Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksander Kott
‹Twierdza brzeska›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTwierdza brzeska
Tytuł oryginalnyБрестская крепость
ReżyseriaAleksander Kott
ZdjęciaWładimir Baszta
Scenariusz
ObsadaAleksandr Korszunow, Paweł Dieriewjanko, Andriej Mierzlikin, Alosza Kopaszow, Jewgienij Cyganow, Jurij Anpiłogow, Kirył Bołtajew, Anatolij Kot, Benik Arakelian, Tatiana Kamina, Aleksander Sirin, Maksim Kostromykin, Anna Cukanowa, Jana Jesipowicz, Weronika Nikonowa, Michaił Pawlik, Aleksander Sapcow, Siergiej Cepow, Madlen Dżabraiłowa, Dmitrij Kuliczkow, Rinat Ibrahimow
MuzykaJurij Krasawin
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiBiałoruś, Rosja
Czas trwania140 min
Gatunekwojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Na prawdziwych bohaterów popyt nigdy nie minie!
[Aleksander Kott „Twierdza brzeska” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Sebastian Chosiński

East Side Story: Na prawdziwych bohaterów popyt nigdy nie minie!
[Aleksander Kott „Twierdza brzeska” - recenzja]

Historię walk o twierdzę w Brześciu poznajemy z punktu widzenia kilkunastoletniego chłopca Saszy (Aleksandra) Akimowa, służącego w plutonie muzycznym, który faktycznie istniał przy 333. pułku strzelców. Sasza, którego rodzice zginęli w czasie wojny domowej w Hiszpanii w 1937 roku – swoją drogą ciekawe, co tam robili? – trafił do miasta na Polesiu wraz ze swoim starszym bratem. Obaj mieszkali w koszarach wojskowych. W czasie pokoju życie w twierdzy nie należało do najbardziej ekscytujących, jedynymi rozrywkami były próby orkiestry i odwiedzające garnizon co jakiś czas kino objazdowe. Można też było wyrwać się nad rzekę, aby połowić ryby, albo pobawić się ze śliczną Anią, córką dowódcy stacjonującego w twierdzy 9. oddziału wojsk pogranicza NKWD Andrieja Mitrofanowicza Kiżewatowa. Tymczasem nadeszło lato 1941 roku; Stalin, choć docierało do niego mnóstwo wiarygodnych informacji na temat niemieckich przygotowań do wojny ze Związkiem Radzieckim, przechodził nad nimi do porządku dziennego, traktując niemal jak prowokację. To, czego nie chciał dostrzec wódz, nie było z kolei żadną tajemnicą dla ludności na terenach przygranicznych z III Rzeszą. W połowie czerwca, kto tylko miał taką możliwość, uciekał w głąb Kraju Rad. Widząc co się dzieje i spodziewając się nadejścia dramatycznych wydarzeń, komisarz polityczny Jefim Moisiejewicz Fomin, służący w Brześciu od marca, postanawia sprowadzić do koszar swoją rodzinę, żonę i synka, którzy pozostali w łotewskim Dyneburgu (Daugavpils). Postanawia wybrać się po nich koleją; na stacji trafia jednak na spanikowany tłum, szturmujący każdy z pojawiających się pociągów. Indagowany naczelnik placówki informuje go, że nie ma już żadnych biletów, żadnych wolnych miejsc. Zrezygnowany Fomin wraca więc pieszo do jednostki; po drodze zabiera go jadący do twierdzy z filmem „Świat się śmieje” kinooperator Nikołaj. Ten, w przeciwieństwie do Jefima, jest wielce rad z tego, że zaraz przez Bramą Terespolską wjedzie na teren warowni; cieszy się zaś przede wszystkim dlatego, że będzie mógł spotkać się z Sonią, ekspedientką w garnizonowym sklepie, w której podkochuje się już od dłuższego czasu. W koszarach, inaczej niż w mieście, życie toczy się swym normalnym biegiem – żołnierze grają w szachy, ćwiczy orkiestra, a szef NKWD lejtnant Wajnsztejn pod wielkim portretem Stalina zdobiącym scenę w domu kultury instruuje swoich podopiecznych, jak tańczyć kozaczoka.
