Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ryszard Bugajski
‹Układ zamknięty›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUkład zamknięty
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery5 kwietnia 2013
ReżyseriaRyszard Bugajski
ZdjęciaPiotr Sobociński Jr.
Scenariusz
ObsadaJanusz Gajos, Kazimierz Kaczor, Urszula Grabowska, Przemysław Sadowski, Robert Olech
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiPolska
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Zakleszczeni w postkomunie
[Ryszard Bugajski „Układ zamknięty” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Układ zamknięty” – podobnie jak choćby „Katyń” Andrzeja Wajdy – karmi się emocją, która funkcjonuje dzisiaj jako jeden z nieodzownych elementów polskości – poczuciem doznanej krzywdy. Tak, jak w „Katyniu”, waga tematu służy twórcom za tarczę ochraniającą przed ewentualną krytyką.

Grzegorz Fortuna

Zakleszczeni w postkomunie
[Ryszard Bugajski „Układ zamknięty” - recenzja]

„Układ zamknięty” – podobnie jak choćby „Katyń” Andrzeja Wajdy – karmi się emocją, która funkcjonuje dzisiaj jako jeden z nieodzownych elementów polskości – poczuciem doznanej krzywdy. Tak, jak w „Katyniu”, waga tematu służy twórcom za tarczę ochraniającą przed ewentualną krytyką.

