza, Sawielija, który na bieżąco, przez służbowy, czyli dostarczony przez stróża prawa, telefon komórkowy informuje go, kiedy staruszek wyrusza po towar. Nagłe pojawienie się Jewgienija zmienia życie ich wszystkich. Żenia, już po krótkim przyjrzeniu się panującej nad granicą sytuacji, wpada na pomysł świetnego interesu. By jednak wszystko wypaliło, potrzebuje nie tylko pomocy dziadka i jego brata, ale również sąsiada. Sawielij od lat hoduje byka o wdzięcznym imieniu Tyson. Chcąc wzmocnić jego potencję, stosuje dość niekonwencjonalne metody – poi zwierzę piwem i poddaje erotycznym masażom. W efekcie byk stał się uzależnionym od alkoholu erotomanem. Najmłodszy z Tiuchów postanawia to wykorzystać, wymyślając niezwykle ciekawy sposób przemytu krów na Białoruś, w którym to procederze główną rolę powierza właśnie Tysonowi. Trzeba jeszcze tylko znaleźć kogoś, kto po drugiej stronie granicy odbierze nietypowy towar i można ruszać z nowym biznesem! Jedynym problemem może stać się jednak czujny i nieprzejednany Grisza.
Punkt wyjścia był w filmie Iwana Byczkowa nawet ciekawy. Młody biznesmen – czytaj: „nowy Ruski” – któremu powinęła się noga w interesach, opuszcza Moskwę i jedzie na daleką prowincję. Przyzwyczajony do życia na poziomie, z dnia na dzień trafia do zupełnie innego świata – spać musi na materacu, a otaczające go zapachy w niczym nie przypominają kosmetyków używanych przez kobiety, z którymi stykał się do tej pory w pracy. Dziadek i jego brat to typowi postsowieccy chłopi, którzy prawie całe życie przepracowali w kołchozie. Już samo spotkanie dwóch pokoleń Tiuchów – można by rzec: zderzenie skrajnie różnych cywilizacji – powinno zaowocować wieloma zabawnymi sytuacjami i gagami. A tego właśnie brakuje! Żenię (prawie) nic nie dziwi i nie zaskakuje; natychmiast, co uznać można wręcz za nieprawdopodobne, aklimatyzuje się w zupełnie nowym dla siebie środowisku. Owszem, Tiucha junior bywał niegdyś w Małych Zasiekach, ale od ostatniej jego wizyty u Pawła Adamowicza, przy okazji pogrzebu babci, minęło już sześć lat. Poza tym czym innym są krótkie odwiedziny, a czym innym przeprowadzka na stałe, na dodatek związana z próbą rozkręcenia biznesu. Mając do dyspozycji świetnych aktorów, reżyser nie wykorzystał ich naturalnego vis comica. Od strony fabularnej też zresztą zabrakło autorom konsekwencji, jakby od pewnego momentu Byczkow nie potrafił się zdecydować, w którą pójść stronę. Skupić się na przygotowywanym przemycie krów, czy może na sercowych rozterkach Jewgienija? Uwypuklić dylematy moralne donoszącego na Pawła Adamowicza Sawielija, czy też pokazać dwulicowość Griszy? Wszystko można było zgrabnie pożenić, ale wymagałoby to nieco iskry bożej, której scenarzyście zdecydowanie zabrakło. Efekt jest taki, że jak na komedię, „Nie trzeba się martwić” jest mało śmieszne, a jak na nostalgiczny portret współczesnej wsi rosyjskiej, niewiele w tym filmie tęsknoty i melancholii. Pozycja Wasilija Szuszyna pozostaje więc wciąż niezagrożona.
Byczkowowi udało się zgromadzić na planie filmowym grono wyśmienitych aktorów, dobrze już zresztą znanych czytelnikom „Esensji”. Pawła Adamowicza Tiuchę zagrał sześćdziesięciotrzyletni Władimir Ilin („Spaleni słońcem”, „Utracone Imperium”, „Taras Bulba”, „Sala numer 6”), jego brata Andrieja – młodszy o dwadzieścia lat, zmarły w marcu bieżącego roku w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym Jurij Stiepanow („Ładunek 200”, „Dzikie pole”, „Ranek”), natomiast wnuka Żenię – urodzony w 1974 roku Jewgienij Styczkin („Puszkin. Ostatni pojedynek”, „Panowie oficerowie: Uratować imperatora”, „Sala numer 6”, „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie”). W sąsiada Sawielija wcielił się z kolei Fiodor Dobronrawow („Pasażerka”, „Zaginieni na wojnie”, „Taryfa noworoczna”, „Powrót muszkieterów”), a w jego żonę Kławdię – Nina Usatowa („Wyspa”, „Park Epoki Radzieckiej”, „Zapis namiętności”, „Pop”, „Wdowi parowiec”). Szef miejscowej mafii Asłan ma twarz Igora Gaspariana („Jeździec o imieniu Śmierć”, „Hitler kaput!”, „Spadkobiercy cara”, „Człowiek, który wszystko wiedział”), milicjant Grisza Fausow – Siergieja Frołowa („Oligarcha”, „Indygo”), zaś ekspedientka w sklepie Ninel – Kristiny Babuszkiny („Kryptonim Gwiazda”, „Potyczka o lokalnym znaczeniu”).
Elwirę, żonę Andrieja Tiuchy, zagrała Ludmiła Artiemjowa. Aktorka przyszła na świat w 1963 roku we wschodnioniemieckim Dessau, gdzie jej ojciec odbywał służbę wojskową. Teatrem interesowała się od najmłodszych lat, nic więc dziwnego, że po ukończeniu gimnazjum wstąpiła do moskiewskiej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina, którą ukończyła w połowie lat 80. Zadebiutowała w filmie dla dzieci „Oczien strasznaja istorija” (1986) Nikity Chubowa; pojawiła się również w opartym na opowiadaniu Kira Bułyczowa filmie Walentina Chowienki „Ostrow rżawogo gienierała” (1988). W następnej dekadzie częściej niż na dużym ekranie pojawiała się w programach rozrywkowych i reklamach. Przełomem w jej karierze okazał się występ w klasycznym melodramacie Władimira Mieńszowa „Zawist’ bogow” (2000). Od tej pory Artiemjowa nie może już narzekać na propozycje, choć pojawia się głównie w serialach telewizyjnych – vide dwie serie „Daszy Wasiljewej” (2004-2005), cztery części ukraińskiej komedii obyczajowej „Swaty” (2008-2010), w której partneruje jej Fiodor Dobronrawow. Scenariusz „Nie trzeba się martwić” wyszedł spod pióra Aleksieja Timma, do tej pory specjalizującego się w nieco innych gatunkach filmowych. To on był autorem między innymi młodzieżowego thrillera science fiction „Indygo” (2008) Romana Prygunowa oraz melodramatu „Podrzutek” (2009) Aleksandra Kirienki. Za kamerą stanął Radik Askarow, wcześniej współpracujący z Konstantinem Odiegowem przy dramacie psychologicznym „Spadkobiercy cara” (2008). Za ścieżkę dźwiękową odpowiada natomiast dwóch kompozytorów: Dmitrij Smirnow (vide „Szczęściarz” Władimira Jakanina z 2006 roku) oraz – pełniący funkcję dyrektora muzycznego wytwórni „Mosfilm” – Konstantin Szewieliow (najbardziej znany dzięki „Utraconemu Imperium” Karena Szachnazarowa sprzed dwóch lat).
koniec
12 września 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.