Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Neil Burger
‹Jestem Bogiem›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJestem Bogiem
Tytuł oryginalnyLimitless
Dystrybutor Monolith
Data premiery1 kwietnia 2011
ReżyseriaNeil Burger
ZdjęciaJo Willems
Scenariusz
ObsadaBradley Cooper, Robert De Niro, Abbie Cornish, Anna Friel, Robert John Burke, Tomas Arana, T.V. Carpio, Marty Krzywonos
MuzykaNico Muhly
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekthriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Jestem Bogiem, ale mam swoje ograniczenia
[Neil Burger „Jestem Bogiem” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Jestem Bogiem” w reżyserii Neila Burgera wszedł do kin jakoś bez huku – a szkoda, bo inteligentna (czy nawet półinteligentna) fantastyka naukowa to zjawisko nieczęste, a pożądane. A że Neil Burger zasłużył się wcześniej „Iluzjonistą” – nic, tylko iść i oglądać. Z jakim skutkiem?

Marek Krysiak

Jestem Bogiem, ale mam swoje ograniczenia
[Neil Burger „Jestem Bogiem” - recenzja]

„Jestem Bogiem” w reżyserii Neila Burgera wszedł do kin jakoś bez huku – a szkoda, bo inteligentna (czy nawet półinteligentna) fantastyka naukowa to zjawisko nieczęste, a pożądane. A że Neil Burger zasłużył się wcześniej „Iluzjonistą” – nic, tylko iść i oglądać. Z jakim skutkiem?

