Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nikołaj Lebiediew
‹Legenda z numerem 17›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLegenda z numerem 17
Tytuł oryginalnyЛегенда №17
ReżyseriaNikołaj Lebiediew
ZdjęciaIrek Hartowicz
Scenariusz
ObsadaDaniła Kozłowski, Oleg Mienszykow, Władimir Mieńszow, Swietłana Iwanowa, Aleksandr Łobanow, Siergiej Gienkin, Roman Madianow, Aleksandr Jakowlew, Alejandra Grepi
MuzykaEduard Artiemjew
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania134 min
Gatunekbiograficzny, dramat, sportowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Legenda trochę podrasowana
[Nikołaj Lebiediew „Legenda z numerem 17” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Gdybyśmy szukali analogii, to spośród najwybitniejszych polskich sportowców powinniśmy wybrać Kazimierza Deynę. Bo też był wielbiony przez miliony. Bo też jeszcze za życia stał się legendą. Bo też zginął śmiercią tragiczną. Jak Walerij Charłamow – jedna z ikon radzieckiego hokeja na lodzie. Gdyby zawiesił sobie na piersi wszystkie zdobyte medale, mógłby wpędzić w kompleksy niejednego generała Armii Czerwonej. O nim opowiada obraz Nikołaja Lebiediewa „Legenda z numerem 17”.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Legenda trochę podrasowana
[Nikołaj Lebiediew „Legenda z numerem 17” - recenzja]

Gdybyśmy szukali analogii, to spośród najwybitniejszych polskich sportowców powinniśmy wybrać Kazimierza Deynę. Bo też był wielbiony przez miliony. Bo też jeszcze za życia stał się legendą. Bo też zginął śmiercią tragiczną. Jak Walerij Charłamow – jedna z ikon radzieckiego hokeja na lodzie. Gdyby zawiesił sobie na piersi wszystkie zdobyte medale, mógłby wpędzić w kompleksy niejednego generała Armii Czerwonej. O nim opowiada obraz Nikołaja Lebiediewa „Legenda z numerem 17”.

Nikołaj Lebiediew
‹Legenda z numerem 17›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLegenda z numerem 17
Tytuł oryginalnyЛегенда №17
ReżyseriaNikołaj Lebiediew
ZdjęciaIrek Hartowicz
Scenariusz
ObsadaDaniła Kozłowski, Oleg Mienszykow, Władimir Mieńszow, Swietłana Iwanowa, Aleksandr Łobanow, Siergiej Gienkin, Roman Madianow, Aleksandr Jakowlew, Alejandra Grepi
MuzykaEduard Artiemjew
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania134 min
Gatunekbiograficzny, dramat, sportowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Filmowcy rosyjscy, a wcześniej radzieccy, nigdy nie stronili od kręcenia obrazów biograficznych. W czasach Związku Radzieckiego ich bohaterami byli najczęściej wybitni naukowcy, ludzie kultury (pisarze, kompozytorzy, malarze i inni), politycy (czytaj: działacze partyjni i państwowi, słowem – zasłużeni komuniści), żołnierze Armii Czerwonej, którzy dokonali mniej lub bardziej heroicznych czynów, wykuwając „nowy, wspaniały świat” w walce z białogwardzistami bądź hitlerowskim najeźdźcą. Filmy te powstawały oczywiście na konkretne zamówienie Goskina, czyli Państwowego Komitetu Kinematografii, co oznacza, że nierzadko z ekranu wylewała się szerokim strumieniem ordynarna propaganda, która z prawdą niewiele miała wspólnego. Ustrój komunistyczny upadł wraz z Krajem Rad, a stare przyzwyczajenia pozostały. Dzieł – zarówno kinowych, jak i telewizyjnych (w tym wieloodcinkowych) – poświęconych znanym postaciom z historii Rosji (i nie tylko) wciąż kręci się w kraju Władimira Putina sporo. Na dodatek zdarza się, że reżyserzy rosyjscy, jak w przypadku serialu „Anna German. Tajemnica białego anioła” (2012), wyręczają innych. Nie powinno więc dziwić, że zdecydowano się również na uświetnienie postaci tak ważnej dla radzieckiego sportu, jak hokeista na lodzie Walerij Charłamow. I to po raz drugi, ponieważ sześć lat temu powstał fabularny, telewizyjny obraz „Walerij Charłamow. Dogrywka” w reżyserii Jurija Koroliowa (Staala), w którym w zawodnika z numerem 17 wcielił się Aleksiej Czadow.
