Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jon Favreau
‹Kowboje i Obcy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKowboje i Obcy
Tytuł oryginalnyCowboys & Aliens
Dystrybutor UIP
Data premiery26 sierpnia 2011
ReżyseriaJon Favreau
ZdjęciaMatthew Libatique
Scenariusz
ObsadaDaniel Craig, Keith Carradine, Sam Rockwell, Olivia Wilde, Harrison Ford, Clancy Brown, Adam Beach, Paul Dano
MuzykaHarry Gregson-Williams
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekakcja, SF, western
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Kosmici, na koń!
[Jon Favreau „Kowboje i Obcy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kino nie takie rzeczy już widziało, ale połączenie westernu z filmem o kosmitach – i to na poważnie! – brzmi źle. To tak jakby usmażyć jajecznicę na maśle orzechowym; niektórym będzie smakować, ale większość uzna, że pewnych rzeczy po prostu się nie robi. Właśnie dlatego „Kowboje i obcy”, mimo solidnej realizacji i gwiazd na planie, stają kosmitą w gardle. Kością, znaczy się.

Ewa Drab

Kosmici, na koń!
[Jon Favreau „Kowboje i Obcy” - recenzja]

Kino nie takie rzeczy już widziało, ale połączenie westernu z filmem o kosmitach – i to na poważnie! – brzmi źle. To tak jakby usmażyć jajecznicę na maśle orzechowym; niektórym będzie smakować, ale większość uzna, że pewnych rzeczy po prostu się nie robi. Właśnie dlatego „Kowboje i obcy”, mimo solidnej realizacji i gwiazd na planie, stają kosmitą w gardle. Kością, znaczy się.