Neil Burger
‹Jestem Bogiem›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJestem Bogiem
Tytuł oryginalnyLimitless
Dystrybutor Monolith
Data premiery1 kwietnia 2011
ReżyseriaNeil Burger
ZdjęciaJo Willems
Scenariusz
ObsadaBradley Cooper, Robert De Niro, Abbie Cornish, Anna Friel, Robert John Burke, Tomas Arana, T.V. Carpio, Marty Krzywonos
MuzykaNico Muhly
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekthriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Jestem Bogiem” („Limitless”) zaczyna się jak któryś z tekstów Stephena Kinga. Jest sobie pisarz i jest mu smutno. Dlaczego pisarzowi smutno? Bo cierpi na niemoc twórczą, znaną także jako „brak weny, cholera jasna”. Pisarz jest smutny także dlatego, że ma problemy osobiste – nie jest zadowolony z życia, rzuciła go dziewczyna (Abbie Cornish)… Tu zbieżności z Kingiem się kończą, bo nasz bohater – Eddie Morra (Bradley Cooper) – nie natyka się na żadne plugawe moce, ale zamiast tego spotyka na ulicy swojego byłego szwagra i idzie z nim na kawę. Rozczarowanie?
Może nie. Eksszwagier ma bowiem raczej niepochlebną reputację dilera narkotykowego. Jednak na wieść o niedoli byłego członka rodziny nawet serce dilera ściska się z żalu – daje więc on Eddiemu w prezencie małą przezroczystą tabletkę. A Eddie bierze. Głupi ten Eddie czy co?
Nie po zażyciu. Bo tu właśnie dochodzimy do wielkiego „bum!”, które ciągnie za sobą cały film. Tabletka okazuje się nie być ani zwykłym narkotykiem, ani środkiem czystości do użytku w gospodarstwie domowym. To NZT, eksperymentalny lek, dający zażywającemu natychmiastowy dostęp do wszystkich wspomnień, pamięć fotograficzną, zdolność dedukcji i spostrzegawczość. Na parę godzin Eddie zamienia się tryskającego charyzmą i dowcipem tytana intuicji i intelektu. Nowo nabyte zdolności w pierwszym rzędzie wykorzystuje do posprzątania swego mieszkania. Później się rozkręca.
Niestety rozkręca się także film. Niestety – bo z zapowiadającej się historii o moralnych dylematach wspomagania się chemią i o sile siedzącej w naszych czaszkach robi się niemalże akcyjniak. O – nie jest to akcyjniak zły, bo trzyma w napięciu i ekscytuje jak należy, ale robi to jakoś mało… inteligentnie. W zamierzeniu reżysera historia (oparta na książce Alana Glyna „Dark Fields”) miała być chyba takim kolejnym „Sherlockiem Holmesem”. Analogii jest wiele: główny bohater wymachujący swoją inteligencją na lewo i prawo i uzależniony od narkotyku. Carl Van Loon (Robert De Niro), wspólnik Eddiego – pozbawiony co prawda farmakologicznie wywołanego geniuszu, wciąż jednak przebiegły i charyzmatyczny – jak doktor Watson. Nie brakło nawet… arcywroga.
Oczywiście nie można mówić o jakimkolwiek plagiacie – raczej o podobnym typie bohatera, dla którego to umysł jest bronią. Eddie jednak swego oręża używa cokolwiek gorzej od Sherlocka.
Film wzbudza oczywiste zainteresowanie poruszaną tematyką. Komentarze w sieci opisują go nawet jako „poradnik narkomana”, co jest oczywiście grubą przesadą. Smutne jest jednak to, że w tej właśnie kwestii „Jestem Bogiem” najbardziej rozczarowuje. Zaczyna zadawać pytanie, ale nigdy go nie kończy, bo gubi się ono między gonitwami (dobrze nakręconych, choć pieszych) i rosyjskimi gangsterami (dobrze zagranymi, choć archetypowymi do oporu). Eddie musi brać swoje tabletki: coś za to płaci i coś zyskuje. Ale czy to dobrze? Źle? Tak sobie? Oj, warto byłoby temat ten obrobić bardziej rzetelnie, bo jest jak najbardziej aktualny w czasach, gdy Ritalin (w Polsce znany jako Concerta) zażywają uczniowie, by lepiej spisywać się na egzaminach.
Jeżeli chodzi o aktorstwo: dla mnie bomba. Bradley i De Niro są świetni – szczególnie monolog De Niro w drugiej połowie filmu musi się podobać. Czuć w nim siłę doświadczenia i dumę z tego, co własnym wysiłkiem się zbudowało. Inni aktorzy także nie zawodzą – szkoda jednak, że tak niewiele wysiłku włożono w pogłębienie ich postaci. Broni się Lindy grana przez Abbie Cornish, ale reszta… Czasem sprawiają wrażenie chodzących kartonów. Elokwentnych, ale jednak kartonów. Ciężko jednak obarczać za to winą aktorów – oni swoją pracę wykonali tak, jak należało.
Zdjęcia i montaż budzą uznanie. Ujęcia są niebanalne, wsparte żywą pracą kamery, doprawione oszczędnymi efektami specjalnymi – gdy uzupełnia to wszystko muzyka… hm, to chyba właśnie stronę wizualną i dźwiękową „Jestem Bogiem” będę wspominał najdłużej: scenę otwierającą film, chwile zażywania narkotyku.
Trochę to paradoksalne, że z filmu o inteligencji najgłębiej zapadają nie słowa, ale obrazy i dźwięki. Powtórzę wyświechtany slogan, ale „Jestem Bogiem” rozczarowuje niewykorzystanym potencjałem. Ale mimo wszystko zachęcam do wizyty w kinie.
Bo w nie czułem, że twórcy próbują robić ze mnie idiotę.
Bo kino półinteligentne wciąż lepsze jest od tego nieinteligentnego.
Recenzja nadesłana na konkurs „Esensji”.
koniec
6 kwietnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

East Side Story: Wielkie bohaterstwo małych ludzi
Sebastian Chosiński

14 IV 2024

Nie trzeba być żołnierzem w mundurze generalskim, aby dokonywać czynów wielkich. Nie trzeba mieć w ręku karabinu czy sterów czołgu. Niekiedy wystarczy prawdziwa, a nie jedynie deklarowana miłość bliźniego, względnie – zwykła ludzka przyzwoitość. W to właśnie byli „uzbrojeni” mieszkańcy gruzińskiej wsi Shindisi, którzy w sierpniu 2008 roku ratowali swoich rannych żołnierzy przed zemstą Rosjan. O tym opowiada dramat wojenny Dita Cincadzego.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
— Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Październik 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Robak, Jarosław Loretz

Tegoż autora

…i rewolwer z gwoździem
— Marek Krysiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.