Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Yates
‹Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część II›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHarry Potter i Insygnia Śmierci. Część II
Tytuł oryginalnyHarry Potter and the Deathly Hallows: Part II
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery15 lipca 2011
ReżyseriaDavid Yates
ZdjęciaEduardo Serra
Scenariusz
ObsadaDaniel Radcliffe, Emma Watson, Ralph Fiennes, Jamie Campbell Bower, Helena Bonham Carter, Bill Nighy, Alan Rickman, Michael Gambon, John Hurt, Maggie Smith, Bonnie Wright, Rupert Grint, Jason Isaacs, Ciarán Hinds, Tom Felton, David Thewlis, Robbie Coltrane, Toby Regbo, Timothy Spall, Helen McCrory, Jim Broadbent, Evanna Lynch, Julie Walters, Clémence Poésy, Rade Serbedzija, Toby Jones, Dave Legeno, Chris Rankin, Miriam Margolyes, Jessie Cave, Nick Moran, Simon McBurney, Mark Williams, Geraldine Somerville, Adrian Rawlins
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA, Wielka Brytania
CyklHarry Potter
Czas trwania130 min
Gatunekfantasy, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Koniec wieńczy dzieło?
[David Yates „Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część II” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To już koniec powtarzających się w półtorarocznych odstępach filmów o nastoletnim czarodzieju z kart powieści J.K. Rowling. Przy napisach końcowych drugiej części „Insygniów śmierci”, ekranizacji siódmego i ostatniego tomu przygód Harry’ego Pottera, brakuje tylko złowieszczego „The End”, które uświadomiłyby wszystkim, że – niezależnie od sympatii czy antypatii wobec magicznego bohatera – skończyła się dziesięcioletnia epoka potteromanii w kulturze popularnej.

Ewa Drab

Koniec wieńczy dzieło?
[David Yates „Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część II” - recenzja]

To już koniec powtarzających się w półtorarocznych odstępach filmów o nastoletnim czarodzieju z kart powieści J.K. Rowling. Przy napisach końcowych drugiej części „Insygniów śmierci”, ekranizacji siódmego i ostatniego tomu przygód Harry’ego Pottera, brakuje tylko złowieszczego „The End”, które uświadomiłyby wszystkim, że – niezależnie od sympatii czy antypatii wobec magicznego bohatera – skończyła się dziesięcioletnia epoka potteromanii w kulturze popularnej.

