East Side Story: Jak wydoić wielbłąda [Igor Wołoszyn „Beduin” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Igor Wołoszyn stara się iść wytyczoną już wcześniej przez siebie drogą i kręcić filmy inne od tych, które realizują jego rosyjscy koledzy po fachu. Raz wychodzi mu to lepiej, raz gorzej. Jednej cechy z biegiem czasu wyzbyć się jednak nie potrafi; wciąż ma skłonności do przeszarżowania. Jakby brakowało u jego boku kogoś, kto we właściwym momencie krzyknąłby: „Stop! Dochodzimy do granicy śmieszności”. „Beduin” nie jest, niestety, pod tym względem wyjątkiem.
East Side Story: Jak wydoić wielbłąda [Igor Wołoszyn „Beduin” - recenzja]Igor Wołoszyn stara się iść wytyczoną już wcześniej przez siebie drogą i kręcić filmy inne od tych, które realizują jego rosyjscy koledzy po fachu. Raz wychodzi mu to lepiej, raz gorzej. Jednej cechy z biegiem czasu wyzbyć się jednak nie potrafi; wciąż ma skłonności do przeszarżowania. Jakby brakowało u jego boku kogoś, kto we właściwym momencie krzyknąłby: „Stop! Dochodzimy do granicy śmieszności”. „Beduin” nie jest, niestety, pod tym względem wyjątkiem.
Igor Wołoszyn ‹Beduin›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Beduin | Tytuł oryginalny | Бедуин | Reżyseria | Igor Wołoszyn | Zdjęcia | Aleksiej Rodionow | Scenariusz | Igor Wołoszyn | Obsada | Olga Simonowa, Serafima Migaj, Michaił Jewłanow, Remigijus Sabulis, Dorży Gałsanow, Anna Michałkowa, Siergiej Swietłakow, Dinara Drukarowa, Swietłana Smirnowa, Alisa Chazanowa, Władimir Szewielkow, Gieorgij Gurgulija | Muzyka | Gingger Shankar | Rok produkcji | 2011 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 96 min | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Artystycznej drodze Igora Wołoszyna (rocznik 1974) przyglądamy się w „Esensji” od samego początku jego kariery reżyserskiej, a przynajmniej od momentu, kiedy zaczął kręcić pełnometrażowe filmy fabularne. Pisaliśmy o jego, ubranym w futurystyczny kostium, psychologicznym obrazie „ Nirwana” (2008), zrealizowanym dla telewizji propagandowym dziele o wojnie rosyjsko-gruzińskiej „ Olympus inferno” (2009), kompletnie odjechanym dramacie z życia radzieckich narkomanów „ Ja” (2009), a nawet pięciominutowej nowelce „ Atlantyk” (2011), w której twórca nawiązał do setnej rocznicy zatonięcia „Titanika”. Teraz nadeszła kolej na najnowszy produkt Wołoszyna – dramat społeczno-psychologiczny „Beduin”, który kręcono na przełomie 2010 i 2011 roku częściowo w Rosji, a częściowo w dalekiej pustynnej Jordanii. Postprodukcja odbyła się w Los Angeles, dzięki czemu film od strony technicznej, zwłaszcza zaś dźwiękowej, wyróżnia się zdecydowanie na tle innych obrazów z krajów dawnego Związku Radzieckiego. Ale czy jest w stanie zachwycić czymś jeszcze? Zdobył, co prawda, laur publiczności na przeglądzie „Panorama Kina Europejskiego” w Atenach oraz nagrodę za najlepszą rolę żeńską na VII Międzynarodowym Festiwalu Filmowym „Eurazja”, ale podczas znacznie bardziej prestiżowych imprez w Soczi („Kinotawr”) oraz w Karlowych Warach (w czasie walki o Kryształowy Globus) skończyło się jedynie na nominacjach do głównych laurów. Życie nie oszczędzało głównej bohaterki „Beduina” Rity Kadetowej. To kobieta około czterdziestki, porzucona przez męża, która ledwo wiąże koniec z końcem. Na utrzymaniu ma chorą matkę oraz jeszcze bardziej chorą nastoletnią córkę Nastię. U tej ostatniej lekarze zdiagnozowali białaczkę, ratunkiem jest dla dziewczyny bardzo droga kuracja, w ostateczności zaś – przeszczep szpiku kostnego. Ani na jedno, ani na drugie jej matki nie stać. Dlatego też Rita podejmuje kontrowersyjną decyzję – postanawia