Charłamow urodził się w Moskwie w styczniu 1948 roku; jego ojciec był ślusarzem w fabryce „Kommunar”, gdzie pracowała również matka Walerija Borisowicza, Baskijka z pochodzenia, Carmen Orive Abad, na którą rodzina z Półwyspu Iberyjskiego nie mówiła inaczej jak Begoňa. Do Związku Radzieckiego trafiła, jako nastoletnia dziewczynka, w 1937 roku wraz z innymi uciekinierami z ogarniętej wojną domową Hiszpanii. Syn Borisa i Carmen otrzymał imię na cześć wielkiego lotnika radzieckiego Walerija Czkałowa, który zginął w katastrofie równo dziesięć lat przed narodzinami chłopca. Po nastaniu Chruszczowowskiej „Odwilży” Begoňa wraz z ośmioletnim synem wyjechała do swojej ojczyzny, przez chwila miesięcy Walera mieszkał i uczył się w szkole podstawowej w Bilbao, ostatecznie jednak rodzina wróciła do Moskwy. W 1961 roku Charłamow przebył anginę z poważnymi powikłaniami, lekarze zabronili mu nawet ćwiczyć na lekcjach wychowania fizycznego. Ale ojciec miał na ten temat zupełnie inne zdanie i kilka miesięcy później zapisał syna do stołecznego klubu CSKA. Problem pozostawał tylko jeden – jaką dyscyplinę ma uprawiać czternastolatek; wybór padł ostatecznie na hokej (w pokonanym polu pozostała zaś piłka nożna). Trenerem drużyny juniorskiej był Boris Kułagin, pierwszego zespołu z kolei (i jednocześnie reprezentacji) – legendarny, zmarły w 1995 roku, Anatolij Tarasow.
Na młodego Walerę szybko zwrócono uwagę. Choć uznawano go za bardzo zdolnego, wciąż nie mógł przebić się do pierwszego składu drużyny. Wówczas Tarasow zdecydował się „oddać” hokeistę drugoligowemu wojskowemu – podobnie zresztą jak CSKA – zespołowi Zwiezda Czernabuł. W tym przemysłowym mieście na południu Uralu Charłamow zdobył niezbędne doświadczenie i przede wszystkim ograł się, pomagając w sezonie 1967/68 wywalczyć Zwiezdzie awans do pierwszej ligi. Tarasow był na bieżąco informowany przez trenera zespołu czernabułskiego o postępach Charłamowa i kiedy uznał, że nadeszła wreszcie odpowiednia pora, nakazał zawodnikowi powrót do Moskwy. Od tego momentu Walerij Borisowicz rozpoczął swój marsz ku sławie. Między 1969 a 1979 rokiem jedenastokrotnie brał udział w mistrzostwach świata; osiem razy wywalczył medal złoty, dwukrotnie srebrny i raz brązowy. Trzy razy reprezentował swój kraj na zimowych Igrzyskach Olimpijskich, skąd dwukrotnie wracał ze złotym (1972, 1976) i raz ze srebrnym (1980) medalem na piersi. Tytuł hokejowego mistrza Związku Radzieckiego zdobywał jedenaście razy, trzykrotnie był wicemistrzem. Na olimpiadzie w Sapporo w 1972 roku został jednocześnie królem strzelców i najlepszym asystentem; drugi z tytułów zdobył ponownie cztery lata później w Innsbrucku (1976).
Rok wcześniej w restauracji „Moskwa” Charłamow poznał swoją przyszłą żonę, osiemnastoletnią Irinę Smirnową. Mimo młodego wieku, kobieta szybko zaszła w ciążę i urodziła Aleksandra (który także został hokeistą); dopiero osiem miesięcy po narodzinach pierworodnego syna para wzięła ślub. Wiosną 1981 roku trzydziestotrzyletni Charłamow zapowiedział, że sezon 1981/82 będzie ostatnim w jego karierze zawodniczej; po jego zakończeniu chciał zostać trenerem juniorów. Z uwagi na nieco słabszą kondycję nie pojechał ze Sborną na hokejowy Puchar Kanady w sierpniu; wybrał się za to z żoną i jej kuzynem na wypoczynek na daczę we wsi Pokrowka, kilkadziesiąt kilometrów od Moskwy na drodze do ówczesnego Leningradu. Kiedy wracali do Moskwy 27 sierpnia około godziny siódmej rano prowadzona przez Irinę „Wołga” wpadła w poślizg (padał w tym czasie deszcz) i zderzyła się z nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówką – wszyscy pasażerowie zginęli na miejscu. Gdy wiadomość o śmierci Walerija Borisowicza dotarła do jego kolegów z drużyny narodowej, urządzili zebranie i zgodnie zdecydowali, że najlepszym hołdem dla Charłamowa będzie powrót z Kanady z pucharem za zwycięstwo. I tak też się stało – 13 września w finale rozegranym w Montrealu ekipa ZSRR dosłownie zmiotła z lodowiska gospodarzy turnieju, wygrywając 8-1. Jednocześnie zdecydowano się zastrzec koszulkę z numerem 17; od 1981 roku w drużynie CSKA i w reprezentacji Kraju Rad, a potem Rosji, nie zagrał z nią już żaden zawodnik.