Jon Favreau
‹Kowboje i Obcy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKowboje i Obcy
Tytuł oryginalnyCowboys & Aliens
Dystrybutor UIP
Data premiery26 sierpnia 2011
ReżyseriaJon Favreau
ZdjęciaMatthew Libatique
Scenariusz
ObsadaDaniel Craig, Keith Carradine, Sam Rockwell, Olivia Wilde, Harrison Ford, Clancy Brown, Adam Beach, Paul Dano
MuzykaHarry Gregson-Williams
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekakcja, SF, western
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
To mógł być film-parodia, postrzelona komedia międzygatunkowa, szalona jazda po krajobrazie kina rozrywkowego. Dlaczego więc Jon Favreau, reżyser znany z poczucia humoru w komiksowym „Iron Manie”, stawia na konwencję „na serio”, oklepane dialogi i niezamierzony komizm? Grający główne role Daniel Craig i Harrison Ford próbują przemycić do fabuły nieco autoparodii i dystansu, ale już Olivia Wilde idzie po najmniejszej linii oporu, słuchając bacznie reżysera, jednocześnie odzierając film z resztek niezobowiązującego humoru i rozbrajając aktorskim sztywniactwem. Na szczęście dla całości, wcześniej czy później na ekran wkrada się komizm żyjący własnym życiem i zapewnia widzom zabawę, polegającą na śmianiu się z bohaterów i przedstawionych wydarzeń. Szkoda, że śmiać można się tylko z bohaterów, a nie razem z nimi. W ten jednak sposób „Kowboje i obcy” przeistaczają się w campową ciekawostkę, bzdurę tak monumentalną, że wręcz rozprężającą. Aż trudno uwierzyć, że to produkcja wysokobudżetowa, a nie sen maniakalnego entuzjasty kina klasy B i parodysty w jednej osobie, który dorwał się do amatorskiej kamery, żeby utrwalić obraz zniszczenia sianego przez gumowe potwory. Nie, „Kowboje i obcy” mają efekty specjalne z najwyższej półki, dlatego obcy wyglądają wstrętnie i widowiskowo; „Kowboje i obcy” mają charyzmatycznych aktorów – oprócz Craiga i Forda, także Paula Dano i Sama Rockwella – dlatego kowboje to fajne chłopaki, którym można kibicować; wreszcie „Kowboje i obcy” mają doświadczonych w blockbusterowym biznesie scenarzystów, producentów i kompozytora, dlatego wszystko na ekranie powinno grać i buczeć, a przynajmniej schładzać przepracowane myśleniem łepetyny widzów. Problem jest w tym, że schładzają tak niebezpiecznie, że każdy mózg będzie bronił się przed odmrożeniem.
Punkt wyjściowy jest bardzo intrygujący. Mężczyzna budzi się na ziemi, daleko od jakichkolwiek osad. Jest ranny, nic nie pamięta, nadgarstek obciąża dziwaczna bransoleta z metalu. Kiedy dociera do małego miasteczka, okazuje się, że okolicą trzęsie właściciel stad bydła, niejaki Dolarhyde. Wkrótce główny bohater, jak się okazuje ścigany listem gończym bandyta o imieniu Jake Lonergan, odkrywa, że tajemnicza bransoleta to broń na kosmiczne statki, które atakują miasteczko i porywają wielu z jego mieszkańców. Dolarhyde, Lonergan i inni śmiałkowie wyruszają na ratunek. Później ilość absurdów i komicznych zbiegów okoliczności potęguje się w zastraszającym tempie, a kulminację osiąga w bitwie kowbojów zjednoczonych z indiańskimi wojownikami przeciw najeźdźcom z kosmosu. Jednak główną wadą filmu nie są absurdy, ale schematy kina rozrywkowego napędzające teoretycznie oryginalną fabułę. Dialogi żenują przewidywalnością, tylko czasami dostarczając udanych one-linerów. Ścieżka działań kowbojów doprowadza ich wreszcie na utarte tereny oczywistości, szybko pojawiają się koleiny i męczące powtarzalnością rozwiązania. Im bliżej zakończenia, tym bardziej „Kowboje i obcy” wpasowują się w szablony maskowane tym, że obie strony stanowią niecodzienne zestawienie w kulturze popularnej. Połączenie niezamierzonego komizmu ze schematem owocuje zniechęceniem.
Realizacyjnie film wygląda świetnie. Krajobrazy, westernowy klimat, oprawa muzyczna, efekty specjalne – wszystko prezentuje się bardzo solidnie. Daniel Craig ponownie udowadnia, że do małomównych bohaterów i twardych ludzi czynu pasuje najlepiej, Harrison Ford nadal utrzymuje uwagę widza, chociaż wyraźnie cierpi, że dał się wpakować w tak pokaźny nonsens. Oczywiście estetyczne i gwiazdorskie plusy nie czynią nagle z „Kowbojów i obcych” świetnego dzieła kina rozrywkowego. To produkcja, która na pewno wyróżnia się z tłumu stężeniem kuriozalnych pomysłów, ale na wyróżnianie nie zasługuje.
Zdecydowanie „Kowbojów i obcych” trudno ocenić: z jednej strony bezsens, brak dystansu i absurdalna powaga; z drugiej – niezła zabawa w kategoriach zakazanego guilty pleasure, campowa orgia ekranowych wyskoków. To nawet materiał na film otoczony kręgiem wiernych wyznawców, którzy w całym tym szaleństwie odnajdą urok i czystą zabawę. Film tak zły, że aż dobry? Trudno powiedzieć, trudno wydać trzeźwy osąd.
koniec
2 września 2011

Komentarze

02 IX 2011   11:41:15

nie ma czegoś takiego jak najmniejsza linia oporu :)
jest za to linia najmniejszego oporu

02 IX 2011   11:56:49

Oczywiście, racja. Zostanie poprawione, dziękuję za uwagę.