Ryszard Bugajski
‹Układ zamknięty›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUkład zamknięty
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery5 kwietnia 2013
ReżyseriaRyszard Bugajski
ZdjęciaPiotr Sobociński Jr.
Scenariusz
ObsadaJanusz Gajos, Kazimierz Kaczor, Urszula Grabowska, Przemysław Sadowski, Robert Olech
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiPolska
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Choć to porównanie może wydawać się odległe i dość abstrakcyjne, filmy Wajdy i Bugajskiego wyrastają tak naprawdę z podobnego przekonania – że jeśli mówi się coś istotnego, to nie trzeba zwracać uwagi na formę, w jaką się to ujmuje. Wajda opowiadał zatajaną przez dziesięciolecia historię w sposób chaotyczny i nieciekawy, zapełniał ją tekturowymi postaciami, które nie nie miały w fabule żadnej funkcji poza uosabianiem konkretnych postaw. Bugajski robi w zasadzie to samo – do scenariuszowego bałaganu, łączącego na chybił-trafił dziesięć różnych wątków (z czego co najmniej cztery można by bez szkody wyrzucić), wkłada zestaw spreparowanych wcześniej figur i ustawia je na dwóch biegunach aksjologicznego świata: jeżeli ktoś nie jest w „Układzie zamkniętym” skończonym skurwysynem, to musi być niewinny; jeżeli nie jest niewinny, to musi być skończonym skurwysynem.
Przyświecające Bugajskiemu cele niewątpliwie są szczytne – reżyser opowiada bowiem o rażącym nadużywaniu władzy przez rządzących, o tym, jak można zniszczyć komuś życie w imieniu prawa, roznieść w pył uczciwy biznes i rozbić rodzinę. Scenariusz jest sklejką kilku głośnych spraw, o których pisała prasa w minionym dziesięcioleciu – między innymi afery wokół Polmozbytu i zakładów mięsnych Krakmeat – ale z oczywistych względów nazwiska bohaterów i nazwa firmy zostały zmienione, a akcja przeniesiona do innego miasta.
„Układ zamknięty” otwiera uroczysta ceremonia w siedzibie gdańskiej firmy Navar, produkującej sprzęt elektroniczny. Na scenie, przy mikrofonach, widzimy trzech względnie młodych biznesmenów (Przemysław Sadowski, Robert Olech i Jarosław Kopaczewski), a po drugiej stronie, przy stole z przekąskami – prokuratora okręgowego Kostrzewę (Janusz Gajos) i naczelnika urzędu skarbowego Kamińskiego (od dawna niewidziany na dużym ekranie Kazimierz Kaczor). Ci dwaj od razu zaczynają spiskować – skoro firma odniosła sukces, to na pewno w nieuczciwy sposób, skoro jest zarobek, to na pewno był jakiś przekręt itd.
Bugajski bardzo szybko, bo w zasadzie w pierwszej scenie, spycha na dalszy plan biznesmenów i skupia się na duecie prokurator-naczelnik. Już w pierwszym ich dialogu dowiadujemy się, skąd panowie się znają, kiedy z rozrzewnieniem w głosie wspominają „stare czasy”. Obaj byli w czasie studiów w partii, obaj wybili się dzięki politycznemu zaangażowaniu i – co reżyser podkreśla w sposób wręcz nachalny – niszczeniu innym życia. Retrospekcje z lat sześćdziesiątych, które w dobrym filmie służyłyby za psychologiczne wytłumaczenie motywacji podstarzałych bohaterów, w „Układzie zamkniętym” są tylko kolejnym dowodem ich nieskończonego skurwysyństwa. Na pierwszy plan szybko wysuwa się Kostrzewa (Kamiński jest raczej jego demonicznym, ale nieco przygłupim akolitą), co – znów – w dobrym filmie byłoby okazją do pokazania twarzy Złego z bliska, ale w „Układzie zamkniętym” jest tylko pretekstem do prezentacji całego szeregu atrybutów zepsutego do szpiku kości komucha.
Żeby było jasne – nie mam żadnego problemu z tym, że Bugajski zrzuca winę na karb poprzedniego systemu; w wielu przypadkach okazałoby się pewnie, że ma rację. Bolączką jego filmu jest jednak sposób, w jaki to robi, i fakt, że zapomina przy tym, że świat – choć brutalny, nieprzyjemny i pełen nieuczciwych cwaniaków – ma jednak jakieś odcienie, a ludzie – choć brutalni, nieprzyjemni i często nieuczciwi – rzadko są tak ordynarnie jednowymiarowi. Partyjna przeszłość jest w „Układzie zamkniętym” trochę jak pryszcze i aparat na zęby u postaci z amerykańskiego filmu młodzieżowego albo czarny kot na kolanach demonicznego bohatera horroru – stanowi jasny sygnał, że ktoś jest taki, a nie inny; sygnał, który ratuje reżysera od konieczności przedstawiania postaci w sposób trudniejszy, bardziej zniuansowany. Innymi słowy: jest najzwyklejszym w świecie pójściem na łatwiznę.
Choć Kostrzewa pojawia się na ekranie prawie bez przerwy i ze wszystkich bohaterów to właśnie jego poznajemy najlepiej, nie wiemy o nim tak naprawdę nic. Partyjna przeszłość oplata go w scenariuszu jak kleszcze, które nie pozwalają wyrwać się z bardzo wąskiego sposobu myślenia. Bugajski pokazuje widzowi, że prokurator lubi polować, ma daczę na wsi, pije wódeczkę, z zapałem je golonkę i jeździ mercedesem pamiętającym miniony ustrój. Z każdą kolejną sceną wkłada mu w ręce inny rekwizyt „podłego komucha”, żeby udowodnić widzowi, że rzeczywiście z podłym komuchem ma do czynienia. W efekcie sceny te są niepotrzebne, bo nie mówią nic o bohaterze, w żaden sposób nie pogłębiają jego charakteru.
Na drugim biegunie mamy ofiary – trzech biznesmenów, którzy trafiają do więzienia bez powodu. Reżyserowi nie wystarcza jednak, że mężczyźni tracą firmę i spędzają pół roku w zamknięciu. Żeby podkręcić dramatyzm do maksimum, zsyła na nich kolejne tragedie, czyniąc z każdego współczesną wersję biblijnego Hioba: podczas nalotu policyjnego żona jednego traci dziecko z powodu szoku, a córka drugiego przestaje mówić. Trzeci mieszka sam, za współlokatorów mając jedynie przeurocze króliki, na niego spada więc trauma innego typu: zostaje brutalnie zgwałcony i pobity przez współwięźniów. Choć każdy z biznesmenów wyraźnie cierpi, tego typu absurdalne nagromadzenie dramatów w połączeniu z niewielkim czasem ekranowym, jaki dostają (Kostrzewa ciągle pozostaje na pierwszym planie), powoduje, że trudno z nimi sympatyzować, trudno im współczuć. Nie widzimy ich na rozprawach sądowych, nie wiemy, jak próbowali się bronić. Przez cały czas pozostają kompletnie bierni – są figurami przystosowanymi do przepchnięcia konkretnej tezy, a nie bohaterami z krwi i kości.
Gdzieś pomiędzy tymi dwoma światami stoi początkowo Słodowski (Wojciech Żołądkowicz) – młody prokurator, typowy służalec, który próbuje zrobić karierę płaszcząc się u nóg Kostrzewy. To jedyny bohater, który przechodzi w „Układzie zamkniętym” jakąś przemianę – na początku jest ostrożny; i choć sprawę Navaru uznaje za znakomitą okazję do wybicia się, sprawia wrażenie, jakby nie chciał motać się w niejasne interesy. Nawet tę postać Bugajski szybko jednak marnuje, pozwalając Słodowskiemu przejść na ciemną stronę mocy zbyt szybko i zbyt pewnie. Bohater, który w pierwszej scenie jest zwykłym popychadłem, chwilę później zaczyna dorównywać Kostrzewie pod względem łajdactwa.
Nie ma wątpliwości, że tego typu wizja opresyjnego państwa, pełnego tęskniących za PRL-owskimi zasadami kanalii, odpowiada uczuciom części widzów – tych, którzy czują się oszukiwani przez skarbówkę lub mają nieprzyjemne doświadczenia z prokuraturą. Dojrzałe kino polityczne powinno być jednak ponad takimi emocjami, nie powinno pokazywać świata za pomocą czerni i bieli. Bugajski zaciska pięści i wyrzuca je w powietrze ze złością, nie bacząc na pozostałe kolory – zasiedla „Układ zamknięty” chodzącymi stereotypami, a w finale oznajmia (ustami jednego z bohaterów), że współczesnemu kreatywnemu Polakowi udać się może tylko za granicą. Słuchając konkluzji, trudno opędzić się od wrażenia, że cenionemu reżyserowi złość zamydliła oczy.
koniec
29 kwietnia 2013