zostać surogatką. Opuszcza rodzinne miasto w Rosji i wyjeżdża na Ukrainę, gdzie ma zostać zapłodniona in vitro i po dziewięciu miesiącach urodzić dziecko dla pary gejów. Tym, który płaci, jest niemłody już biznesmen Iwan; znalazł on sobie kochanka w o połowę młodszym Azjacie Maliku. Iwan jest szczodry – za każdy miesiąc ciąży oferuje Kadetowej dziesięć tysięcy dolarów, a po porodzie – kolejnych pięć tysięcy. Poza tym zapewnia jej mieszkanie w starym, pamiętającym jeszcze czasy sowieckie, bloku. Ale stawia też warunki – aż do rozwiązania Rita ma pozostać w mieście, by mógł mieć z nią stały kontakt. A to oznacza, że kobieta przez następne miesiące nie może spotykać się ani z matką (do której jedynie telefonuje), ani z córką (z którą łączy się w szpitalu za pomocą kamery internetowej). To dla niej trudne, więc bierze swoisty odwet na Iwanie – wiedząc, że jest w ciąży, nie stroni od papierosów i alkoholu, wdaje się nawet w romans z mieszkającym po sąsiedzku Jewgienijem (Żenia). Co zresztą rozjusza biznesmena, gdy się o tym dowiaduje. Żenia pracuje na co dzień w porcie, ale wieczorami prowadzi zupełnie inny, znacznie mniej uczciwy, tryb życia. Czy jest gangsterem? Wszystko na to wskazuje, w każdym razie prowadzi nielegalne interesy z imigrantami z Chin; w domu ma broń i przychodzi nawet moment, kiedy jej używa. Gra, którą pod jego wpływem zaczyna Rita, jest bardzo dwuznaczna moralnie; gdy w końcu kobieta zdaje sobie z tego sprawę, okazuje się, że jest już za późno – traci grunt pod nogami i ostatecznie zostaje „na lodzie”. Jest w zaawansowanej ciąży, na dalsze wpłaty od Iwana nie ma co liczyć, a Jewgienij sprawia, że na dodatek zostaje wciągnięta w aferę kryminalną. Na powrót do ojczyzny też nie ma co liczyć; pracująca w pociągu międzynarodowym Zina, przyjaciółka Kadetowej, traci bowiem z dnia na dzień pracę po tym, gdy w czasie przekraczania granicy rosyjsko-ukraińskiej celnicy odkryli u niej nielegalnie przewożone lekarstwa. Miała je dostarczyć matce Rity, a przeznaczone były one na leczenie Nastii. Nie mając już praktycznie dokąd uciec, kobieta przypomina sobie o słowach, jakie pewnego dnia usłyszała od taksówkarza, któremu zwierzyła się ze swoich trosk – że na Bliskim Wschodzie mieszka starożytny lud beduinów, którzy potrafią leczyć nowotwory mlekiem wielbłądzim. Zdesperowana, chwyta się tego jak tonący brzytwy. Ale by dotrzeć do Jordanii – bo ten właśnie kraj jest jej celem – potrzebuje paszportów dla siebie i Nastii oraz pieniędzy… Film dzieli się wyraźnie na dwie części. Akcja pierwszej rozgrywa się na Ukrainie i jest typowym dramatem społeczno-obyczajowym. Można go nawet określić mianem zaangażowanego. Bo mówi o biedzie, z jaką musi borykać się współczesne społeczeństwo słabo rozwiniętego kraju postkomunistycznego. Bo obrazuje jego degrengoladę i upadek moralny, które jednych prowadzą na drogę przestępstwa (Żenia), innych zmuszają do prostytuowania się (Rita), ponieważ tak właśnie Zina określa zachowanie przyjaciółki. Blokowisko, na którym mieszka Kadetowa to wylęgarnia młodych bandytów, którzy rekrutują się spośród ludzi pozbawionych perspektyw, szukających drogi na skróty przez życie, pałających nienawiścią do tych, którzy mają więcej. Inna sprawa, że i ci właśnie – z dużym prawdopodobieństwem – doszli do majątku niekoniecznie uczciwą drogą. Rita zostaje więc rzucona przez reżysera (i scenarzystę w jednym) w sam środek tej niewypowiedzianej, ale okrutnej wojny – i pada poniekąd jej ofiarą. Podczas pierwszej godziny „lektury” „Beduina” można odnieść wrażenie, że wszystko to już gdzieś widzieliśmy. I owszem, podobny portret społeczeństwa