02 IX 2011   19:43:15

Pozwolę się nie zgodzić z szanowną recenzentką - wcale nie jest trudno wydać trzeźwy osąd tego (delikatnie mówiąc) żenująco głupiego filmu, bo jest tak zły, że mógłby być używany jako wzorzec kompletnego zmarnowania pomysłu, co najmniej niezłych aktorów i użytych do jego produkcji środków. Po co w ogóle powstał taki gniot? Oto jest pytanie... Na trzeźwo odpowiedzi chyba nie da się znaleźć ;)

02 IX 2011   20:11:05

ps. Przy czym zaznaczam, że głupota owego filmu nie jest spowodowana samym połączeniem westernu i s/f tylko sposobem w jaki to zrobiono i ogólną mizerią scenariusza. Zaś jeśli ktoś szuka naprawdę fajnego klimatu westernu w kosmosie polecam serial "Firefly" i dopełniający go film "Serenity" - to dowód, że oba te gatunki mogą do siebie znakomicie pasować tworząc niezapomniane widowisko. I nie trzeba do tego wcale aż tak "wspaniałych" efektów komputerowych ani wielkich nazwisk. Jak się chce (i umie) to można :)

03 IX 2011   10:19:48

Linii najmniejszego oporu ;]

04 IX 2011   00:25:48

Albo byliśmy z recenzentką na różnych filmach, albo jej oczekiwania ("chciałam iść na głupawą komedię o kosmitach i kowbojach, a wyszedł normalny film i nic, a nic z tego nie zrozumiałam, ojejku, nie było śmiesznie") całkowicie rozminęły się z rzeczywistością. I powyższy opis w 90% dotyczy tego niezrozumienia i szoku, że nie śmiali się w tle z siebie. Autorka nie zadała sobie nawet odrobiny trudu, aby film... zrozumieć. Nie śmiali się z siebie, to film był zły. I absurdalny. A ja myślałem, że czasy pisania czegoś "z tezą" przyjętą niezależnie od wszystkiego już dawno minęły.

Co więcej, ogromną wartością filmu jest WŁAŚNIE to, że on był zagrany od początku do końca na poważnie. Dzięki temu fabuła nie ma zgrzytów, do świata "Dzikiego Zachodu" bez problemów dopasowano kosmitów. Nie wiem, recenzentka spodziewała się, że bohaterowie zaatakowaniu przez obcych będą biegali w kółko, jak blondynki w komedyjkach dla 14-latek i krzyczeli? I dla niej fakt, że ludzie podjęli działania jest absurdalny?

Wydaje mi się, że tak samo musiała recenzentka cierpieć oglądając serial "Battlestar Galactica", w którym również, w przeciwieństwie do komedii ze śmiechem z offu, bohaterowie grają od początku do końca na poważnie. I nikt się nie śmieje, jak na przykład w "Red Dwarfie".

PS. Co ma film s-f z kowbojskimi atrybutami wspólnego z "Kosmitami i Obcymi" nie mam pojęcia. Porównanie jest absurdalne, widać innemu rozmówcy też się wszystko pomieszało. To trochę tak, jakby w odpowiedzi na serial "Zmiennicy" podać jako kontrapunkt "Piąty element". Bo bohater też jeździł taksówką. Ale rozumiem, że skupienie się na wybranym rekwizycie zasłoniło całość.

