Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Bahman Ghobadi
‹Czas nosorożca›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzas nosorożca
Tytuł oryginalnyFasle kargadan
ReżyseriaBahman Ghobadi
ZdjęciaTuraj Aslani
ObsadaBehrouz Vossoughi, Monica Bellucci, Yilmaz Erdogan, Caner Cindoruk, Belçim Bilgin, Arash Labaf, Ali Pourtash, Beren Saat, Ahmet Mümtaz Taylan
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiIran, Turcja
Czas trwania88 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Ajatollah zawsze ma rację
[Bahman Ghobadi „Czas nosorożca” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Bahman Ghobadi nigdy nie należał do pupilków władz Islamskiej Republiki Iranu. Nic więc dziwnego, że gdy w 2009 roku poparł manifestantów protestujących przeciwko (prawdopodobnie) sfałszowanym wyborom prezydenckim, został zmuszony do wyjazdu z kraju. Trzy lata później nakręcił dramat polityczny „Czas nosorożca”, który jest bezpardonowym oskarżeniem kraju rządzonego przez ajatollahów i Mahmuda Ahmadineżada.

Sebastian Chosiński

Ajatollah zawsze ma rację
[Bahman Ghobadi „Czas nosorożca” - recenzja]

Bahman Ghobadi nigdy nie należał do pupilków władz Islamskiej Republiki Iranu. Nic więc dziwnego, że gdy w 2009 roku poparł manifestantów protestujących przeciwko (prawdopodobnie) sfałszowanym wyborom prezydenckim, został zmuszony do wyjazdu z kraju. Trzy lata później nakręcił dramat polityczny „Czas nosorożca”, który jest bezpardonowym oskarżeniem kraju rządzonego przez ajatollahów i Mahmuda Ahmadineżada.

Bahman Ghobadi
‹Czas nosorożca›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzas nosorożca
Tytuł oryginalnyFasle kargadan
ReżyseriaBahman Ghobadi
ZdjęciaTuraj Aslani
ObsadaBehrouz Vossoughi, Monica Bellucci, Yilmaz Erdogan, Caner Cindoruk, Belçim Bilgin, Arash Labaf, Ali Pourtash, Beren Saat, Ahmet Mümtaz Taylan
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiIran, Turcja
Czas trwania88 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Bahman Ghobadi z pochodzenia jest Kurdem; urodził się w 1969 roku w siedemdziesięciotysięcznym Bane, miejscowości leżącej w północno-zachodniej części kraju, nieopodal granicy z Irakiem, i będącej stolicą irańskiego Kurdystanu. Po ukończeniu studiów filmowych zajął się kręceniem krótkometrażówek. Dopiero po dziesięciu latach pracy w branży zrealizował pierwszy film pełnometrażowy – dramat z okresu wojny iracko-irańskiej „Czas pijanych koni” (2000) – i od razu odniósł światowy sukces (między innymi nagrody w Cannes, Chicago, Sarajewie, São Paulo). Swój nieprzeciętny talent potwierdził kolejnymi obrazami, także obsypanymi laurami na całym globie: „Gdyby żółwie mogły latać” (2004), „Półksiężyc” (2006) oraz fabularyzowanym dokumentem „Nikt nie rozumie perskich kotów” (2009). Ostatni film, podejmujący temat młodych teherańczyków próbujących, mimo zakazów Strażników Rewolucji, grać w podziemiu ukochaną przez siebie muzykę – heavy metal, bluesa, rock alternatywny – nie spodobał się ortodoksyjnym władzom Iranu. Jakby tego było mało, w tym samym roku po – z dużym prawdopodobieństwem – sfałszowanych wyborach prezydenckich, w wyniku których urząd zdobył na kolejną kadencję Mahmud Ahmadineżad, państwem wstrząsnęły masowe protesty organizowane przede wszystkim przez studentów. Ghobadi nie pozostał w tamtych dniach obojętny, w zamian za co władze Islamskiej Republiki Iranu, mówiąc eufemistycznie, skłoniły go do wyjazdu z kraju.
