Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksandr Ustiugow
‹Służę Związkowi Radzieckiemu›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSłużę Związkowi Radzieckiemu
Tytuł oryginalnyСлужу Советскому Союзу!
ReżyseriaAleksandr Ustiugow
ZdjęciaAleksiej Fiodorow
Scenariusz
ObsadaMaksim Awierin, Nonna Griszajewa, Jurij Ickow, Kirył Żandarow, Siergiej Pieriegudow, Irina Sokołowa, Azamat Nigmanow, Jurij Gercman, Rudolf Kuld, Oleg Garkusza, Wiaczesław Stiepanian, Aleksander Maruszew, Dmitrij Maksimow
MuzykaAleksiej Piekarin, Stas Sołodkin, Jewgienij Wircer
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania96 min
Gatunekromans, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Od zera do bohatera, czyli Nowy Archipelag GUŁag
[Aleksandr Ustiugow „Służę Związkowi Radzieckiemu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie da się ukryć, że współczesna Rosja to kraj cierpiący na swoiste rozdwojenie jaźni, stojący w rozkroku pomiędzy swą komunistyczną przeszłością a – przynajmniej w deklaracjach – demokratyczną przyszłością. Film Aleksandra Ustiugowa „Służę Związkowi Radzieckiemu!” jest zaś klinicznym dowodem tej „choroby”. Bo z jednej strony podkreśla nieludzkość systemu sowieckiego, z drugiej jednak – gloryfikuje ludzi, którzy go tworzyli.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Od zera do bohatera, czyli Nowy Archipelag GUŁag
[Aleksandr Ustiugow „Służę Związkowi Radzieckiemu” - recenzja]

Nie da się ukryć, że współczesna Rosja to kraj cierpiący na swoiste rozdwojenie jaźni, stojący w rozkroku pomiędzy swą komunistyczną przeszłością a – przynajmniej w deklaracjach – demokratyczną przyszłością. Film Aleksandra Ustiugowa „Służę Związkowi Radzieckiemu!” jest zaś klinicznym dowodem tej „choroby”. Bo z jednej strony podkreśla nieludzkość systemu sowieckiego, z drugiej jednak – gloryfikuje ludzi, którzy go tworzyli.

Aleksandr Ustiugow
‹Służę Związkowi Radzieckiemu›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSłużę Związkowi Radzieckiemu
Tytuł oryginalnyСлужу Советскому Союзу!
ReżyseriaAleksandr Ustiugow
ZdjęciaAleksiej Fiodorow
Scenariusz
ObsadaMaksim Awierin, Nonna Griszajewa, Jurij Ickow, Kirył Żandarow, Siergiej Pieriegudow, Irina Sokołowa, Azamat Nigmanow, Jurij Gercman, Rudolf Kuld, Oleg Garkusza, Wiaczesław Stiepanian, Aleksander Maruszew, Dmitrij Maksimow
MuzykaAleksiej Piekarin, Stas Sołodkin, Jewgienij Wircer
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania96 min
Gatunekromans, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wieki chyba będą musiały minąć, zanim kinematografia rosyjska – zakładając, że państwo to przetrwa tak długo – przestanie zajmować się Wielką Wojną Ojczyźnianą. Trudno zresztą dziwić się niesłabnącemu zainteresowaniu tym tematem, skoro w swej najnowszej, dwudziestowiecznej historii Rosja nie ma zbyt wielu powodów do chwały (również militarnej). Zwycięstwo nad faszyzmem przez długie lata było fundamentem istnienia Związku Radzieckiego i jego dominacji w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Tak wryło się w świadomość obywateli tego kraju, że po dziś dzień karmieni są oni licznymi filmami gloryfikującymi bohaterstwo krasnoarmiejców wyzwalających świat od nazizmu. „Służę Związkowi Radzieckiemu!” to kolejny tego przykład – niestety, niezbyt udany. Film Aleksandra Siergiejewicza Ustiugowa powstał na podstawie powieści znanego w czasach radzieckich reżysera filmowego Leonida Isaakowicza Menakera (rocznik 1929). W latach 1964-1990 nakręcił on dwanaście obrazów, z których zdecydowana większość była dramatami – wojennymi („Żaworonok”, 1964; „Nie zabud’… stancyja Ługowaja”, 1966; „Opoznanije”, 1973), obyczajowymi („Nocznaja smiena”, 1970; „Rasskaz o prostoj wieszczi”, 1975), miłosnymi („Młoda żona”, 1978), społecznymi („Ostatnia ucieczka”, 1980; „Sobaczij pir”, 1990), biograficznymi („Niccolo Paganini”, 1982) oraz historycznymi (poświęcona śmierci Aleksandra Puszkina „Ostatnia droga” z 1986 roku). Osobne miejsce w filmografii Menakera zajmują skrajnie odmienne w stylu wczesny musical „Gorod i piesnia” (1968) oraz adaptacja znanej także w Polsce fantastycznonaukowej powieści Aleksandra Bielajewa „Głowa profesora Dowella” („Zawieszczanije profiessora Dowella”, 1984).