David Yates
‹Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część II›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHarry Potter i Insygnia Śmierci. Część II
Tytuł oryginalnyHarry Potter and the Deathly Hallows: Part II
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery15 lipca 2011
ReżyseriaDavid Yates
ZdjęciaEduardo Serra
Scenariusz
ObsadaDaniel Radcliffe, Emma Watson, Ralph Fiennes, Jamie Campbell Bower, Helena Bonham Carter, Bill Nighy, Alan Rickman, Michael Gambon, John Hurt, Maggie Smith, Bonnie Wright, Rupert Grint, Jason Isaacs, Ciarán Hinds, Tom Felton, David Thewlis, Robbie Coltrane, Toby Regbo, Timothy Spall, Helen McCrory, Jim Broadbent, Evanna Lynch, Julie Walters, Clémence Poésy, Rade Serbedzija, Toby Jones, Dave Legeno, Chris Rankin, Miriam Margolyes, Jessie Cave, Nick Moran, Simon McBurney, Mark Williams, Geraldine Somerville, Adrian Rawlins
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA, Wielka Brytania
CyklHarry Potter
Czas trwania130 min
Gatunekfantasy, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
To niemałe wydarzenie filmowcy postanowili uświetnić filmem noszącym marketingowe miano „epickiego epilogu”. Ale nie warto spodziewać się rewelacji, pojedynków i krwawych starć. Mimo obietnic złożonych przez reżysera filmu, Davida Yatesa, z pomocą pierwszych „Insygniów…”, ostatni odcinek potterowego serialu nie wyróżnia się szczególnie w porównaniu do poprzednich filmów cyklu. Odcinek sprzed pół roku nudził dłużyznami, ale obiecywał dojrzałą i brutalną konfrontację z Voldemortem. Tymczasem najnowszy film skupia się na kameralnych gonitwach, gdy powinien pokazywać akcję, a dramatyzm myli z sentymentalizmem. Wiele mielizn zostaje przebytych dzięki humorowi i fantastycznym aktorom drugoplanowym, ale do objawienia wciąż jest daleko. Yates ewidentnie zapomniał, że to nie miał być kolejny Potter w repertuarze kin, któremu łatwo wybaczyć wpadki, tylko oczekiwany przez fanów i nie-fanów finał ostateczny. A duże oczekiwania równają się wysokim wymaganiom. W rezultacie wyszedł film solidnie zrealizowany, ale trochę bez charakteru. To tak jakby producenci odhaczyli sobie kolejny projekt na liście „do zrobienia”.
Najlepszą adaptacją pozostaje nadal „Więzień Azkabanu” Alfonso Cuaróna, a kto sądził, że Yates objawi się po trzech odcinkach Pottera geniuszem reżyserii, może już ostrzyć pióro do sążnistej krytyki. Jeśli natomiast nie spodziewamy się cudu po znanej już na wylot ekipie filmu, „Harry Potter i Insygnia Śmierci: część II” sięgnie poziomu przyzwoitej rozrywki. Dlaczego tylko przyzwoitej? Bo na ekranie jest sentymentalnie, niektóre pomysły się nie kleją, brakuje autentycznego wstrząsu i poruszenia na zamknięcie serii. Niestety, większość z wpadek wynika z obnażenia słabości literackiego pierwowzoru, więc będąc wiernym powieści, filmowcy natrafiają, chcąc nie chcąc, na rafy scenariuszowe. Elementy, które dobrze wyglądały na papierze, wyglądają absurdalnie na ekranie, zwłaszcza jeśli reżyser nie próbuje wykorzystać twórczych interpretacji, tylko ślepo podąża za oryginałem (np. scena z Dumbledore’em na wyimaginowanej stacji King’s Cross). Dosłowność często zabija każdą ekranizację z potencjałem. Oznacza to tyle, że głównym grzechem autorów filmu jest brak odwagi w interpretowaniu powieści. W innych aspektach ekranizacja plasuje się w kategoriach poprawnego kina rozrywkowego.
Drugie „Insygnia…” najprawdopodobniej najlepiej wyglądają w towarzystwie pierwszej części dyptyku. To właśnie potwierdza tezę, że producenci są chciwi do ostatniego biletu kinowego, a finałowy tom powieści powinien powstać jako jeden, solidny film. Połączenie dwóch istniejących części w trzygodzinną całość pozwoliłoby na wycięcie godziny mielizn i nudziarstw, a do tego zapewniła historii ciągłość i spójność. Część II pozbawiona została jakiegokolwiek wstępu, początek to zarazem koniec poprzedniego odcinka. Świetnie zrealizowana sekwencja wycieczki do banku Gringotta wypełnia pasujący stylistycznie do pierwszych „Insygni…” początek filmu. Potem bohaterowie trafiają do Hogwartu na finalną potyczkę z siłami zła. Bitwa o Hogwart technicznie jest znakomita, kuleje za to pod względem inscenizacyjnym i…aktorskim. Znakomita obsada zawsze trzymała wysoki poziom, ale w „Insygniach…” ogromny ciężar aktorski spoczywa na barkach Daniela Radcliffe’a, który nie potrafi wykrzesać z siebie ani krzty uczucia i dramatyzmu. To także ze względu na niego, jak i ze względu na drewnianą Bonnie Wright w roli Ginny Weasley, nie da się uwierzyć w miłosne zaangażowanie Pottera. Dużo ciekawsi są sprzymierzeńcy Voldemorta i drugi plan. Z młodej obsady strzałem w dziesiątkę okazuje się Matthew Lewis jako Neville Longbottom, zaniedbywany przez twórców adaptacji, a w finale grający jedną z ważniejszych ról. Pośród uznanych aktorów brytyjskich wyróżnia się niezmiennie Ralph Fiennes jako demoniczny antagonista Pottera, Alan Rickman czyli balansujący na granicy dobra i zła profesor Snape oraz autoironiczna Maggie Smith w roli profesor McGonagall. Dzięki nim finał serii nie traci charakteru, a w wielu momentach unika kiczu lub taniego efekciarstwa.
Dobrym rozwiązaniem okazało się zachowanie odrobiny humoru, chociaż okoliczności są ku temu mało sprzyjające. Gdyby trzymać się tonacji na serio przez cały seans, filmowi brakowałoby dystansu i oddechu. Rozluźniające one-linery nie psują na szczęście emocjonującego pojedynku Voldemort-Potter. Na koniec ośmiu filmów Yates zafundował fanom dramatyczną walkę na różdżki, na ziemi i w powietrzu. Udały się też sekwencje konfrontacji Czarnego Pana ze Snape’em, retrospekcja objaśniająca motywację tego ostatniego oraz ucieczka trójki protagonistów na smoku. Humor i namnożenie atrakcji pozwala przemknąć niedostrzeżonym kiczowatym dialogom i żenującym fragmentom obnażającym liche pomysły inscenizacyjne twórców. Po prostu nie ma czasu specjalnie się nad nimi zastanawiać.
To właśnie dobre tempo ratuje najnowszą odsłonę Pottera od zdecydowanej krytyki. Gdyby Yates pozwolił sobie na więcej przestanków w akcji, nie tylko niedociągnięcia Rowling, ale również potknięcia twórców filmu byłyby widoczne jak na dłoni. Za dobrą kartę trzeba również wziąć przekaz filmu. Tak jak w literackim pierwowzorze, tak w adaptacji przesłanie jest uniwersalne i opiera się na podstawowych wartościach: miłości, przyjaźni, lojalności, wierze w ideały. Seria o Potterze gloryfikuje poświęcenie, altruizm i szlachetność, będąc ponadto niebanalną metaforą dorastania. Dlatego dobrze, że cykl już się skończył. W końcu wszyscy już dorośli, a o jedną książkę/o jeden film dalej pozytywne wartości zmieniłyby się w karykaturę samych siebie.
koniec
25 lipca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Czarodzieje idą na wojnę
— Tomasz Markiewka

Koniec dzieciństwa
— Mateusz Kowalski

Tegoż twórcy

Stawka większa niż qilin
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Niuchacz, czarownica i stary Kredens
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Maj 2017
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Zoolog w opałach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Potencjał poszedł się bujać. Na lianach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Okupacja zła
— Ewa Drab

Cierpki posmak zdrady
— Ewa Drab

Inna magia
— Przemysław Romański

Zadyszka czarodzieja
— Tomasz Markiewka

Czarodziejski mix
— Ewa Drab

Tegoż autora

Szybciej. Głośniej. Więcej zębów
— Ewa Drab

Samochody (nie) latają
— Ewa Drab

Kreacja automatyczna
— Ewa Drab

PR rządzi światem
— Ewa Drab

(I)grać i (wy)grać z czasem
— Ewa Drab

Llewyn Davis jest palantem
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna

Wszyscy jesteśmy oszustami
— Ewa Drab

Rzut kośćmi i sekrety Freuda
— Ewa Drab

Kto się boi Vina Diesla?
— Ewa Drab

Duch z piwnicy
— Ewa Drab

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.