Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Louis Leterrier
‹Iluzja›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIluzja
Tytuł oryginalnyNow You See Me
Dystrybutor Monolith
Data premiery28 czerwca 2013
ReżyseriaLouis Leterrier
ZdjęciaLarry Fong
Scenariusz
ObsadaMorgan Freeman, Mark Ruffalo, Isla Fisher, Woody Harrelson, Michael Caine, Dave Franco, Jesse Eisenberg, Mélanie Laurent, Common
MuzykaTom Rowlands, Ed Simons
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiUSA
CyklIluzja
Gatunekthriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Psikus magiczny
[Louis Leterrier „Iluzja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ależ psotnik z tego Leterriera! Jego „Iluzja” jest jak prezent zawinięty w kilka opakowań – im więcej warstw, tym bardziej możemy czuć się zaintrygowani. Dopiero zdarcie ostatniej warstwy odkrywa zapowiedziany psikus: paczka jest pusta.

Gabriel Krawczyk

Psikus magiczny
[Louis Leterrier „Iluzja” - recenzja]

Ależ psotnik z tego Leterriera! Jego „Iluzja” jest jak prezent zawinięty w kilka opakowań – im więcej warstw, tym bardziej możemy czuć się zaintrygowani. Dopiero zdarcie ostatniej warstwy odkrywa zapowiedziany psikus: paczka jest pusta.

Louis Leterrier
‹Iluzja›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIluzja
Tytuł oryginalnyNow You See Me
Dystrybutor Monolith
Data premiery28 czerwca 2013
ReżyseriaLouis Leterrier
ZdjęciaLarry Fong
Scenariusz
ObsadaMorgan Freeman, Mark Ruffalo, Isla Fisher, Woody Harrelson, Michael Caine, Dave Franco, Jesse Eisenberg, Mélanie Laurent, Common
MuzykaTom Rowlands, Ed Simons
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiUSA
CyklIluzja
Gatunekthriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nie chodzi wcale o to, że Louis Leterrier tworzy po brzegi wypełnioną pretensją wydmuszkę. Co to, to nie. Współtwórca wzorcowych przykładów filmowej bezpretensjonalności (pierwszych dwóch części „Transportera” czy bratającego mitologie z superbohaterstwem „Starcia Tytanów”) znów dostarcza nam rozrywki lekkiej, a tym razem i zabawnej. Pożądana to suma na inaugurację wakacyjnego sezonu.
Prolog „Iluzji” stanowi ideał filmowej ekspozycji: wprowadza intrygujące indywidualności (i gwiazdorską obsadę), zapowiada konflikt i ujawnia tajemnicę, na której rozwiązanie dane nam czekać aż do samego finału; nie pozwala przy tym oderwać oczu od ekranu. Zawrotne tempo opowiadania utrzymuje się do końca seansu, lecz początkowi historii o geniuszach magii nie dorównuje całość – o złośliwej magii współczesnego kina. Czemu złośliwej? Trudno inaczej określić magię wyczarowaną z komputerów, magię efektów specjalnych, które, choć mają olśniewać, podważają raczej wiarę w tę tradycyjną, czynioną przez bohaterów magię. A na pokazaniu i uwiarygodnieniu ostatniej zależy twórcom najbardziej. Do pracy nad „Iluzją” zatrudniono nawet światowej sławy prestidigitatorów, profesjonalnych doradców filmowych w tej materii (na czele z Davidem Kwongiem, założycielem Gildii Twórców Iluzji). Chlubne inspiracje legendą światowego sztukmistrzostwa Harrym Houdinim i słynnym Davidem Copperfieldem zapewniają widzom rozrywkę i wciągają ich w fabułę z siłą nomen omen czarodziejską. Nie co dzień przecież mamy okazję oglądać całą paletę tricków magicznych: od hipnoz i sugestii, przez złodziejskie i karciane sztuczki, po skrajnie niebezpieczną akrobatykę. Niektóre tricki znamy z filmów podobnych „Iluzjoniście” i „Prestiżowi”, innych dane jest nam zakosztować po raz pierwszy. Lecz co z tego, skoro nie oglądamy tego własnymi oczami. Pośrednictwo kamery i komputerów sprawia, że esencja sztuki magicznej zastaje utracona.
Iluzjonista ma przecież ujawnić widzowi, CO się dzieje, a równocześnie nie zdradzać, JAK do tego dochodzi. Tutaj z jednej strony – na poziomie materii filmowej – świadomość tego, co się dzieje, a dzieje się magia efektów specjalnych, obniża zainteresowanie tym, jak do nich dochodzi. Karol Irzykowski w recenzji powstałego w 1915 roku „Golema” tak opisuje poczynania Gustava Meyrinka: „W jedną fantastyczność wplata drugą, potem trzecią, która tamte wywraca, tak że ostatecznie mając do czynienia z fantastycznością w geometrycznej progresji, wyobraźnia czuje się strapioną i znudzoną”. Mimo że strapienie nie z zagubienia w intrydze tu wynika, mój opis działań twórców „Iluzji” mógłby wyglądać identycznie. Choć niektórzy zawieszą sceptycyzm i dadzą się porwać opowieści, inni lekceważąco wzruszą ramionami. Nie takie przecież rzeczy można w kinie zobaczyć, gdy w sali obok trwa emisja „Człowieka ze stali” – magia efektów specjalnych nie jest więc w „Iluzji” niczym wyjątkowym. Z drugiej strony – na poziomie samej fabuły – dystans między widzem a anihilującymi się co chwilę bohaterami jest zbyt duży, by rozdziawić ze zdziwienia buzie. Potrzeba zaskoczenia na znanym nam terenie (doskonałym przykładem jest wspomniany wcześniej wstęp, intrygujący, lecz jeszcze wiarygodny) sprawia, że wraz z postępem intrygi coraz mniej emocjonalnie przyglądamy się wygibasom ekranowych postaci a równocześnie – ostatecznie nieudolnym wygibasom filmowców.
Choć twórcy pozostawiają widzowi pewien margines rozumienia. Wypełnia go postać Morgana Freemana, sceptyka, który zarabia krocie na demaskacjach poczynań głównych magików: wygadanego showmana Jesse’ego Eisenberga, przeszywającego wzrokiem mentalistę Woody’ego Harrelsona, uzbrojonego w karty włamywacza – Dave’a Franco i zawsze wychodzącej z opresji istnej kamikadze, Isly Fisher. Jeźdźcom (pseudonim artystyczny wspomnianej czwórki) pragnie przewodzić bogacz o wyglądzie Michaela Caine’a. Im wszystkim depcze po piętach nieporadny agent FBI (Mark Ruffalo) z agentką Interpolu u boku (Mélanie Laurent). Wydarzenia obracają się bowiem wokół grubych pieniędzy wykradzionych z banku znajdującego się na innym kontynencie (!) na oczach 5000 widzów. A to dopiero zapowiedź wielkiego finału Jeźdźców, współczesnych Robin Hoodów, grających na nosie tradycyjnemu systemowi sprawiedliwości i złodziejskiemu establishmentowi.
Mają twórcy „Iluzji” zacięcie do komplikowania intrygi – to trzeba im przyznać. Nie sposób ukute na początku opinie na temat poszczególnych bohaterów utrzymać do finału, nie sposób ten finał przewidzieć. Postacie, które miały być tymi głównymi, schodzą na dalszy plan; intryga budząca nasze zainteresowanie, okazuje się nie zawierać w głównej osi opowieści. Oto i podstawowy zarzut wobec obiecującej „Iluzji”: jest przewidywalna w swojej nieprzewidywalności (i absurdalności). Jest jak wielki cliffhanger, którego rozwiązanie serialowi twórcy streszczają jednym zdaniem na początku kolejnego odcinka, w dodatku jest to rozwiązanie niedorzeczne – tego rodzaju irytację odczułem po seansie.
Przedarcie ostatniej warstwy efektownie opakowanego prezentu serwowanego przez Leterriera aktywuje bombę unicestwiającą wszystko wokół. Sekret zostaje ujawniony, magia znika.
koniec
28 czerwca 2013