04 IX 2011   14:13:37

Coś mi się zdaje szanowny komentatorze/rko REMOV, że mamy zupełnie inaczej nastrojone aparaty do postrzegania rzeczywistości... Za nic się nie zgodzę, że ten film brany na poważnie wielce zyskuje a cały problem w błędnym oczekiwaniu przez widzów iż będzie komedią. Toż to nie jest w żadnym razie film poważny (to swoją drogą już spory zarzut, bo jego reklamy wszak wręcz epatowały słynnym "Indiana Jones spotyka Bonda" - jak powszechnie wiadomo obaj bohaterowie reprezentują kino poważne do bólu ;) ), a co najwyżej drętwy - a mówiąc dosadniej jest to czerstwa chała doprawiona efektami specjalnymi i znanymi nazwiskami mającymi sugerować porządną rozrywkę na poziomie nie czołgającym się brzuchem po piasku. Fabuła bez zgrzytów?! Wolne żarty :) Choć jest misterna jak budowa cepa i pełna utartych schematów to i tak wciąż coś się w niej sypie albo wyskakuje jak diabeł z pudełka. Nie będę się wdawał w szczegóły bo taki spoiler byłby nie fair wobec tych którzy mimo wszystko zechcą to "coś" obejrzeć - wspomnę tylko, że Twój przykład z zachowaniem biegających w kółko i krzyczących blondynek z komedyjek jest zadziwiająco trafny w odniesieniu do przebiegu "misternego planu pokonania wrażych alienów" ukazanego w tym filmie. Fakt podjęcia przez ludzi działań właśnie przez to staje się absurdalny.

Ps. Co do uwag bezpośrednio do mojego komentarza - czytaj proszę ze zrozumieniem. Nie porównywałem bezpośrednio "Kowbojów i obcych" do "Firefly" - pozwoliłem sobie tylko wyklarować dla ścisłości, że moim zdaniem westernowe klimaty łączone z s/f nie powodują automatycznie iskrzenia na łączach i nie o sam fakt zastosowania takiej mieszanki mi chodziło gdy pisałem me niepochlebne słowa o "Kowbojach i obcych". Po czym zasugerowałem pragnącym ewentualnie zapoznać się z fajną kosmiczno westernową mieszanką serial "Firefly". Nie wiem czy widziałeś/aś serial albo film "Serenity" - zapewniam, że nie ma tam śmiechu z off'u a jednak jest w nim to coś, co sprawia że oglądając go czuje się rosnące zaciekawienie tym co się jeszcze wydarzy i jak się całość skończy w odróżnieniu od "Kowbojów i obcych" gdzie w miarę narastania śnieżnej kuli absurdów i ogólnej drętwoty czuje się raczej coraz większe rozczarowanie i zmęczenie. Myślę, że nie bardzo jest sens ciągnąć dalej te rozważania - po prostu moim zdaniem król jest nagi a Twoim wystrojony przecudnie...

04 IX 2011   19:08:37

REMOV, mam wrażenie, że bardziej od filmu interesuje Cię to, czego ja rzekomo nie zrozumiałam. "Kowboje i obcy" nie jest filmem do rozumienia; to powinien być blockbuster z przymrużeniem oka, a wyszło kuriozum gatunkowe bez dystansu. Mnie jednak film sprawił swoją absurdalnością i ewidentną inklinacją w kierunku "gniota" sporo frajdy, dlatego podtrzymuję wszystko, co napisałam w recenzji. I tak - działania ludzi, jeszcze tak nieudolne, przeciwko obcym uważam za idiotyczne. Pozdrawiam.

05 IX 2011   03:47:53

Co to znaczy "campowa orgia ekranowych wyskoków"? o.O

Można bardziej po polsku, a nie po "polskawamu". Pliiiiz!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ale co z tą papugą?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Maj (2)
— Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady

I ty możesz zostać elfem
— Jarosław Loretz

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (15)
— Jakub Gałka

W żelaznym uścisku
— Ewa Drab

IRONiczny MANifest
— Piotr Dobry

Tegoż autora

Szybciej. Głośniej. Więcej zębów
— Ewa Drab

Samochody (nie) latają
— Ewa Drab

Kreacja automatyczna
— Ewa Drab

PR rządzi światem
— Ewa Drab

(I)grać i (wy)grać z czasem
— Ewa Drab

Llewyn Davis jest palantem
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna

Wszyscy jesteśmy oszustami
— Ewa Drab

Rzut kośćmi i sekrety Freuda
— Ewa Drab

Kto się boi Vina Diesla?
— Ewa Drab

Duch z piwnicy
— Ewa Drab

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.