Zapewne właśnie to traumatyczne przeżycie stało się trzy lata później pretekstem do nakręcenia „Czasu nosorożca” – dramatu, w którym Ghobadi postanowił bezwzględnie, jak nigdy wcześniej, rozprawić się z występkami rządów ajatollahów. Dość powiedzieć, że dedykował swój film dwóm ofiarom władz irańskich: Kurdowi Farzadowi Kamarganowi, nauczycielowi i aktywiście praw człowieka, który po aresztowaniu przez Strażników Rewolucji poddawany był w więzieniu okrutnym torturom i ostatecznie w maju 2010 roku w wieku trzydziestu czterech lat powieszony, oraz młodszemu od niego o dziewięć lat Sanemu Jalehowi, studentowi, którego w lutym 2011 roku śmiertelnie postrzelono w Teheranie podczas protestów ulicznych. Już ta dedykacja dowodzi wyraźnie, z jakim filmem mamy do czynienia. Z drugiej jednak strony nie należy oczekiwać po Ghobadim dzieła politycznie zaangażowanego na wzór Andrzeja Wajdy z okresu „kina moralnego niepokoju” i karnawału Solidarności czy (Konstantinosa) Costy-Gavrasa (vide „Z”, „Zaginiony”, „Zdradzeni”, „Mała apokalipsa”); takie ujęcie tematu jest zwyczajnie Irańczykowi obce. Nie bez powodu przecież uważany był wcześniej za mistrza budowania nastroju poetyckiego, który z ciszy na ekranie potrafi wydobyć najbardziej przejmujący krzyk. Dlatego, szukając fabuły do swego najnowszego dzieła, reżyser postanowił oprzeć się na prawdziwej historii przyjaciela rodziny – poety irańsko-kurdyjskiego, ukrywającego się pod pseudonimem Sadegh Kamangar.
Akcję „Czasu nosorożca” Ghobadi rozgrywa na dwóch płaszczyznach czasowych. Punktem wyjścia są wydarzenia z jesieni 2010 roku, kiedy to po trzydziestu latach odosobnienia zostaje wypuszczony na wolność poeta Sahel; od chwili, gdy pozostawia za sobą mury więzienne, rozpoczyna poszukiwania swojej ukochanej żony Miny, jednocześnie rozpamiętując to wszystko, co doprowadziło do ich rozdzielenia. Za rządów szacha Mohammada Rezy Pahlawiego życie upływało małżonkom bez większych trosk i problemów; w pewnym sensie należeli nawet do ludzi (umiarkowanie) uprzywilejowanych – jej ojciec był w końcu pułkownikiem w armii perskiej. Sahel, wrażliwy intelektualista, polityką zbytnio się nie interesował, pisał wiersze. Gdy jednak na początku 1979 roku szacha obalono, a do władzy w wyniku przewrotu doszli ortodoksyjni islamiści szyiccy pod przywództwem ajatollaha Ruhollaha Chomejniego, kraj pogrążył się w chaosie, dotychczasowy porządek legł zaś w gruzach. Ten moment jest też początkiem wszystkim dramatów i niepowodzeń, które na długie lata naznaczą los szczęśliwej do tej pory pary. Saleh zostaje wtrącony na trzydzieści lat do więzienia. Za co? Sentencja wyroku jest tyleż absurdalna, co przerażająca – za pisanie wierszy politycznych przeciwko Republice Islamskiej. Ten sam los czeka również Minę – tylko za to, że jej ojciec był pułkownikiem, a mąż skazanym już poetą, kobieta musi spędzić za kratami dziesięć lat.
Szybko okazuje się, że motorem napędowym wszystkich zdarzeń jest związany z ruchem rewolucyjnym Akbar, przez wiele lat kierowca Miny, platonicznie w niej zakochany. Odtrącony przez kobietę, mści się teraz, choć wciąż nie rezygnuje z możliwości zdobycia jej. Posuwa się przy tym do najbardziej wyrafinowanych, graniczących wręcz z masochizmem, gierek psychicznych. Saleh, dręczony psychicznie i fizycznie, nie załamuje się. Inaczej niż Mina, która jakiś czas po wyjściu na wolność dowiaduje się, że jej mąż zmarł w trakcie odbywania kary. Władze wskazują jej nawet grób na cmentarzu, w którym miał zostać pogrzebany. Odcięta od przeszłości i tego, co w jej życiu było najlepsze, postanawia opuścić ojczyznę. By otrzymać zgodę na wyjazd wraz z dziećmi z Iranu, musi zawrzeć układ z Akbarem. Dwadzieścia lat później jej tropem wyrusza do Stambułu mąż. Dzięki przyjaciołom udaje się ustalić Salehowi adres zamieszkania żony; ze zdziwieniem dowiaduje się on również, że Mina wciąż utrzymuje kontakty z dawnym kierowcą. Pytanie tylko, jaką rolę teraz pełni Akbar i co łączy go z tak bardzo doświadczoną przez życie kobietą?