Film o Charłamowie nakręcił czterdziestosiedmioletni, urodzony w mołdawskim Kiszyniowie, Nikołaj Lebiediew, znany między innymi z wojennego obrazu „Kryptonim Gwiazda” (2002) oraz thrillera „Zapis namiętności” (2009); wyprodukowało go natomiast należące do Nikity Michałkowa studio „TriTe”. „Legenda z numerem 17” kosztowała w sumie dziesięć milionów dolarów. Jak na warunki rosyjskie, to bardzo dużo, ale też zainteresowanie dziełem Lebiediewa było ogromne. Premiera filmu miała miejsce w Moskwie 10 kwietnia, do oficjalnej, szerokiej dystrybucji trafił on jednak dopiero osiem dni później – i to w liczbie tysiąca czterystu kopii. Nie ma się więc co dziwić, że niemal natychmiast się zwrócił. W pierwszy weekend obejrzało go nieco ponad milion widzów; w kolejne było już oczywiście gorzej, ale wciąż bardzo dużo. W ciągu czterech tygodni bilety na „Legendę…” kupiło w całej Rosji prawie cztery miliony widzów, co dało dochód wynoszący ponad dwadzieścia siedem milionów dolarów. Do tego należy doliczyć to, co dzieło Lebiediewa zarobiło już i jeszcze zarobi w innych krajach rosyjskojęzycznych (w Kazachstanie, Armenii i Ukrainie); 30 maja pojawi się również w sprzedaży wersja DVD i nie ma co wątpić w to, że nie okaże się bestsellerem.
Jedną sprawę należy wyjaśnić od razu: „Legenda z numerem 17” nie opowiada o całym życiu Charłamowa; skupia się na zaledwie pięciu latach jego kariery, ostatnim epizodem jest udział Sbornej w prestiżowym turnieju hokejowym Summit Series, a mówiąc precyzyjniej – pierwszy z ośmiu pojedynków, jakie w ramach tych zawodów stoczyli ze sobą zawodnicy Związku Radzieckiego i Kanady. Jeśli ktoś jest zainteresowany artystyczną wizją dalszych wydarzeń z życia Walerija Borisowicza, powinien sięgnąć po wspomnianą wcześniej „Dogrywkę” Koroliowa. Ale do rzeczy! Wstępem do właściwej fabuły jest symboliczna scena, którą reżyser umieścił w 1956 roku w Hiszpanii. Ośmioletni wówczas Walera mieszkał wtedy z matką w Bilbao; pewnego dnia był świadkiem słynnego na cały świat ulicznego pościgu byków za najodważniejszymi mężczyznami miasta. Obserwuje go z balkonu w towarzystwie Begoňi i jej brata, czyli swojego wuja, Josego. W pewnym momencie chłopak znika i – ku przerażeniu rodziny – pojawia się na ulicy, by zabrać stamtąd przerażonego tym, co dzieje się dokoła niego szczeniaczka. Nie spodziewa się, że za chwilę może stanąć oko w oko z rozjuszonym bykiem. Kiedy tak się dzieje, z pomocą chłopcu przybywa Jose, który daje pokaz corridy. To zdarzenie dorosły już Charłamow przypomni sobie szesnaście lat później, kiedy będzie musiał podjąć nierówną walkę na lodowisku z nie mniej rozwścieczonymi hokeistami z Kraju Klonowego Liścia.
Po tej introdukcji zostajemy przeniesieni w czasie o jedenaście lat. Junior Charłamow jest już zawodnikiem CSKA. Jego drużyna gra właśnie z rówieśnikami z konkurencyjnego Spartaka, na meczu pojawia się trener pierwszej drużyny „wojskowych” Anatolij Tarasow. Walera chce się wykazać, daje więc z siebie wszystko, niewiele też brakuje, aby zdobył bramkę decydującą o zwycięstwie. Choć to ostatnie się nie udaje, Tarasow zapisuje sobie jego nazwisko w notatniku; robi nawet młodemu zawodnikowi nadzieję na udział w najbliższym turnieju, co potem okazuje się nieporozumieniem. Walera musi przełknąć gorzką pigułkę, gdy wraz ze swoim najbliższym przyjacielem z zespołu, Aleksandrem Guskowem, pojawiają się na lotnisku gotowi do wyprawy i dowiadują się, że nic z tego, dla nich tym razem jeszcze miejsca brakuje. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło; los sprawia bowiem, że przy okazji Charłamow poznaje śliczną młodą dziewczynę Irinę Smirnową, która w przyszłości zostanie jego żoną. W dalszej części Lebiediew skupia się z jednej strony na rozwoju kariery Walerija Borisowicza (vide „wypożyczenie” do Zwiezdy Czernabuł, powrót do Moskwy i debiut w barwach dorosłej drużyny CSKA, wreszcie występ w Sbornej), z drugiej – na jego skomplikowanych relacjach z trenerem Tarasowem, który, jeśli wierzyć filmowi, był człowiekiem i sportowcem tyleż charyzmatycznym i cieszącym się wielkim autorytetem wśród zawodników, co potrafiącym doprowadzić ich do wściekłości bądź rozpaczy.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.