Kiedy Leonid Isaakowicz znalazł się na reżyserskiej emeryturze, nie zrezygnował z działalności artystycznej, zmienił jedynie jej płaszczyznę – został pisarzem. W 1998 roku opublikował tom wspomnień „Wołszebnyj fonar’”, a następnie, zachęcony sukcesem, dwa zbiory opowiadań – historycznych „Carieubijcy” (2002), na który złożyły się „Koronowanyj prizrak” (czyli historia nieszczęsnego cara Iwana VI Romanowa) i „Cziełowiek iz tajnoj policyi” (opowieść o żandarmie Klietoczkinie) oraz obyczajowych „Kalejdoskop” (2008) – wreszcie powieść z czasów drugiej wojny światowej „Obied s djawołom” (2010). Ostatni z tekstów Menaker przerobił też na scenariusz filmowy, który niebawem trafił w ręce Ustiugowa. Aleksandr Siergiejewicz do tej pory rzadko stawał po tej samej stronie kamery, którą wcześniej zajmował Leonid Isaakowicz, jest bowiem przede wszystkim aktorem. Urodził się w 1976 roku w miejscowości Ekibastuz w Kazachstanie. Jako siedemnastolatek przeniósł się do syberyjskiego Omska, aby studiować w… Państwowej Akademii Transportu Kolejowego (na wydziale budowy wagonów). Wytrwał tam jednak tylko trzy semestry. Będąc studentem, rozpoczął jednocześnie pracę jako oświetleniowiec w miejscowym Teatrze Młodego Widza i to właśnie aktorstwo okazało się jego wielką pasją. Wkrótce został słuchaczem omskiego Rejonowego Koledżu Akademii i Sztuki, by następnie przenieść się do moskiewskiej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina, po której ukończeniu w 2006 roku znalazł zatrudnienie na deskach Rosyjskiego Akademickiego Teatru Młodzieżowego.
Filmowym debiutem Ustiugowa była niewielka rola w godnym pochwały dramacie wojennym „Kryptonim Gwiazda” (2002) Nikołaja Lebiediewa. W tym samym roku aktor zagrał w pierwszej części serialu kryminalnego „Kodeks czesti” Gieorgija Nikołajenki; później jednak związał się z innym sensacyjnym tasiemcem znanym z rosyjskiej telewizji, w którym zresztą występuje do dziś. Chodzi o „Mentowskije wojny”, w których Aleksandr Siergiejewicz wciela się w postać początkowo majora, a teraz już podpułkownika stołecznego wydziału zabójstw Romana Szyłowa. Do tej pory pojawił się w sześciu seriach filmu, pod którymi podpisali się Paweł Malkow (1-2, 2004-2005), Jegor Abrosimow (3-4, 2006 i 2008), Aleksiej Bogdanow i Alan Dzocyjew (5, 2010) oraz Siergiej Rajewski (6, 2011). Ten ostatni realizuje właśnie siódmą część, która swoją premierę będzie miała jednak dopiero w przyszłym roku. Doświadczenie zdobyte na planie tego filmu Ustiugow postanowił zdyskontować, zabawiając się w reżysera dwunastoodcinkowego kryminału „Gosudarstwiennaja zaszczita” (2010); zaraz po nim natomiast zabrał się za kręcenie „Służę Związkowi Radzieckiemu!”. Praca nad scenariuszem Menakera trwała od kwietnia 2011 roku; zdjęcia zajęły zaś ekipie cztery miesiące (od czerwca do września). Premiera obrazu odbyła się zaś niespełna miesiąc temu – dwudziestego szóstego lutego. Co jednak ciekawe, nie w rosyjskiej, ale w ukraińskiej telewizji – w kanale „Inter”.