Ten sielankowy nastrój stara się jednak popsuć dowódca pułku major Piotr Michajłowicz Gawriłow, który przekonuje Wajnsztejna, że gdy – właśnie: „gdy”, a nie „jeśli” – nastąpi atak niemiecki, to kilkadziesiąt tysięcy osób przebywających na terenie twierdzy znajdzie się w kotle, praktycznie bez szans na ratunek. Co więc należy zrobić? Zarządzić natychmiastową ewakuację wszystkich cywilów, kobiet i dzieci – odpowiada Gawriłow, na co pulchny enkawudzista reaguje przerażeniem. Oznaczałoby to bowiem postępowanie wbrew wyraźnym rozkazom dowództwa i w najlepszym wypadku mogłoby zakończyć się dla niego zesłaniem do łagru, a w najgorszym – natychmiastową wizytą przed plutonem egzekucyjnym. W efekcie lejtnant napomina majora, że wszystko, o czym mówi, objęte jest tajemnicą i najlepiej byłoby, gdyby milczał. Zirytowany oficer w złości opuszcza biuro enkawudzisty, zdaje sobie bowiem sprawę, że tym samym wydano wyrok śmierci na tysiące osób. Jeżeli jednak nawet na „Titaniku” orkiestra grała do samego końca, bawiąc pasażerów, dlaczego w twierdzy brzeskiej ludzie nie mieliby się weselić tuż przed katastrofą? Tym bardziej że przecież jest sobota, a w miejscowym klubie Nikołaj wyświetla nieśmiertelną komedię z Leonidem Utiosowem i Lubow Orłową w rolach głównych. W tym samym czasie na samej granicy niemiecko-radzieckiej pojawia się ozdobiony swastyką pociąg; stary kolejarz ze zdziwieniem zauważa, że wysiadają z niego żołnierze w… sowieckich mundurach. Jak się okazuje, to dywersanci, których zadaniem jest nielegalne przekroczenie terytorium Kraju Rad, wmieszanie się w tłum i pomoc w opanowaniu koszar przez wojska Wehrmachtu. Po projekcji musicalu Grigorija Aleksandrowa mieszkańcy twierdzy korzystają jeszcze z ciszy i spokoju nocy. Lejtnant Kiżewatow z żoną i młodszą córką siedzą na świeżym powietrzu i snują plany na przyszłość; Nikołaj na zapleczu klubu zabawia się z Sonią, a Sasza Akimow wyciąga Anię nad rzekę na ryby. Idyllę przerywa o świcie hitlerowski nalot; na Brześć – miasto i twierdzę – spadają pierwsze bomby, wybucha ogromna panika. Żołnierze na własną rękę wdzierają się do arsenału i bez żadnego ewidencjonowania zabierają pistolety maszynowe. Ad hoc organizowana jest obrona. Do cywilów próbujących wydostać się z warowni strzelają Niemcy, co tylko potęguje histerię i przerażenie. Nad wszystkim stara się zapanować major Gawriłow, krzykiem zmuszając podległych sobie oficerów do posłuchu.
Film jest w miarę wierną rekonstrukcją obrony twierdzy brzeskiej i przedstawia najważniejsze wydarzenia aż do finalnego dwudniowego szturmu nazistów 29 i 30 czerwca, po którym garnizon został ostatecznie zdobyty. Od strony technicznej obraz zrealizowany został bez zarzutu; rozmach i sceny batalistyczne pozostawiają po sobie wyśmienite wrażenie, tu nie było miejsca na żadną fuszerkę. W gruzy walą się bombardowane z powietrza i ostrzeliwane przez artylerię domy, krew leje się strumieniami, setki cywilów i mundurowych, ciętych przez kule i odłamki, giną w ruinach i pod gołym niebem. Na plan pierwszy wysuwają się cztery prowadzone