Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tarsem Singh
‹Immortals. Bogowie i herosi 3D›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułImmortals. Bogowie i herosi 3D
Tytuł oryginalnyImmortals
Dystrybutor Monolith
Data premiery10 listopada 2011
ReżyseriaTarsem Singh
ZdjęciaBrendan Galvin
Scenariusz
ObsadaHenry Cavill, Mickey Rourke, Kellan Lutz, John Hurt, Luke Evans, Freida Pinto
MuzykaTrevor Morris
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekakcja, dramat, fantasy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Tezeusz o charyzmie ameby
[Tarsem Singh „Immortals. Bogowie i herosi 3D” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie oczekuję wiele od takich filmów – chodzi w gruncie rzeczy o dwie godziny bezpretensjonalnej rozrywki. Powinno być efektownie, widowiskowo, no i nie zawadzi odrobina wzruszeń. Wszystko to „Immortals” serwuje nam jednak w bardzo mało satysfakcjonujących porcjach.

Konrad Wągrowski

Tezeusz o charyzmie ameby
[Tarsem Singh „Immortals. Bogowie i herosi 3D” - recenzja]

Nie oczekuję wiele od takich filmów – chodzi w gruncie rzeczy o dwie godziny bezpretensjonalnej rozrywki. Powinno być efektownie, widowiskowo, no i nie zawadzi odrobina wzruszeń. Wszystko to „Immortals” serwuje nam jednak w bardzo mało satysfakcjonujących porcjach.