„Czas nosorożca” miał wszelkie predyspozycje ku temu, by stać się arcydziełem. Bo przecież jeśli dodamy do siebie nader ważki i ciągle aktualny temat, wybitnego reżysera, świetnych aktorów (o których kilka słów później) i absolutnie zachwycające zdjęcia – nie można oczekiwać niczego innego. A jednak tym razem coś nie wypaliło, w którymś momencie Ghobadi popełnił błąd. I wcale nie dlatego, że przerosła go opowiedziana historia, raczej na odwrót – starał się przedstawić ją w sposób nazbyt osobisty, bez dystansu, który cechował jego poprzednie filmy. Inna sprawa, że pisząc scenariusz, autor ograniczył się tak naprawdę do zaprezentowania zaledwie kilku najistotniejszych punktów zwrotnych całej opowieści, które następnie zdecydował się połączyć metafizyczno-poetyckimi obrazami – tyleż pięknymi formalnie, co niekiedy trudno zrozumiałymi dla widza spoza bliskowschodniego kręgu kulturowego. Najbardziej w smakowaniu dzieła przeszkadza jednak mimo wszystko pretekstowy scenariusz, który nie pozwala wniknąć w psychikę bohaterów. Nie dowiadujemy się więc, jakie myśli towarzyszyły Salehowi podczas długoletniego odosobnienia ani jak wyglądało życie codzienne Miny po wyjściu na wolność, jeszcze przed wyjazdem do Turcji. Nie dowiadujemy się, jak kobieta wychowana w tolerancji religijnej odnalazła się w srogim świecie prawa szariatu ani jak wielkie spustoszenie w jej sumieniu poczyniły kompromisy, na które zdecydowała się pójść, by ocalić siebie i dzieci. Być może kurdyjski reżyser zrezygnował z tych wątków, ponieważ uznał je za zbyt oczywiste. Ale z drugiej strony właśnie ich pogłębienie pomogłoby mu stworzyć przekonujący portret bohaterów, którzy w ostatecznym rachunku, choć przetrąceni przez życie, zdają się być tak mało ludzcy.
Zdjęcia do filmu Ghobadiego powstawały w Iraku oraz w Turcji (a konkretnie w Stambule). Główną rolę, poety Saleha, reżyser powierzył siedemdziesięciopięcioletniemu Behrouzowi Vossoughiemu, wielkiej gwieździe kina irańskiego lat 60. i 70. ubiegłego wieku. W 1978 roku Vossoughi, zapewne przeczuwając nadchodzące wstrząsy, opuścił kraj i wyemigrował do Stanów Zjednoczonych; w Hollywood nie znalazł dla siebie miejsca. Co prawda zagrał w kilkunastu filmach i serialach amerykańskich, ale żaden z nich nie okazał się dziełem na miarę jego talentu. W Minę wcieliła się Monica Bellucci, której przedstawiać nie trzeba chyba żadnemu z miłośników kina europejskiego. Akbar ma z kolei twarz Yilmaza Erdogana (rocznik 1967), aktora tureckiego, urodzonego w Hakkari na południowym-wschodzie kraju, tuż przy granicy z Irakiem i Iranem. Sławny stał się on przed dwoma laty dzięki występowi w obsypanym nagrodami – między innymi na festiwalu w Cannes – dramacie kryminalno-psychologicznym „Pewnego razu w Anatolii” Nuriego Bilge Ceylana. Każdy z aktorów pierwszoplanowych spisał się na medal, ale największe brawa – bez dwóch zdań, prawdziwe standing ovation – należą się operatorowi Tourajowi Aslaniemu, którego kunszt doceniono także podczas ubiegłorocznego festiwalu Camerimage, przyznając Brązową Żabę. Ten niepowtarzalny, surowy i niepokojący, ale jednocześnie poetycki klimat filmu jest w dużej mierze właśnie jego zasługą.
koniec
7 maja 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Czerwiec 2012
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Mateusz Kowalski, Alicja Kuciel, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.