równolegle wątki, związane z czterema głównymi postaciami dramatu: Gawriłowem, Fominem, Kiżewatowem oraz – pełniącym rolę łącznika pomiędzy nimi – nastoletnim Akimowem (będącym jednocześnie narratorem całej opowieści). Każdy z nich to heros z prawdziwego zdarzenia, doskonale wiedzący, dlaczego ojczyzna postawiła go na posterunku i w jaki sposób należy odwdzięczyć się jej za zaufanie. Żaden z nich nie przeżywa nawet chwili zwątpienia, gotowi są poświęcić życie w obronie kraju, lecz – co wyraźnie jest podkreślone – także, a może nade wszystko, swoich najbliższych. Nie są to więc bohaterowie w starym sowieckim stylu, którym Partia zastępuje rodzinę; nie idą na rzeź z imieniem Stalina i wielbiącą go pieśnią na ustach. Rozłożenie głównych akcentów filmu na tę właśnie czwórkę nieco jednak zamydla rzeczywisty obraz. Wprawdzie, niejako dla równowagi, autorzy przedstawili też tchórzliwego Nikołaja, który myśli przede wszystkim o tym, jak ratować własną skórę, pozostawiając Sonię na pastwę hitlerowców, oraz zidiociałego i ograniczonego służbistę Wajnsztejna, ale nie ma słowa o zdrajcach, załamanych żołnierzach, którzy już najchętniej pierwszego dnia pomaszerowaliby do niemieckiej niewoli. Bo nawet jeśli któremuś myśl taka przemyka przez głowę, zostaje natychmiast wyprostowany przez Fomina lub Gawriłowa.
W „Twierdzy brzeskiej” nie brakuje wstrząsających obrazów i scen, które na długo pozostają w pamięci. Najpiękniejsze i najbardziej wzruszające są te, które pokazują śmierć: niemieckie gniazda karabinów maszynowych strzelające do wybiegających z garnizonu cywilów; lejtnant Poczernikow, który nie chcąc dostać się do hitlerowskiej niewoli, zabija najpierw swoją piękną żonę, a następnie celuje w swój podbródek; wysadzający się w powietrze granatem Nikołaj, który pragnie w ten sposób pomścić ukochaną i jednocześnie zmazać piętno tchórzostwa; umierający w wyniku odniesionych ran, z rodzinnym zdjęciem w ręku, lejtnant Kiżewatow. Dawno już w rosyjskim kinie nie było filmu wojennego, który niósłby ze sobą tak ogromny ładunek emocji, który dorównywałby w tej dziedzinie takim klasykom, jak „Lecą żurawie” (1957) Michaiła Kałatozowa (vide śmierć Borisa Borozdina od kuli niemieckiego snajpera), „Tak tu cicho o zmierzchu” (1972) Stanisława Rostockiego (tonąca w bagnach Liza Bryczkina) czy „Wniebowstąpienie” (1976) Łarisy Szepitko (umierający na szubienicy partyzant Boris Sotnikow). I choć całemu dziełu Aleksandra Kotta wciąż jeszcze daleko do najwybitniejszych obrazów radzieckiej kinematografii, to jednak na tle produkcji ostatnich lat prezentuje się ono zdecydowanie powyżej średniej. W porównaniu chociażby z jeszcze droższą i w swym założeniu równie widowiskową drugą częścią „Spalonych słońcem” (2010), film twórcy młodszego o połowę od „cara” Nikity Michałkowa prezentuje się o niebo lepiej. Kott nie uniknął wprawdzie patosu (miejscami troszkę nieznośnego), ale przynajmniej nie pozwolił podporządkować swego dzieła żadnej z ideologii, w tym samym stopniu dystansując się od komunistycznych resentymentów (między wierszami jest mowa o totalnej klęsce na froncie i indolencji głównego dowództwa), co od przesadnie akcentowanej we współczesnej rosyjskiej sztuce propagandy religijnej (jak u Michałkowa bądź w „Popie” Władimira Chotinienki).
« 1 2 3 »