Komentarze

29 IV 2013   22:20:28

I przede wszystkim - ten film jest nudny, przeraźliwie nudny. Wszystkie sceny akcji można było zobaczyć w zwiastunie... Czułam się jak na polskim filmie, o którym rozmawiają bohaterowie "Rejsu" i naprawdę, naprawdę żałuję, że jednak nie wyszłam... A najbardziej boli fakt, że z tego materiału mógł wyjść rewelacyjny film; film, który zadowoli widza lubiącego, gdy coś się jednak dzieje i takiego, który woli, żeby to jeszcze miało sensowne przesłanie. Ale nie. U nas musi być patos (zbliżenie na cierpiętniczą twarz + MUZYKA) i łopatologia. Bo polski widz tępy jest i może czegoś nie załapać. Trzeba mu pokazać wszystko. Najlepiej 3 razy.
PS. Jest jedna dobra scena - negocjacje i 0,5% padające z ust Gajosa. Czyli jednak można było...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja ogląda: Marzec 2014 (2)
— Krystian Fred, Jarosław Loretz

Tegoż twórcy

Nie tylko Temida jest ślepa
— Sebastian Chosiński

Esensja ogląda: Marzec 2014 (2)
— Krystian Fred, Jarosław Loretz

Bohater na szafocie
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Remanent filmowy 2017
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Lisy w krainie wilków
— Grzegorz Fortuna

Nic już nie gra
— Grzegorz Fortuna

Głupota jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową
— Grzegorz Fortuna

Porażki i sukcesy 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Grzegorz Fortuna, Jacek Walewski, Konrad Wągrowski, Krystian Fred, Kamil Witek, Miłosz Cybowski, Adam Kordaś

Źródła
— Grzegorz Fortuna

Llewyn Davis jest palantem
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna

Oswajanie melancholii
— Grzegorz Fortuna

Apokalipsa według Guillermo del Toro
— Grzegorz Fortuna

To zdecydowanie zły dzień, żeby szklana pułapka
— Grzegorz Fortuna

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.