Bohaterem filmu Ustiugowa jest Michaił Doncow, zagorzały komunista, który dla Związku Radzieckiego bez wahania gotów byłby poświęcić życie. W młodości walczył w szeregach Armii Czerwonej w wojnie domowej z „białymi”, spotkały go za to nawet odpowiednie zaszczyty. Później został dziennikarzem i pisarzem. Kiedy wybuchła wojna domowa w Hiszpanii, został żołnierzem Brygad Międzynarodowych; cieszył się szacunkiem towarzyszy broni z Półwyspu Iberyjskiego, którzy nie zwracali się do niego inaczej jak „Don Miguel”. Po powrocie wrócił do pracy w gazecie, zdobywając bardzo wysoką pozycję, co zaowocowało zaproszeniami na bankiety z okazji oficjalnych państwowych świąt. Żoną Doncowa jest może już nie najmłodsza, ale wciąż bardzo piękna śpiewaczka Taisa (Taja) Mieszczerska. Między małżonkami nie dzieje się jednak najlepiej; kobieta oskarża męża o to, że ma kochankę, gdy zaś ten nazywa ją „dziwką”, od razu dostaje w twarz. W takich nastrojach oboje udają się na koktajl na Kremlu z okazji 1 Maja. W czasie imprezy na Taisę zwraca uwagę sam Ławrientij Beria (swoją drogą znany ze swego niepohamowanego apetytu seksualnego); w czasie tej samej imprezy Michaił zostaje z kolei wywołany z sali i wezwany do redakcji. Tam dowiaduje się, jak poważny i niewybaczalny błąd popełnili drukarze, nazywając towarzysza Stalina w artykule na pierwszej stronie gazety „Sralinem”. W Związku Radzieckim końca lat 30. XX wieku za mniejsze przewinienia stawiano niewinnych ludzi przed plutonem egzekucyjnym. Doncow może więc mówić o wielkim szczęściu – zostaje bowiem oskarżony o nawiązanie podczas pobytu w Hiszpanii kontaktów szpiegowskich z wrogami ojczyzny i skazany jedynie na pobyt w obozie koncentracyjnym. W tym samym czasie Beria podstępem zwabia Mieszczerską do swoich apartamentów i, pijaną, gwałci. Tyle dowiadujemy się z wypełniających pierwsze minuty obrazu Ustiugowa licznych reminiscencji.
Właściwa akcja filmu rozgrywa się latem 1941 roku. Doncow jest więźniem jednego z łagrów na dalekiej północy Rosji, gdzieś nad Morzem Białym. Osadzeni zajmują się przede wszystkim wyrębem lasu. Strażnicy nie mają dużo roboty. Ucieczka nikomu nie przychodzi do głowy, bo zwyczajnie nie ma dokąd uciec; na dodatek więźniów politycznych trzymają w posłuchu tradycyjnie skonfliktowani z nimi kryminaliści, którym szefuje pachan (czyli ojciec chrzestny) nazywany „Odessą”. To człowiek, któremu lepiej nie wchodzić w drogę; który, jeżeli ktoś nadepnie mu na odcisk, potrafi bez zmrużenia oka wysłać człowieka na tamten świat. I to właśnie z nim pewnego dnia zadziera Michaił. Nieporozumienie między obydwoma panami udaje się jednak na szczęście, w dość dramatyczny zresztą sposób, zażegnać. Inna sprawa, że i jedni, i drudzy lada chwila borykać będą się z zupełnie innej rangi problemami. Przez przypadek bowiem, z urywka gazety przeznaczonej do zrobienia skręta, skazańcy dowiadują się o tym, że trwa wojna. I że na froncie nie dzieje się najlepiej. Co zresztą potwierdzają przybyli do łagru z występami artyści moskiewscy. Intrygujący to niezwykle koncept – tournee po obozach koncentracyjnych! Pal licho jeszcze, gdyby wstęp na koncert mieli tylko enkawudziści, ale gdzie tam, katorżnicy też mogą być obecni. Jakież wielkie na dodatek jest zaskoczenie Doncowa, kiedy okazuje się, że wśród przybyłych ze stolicy aktorów i śpiewaków jest także Taja! Wreszcie mogą się zobaczyć i – w dwa lata po tragicznych wydarzeniach – wyjaśnić, co tak naprawdę się stało. Michaił ma jednak zdecydowanie złą karmę i efekt spotkania z żoną jest taki, że… naczelnik łagru Maliwanow każe zamknąć go w karcerze. Więcej nawet: wszystko wskazuje na to, że w ekspresowym tempie dawny bohater wojny w Hiszpanii zostanie skazany na śmierć i rozstrzelany.