Tarsem Singh
‹Immortals. Bogowie i herosi 3D›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułImmortals. Bogowie i herosi 3D
Tytuł oryginalnyImmortals
Dystrybutor Monolith
Data premiery10 listopada 2011
ReżyseriaTarsem Singh
ZdjęciaBrendan Galvin
Scenariusz
ObsadaHenry Cavill, Mickey Rourke, Kellan Lutz, John Hurt, Luke Evans, Freida Pinto
MuzykaTrevor Morris
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiUSA
Gatunekakcja, dramat, fantasy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nastała nam moda na pseudoantyczne (a może pseudomitologiczne?) produkcje. A może poszukajmy lepiej dawnego sprawdzonego określenia – kina sandałowego. Zapoczątkował ją bez wątpienia sukces „300”, którzy z kolei byli łączonym efektem sukcesów „Władcy pierścieni” i „Sin City”. W pierwszym wypadku skorzystano oczywiście z mody na wystawne widowiska batalistyczne w klimatach fantasy (bowiem perska armia z tego filmu bardziej kojarzy się z siłami Mordoru, niż z antykiem), w drugim z pomysłu, by prawie literalnie przenosić kadry komiksu (po raz kolejny dzieła Franka Millera) na ekran. „300” zbierał różne opinie, ale przeważnie pozytywne, sukces finansowy był niekwestionowany. Na popularność gatunku wpłynął też z pewnością rozwój kina 3D, z reguły ładnie sprawujący się w kinie z ładnymi plenerami. A może przyczyn popularności należy szukać wcześniej, w sukcesie „Gladiatora”? Tak czy inaczej, kolejne superprodukcje – „Starcie tytanów”, „Książę Persji”, młodzieżowy „Percy Jackson” czy nawet niedawny „Conan Barbarzyńca”.
„Immortals” Tarsema Sigha bierze na tapetę mit o Tezeuszu i oczywiście przetwarza go po swojemu, pozostawiając pewne elementy (Minotaur, labirynt), ale jednak opowiadając zupełnie inną opowieść. Opowieść, dodajmy, zaskakująco zbliżoną do „300” – potężna armia króla Hyperiona (zabawnie demoniczny, ale chyba najciekawszy w tym filmie Mickey Rourke) zbliża się do Grecji, drogę może zastąpić im (jak się później zresztą okaże – znów w wąskiej szczelinie) mała armia Hellenów. Hyperion ma większe ambicje – pragnie uwolnić Tytanów, uwięzionych przez bogów po pokonaniu ich w wojnie tytułowych Nieśmiertelnych. Hyperion, zapewne nie bez przyczyny, uważa, że z taką ekipą będzie mógł zadać bobu samemu Zeusowi i spółce i osiągnąć dużo wyższe stanowisko, niż piastował do tej pory. Przeciwstawić mu się może jedynie – jak się nietrudno domyślić – Tezeusz, postać co najmniej dziwna, ateista w świecie mitologicznym, chłop umiejący walczyć jak najlepsi wojownicy, przywódca bez cienia charyzmy.
Nie oczekuję wiele od takich filmów – chodzi w gruncie rzeczy o dwie godziny bezpretensjonalnej rozrywki. Powinno być efektownie, widowiskowo, no i nie zawadzi odrobina poruszającego patosu, lub wzruszeń zbliżonego sortu. Wszystko to „Immortals” serwuje nam jednak w bardzo mało satysfakcjonujących porcjach.
Widowiskowość miał zapewnić Tarsem Singh, hinduski reżyser, znany z barokowo przerysowanych filmów jak „Cela” czy „Magia uczuć”. Rzeczywiście – wykreowana w komputerze Grecja przypomina wszystko, tylko nie prawdziwą Grecję – ogromne puste przestrzenie, strzeliste klify, wielkie góry, miasta wykute w skale. Wszystko to jest spójne, dość atrakcyjnie wizualnie, ale jednocześnie zbyt sztuczne by mogło zachwycić i zbyt mało oryginalne, by mogło zaskoczyć. Dużo lepiej sprawdzają się pomysły Singha w scenach bardziej kameralnych, w których potrafi zaszaleć kostiumami i scenografią, a świadczyć to może, że jednak nie był idealnym twórcą do nakręcenia z założenia epickiej historii.
Potwierdza to element drugi – efektowność. Mamy tu kilka potyczek, jedną większą bitwę, ale w gruncie rzeczy przez większość czasu niewiele się dzieje, a bitwa w niczym nie dorównuje podobnym spektaklom z konkurencyjnych widowisk. Ładnie sprawdza się wywołana przez Posejdona fala, znakomicie pojedynki bogów z ludźmi (w wersji gore, z dużą ilością krwi), ale już np. Tytani przypominają bandę groteskowych zombie. Pod względem efektowności spektaklu mogliśmy oczekiwać dużo więcej.
Wzruszeń – brak. Ogląda się ten film z całkowitą obojętnością. Duża w tym zasługa Henry’ego Cavilla, który charyzmą bardziej przypomina Pawła Deląga niż Viggo Mortensena (czy nawet Gerarda Butlera). Jego „mobilizująca przemowa” do greckich wojsk mogłaby stać się wzorem tego, jak nie powinna wyglądać taka scena. Jak ta kreacja rokuje w przypadku decyzji o przyznaniu Cavillowi roli Supermana? Nijak, bo wbrew pozorom Superman, w przeciwieństwie do takiego Batmana, wcale nie musi być bohaterem charyzmatycznym.
Co poza tym? Mamy scenę erotyczną, ale – zdaje się – nie zobaczymy w niej pięknej Freidy Pinto, lecz jej „body double” (cóż za rozczarowanie), mamy wyjątkowo nielogicznie zachowujących się bogów, którzy płacą właściwie za własną głupotę, mamy dość przewidywalne zakończenie, mdłego Zeusa w wersji boskej i dużo mniej mdłego Johna Hurta, grającego jego ludzkie wcielenie. Hurt, co ciekawe, tym razem nie zostaje dramatycznie i okrutnie zabity (jak mu się to niejednokrotnie zdarzało), ale to wszystko za mało by film miał jakkolwiek zapadać w pamięć.
koniec
21 grudnia 2011

Komentarze

22 XII 2011   22:26:35

To za co te 50%?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Kto mieczem wojuje…
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Więzienie umysłu
— Michał Młotek

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.