Komentarze

08 XII 2010   17:05:33

niedawno obejrzałem ten film. Muszę przyznać, że od bardzo dawna nie widziałem tak dobrego filmu wojenno. Gratulację dla twórców. BARDZO DOBRY FILM!

08 XII 2010   21:37:13

Cieszy mnie, że inni mają podobne odczucia.

09 XII 2010   11:25:35

Mam trochę mieszane uczucia po obejrzeniu „Twierdzy Brzeskiej”. Zgoda, że jako film wojenny jest to nadzwyczaj udane i prawdziwie emocjonujące widowisko. Ale brakuje mi szerszego planu, tła wydarzeń które doprowadziły do desperackiej i beznadziejnej walki bohaterów filmu. Może na początku filmu przydała by się zamiast iście sielankowej atmosfery „twierdzy spokojnej, twierdzy wesołej” sekwencja wspólnej niemiecko radzieckiej defilady w Brześciu z 1939 roku? Bo ma się wrażenie, że miłujący pokój sowieci zostali ot tak znienacka zaatakowani przez wrażych faszystów, bez jednego zająknięcia o tym, że wszak owi faszyści byli przez lata ich sojusznikami. Oglądając film zauważyłem zresztą tylko jeden akcent wskazujący na to, że nad twierdzą nie zawsze łopotał czerwony sztandar – gdy Sasza wjeżdża na pace ciężarówki do twierdzy nad bramą widać wykutego w kamieniu białego orła...

Sama bohaterska obrona twierdzy tak widowiskowo i przejmująco ukazana w filmie pozostawia również sporo pytań. Bo bohaterstwo bohaterstwem, ale przecież wyraźnie widać, że żadnej centralnej obrony nie było, że od samego początku nie tyle broniła się twierdza co odizolowane w jej przypadkowych punktach grupy ad hoc zebranych żołnierzy pod dowództwem oficerów niezbyt wysokiej rangi. Stąd straszliwe kłopoty z wodą, z zaopatrzeniem, z amunicją... Zresztą obrona bardzo szybko przerodziła się w rozpaczliwe próby przedarcia się z twierdzy, czemu zapobiegli bez większego trudu Niemcy.

Swego czasu czytałem książki Wiktora Suworowa „Cień zwycięstwa” i „Dzień M”, które nie tylko rzucają ciekawe światło na wydarzenia w twierdzy brzeskiej, ale na całą sytuację w czerwcu 1941 roku na granicy dwóch szykujących się do rzucenia się sobie do gardeł totalitaryzmów. Można się z tezami Suworowa nie zgadzać, ale jakoś dziwnie sensownie układają się one w przerażający obraz gotowego do podboju osłabionej wojną Europy Sowieckiego Imperium, któremu dosłownie na kilka dni przed ruszeniem w „wyzwolicielski” bój, po którym czerwony sztandar załopotałby chyba i nad Irlandią, pokrzyżował szyki Niemiecki atak. Atak, który w dalszej perspektywie nie miał szans na powodzenie, ale chwilowo wytrącił gotową do walki broń z ręki Stalinowi i przez to ZSRR zajęło po II wojnie „zaledwie” pół Europy a nie całą.

A jeśli chodzi o patos, to końcowe sceny ukazujące sędziwego dziadka z wnuczkiem (chyba wojskowym kadetem, sądząc po ubraniu) obok monumentalnego pomnika obrońców twierdzy brzeskiej biją moim zdaniem na głowę te z „Szeregowca Rayana” na wojskowego cmentarzu w Normandii.