Ale „wskazuje” nie oznacza wcale, że tak się właśnie dzieje. Tego samego dnia kilka godzin później w okolicy obozu pojawiają się bowiem Niemcy. Bohaterscy strażnicy biorą więc nogi za pas, pozostawiając więźniów na łasce bądź niełasce wroga. Kiedy o świcie osadzeni przekonują się, że enkawudziści uciekli, szybko organizują się sami i postanawiają bronić sowieckiej ojczyzny przed hitlerowskimi najeźdźcami. Do tego momentu scenariuszowe niedorzeczności były delikatnie dawkowane widzom, teraz jednak Menaker i Ustiugow postanowili pójść na całość. Doncow – komunista z krwi i kości, z tych, co to się kulom nie kłaniają (nic dziwnego, skoro w Hiszpanii walczył być może u boku samego generała Karola Waltera-Świerczewskiego) – tworzy oddział, na czele którego postanawia… uderzyć na niemieckich zwiadowców. Jak widać, heroizm w radzieckim wydaniu nie ma sobie równych i przekracza wszystkie granice. Co więcej, widząc żarliwy patriotyzm „Don Miguela”, zaraża się nim nawet „Odessa” (i jego błatni), który deklarując przywiązanie do starej, przedrewolucyjnej Rosji, idzie jednak ręka w rękę z komunistą przeciwko wrogom nowego ustroju. Bo przecież tak naprawdę matuszka Rossija jest jedna i krwi dla niej żałować nie należy. Ten propagandowy wydźwięk filmu jest wyjątkowo nieznośny. Znać po nim, iż tekst wyszedł spod ręki człowieka, który mentalnie zatopiony jest jeszcze w czasach sowieckich, który – nawet jeśli tego bardzo pragnie – nie potrafi do końca oderwać się od sposobu myślenia o przeszłości swojej ojczyzny przez pryzmat lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. Dlatego też tak bardzo z treścią całego filmu kontrastuje jego zakończenie – boleśnie tragiczne i zaskakująco uczciwe. Gdyby Ustiugow powściągnął wcześniejsze hurrapatriotyczne zapędy, gdyby zdjął swego bohatera z pomnikowego cokołu i tchnął weń nieco życia – dzięki wstrząsającemu finałowi „Służę Związkowi Radzieckiemu!” można by ocenić znacznie wyżej. Nie przeszkadzałyby wtedy nawet nazbyt rzucające się w oczy niedoskonałości techniczne, wynikające w dużej mierze z ograniczenia budżetu.
Jako że „Służę Związkowi Radzieckiemu!” było produkcją typowo telewizyjną, Ustiugow nie miał do dyspozycji dużego budżetu, dlatego też w głównych rolach nie uświadczymy wielkich gwiazd. Michaiła Doncowa zagrał trzydziestosześcioletni Maksim Awierin („Żyła sobie baba”), a jego nie zawsze wierną żonę Taisę Mieszczerską – starsza o cztery lata Nonna Griszajewa („Taryfa noworoczna”), baletnica, śpiewaczka oraz aktorka telewizyjna i teatralna. W przywódcę zamkniętych w łagrze kryminalistów, zwanego „Odessą”, wcielił się Jurij Ickow („18/14”, „Ten, który gasi światło”, „Zawieszenie broni”), w komendanta obozu lejtnanta Maliwanowa – Kirył Żandarow („Pod przykrywką”), a w jednego ze strażników, skośnookiego Jusupa – Azamat Nigmanow („Pietia w drodze do Królestwa Niebieskiego”, „Rosja 88”, „Spokojna strażnica”). Ścieżka dźwiękowa, co prawda nie bardzo rzucająca się w uszy, wyszła spod piór aż trzech kompozytorów – Aleksieja Piekarina, Stasa (Stanisława) Sołodkina oraz Jewgienija Wircera; żaden z nich na co dzień nie para się tego rodzaju twórczością. Ciekawostką z ich biografii może być zaś fakt, że fachu uczyli się na Uniwersytecie Wiktorii w nowozelandzkim Wellington. Interesującą i mogącą pochwalić się dużym dorobkiem postacią jest za to operator Aleksiej Fiodorow (rocznik 1966), absolwent Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), który zaczynał karierę u boku Aleksandra Sokurowa. Razem zrealizowali kilka filmów dokumentalnych oraz fabularnych („Matka i syn”, 1997; „Moloch”, 1999). Ostatnim godnym uwagi epizodem w życiu artystycznym Fiodorowa była współpraca z Pawłem Łunginem przy głośnym dramacie politycznym „Oligarcha” (2002); później skupił się on już tylko na filmach telewizyjnych, a co za tym idzie – znacznie obniżył swój prestiż.
koniec
18 marca 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.