rosyjskiego zafundowali nam w ostatnich latach również inni twórcy z dawnego Związku Radzieckiego – chociażby Aleksiej Mizgiriow w „ Bębnie, bębenku” (2009), Władimir Kott w „ Gromozece” (2010), Bakur Bakuradze w „ Myśliwym” (2011) czy Andriej Zwiagincew w „ Elenie” (2011). I choć są to dzieła nacechowane turpizmem, to jednak przekazują jakąś prawdę o życiu – stawiając pytania, skłaniają do myślenia. W części drugiej filmu Wołoszyna, po przeniesieniu akcji do Jordanii, ten nastrój pryska, a autor funduje nam obrazki rodem z przewodnika turystycznego. Widzimy bowiem wolnych i szczęśliwych ludzi pustyni, którzy o nic nie pytając, przyjmują do swego grona przybyszki z Europy, oferując nie tylko mleko wielbłąda, ale i dach (namiotu) nad głową. Gdyby tak kończyła się produkcja hollywoodzka, nie zdziwiłbym się, ale film rosyjski i to na dodatek mający artystyczne „pretensje”! Tak się zwyczajnie nie godzi. Główną rolę, ciężko doświadczonej przez los Rity Kadetowej, Wołoszyn powierzył swojej żonie Oldze Simonowej, która, choć nie jest zawodową aktorką, co jakiś czas pojawia się na ekranie – głównie w filmach swojego męża (na przykład „ Ja”). Dla wcielającej się w nastoletnią Nastię Serafimy Migaj „Beduin” był aktorskim debiutem. Jak dalej potoczy się kariery młodziutkiej aktorki, nie sposób jeszcze dzisiaj stwierdzić. Zbyt płaską i zbyt oczywistą miała rolę do zagrania, aby zachwycić swą naturalnością czy niespotykanym talentem. Po raz pierwszy przed kamerą stanął również długowłosy Kazach Dorży Gałsanow, który podarował swą twarz Malikowi, kochankowi marzącego o ojcostwie bogatego biznesmena-geja Iwana. W tego ostatniego wcielił się z kolei doświadczony artysta litewski Remigijus Sabulis. Urodził się on w 1954 roku w Kownie, tam też przez długie lata występował na deskach Teatru Dramatycznego. Po ukończeniu studiów na wydziale aktorskim Konserwatorium Litewskiego zdobył jeszcze po latach dyplom Wyższych Kursów Reżyserii Filmowej. W filmach grywa od 1973 roku, ale rzadko poza swoją ojczyzną. Pozostałe istotne dla fabuły role reżyser oddał w „ręce” mniej lub bardziej doświadczonych artystów, ale na pewno takich, którzy są już rozpoznawalni dla widzów rosyjskich. Jewgienija zagrał etatowy aktor Wołoszyna Michaił Jewlanow („ Twierdza brzeska”, „ Pod przykrywką”), przyjaciółkę Rity, Zinę – Anna Michałkowa („ PiraMMMida”, „ Gop-stop”), lekarza hematologa – Siergiej Swietłakow („ Choinki”, „Kamień”), a ginekolożkę – Swietłana Smirnowa („ Listy martwego człowieka”). Osobą odpowiedzialną za zdjęcia był sześćdziesięciopięcioletni Aleksiej Rodionow, który, poza filmami kręconymi w ojczyźnie („ Idź i patrz”, „ Admirał”, „ Generation ,P’”), ma na koncie również współpracę z reżyserami z Wysp Brytyjskich (chociażby „Orlando” i „Tak” Sally Potter) i zza Atlantyku. Intrygującą postacią jest także autorka – dodajmy: znakomitej – ścieżki dźwiękowej do „Beduina”. Dzięki koneksjom producentów w Fabryce Snów została nią Gingger Shankar – pochodząca z Indii amerykańska skrzypaczka i piosenkarka, która ma w swoim curriculum vitae wspólne nagrania z takimi tuzami współczesnej muzyki (i rockowej, i filmowej), jak Smashing Pumpkins, Tony Levin, Steve Vai, Steve Lukather oraz James Newton Howard. Można ją usłyszeć między innymi na soundtrackach z „Pasji” (2004) Mela Gibsona, „Wojny Charliego Wilsona” (2007) Mike’a Nicholsa oraz „Zakazanego królestwa” (2008) Roba Minkoffa. Dla Wołoszyna stworzyła ona muzykę bardzo oszczędną (opartą, co nie powinno dziwić, na dźwiękach instrumentów smyczkowych), ale niezwykle przejmującą, idealnie ilustrującą ponury obraz rosyjskiej rzeczywistości.
|