30 XII 2010   15:49:47

Mialam przyjemosc pracowac nad filmem Twierdza Brzeska, jako montazysta i ciesze sie bardzo, z film trafil do polskich widzow (poprzez internet... :)). Ciesza mnie pozytywne odzewy i Wasze recenzja tez. Cala ekipa filmowa oddala serce i dusze temu projektu i mamy nadzije ze to widac.
Jedna rzecz z ktora ja osobiscie sie nie zgadzam to uwagi polskich widzow, ze nie ma w nim polskich akcentow. Film jest przedewszystkim obrazem zolnierzy ktorzy pozostawieni samym sobie poswiecaja zycie w obonie swoich rodzin, swoich bliskich, swojej ojaczyzny. To ze jest to ZSRR nie jest glowna sprawa. Tym bardziej wpominanie histori twierdzy, szerszego planu jest nieuzasadnione. Bohaterowie sa pokazani w tym momencie - momenci napasci i to jest trzon filmu.
Jeszcz raz dziekuje za wszystkie glosy i pozdrawiam

BTW: To Alexander Kott przyslal mi link do tej strony, abym mu przetlumaczyla :)

31 XII 2010   13:23:33

Mam nadzieję, że któryś z polskich dystrybutorów zainteresuje się tym obrazem i w miarę szybko trafi on do Polski - jeśli nie do kin, to przynajmniej na rynek płyt DVD. Oby tylko cena żądana przez rosyjskiego producenta za prawa do rozpowszechniana nie okazała się zaporowa, jak swego czasu w przypadku "Bikiniarzy", którzy stracili tym samym szansę, aby stać się hitem polskich kin.

02 I 2011   11:45:54

Rowniez mam taka nadzieje. Mysle, ze film zasluguje na to by znalezc sie w polskich kinach. A jesli nie trafii, napewno bedzie mozna go bedzie obejrzec chociaz na "Sputniku". Pozdrawiam

02 I 2011   14:46:45

Myślę jednak, że reżyser powinien być przygotowany również i na to, że polscy krytycy i historycy będą mu zarzucać całkowite pominięcie kwestii polskiej. Nie da się bowiem ukryć, że jeszcze zaledwie dwa lata przed wydarzeniami opisanymi w obrazie Aleksandra Kotta Brześć znajdował się w polskich rękach, a w końcu września 1939 roku na ulicach miasta odbyła się defilada zwycięstwa, w której uczestniczyły obie armie - hitlerowska i sowiecka. Wielu Polaków ma więc na obronę twierdzy w czerwcu-lipcu 1941 trochę inne spojrzenie - widzą w tym swoisty chichot historii, rozpatrują w kategoriach zemsty na zdradzieckiej Armii Czerwonej, która dokonana została rękoma jej niedawnych jeszcze sojuszników. A to z kolei może prowadzić do zupełnie odmiennego odczytania przesłania filmu.
Pokazom "Twierdzy brzeskiej" w naszym kraju powinny towarzyszyć wykłady, konferencje - zarówno historyków polskich, jak i rosyjskich - które tłumaczyłyby tak odmienne przecież punkty widzenia.

25 I 2013   19:35:09

Film ten był w listopadzie 2012 roku wyświetlany na festiwalu filmowym Sputnik nad Polską w Warszawie . Oglądałem to wspaniałe dzieło z wielkim wzruszeniem - film zrobił na licznie zgromadzonej publiczności ogromne wrażenie !

27 VI 2013   01:34:59

Film robi wrażenie. Byłem w Brześciu. O twierdzy słyszałem. Pomimo że moja rodzina pochodzi z Baranowicz (babcia i mama),a dziadek z Wilna i bardziej wycierpiała z rąk NKWD niż hitlerowskich - Chwała Bohaterom !

27 VI 2013   01:49:08

p.s. Sebastian ma dużo racji ,a wybaczenie to najtrudniejsza ze sztuk - uczyłem się jej bardzo długo.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.