Komentarze

28 VI 2013   10:56:04

Meyrink napisał "Golema", ale go nie wyreżyserował (na podstawie jego powieści zrobił to Wegener).

28 VI 2013   10:57:20

Szanowny Panie, prosiłbym sprawdzić co znaczy ANIHILACJA

28 VI 2013   15:17:10

M., mój błąd (już poprawiony). Biję się w piersi. Szanowny Robercie K, sprawdziłem i polecam zrobić to samo: http://sjp.pwn.pl/szukaj/anihilacja Pozdrawiam.

02 XII 2013   15:29:25

Ładna, świecąca ale niestety tylko bajka, ze wszystkimi bajkowymi przywarami. Sporo rzeczy jest na zasadzie "bo tak i już!". Postacie kolorowe i uśmiechnięte ale również sztuczne. Motywacje raz są a raz nie. Ot, widowisko trochę dla samego widowiska ale, jak to już wspominałem, ładne.


*SPOILER*

Najbardziej mnie zastanawiało dlaczego magicy (którym w nie wiedzie się źle) postanawiają zaryzykować swoje kariery..baa.. życie dla jakiejś mocno niedookreślonej organizacji w której istnienie sami nie do końca wierzą? I gdzie ta idea Robin Hood'a skoro skończyło się na rozrzucaniu banknotów po sali wypełnionej osobami częściowo wynajętymi? A Obrabowanie francuskiego banku życia szarych obywateli raczej nie poprawia (wręcz przeciwnie).

03 XII 2013   16:29:43

Podjęte ryzyko potrafię jeszcze zrozumieć (co nie znaczy rzecz jasna, że sam ryzykowałbym życie). Tajemnice i zagadki intrygują. Zagadki przedstawiane przez osobnika wzbudzającego respekt (patrz prolog filmu i osłupienie magików) - tym bardziej.

Prawda, Robin Hoodowa idea jest dość swobodnie rozumiana. Po prostu bardziej zapadły mi w pamięci sceny z Costnerem z 1991 roku, gdy ucieka z pełnymi tobołkami, niż gdy te tobołki rozpakowuje ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (1)
— Gabriel Krawczyk, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Listopad 2013 (3)
— Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Lipiec 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (1)
— Gabriel Krawczyk, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Listopad 2013 (3)
— Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Wypuśćcie krakena z klatki!
— Tomasz Rachwald

Tegoż autora

Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk

W tęczowych kolorach
— Gabriel Krawczyk

Siedem „ale” przeciw „Trzynastu powodom”
— Gabriel Krawczyk

Duchowa biografia erotyczna
— Gabriel Krawczyk

Paterson lubi to!
— Gabriel Krawczyk

Remanent filmowy 2016
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Kryminał milicyjny à rebours
— Gabriel Krawczyk

Biograficzne rzemiosło
— Gabriel Krawczyk

Nieszkodliwe kłamstwa i miarkowane sentymenty
— Gabriel Krawczyk

Bridget Jones i Tarantino
— Gabriel Krawczyk

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.